Recenzja: Get Even (PS4)

Recenzja: Get Even (PS4)

kalwa | 21.06.2017, 18:50

Get Even wyłamuje się z przyjętych standardów, serwując istny miszmasz gatunkowy. To eksperyment skupiający się na dopracowanej warstwie fabularnej i odpowiedniej atmosferze. W takich przypadkach ważny jest odpowiedni balans. Sprawdźmy, czy polskim twórcom udało się go zachować.

Get Even wrzuca nas w skórę dobrze wyszkolonego najemnika Cole’a Blacka. Bohater nie pamięta niemal niczego ze swojej przeszłości, znajduje się w nieznanym sobie miejscu i jest mocno zdezorientowany. Wkrótce okazuje się, że trafił do opuszczonego ośrodka dla psychicznie chorych, w którym kiedyś wydarzyło się wiele niepokojących rzeczy. Towarzyszy mu tajemnicza postać imieniem Red, porozumiewająca się z naszym bohaterem bezpłciowym głosem dobiegającym z głośników umieszczonych tu i ówdzie telewizorów. Nasz protagonista jest jedyną osobą, która może pomóc w odkryciu tego, kto stoi za uśmierceniem jej córki. Starają się więc odzyskać utracone wspomnienia korzystając z nowatorskiego urządzenia.

Dalsza część tekstu pod wideo

Opis może wydawać się chaotyczny i tak jest w istocie. Akcja skacze z jednego miejsca i okresu do drugiego, a pomiędzy kolejnymi wycieczkami w przeszłość odkrywamy kolejne szczegóły z życia zainteresowanych. Pierwsze kilka godzin gry to rosnąca kupka pytań, co niektórych może zniechęcić. Zachęcam jednak do prześledzenia całego scenariusza, bo jest naprawdę dobrze skonstruowany i ostatecznie całość nabiera sensu. Pod koniec byłem mocno poruszony, a nawet zaskoczony tym, jak potoczyły się wydarzenia. Porównałbym to do świetnie napisanego, ale zagmatwanego thrillera, do którego raczej nie należy siadać zmęczonym – no i przede wszystkim trzeba się skupić na treści. Na tym zakończę temat fabuły, bo kolejne szczegóły mogą zainteresowanym zepsuć zabawę.

Get Even to połączenie wielu gatunków gier. Podstawę określiłbym jako FPS-a, ale ważnym elementem jest też eksploracja, szukanie śladów i rozwiązywanie raczej prostych zagadek. Do tego dodajcie sporo skradania i mamy naprawdę ciekawą mieszankę. To, co jednak wyróżnia grę spośród innych, to obecność wyjątkowego CornerGuna i smartfona. Telefon sam w sobie pozwala nam na skanowanie otoczenia i odnajdywanie w ten sposób wskazówek czy śladów przeszłości. CornerGun to z kolei małe mistrzostwo świata – połączenie smartfona, broni palnej i akcesorium pozwalającego obrócić lufę pistoletu o 90 stopni w lewo lub w prawo. W takim połączeniu możemy zajrzeć za róg albo inną przeszkodę, bez potrzeby wychylania się. Świetnie sprawdza się to podczas skradania, ale również podczas wymian ognia. Kiedy chowamy się za przeszkodą, możemy skierować broń ku sklepieniu i obrócić w jedną stronę, dzięki czemu dosięgniemy celów, będąc jednocześnie otoczonym przez ściany.

Samego strzelania w Get Even jest jednak niewiele. Rozgrywka podzielona została na dwa etapy. Jeden z nich polega na eksploracji opuszczonego szpitala psychiatrycznego i przeszukiwania go pod kątem starych wycinków z gazet czy innych śladów. Czasem trafimy tutaj na wariatów – jedni z nich nas zaatakują, inni powiedzą coś zagadkowego, a jeszcze inni sprawią, że włosy zjeżą się nam na głowie. Etapy te cechuje naprawdę mroczny i ciężki klimat wszechobecnego szaleństwa. Drugi rodzaj rozgrywki, z jakim mamy do czynienia, to eksploracja wspomnień naszego bohatera. Uczestniczymy wtedy w symulacji i w takim momencie najlepiej jest się skradać – dzięki temu wszystko przebiega bez zakłóceń. Jeśli będziemy zbyt widoczni, możemy trafić na błędy. To właśnie w tych momentach skradamy się i korzystamy z CornerGuna. Tutaj mam zastrzeżenia do sztucznej inteligencji. Przeciwnicy poruszają się po określonych ścieżkach i często zdecydowanie zbyt mało widzą. Z kolei podczas strzelanin zachowują się czasem jak bezmyślne kaczki, które w panice przemieszczają się z jednego punktu do drugiego, albo całkowicie na odwrót – spokojnie sobie spacerują, wystawiając się na ostrzał. Ciekawostką jest możliwość modyfikowania otoczenia – z uwagi na to, że to jedynie symulacja, możemy usunąć bądź postawić głaz, który, przykładowo, posłuży nam za osłonę. To, jak odtworzymy wspomnienia, wpłynie na późniejsze etapy gry – nie mogę jednak zbyt wiele zdradzić. Również w tych „rzeczywistych” etapach możemy dokonywać wyborów, ale ich konsekwencje odczuwamy już na krótkiej mecie.

Twórcy dużą uwagę przywiązali do muzyki. Dzięki technologii Auro-3D muzyka rozbudowuje się wraz z tym, jak zbliżamy się do celu. Czasem będą to iście psychodeliczne dźwięki, którym mogłyby poszczycić się najbardziej przerażające horrory, a czasem piękne utwory smyczkowe, które wzbudzają wiele silnych emocji. Ścieżka dźwiękowa to kolejny bardzo mocny punkt polskiej produkcji, ale niestety z małym wyjątkiem, który bardzo mnie zniesmaczył. Mówię o popowej piosence wątpliwej jakości, która pojawiła się podczas strzelaniny na cmentarzu w jednej z symulacji. Obecność podobnego utworu podczas napisów końcowych jest do przełknięcia (bo tam też się pojawia), ale w takim momencie znacznie umniejszyło mojej przyjemności z grania. Taka sytuacja zdarzyła się na szczęście raz.

Udźwiękowienie stoi na równie wysokim poziomie, ale obyło się bez nieprzyjemnych niespodzianek – począwszy od dźwięków otoczenia, przez głosy brytyjskich aktorów, a na odgłosach strzałów kończąc. Zwłaszcza spodobały mi się najbardziej szalone i przerażające momenty z opuszczonego ośrodka – obłąkane śpiewy, zewsząd głos potężnych uderzeń, jakby ktoś próbował wyważyć drzwi, wrzaski przepełnione bólem, śmiech – to wszystko przekłada się na genialną atmosferę. Niejednokrotnie zdarzyło mi się poczuć autentyczny niepokój czy nawet podskoczyć w kluczowych momentach, przy czym zaznaczam, że nie są to tanie zabiegi, gdzie ktoś nagle wyskakuje, a umiejętnie budowane napięcie, które w odpowiedniej chwili osiąga apogeum.

Na uznanie zasługuje też oprawa wizualna. Polskie studio Farm 51 mieszczące się w Gliwicach skorzystało z technologii pozwalającej na skanowanie otoczenia i przenoszenia go do wirtualnego środowiska. Dzięki temu zrujnowany ośrodek wygląda naprawdę świetnie. Jednocześnie całość działa w miarę płynnie, ale podczas korzystania z CornerGuna wychylonego w jedną stronę zdarzały się małe spadki animacji. Pochwalę też znakomicie wyglądające modele postaci i efekty cząsteczkowe – w symulacji, jeśli kogoś zabijemy, rozpada się na wiele drobnych elementów.

Get Even naprawdę mnie urzekło. Umiejętnie napisana, acz zagmatwana fabuła łączy w sobie dojrzały dramat i thriller, stanowiąc jeden z najmocniejszych punktów gry. Obok tego dostajemy świetną, zróżnicowaną rozgrywkę z bardzo pomysłowym CornerGunem i smartfonem. Gdyby tego było mało, polska produkcja może poszczycić się naprawdę świetną muzyką i udźwiękowieniem, które razem tworzą genialny i niepowtarzalny klimat. Na uznanie zasługuje też świetna grafika, zwłaszcza jeśli chodzi o wygląd otoczenia i postaci. Gdyby nie ta jedna piosenka (która potrafi wiele zmienić), przyczepiłbym się jedynie do rzadkich spadków animacji i słabej sztucznej inteligencji. Warto dać grze szansę, bo jest to przeżycie jedyne w swoim rodzaju.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Get Even

Atuty

  • Genialna muzyka i udźwiękowienie
  • Świetna grafika (zwłaszcza jeśli chodzi o otoczenie)
  • Wyjątkowa i zróżnicowana rozgrywka
  • Piękna i wciągająca fabuła…

Wady

  • …której początkowy chaos może przytłoczyć
  • Inteligencja przeciwników

Get Even to piękne i jedyne w swoim rodzaju przeżycie. Fani dramatycznych, skomplikowanych thrillerów nie mają nad czym się zastanawiać, zwłaszcza że gra może pochwalić się wyjątkową i zróżnicowaną rozgrywką. Nie sposób też przejść obojętnie obok bardzo dobrej muzyki i udźwiękowienia.

cropper