GieeRTe #44 - Podsumowanie roku 2022. Część 2.

BLOG
673V
user-23677 main blog image
TyskiPL | 10.12.2022, 11:00
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Witam Was w drugiej części mojego podsumowania roku 2022. W poprzedniej części zaprezentowałem 7 z 19 tytułów, które ograłem w minionym roku, z większym naciskiem na trylogię "Mass Effect". Bez dodatkowego przeciągania przechodzimy od razu do dalszej części zestawienia. 

 

Kolejnym nowo-ogrywanym tytułem był "Spongebob Squarepants: Battle for Bikini Bottom: Rehydrated" ogarnięty dzięki Playstation Plus. Jedna z nielicznych gier dodawanych do abonamentu, która mnie faktycznie zainteresowała. W efekcie knowań Planktona, Bikini Dolne zostaje opanowane przez armię robotów o niecnych zamiarach. Ruszamy więc w podróż by zwalczyć roboty, przy okazji pomóc przyjaciołom w potrzebie i zebrać Złote Szpachelki.
Lubię Spongeboba, jeszcze bardziej lubię postać Skalmara i dubbing Dariusza Odiji w roli Planktona, więc musiałem po prostu w to zagrać. Gra to klasyczny przykład platformówki. Są więc przygody, skakanie po platformach, zbieranie rzeczy do kolekcjonowania. To jednak co wyróżnia tę grę to bycie przykładem tego, że da się świetnie przenieść film/serial do gry i w pełni oddać klimat. Wiele miejscówek jest odwzorowanych zgodnie z pierwowzorem, grafika dopieszcza Bikini Dolne, a do tego soundtrack (albo pochodzący z serialu albo będący mocno do niego zbliżony - w każdym razie, stworzony przy udziale ukulele dodających ten hawajski klimat) tworzą razem niesamowitą mieszankę. Myślę, że dla fanów żółtej gąbki pozycja obowiązkowa. 

 

Następną grą - i jak się niedługo potem okazało, ostatnią ogrywaną na PS4 Slim - był "Kangurek Kao". Tutaj nie będę wdawał się za bardzo w opis. Zainteresowanych odsyłam do mojej recenzji, gdzie tłumaczę, co w tej grze jest dobre, a co powoduje, że gra ta jest jednym z większych rozczarowań. Trudno mi stwierdzić, czy wśród gier ogrywanych w tym roku to większe, czy mniejsze rozczarowanie niż "The Inner World", ale pod niektórymi względami napewno większe. Nakreślając tylko fabułę - Kao poruszony snem o siostrze, wyrusza w podróż by ją odszukać i uratować. 

 

"Astro's Playroom" to pierwszy tytuł jaki ograłem na Playstation 5. Jest to gra zainstalowana już na konsoli przez producenta, mająca na celu budowanie świadomości wśród graczy nt. możliwości urządzenia i jego komponentów, szczególnie pada Dualsense. Jest to bardzo przyjemna, płynna platformówka, umożliwiająca dodatkowo zapoznanie się z historią marki Playstation. Nie ma konkretnej zarysowanej fabuły - ot przemierzamy poziomy zbierając artefakty, by odblokować dalsze zakamarki. Świetny pokaz tego jak powinny być tworzone gry mające na celu relaksować gracza po długim dniu. Fantastyczny pokaz kreatywności. Dla mnie tutaj wadą jest głównie czas gry - nie jest to jakaś długa gra, choć potencjał jest spory. Astro mógłby spokojnie robić za Mario dla Playstation.

 

Pierwszą poważną grą (pod względem rozmiaru i możliwości) z obecnej generacji jaką ograłem był "Ratchet & Clank: Rift Apart". Swoją drogą to ciekawe, że Sony nie wszystkie swoje exclusivy wydaje w Polsce z tłumaczeniem tytułu. W każdym razie, uważam, że dla posiadaczy konsoli nowej generacji od Sony, a przede wszystkim dla fanów gier w klimacie kreskówkowym i fantastycznym, jest to tytuł obowiązkowy. Choć więcej fun'u z rozgrywki wydaje się dostarczać poprzednia odsłona tej gry przez wzgląd na ciekawszy arsenał broni, ta z kolei dostarcza lepsze wrażenia pod kątem graficznym i pod kątem opowieści, starając się przy tym wykorzystać potencjał DualSense. 

 

Następnym moim krokiem było ponowne ogranie "Sackboy: Wielka przygoda". Chciałem przekonać się jak gra, którą kiedyś ogrywałem na PS4, wyjdzie na PS5. Nie zawiodłem się - gra jest bardzo grywalna, grafika jest przecudna. Poleciłbym chętnym oczytanie mojej recenzji tej gry z początku 2021 r., ale niestety wygląda na to, że wywaliły się wszystkie screeny użyte w treści i zostały same grafiki w galerii pod wpisem, a niestety brakuje czasu na naprawienie tego. Jeśli nie obawiacie się ściany tekstu i jesteście ciekawi tej gry, link do recenzji zostawiam tutaj. Nakreślając fabułę - światu Szmacianek i całej kreatywności zagraża nikczemnik Vex, chcący zbudować maszynę mogącą zniszczyć to co dobre i zastąpić złem oraz chaosem. Wyruszamy więc w podróż, by zebrać Kule Mocy i powstrzymać przeciwnika. 

 

Dzięki PlayStation Plus, następnym tytułem było "Little Nightmares", które było z tyłu mojej głowy od dłuższego czasu. Dla fanów platformówek, zagadek logicznych i akcji potrafiącej momentami zmrozić krew w żyłach, warte zainteresowania. Wcielamy się tutaj w dziewczynkę, która próbuje wydostać się z niebezpiecznego, niesympatycznego świata, który swoją formą wydaje się być również ciekawym spojrzeniem na otaczający nas świat i tego co potrafi on zrobić z człowiekiem mierzącym się z nim. Szczególnie młodym człowiekiem. Pomimo elementów abstrakcyjnych, czy niesamowitych. I fakt, o ile niektóre elementy tam faktycznie zahaczają o magię, równie dobrze grę można interpretować jako spojrzenie na świat oczami dziecka. 

 

Miałem wówczas zabrać się za kolejne nowe gry, ale...

 

...znalazlem "Rayman Legends" taniutko na wyprzedaży i po prostu nie mogłem. Potrzebowałem ograć to ponownie, zwłaszcza poziomy z "Rayman Origins" (czego nie wliczam do liczby ogranych gier w tym roku). Co prawda zapomniałem, że tutaj nie ma tamtych wróżek z poprzedniej gry z tej serii, ale i tak się świetnie bawiłem. A zwłaszcza po odblokowaniu kilku wariantów skórek z Księżniczką Barbarą. Przechodzenie nią poziomów muzycznych przy użyciu skinów powiązanych z klimatem rocka to jest coś mega! Do tego dodać paletę barw jaka towarzyszy w tych poziomach i jest moc. Owszem, zawsze bardziej wolałem i będę woleć klasyczniejszego Raymana 3D, zgodnie z tym co pisałem w jednym z moich tegorocznych blogów, ale też nie mogę tej grze odmówić uroku. Do tego gra świetnie chodzi na PS5, a zdrapywanie zdrapek jest szybkie i miłe. Czuć już jednak, że popularność tej gry przeminęła - na tablicach wyników na próżno szukać Polaków, niektórych wyzwań już nie da się zrealizować. Ale przynajmniej nadrobiłem kilka trofeów. 


Nie mogłem się zdecydować, którego screena użyć... ^^'

 

Do serii "Overcooked" przymierzałem się długo. Wcześniej okazjonalnie grywałem w to z ex i traktowaliśmy te gierki jako przerywnik dla imprez. Duża wina w moim braku ogarnięcia się - nie przypuszczałem, że da się w to grać samemu. W końcu w "Cybermachinie" zobaczyłem stanowisko z Nintendo Switchem, odpaloną dwójką i uznałem, że spróbuję. I faktycznie, da się w obie gry grać samemu - wówczas steruje się dwoma kucharzami i trzeba odpowiednio rozdzielać zadania między nimi tak, by proces realizacji zamówień na posiłki był jak najsprawniejszy. Zakupiłem więc obie części i udało mi się ograć wszystkie poziomy z podstawek zdobywając 3 gwiazdki w każdym z nich. Może kiedyś weźmie mnie jeszcze na ogranie dodatków, ale na ten moment zdecydowanie potrzebna mi przerwa od tej serii :) Wierzcie mi lub nie, ale wymaksowanie tych gier nie jest takie łatwe. 

 

Następnym przystankiem w podróży po świecie gier było futurystyczne Night City. Po niecałych 2 latach w końcu sięgnąłem po "Cyberpunk 2077". Tutaj za dużo się nie rozpiszę - na temat doświadczeń z tej gry na Playstation 5 napisałem recenzję, z którą możecie zapoznać się tutaj. Powiem tylko, że generalnie doświadczenie bardzo pozytywne, ale niepozbawione lekkich problemów. 

 

W listopadzie postanowiłem zmienić nieco klimat gry i sięgnąłem po "Until Dawn". Fajnie klimat budował wstęp omawiający Efekt Motyla, uzmysławiający graczowi, że każda decyzja ma wpływ na zakończenie. Szkoda tylko, że ten klimat psuje fatalna realizacja polskiego dubbingu. Złe dopasowanie głosu do ruchu - wygląda to ewidentnie nienaturalnie, wybija tworząc wrażenie, jakby ścieżka dźwiękowa się jakoś rozjeżdżała z obrazem. Do tego czasem udźwiękowienie sprawia, że słabo słychać niektóre kwestie, plus niektórym kwestiom towarzyszy dziwne echo lub blaszany wydźwięk. Napisy niewiele pomagają - zajmują dość sporo miejsca, szczególnie, gdy wypowiada się kilka postaci w jednym momencie, co zmniejsza komfort gry. Sama gra jest dość specyficzna... Sceny z psychologiem mam wrażenie, że albo służą dostosowaniu kolejnych etapów by gracza bardziej straszyć albo by wymusić na graczu określone nastawienie. Do tego regularne jumpscare'y, które miejscami są wymuszone. Niestety dostrzegam tu też spadki FPS-ów, niektóre postacie wyglądają nieco sztucznie, a czasem na obrazie uwidacznia się pixeloza. Ta gra to dowód, że gry z minionej generacji już się starzeją. Myślę, że dużo by zyskała po usprawnieniu sterowania - "Until Dawn" to gra nastawiona na eksplorację i odkrywanie wskazówek, więc drewniane sterowanie tym bardziej jest tu nie na rękę. Gra trochę intrygująca, choć dla mnie mało straszna - a należę do osób nietrudnych do przestraszenia. Kiepsko buduje napięcie, a niektóre pomysły w fabule są naprawdę słabe... Bo widzicie, akcja dzieje się w schronisku górskim, do którego bohaterowie wracają po roku, by uczcić pamięć ich 2 koleżanek, które zginęły tragicznie. W miejscu tym przez rok nikogo nie było, więc trzeba przywrócić zasilanie, wodę... część towarzystwa ma napięte relacje... I w tym momencie przykładowo część z nich od czasu do czasu chętnie straszy innych. Niby żarty, a dla mnie - WTF? Jakby ta gra starała się mnie przekonać za wszelką cenę, że jest horrorem. 
Nie wiem, czy to specyfika odtwarzania gry w formie wstecznej kompatybilności na PS5, czy cecha gry, ale obsługa ruchu w padzie też nie jest dobra - bo jak tłumaczyć fakt, że gra każe mi się nie ruszać padem, nie ruszam się, a i tak gra uznaje to za porażkę? 
Więc no, dla mnie to średniak, takie 6/10. 

 

Ostatnią grą rozpoczętą i skończoną w tym roku bylo "Final Fantasy XV". Nigdy wcześniej nie sięgałem po tę serię, zrażany przez moje wyobrażenia nt. tej serii. Przekonało mnie to, że w ramach PS Plus miałem darmowy dostęp do tej gry. Ujmę krótko, ponieważ więcej miejsca zamierzam tej grze poświęcić w osobnym wpisie - gra zaczyna się niepozornie. Kogoś, kto nie miał styczności i z serią i z gatunkiem jRPG może odrzucić - jedni poczują się znudzeni, inni odczują zagubienie, ciężko będzie się w tej grze odnaleźć. Warto jednak dać jej szansę, bo z czasem wciąga totalnie. Ja ukończyłem fabułę główną z nabitymi 53 godzinami, ale w dużej mierze zasługa sidequestów i trochę też niestety sztucznych nabijaczy czasu. Wynagradza to jednak cudna grafika przerywników filmowych, dobra fabuła i fajnie zrealizowany motyw podróży paczki kumpli. Co więcej - gram dalej popychany chęcią skompletowania wszystkich broni z królewskich grobowców i kusi mnie by rzucić się na tamtejszą platynę.

 

Podsumowanie podsumowaniem, a jakie plany?

Podejrzewam, że w przyszłym roku liczba gier, które zakupię i ogram raczej spadnie, ponieważ coraz bardziej mierzę się ze zmniejszaniem się czasu jaki mogę poświęcić na granie. Napewno zaś nie maleje pasja, więc kilka tytułów zamierzam ograć i zapewne parę razy wykupię na miesiąc PS+ - ostatnio przeżyłem szok, że tak się w ogóle da, ponieważ z ofertą zawsze miałem do czynienia tylko z poziomu konsoli i jest ona tam tak przedstawiona, że trudno nie wynieść wrażenia, że można kupić głównie abonament roczny.

W planach mam napewno (14):

  • "Final Fantasy XV" - dodatki Ignis, Prompto, Gladiolus. Jeżeli zaś nadarzy się dobra okazja, to zechcę zainteresować się "Final Fantasy VII - Remaster"
  • "Horizon Forbidden West", który czeka na odpalenie od momentu zakupu konsoli. 
  • "Hogwarts Legacy" - jedyna gra, którą napewno będę chciał kupić z przyszłorocznych premier i być może zrobię to krótko po premierze, po pierwszych recenzjach i opiniach. Nie byłbym sobą, gdybym nie zagrał, skoro Potterheadem jestem od dziecka, chodzę odziany w szalik Gryffindoru, a książki i filmy przeorałem wielokrotnie. 
  • Dwie gry z serii "Batman: Return to Arkham", czyli "Arkham Asylum" i "Arkham City" - nigdy wcześniej nie grałem w gry z Batmanem, wolałem filmy i kreskówki, ale pomyślałem, że pora dać szansę, szczególnie, że seria ta jest ceniona w branży. Możliwe, że do tego zestawienia dojdzie też "Batman: Arkham Knight".
  • "Dead Space" - z czasem napewno skusi mnie remaster, ale mam obawy o immersję - dla mnie mocno immersję budował fakt niewidzenia twarzy Isaaca i brak jego głosu, bo zamiast wczuwać się w wykreowaną rolę konkretnego człowieka, mogłem sobie wyobrażać, że to ja jakimś sposobem się znalazłem na USG Ishimura jako inżynier. Część z Was pewnie zapyta o "The Callisto Protocol" - ja akurat jestem #TeamDeadSpace i ani razu nie łapało mnie jaranie się Protokołem. Prawdę mówiąc recenzje też mnie nie bardzo przekonują na ten moment. Nie wykluczam jednak opcji, że kiedyś w to zagram. 
  • "Cyberpunk 2077: Phantom Liberty" - na ten moment jego premiera zapowiadana jest na 2023 r. Pamiętając co przeżywała podstawa gry w 2020 r., wiem, że napewno nie rzucę się na to w momencie premiery. Jeśli jednak wszystko będzie w porządku, rozważę ogranie tego DLC jeszcze przed 2024 r. 
  • "Biomutant" - gra wjechała ostatnio na PS Plus jako darmowa, z updatem do PS5. Zaklepałem już sobie tę grę do biblioteki, więc wcześniej, czy później napewno spróbuję po tę grę sięgnąć. Szczególnie, że z zasłyszanych opinii wiem, że ponoć wersja PS5 działa zdecydowanie lepiej od wersji PS4. 
  • "Wiedźmin 3: Dziki Gon" z łatką aktualizującą grę do standardu PS5.
  • "Mass Effect" - wcześniej, czy później zechcę ograć jeszcze raz całą trylogię dla poznania konsekwencji decyzji innych od tych, które popełniłem. 

Dodatkowo na liście życzeń, a więc do ogrania jeśli nadarzy się okazja lub w dalszej przyszłości, jest:

  • "MediEvil"
  • "Kena: Bridge of Spirits"
  • "Spirit of the North"

 

Napewno kiedyś też zechcę ograć "God of War: Ragnarok". Czy stanie się to w 2023 r.? Szczerze mówiąc, nie zdziwię się jeśli nie.
Wiem - hit, kandydat na GOTY i w ogóle.
Pamiętam jednak swoje przeboje z poprzednią odsłoną i informacja, że nowa odsłona to "to samo, tylko więcej" nie zachęca mnie do jak najszybszego sięgnięcia po ten tytuł. Co prawda finalnie poprzednia odsłona przypadła mi do gustu, ale nie powiedziałbym, że jakoś bardzo by aż określić siebie fanem. Zdaję sobie sprawę, że dla mnie jego kontynuacja będzie grą na 1 raz, więc nie chcę teraz za nią przepłacać ani ryzykować, że moja późniejsza opinia o tej grze będzie w jakimś stopniu zabarwiona przez powszechny, odczuwalny w powietrzu zachwyt. Niektórych takie podejście pewnie oburza, wszak dominuje podejście doceniania ciężkiej, efektywnej pracy developerów, ale ja mam podejście takie, że jeśli kupuję nową grę, zwłaszcza w pudełku, to taką, co do której mam przeczucia, że kiedyś do niej jeszcze wrócę. Widzicie, dla mnie dobra gra to nie tylko grafika, bajery i płynność rozgrywki, to nie tylko dobra fabuła, czy mechanika, ale też cały feeling towarzyszący grze. Jeśli gra jest taka, że chcąc do niej wrócić ponownie nie czuję przytłoczenia lub nie mam myśli "Oooo nie, odkrywanie tego wszystkiego ZNOWU i do tego męczenie się ZNÓW z sidequestami..." to chętniej w nią inwestuję. Niestety tutaj tkwi problem wielu gier opartych na otwartych światach i RPGowych mechanikach rozwoju postaci, w tym też tkwi problem poprzednich przygód Kratosa i Atreusa... ale o tym może kiedy indziej. 

 

W bibliotece mam jeszcze "Gran Turismo 7" i "Dragon Age II" czekające na pierwsze ogranie oraz "Dragon Age: Origin" i "Dante's Inferno" czekające na ponowne ogranie. Jednak z tymi tytułami nieszczególnie mi się śpieszy, więc ich nie wliczam do kategorii gier mających duże szanse na swoją szansę w 2023 r. Pierwszy tytuł u mnie jest tak naprawdę dziełem przypadku - gra wyścigowa była dodana do zestawu wraz z konsolą. Tak to wcześniej jakoś omijałem tę serię. Ale skoro już mam, a uwielbiam jeździć autem, to wcześniej czy później dam tej grze szansę. 

 

Kończąc powoli wpis zaznaczę tylko, że do podsumowania nie wliczyłem dwóch tytułów: "Wiedza to Potęga" (główna wersja i "Dekady") oraz "To jesteś Ty!". Dlaczego? Otóż dlatego, że te gry ogrywałem nie u siebie, a u znajomych i były to pojedyncze rozgrywki. O ile mam o nich jakąś opinię (przede wszystkim taką, że to spoko gierki, ale "Buzz!" zdecydowanie był o wiele fajniejszy), to uważam, że wliczanie ich do tego zestawienia nie za bardzo byłoby uczciwe, szczególnie, że te gry nie są odnotowane na moim koncie PlayStation Network. 

Dzięki za Waszą uwagę!

 

Korzystając z okazji, życzę wesołych świąt oraz wszystkiego najlepszego w roku 2023!

Ostatnio praca przyciska za mocno i ledwo mam czas na cokolwiek innego, więc wolę skorzystać z okazji. Możliwe, że uda mi się w tym miesiącu jeszcze jednego bloga wrzucić - ale w razie nie, to wolę potem nie mieć wyrzutów sumienia :)

 
A wykorzystam tę samą animację, którą wykorzystałem w pierwszym blogu tego roku, a co! 
Łącznie z tym blogiem, w tym roku dodałem 10 wpisów. O 2 więcej niż w 2021. 
Jeśli więc kończę już ten rok, to skończę tak jak go zacząłem :)

 

Podsumowanie ankiety

W poprzednim wpisie zawarłem ankietę z pytaniem ile gier udało Wam się ograć w 2022 r. Wyniki prezentuję poniżej - wygląda na to, że więcej ludzi ogrywa do 20 gier rocznie, niż ponad 20. 

  • Nic - 3,01%
  • 1-5 gier - 24,70%
  • 6 - 10 gier - 16,87%
  • 11 - 15 gier - 10,24%
  • 16 - 20 gier - 16,87%, w tym i ja
  • 21 - 30 gier - 4,22%
  • 30 - 40 gier - 7,23%
  • Ponad 40 - 10,24%
  • Nie wiem / Trudno zliczyć / Nie wszystkie gry pamiętam - 6,63%

Próba: 166

 

Tym razem pytam się Was ile gier planujecie ograć w roku 2023?

Oceń bloga:
23

Czy planujesz w kolejnym roku ograć więcej gier, mniej, czy mniej-więcej tyle samo?

Więcej
113%
Mniej
113%
Mniej-więcej tyle samo
113%
Nie wiem, trudno powiedzieć
113%
Pokaż wyniki Głosów: 113

Komentarze (14)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper