Czy seria Castlevania jeszcze powróci? Sprawdzamy

Czy seria Castlevania jeszcze powróci? Sprawdzamy

Krzysztof Grabarczyk | Dzisiaj, 16:00

Simon Belmont pierwszy uderzył biczem w 1986 roku, gdy to japońskie Konami wyprodukowało grę Castlevania, która szybko przeszła w status kultowej. Wkrótce pojawiły się kontynuacje. Twórca serii, Hitoshi Akamatsu po zakończeniu trylogii niemal odsunął się w cień, by w końcu raz na zawsze opuścić branżę, co oczywiście nie powstrzymało firmy przed produkcją nowych gier spod wampirzej sagi. Mijały dekady, seria miał lepsze i gorsze momenty, by dzisiaj występować częściej jako support (przypadek współpracy obu marek - Castlevanii i Dead Cells) lub powraca w płaszczu nostalgii (odświeżone kolekcje klasyki z ery ośmiu i szesnastu bitów). W dobie powrotów najlepszych franczyz z katalogu Konami, Silent Hill i Metal Gear Solid, sprawdzamy, czy istnieją podobne szanse dla rodu Belmontów. 

O moich początkach z cyklem Konami pisałem w osobnym tekście, lecz prawdziwą rewolucją mechanik i koncepcji okazała się Castlevania: Symphony of the Night. Jej autor, Koji Igarashi powołał gatunek metroidvanii do życia (w ciągu następnych lat przybyło wielu naśladowców, m.in. genialne Hollow Knight). Rozkwit serii to czasy PlayStation, PlayStation 2 i co ważniejsze, Game Boy Advance (Castlevania: Aria of Sorrow). Konami z sukcesem produkowało również odsłony na Nintendo DS, dla wielu najlepsze z całej historii marki. To przenośne platformy kształtowały fenomen serii i do dzisiaj jestem zdania, że radziła ona sobie najlepiej właśnie tam. Duże konsole zaoferowały wprawdzie przywołaną Symfonię Nocy oraz katastrofalną w medialnych skutkach, Castlevania 64

Dalsza część tekstu pod wideo

Konami zleciło jeszcze prace nad dwoma grami dedykowanymi PS2. Mowa o Castlevania: Curse of Darkness i Castlevania: Lament of Innocence, które bazowały na schemacie wypracowanym przez twórców z Capcomu w grze Devil May Cry. Obie produkcje uznano za dobre, choć nietrudno odnieść wrażenie, że jednak kopiowały istniejące już dokonania. Konami odłożyło projekty z tego uniwersum na większych konsolach skupiając się na handheldach. Zdecydowano się na remake jednej z najlepszych gier serii z 16-bitowej ery, Castlevania: Rondo of Blood wydano w nowej oprawie pod szyldem Castlevania: Dracula X Chronicles. Włodarze Konami postanowili raz jeszcze zainwestować w rozwój "dużej" gry tego uniwersum i podążyli za ówczesnymi trendami. 

Powrót do złotych czasów

undefined

Castlevania: Lords of Shadow intrygowała od pierwszych zapowiedz a kampanii reklamowej towarzyszył sam Hideo Kojima, autor bogatej w treści serii Metal Gear Solid. Dział marketingu słusznie przewidział, że obecność tak znanego nazwiska sprawdzi się przy medialnym rozgłosie jakiego bez wątpienia potrzebowała ta produkcja. Tym samym firma Konami, prawdopodobnie pierwszy raz zwróciła się do zagranicznego dewelopera, aby ten zajął się kreacją nowej odsłony legendarnej serii. Wybór padł na MercurySteam, dotychczas mało znane studio z Hiszpanii, któremu przewodził niejaki David Cox. Twórcy uznali, że stworzenie gry w mocnej oprawie wizualnej i przy wsparciu współczesnych technologii będzie wymagało innej koncepcji. Różnica w eksplorowaniu mrocznego, wielkiego zamczyska wynikała z oprawy. Metroidvanie słynęły z grafiki dwuwymiarowej (jedynie Metroid Prime pozostawało wyjątkiem). Lords of Shadow powróciła do koncepcji znanych z klasycznych gier serii i choć tytuł kojarzył się publiczności z God of War, w wielu aspektach był tytułem ciekawszym, choćby ze względu na baśniową stylistykę. Gra była początkiem rodu Belmontów pokazując jak ci stali się ostatecznie łowcami wampirów. 

Trzy lata później wyprodukowano sequel, Castlevania: Lords of Shadow 2 ulokowany w czasach współczesnych z dominacją gotyckiej architektury. Nie była to oczywiście gra zła i oferowała równie ciekawą stylistykę oraz system walki. Po jej debiucie w 2014 roku w Konami zaczęły się dziać złe rzeczy z punktu widzenia hardkorowych graczy. Firma rozpoczęła inwestowanie w rynek gier mobilnych ucinając dopływ gotówki takim seriom jak Silent Hill, Metal Gear i właśnie Castlevanii. Studio MercurySteam nie stworzyło już trzeciej części Lords of Shadow i z biegiem lat rozpoczęło współpracę m.in. z Nintendo oferując graczom świetne Metroid Dread. Co było dalej w Konami? Japońska firma wróciła do produkcji flagowych serii zwracając się m.in. do krakowskiego Bloober Team, by ci odświeżyli dwie pierwsze gry z Cichego Wzgórza (remake oryginału znajduje się w przygotowaniu). Castlevania natomiast odrodziła się lecz nie jako gra, a udany serial animowany od Netflixa. 

Nowy początek? 

undefined

Andy Robinson, dziennikarz i właściciel portalu VGC (Video Game Chronicle) dotarł do informacji jakoby Konami od lat pracowało nad przeobrażeniem serii Castlevania ze wsparciem zewnętrznych deweloperów. Informacja ta wyszła na jaw, gdy Castlevania nie pojawiła się konferencji Konami (Press Start) sprzed kilku miesięcy, podczas które zapowiedziano m.in. remake pierwszego Silent Hill. Według Robinsona gra nieustannie zmienia się w trakcie produkcji a sam projekt miałby zostać ujawniony jeszcze w tym roku (The Game Awards?). Pytanie, czy seria Castlevania potrzebuje gry o wielkim budżecie, czy może jest jedną z tych nielicznych serii, która powinna zostać w swoim "naturalnym" środowisku (2D)? Trójwymiarowe odsłony serii nigdy nie dorównały temu, co dokonano w 1997 roku (Symphony of the Night i w kolejnych latach. Oryginalna Castlevania uchodziła za wzór wysokiego poziomu trudności w grach i do dzisiaj pozostaje wyzwaniem. Jaka koncepcja według Was najlepiej pasuje do serii? Gdyby przekształcić ją w coś ala souls-like? Czy może powinna na stałe pozostać metroidvanią? Dead Cells: Return to Castlevania to bardzo ciekawa, współczesna propozycja dla fanów cyklu i chciałbym, aby tak owocnych kolaboracji było jak najwięcej. 

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper