GieeRTe #43 - Podsumowanie roku 2022. Część 1.

BLOG
762V
user-23677 main blog image
TyskiPL | 03.12.2022, 14:51
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

No i masz Ci los - kończy się kolejny rok. Czy 2022 rok był dobry dla mnie? Zależy jak na to spojrzeć. Zapraszam na moje podsumowanie, które planowałem krótkie, ale wyszło najdłuższe jakie napisałem - dlatego wpis zostaje podzielony na conajmniej 2 części. 

 

Życiowo? Meh. 

Jeśli rozważać rok pod kątem czysto ludzkim, uważam, że ten rok był średnio udany. Od połowy lutego singiel i raczej nic na zmianę nie zapowiada mimo prób i starań. Wiecie, jak się idzie na pierwsze, czy drugie wesele samemu, bez partnerki, to jakoś to ujdzie, ale jak się trafia już na trzecie wesele w roku, na którym jest się jedynym singlem i ciężko znaleźć kogoś do ciekawej rozmowy - cóż, to potrafi wybić człowieka z pozytywnych wibracji. Nie będę zaś wspominać o tym co się dzieje dookoła nas ze światem i gospodarką i jak to czasami wywołuje we mnie wieczorne filozoficzne rozkminy nad życiem. Wizja emigracji chyba nigdy nie była dla mnie bardziej kusząca niż teraz. 
Dobrym światłem w tunelu jest jednak to, że od połowy kwietnia dotąd udało mi się zrzucić 12 kg i kombinuję dalej, by tę liczbę podnieść i w końcu zejść poniżej granicy 100 kg. Więc kto wie, może jest jeszcze nadzieja na Happy End dla mnie. Do tego udało mi się zdobyć najważniejszy certyfikat w branży, potwierdzając swój status profesjonalisty w digital marketingu oraz zaliczyć udane koncerty Kiss, Iron Maiden i The Hu. 

 



Pod kątem gamingu zaś ciekawiej

Mogę spokojnie stwierdzić, że pod kątem gamingu, ten rok uważam za udany, jeśli nie bardzo. Choć na początku się na to nie zapowiadało, ten rok okazał się być kolejnym z kolei, w którym dokonywałem poważnego upgrade'u swojego pokoju gracza - na przełomie roku zacząłem korzystać z telewizora LG C1 OLED i telewizor zachwyca mnie do dziś. Nie chodzi tylko o zmianę obrazu, technikaliów, ale sam fakt przeskoczenia z 32 cali do 48 dał mi mocną poprawę komfortu grania.
2020 r. z kolei był rokiem, kiedy zakupiłem soundbar. W tym roku jednak postanowiłem sprzedać PS4 Slim, soundbar i udało się sprzedać stary telewizor, dołożyłem trochę gotówki i we wrześniu przesiadłem się na PlayStation 5 z napędem. Więcej o tym można przeczytać tutaj.
Co ciekawe, otrzymałem już pierwszy prezent świąteczny, od rodziców - drugi pad DualSense. Cieszy mnie ten prezent - uważam, że nawet jak się gra samemu to warto mieć 2 pady - w razie jeden się rozładuje, drugi jest gotowy do przejęcia akcji. W razie jeden się zepsuje - a ponoć pady te mają wadliwe gałki - to nie zostaje się na lodzie. Do tego przyjemna, niebieska barwa pada. Jest to pierwszy raz od 20 lat, gdy od rodziny dostałem prezent związany z moim zainteresowaniem gamingiem, więc to tym bardziej cieszy. 

 

 

W tym roku ograłem 19 gier

Tyle wynosi licznik na ten moment. Czy to dużo? Dla mnie tak biorąc pod uwagę, że lawiruję między pracą, graniem, a życiem prywatnym dzielonym między sporą familę i znajomych oraz walkę z wagą. Wiem jednak, że są na PPE osoby, które ogrywają o wiele więcej tytułów - panowie, chylę czoło przed Wami. Na swoją obronę mogę tylko powiedzieć, że niektóre z tych gier to naprawdę długie tytuły, a ja w miarę możliwości staram się zagłębiać w ich świat, dla jeszcze większej immersji. I tak na przykład o ile taki "Cyberpunk 2077" główną fabułę ma dość krótką, to jednak spora ilość materiałów w grze do czytania (artykuły, notki itd.) oraz duża liczba misji pobocznych i kontraktów sprawia, że rozgrywka się wydłuża. 

Ale dobra, przejdźmy do zestawienia. 

 

Zestawienie w tym roku otwiera gra "The Inner World". Opowiada ona o młodym Robercie - istocie określanej w Aspozji jako tzw. Fletonos. Wierzy, że jest jedyny w swoim rodzaju. Wychowując się u boku lidera Aspozji żyje w przekonaniu, że żyje w cudownym państwie rządzonym przez odpowiedzialnego władcę Conroya. Wkrótce wpada on w ciąg wydarzeń powodujący, że mierzy się on z prawdziwą rzeczywistością w Aspozji - kraju pełnym biedoty i prześladowań. Kontynuując podróż u boku dopiero poznanej Laury, zaczyna wątpić w to, w co dotąd wierzył. Nie wie jednak, że prawda może go jeszcze bardziej zaskoczyć...
Z jednej strony sympatyczna przygodówka typu point & click, rozgrywana w nieco abstrakcyjnym świecie, pokazująca jak bohater wyrwany zostaje z propagandy, którą był całe życie karmiony.
Z drugiej strony uczciwie mówiąc nie uważam, by ten tytuł zasługiwał na uwagę. Gra stworzona w 2013 r., rok potem doczekała się polskiej wersji, a w 2017 r. wydania na PS4. W 2022 r. nie dość, że gra na konsoli nie jest dostępna w wersji polskiej, to jeszcze ma do dziś nie naprawiony, zgłaszany przez graczy od lat, błąd. Mianowicie - tytuł podczas ładowania utknie na czarnym tle i zapętleniu dźwiękowym, uniemożliwiając grę. Rozwiązaniem na to jest wyłączenie napisów, co może stanowić sporą niedogodność - rozwiązanie to nie jest oczywiste, nie każdy jest dobry z angielskiego ze słuchu, z kolei angielski dubbing jest zwyczajnie słaby. Główny bohater jest nużący, aktorka wcielająca się w młodą złodziejkę brzmi jakby była moją rówieśniczką, zaś główny wróg w ogóle nie brzmi przekonująco. Dubbing brzmi jakby był nagrywany w piwnicy i uważano, by nie wczuć się za bardzo w role, bo jeszcze pobudzi się sąsiadów. Inną wadą gry jest to, że czasem można łatwo wpaść na to co zrobić, ale gracz rozbije się przy tym o mechanikę - np. zainicjowanie obmyślonej akcji nie jest takie, jakie by się wydawało. Więc niestety, czasem ogranie tego tytułu bez walkthrough na Youtubie jest naprawdę trudne. Pewnie część z Was rozważyłaby tę grę jako pozycję dla Waszych dzieci - zastanówcie się więc, czy Wasze dziecko miałoby dość cierpliwości na taką bolączkę. 

 

Kolejne tygodnie upływały w replayach. Najpierw pierwsze przygody Nathana Drake'a (Uncharted: Fortuna Drake'a) i drugie (Uncharted: Pośród złodziei). By jednak rozbić trochę tę rutynę, uczynić ją nieco świeższą i przyjemniejszą, grałem zastępując skin Nathana skinem Eleny i powiem Wam, że zamiana skinu to naprawdę ciekawe doświadczenie. O ile skin nie jest zastępowany w przerywnikach filmowych, to jednak nadal pozostają sceny w trakcie przechodzenia poziomów i czasem ta zmiana prowadzi do ciekawych obserwacji. Np. jak Elena chwyta skaczącą Elenę, by ta nie spadła w przepaść. 
Kolejny powrót był do Velen, Novigradu, Skellige i Beauclair. Cóż poradzę, ta gra pod kątem fabularnym i klimatu jest majstersztykiem i gdy wyjdzie nakładka na PS5 do tej gry - sięgnę po nią. Pytanie tylko ile taka nakładka tak naprawdę zmieni... ?

 

 

Uznałem, że następny zakup musi być przemyślany w obliczu rosnących cen. Dlatego mój portfel poszedł w kierunku odświeżonej wersji trylogii "Mass Effect", która w tym miesiącu jest dostępna dla posiadaczy PlayStation Plus za darmo. Nie ukrywam, ten fakt wpłynął na moje przyśpieszenie tej publikacji - by dostarczyć Wam powody, dla których naprawdę warto tą trylogią się zainteresować. 

 

Z perspektywy osoby, która nigdy wcześniej nie miała styczności z tą trylogią i którego klimaty science-fiction nie pociągają, gorąco polecam!

Znaczy się, miałem styczność... ok. 8-9 lat temu ograłem drugą część. Ale nie pamiętałem nic poza tym, że gra przypadła mi do gustu. Potem długo nie interesowałem się tą serią, bo bolał mnie brak pełnego wydania całej trylogii na Playstation 3, a nie chciałem poznawać tylko strzępka opowieści. Chociaż dwójka (ogrywana na PC współlokatorki w czasach studenckich) umożliwia wskoczenie do gry komuś, kto nie miał styczności z jedynką i mogłem śmiało wskakiwać potem do ogrywania trójki, to uznałem, że może kiedyś będę miał dobry komputer i małą kupkę wstydu, to wtedy nadrobię resztę. 
W końcu świat powiedział "Sprawdzam" poprzez premierę Edycji Legendarnej. Odświeżone 3 części, pełne dodatków - grzechem byłoby przejść obok tego obojętnie. 

Akcja rozgrywa się w dalekiej przyszłości, gdzie ludzkość odkryła tzw. Efekt Masy. Dzięki temu możliwy stał się podbój kosmosu, gdzie okazało się, że jednak ludzie nie są sami. W kosmosie istnieje wiele innych, inteligentnych ras, które skupione są wokół Rady Cytadeli. Choć do Rady należą tylko 3 z nich - Salarianie, Turianie i Asari - ich decyzje są ostateczne, mające wpływ na całą organizację świata. Począwszy od spraw gospodarczych, poprzez politykę, kończywszy na kwestiach bezpieczeństwa. Tak się akurat składa, że Ziemia stara się o wejście do Rady i tu wkracza komandor Shepard - postać tworzona przez gracza. Podczas realizacji misji komandor doświadcza intrygującej wizji nadchodzącej przyszłości oraz jest świadkiem inwazji Gethów - samodzielnych robotów, które z czasem okazują się być tylko elementem większej układanki. Szybko okazuje się, że niebezpieczeństwo grozi tak naprawdę całemu światu, a ludzie zaatakowani na kolonii Eden Prime - to jedynie początek. Od tej pory zadaniem gracza, pierwszego człowieka w historii mianowanego na członka elitarnej grupy zwanej Widmami, jest przemierzanie kosmosu na pokładzie statku Normandia (najnowocześniejszego statku we Wszechświecie), by zebrać jak najwięcej sprzymierzeńców celem powstrzymania zagrożenia. I to jest tylko fabuła pierwszej części - nie chcę zdradzać więcej w tej materii, ale powiem, że fabuła wykracza dużo dalej i naprawdę warto ograć wszystkie 3 części. 

Tak, 3 części, bo chociaż "Mass Effect: Andromeda" to jest to samo uniwersum, to jednak jest to całkiem osobna historia. 

 

W trakcie rozgrywki musimy dbać o stały rozwój siebie i swoich towarzyszy, wyposażenie w broń, relacje z postaciami... i tu się zatrzymam na dłużej, bo to właśnie postacie, relacje z nimi, to moim zdaniem najmocniejszy atut tej serii. Napotykane postacie są naprawdę ciekawe, a po poznaniu ich człowiek zaczyna się do nich przywiązywać. Szczególnie jak się wspólnie przejdzie kilka misji albo wykona się zadania dedykowane tym postaciom, związane z ich życiem przed wejściem na pokład Normandii. Czasem poznajemy też kulturę, zwyczaje gatunków, które postać reprezentuje, czy też jak wyglądają konkretne relacje między wybranymi rasami. Żeby daleko nie szukać, moim zdaniem mistrzostwo to postać Tali, która jest kochanym słodziakiem i przy niej poznajemy więcej na temat pozycji Quarian w kosmosie oraz o ich trudnej relacji z Gethami. Inny przykład mistrzostwa to postać Garrusa, którego w pewnym momencie zacząłem traktować niczym brata, za którego byłbym gotów oddać życie. Równy chłop, który nie tylko usprawni artylerię, ale też opowie więcej o Turianach, czy o służbach policyjnych na terenie stacji Cytadeli, gdzie wcześniej służył. 

Rany, wychodzi z tego mini-recenzja, a to dopiero siódma gra... Ale ta trylogia aż się prosi, by o niej pisać. Pod kątem fabularnym jest to jedna z najlepszych rzeczy jaka może spotkać gracza. Oto bowiem w zależności od tego co powiemy, co zrobimy, zależy to, czy będziemy bardzej widziani jako bohaterowie, czy jako renegaci. Czy relacje z towarzyszami będą lepsze, czy gorsze. W końcu, od tego też zależą zakończenia gry i to, czy do niego dotrzemy w pełnym składzie, czy stracimy kogoś - albo nawet wszystkich - po drodze.

 

"Edycja Legendarna" jest od razu przygotowana do tego, by w kolejnych częściach trylogii móc wgrywać save z poprzednio ukończonej części. Można więc całą trylogię ukończyć jedną i tą samą postacią i przez 3 gry mierzyć się z konsekwencjami decyzji, które podejmujemy w grze. Te decyzje bywają kluczowe, jak nie w relacjach międzyludzkich, to w polityce międzyplanetarnej. 

To, co też polubiłem w tej serii to poszukiwanie surowców. I choć polubiłem metodę z jedynki - skanowanie planet, lądowanie na nich i eksplorowanie, by odkryć nieznane - to cieszę się, że w dalszych grach zamieniono to na skanowanie planet. Bo odkrywania jest naprawdę dużo, niektóre surowce niełatwo znaleźć, a pod kątem graficznym to muszę jednak przyznać, że planety eksplorowane w ramach poszukiwania surowców były najsłabszym elementem. Jestem pewien, że eksploracja z czasem stałaby się po prostu męcząca.

 

Gra stawia pewien nacisk na taktykę - gracz przed wyruszeniem na misję musi zdecydować jakie 2 osoby ze sobą zabiera. Czasem, przy większych akcjach musi podjąć decyzję kogo oddelegować do pewnych zadań. Decyzje te bywają kluczowe, bo każda z postaci ma jakąś swoją specjalizację i złą decyzją możemy za bardzo utrudnić sobie życie. Dodatkowo czasem niektóre postacie mogą mieć w danej misji dużo więcej do powiedzenia niż pozostałe. A rozmowa jest tutaj kluczowa - to na jej podstawie poznajemy szczegóły misji, jej otoczenie i czasem w rozmowie dowiemy się czegoś, co może znacząco wpłynąć na nasze decyzje albo na rozmowę z napotkaną postacią.

To, co bardzo doceniam w tej grze to elementy sprawiające, że idzie wyczuć podobieństwa do marki rozwijanej przez Bioware później - serii "Dragon Age", rozgrywanej w świecie średniowiecznego fantasy. Grałem tylko w pierwszą część tej gry rok wcześniej, dwójka czeka na kupce wstydu, ale powiem Wam, że po ograniu "Dragon Age: Origins", docenia się jeszcze bardziej serię "Mass Effect" za to, że na konsoli sterowanie jest uproszczone i bardziej przystępne, zaś system rozwoju postaci swojej i zespołu jest zdecydowanie bardziej estetyczny i przejrzysty. 

 

Jak wspominałem, "Edycja Legendarna" zawiera 3 części gry "Mass Effect" oraz wszelkie dodatki. Oznacza to ogrom godzin grania - w moim przypadku wyszły z tego 2 miesiące i to tylko przy jednym podejściu. A mam w planach ponowne przejście całej trylogii by poznać konsekwencje innych decyzji. Zestaw ma jednak jedną wadę - nie wszystko było wydawane w wersji z polskim dubbingiem. Jeśli więc ktoś nastawia się na granie z dubbingiem, musi liczyć się z tym, że część dodatków i trójkę, będzie musiał ograć z oryginalnym dubbingiem i napisami. Trochę szkoda, że nie postanowiono przy tej okazji uzupełnić braków w dubbingu, ale z drugiej strony - od premiery trójki minęło 10 lat, w międzyczasie zmarł Mikołaj Klimek (Jacob Taylor), Jerzy Dominik (Thane Krios) i Andrzej Butruk (Legion). Możliwe więc, że obok argumentu budżetu, stał też argument, że ich gra aktorska jest nie do zastąpienia. Trudno mi też sobie wyobrazić, czy głosy pozostałych aktorów byłyby nadal takie same, wiek jednak robi swoje. 

 

Na tym zakończę pierwszą część podsumowania. Dziękuję za przeczytanie i zapraszam serdecznie do drugiej części w niedalekiej przyszłości! 

Oceń bloga:
31

Ile gier ograłeś w tym roku?

Nic
177%
1 - 5
177%
6 - 10
177%
11 - 15
177%
16 - 20
177%
21 - 30
177%
30 - 40
177%
Ponad 40
177%
Nie wiem / Trudno zliczyć / Nie wszystkie gry pamiętam
177%
Pokaż wyniki Głosów: 177

Komentarze (30)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper