PS Plus Extra

Nowy PS Plus pokazał mi, że nie mam ochoty ogrywać mniejszych gier

Mateusz Wróbel | 03.07.2022, 10:00

Nowy PS Plus jest dostępny w Polsce od 23 czerwca. Miałem ponad tydzień, aby zapoznać się z usługą Sony. Zrobiła ona na mnie pozytywne pierwsze wrażenie, lecz doprowadziła również do wysunięcia dość smutnego wniosku.

Zdecydowałem się na plan PS Plus Extra. Tak, jak podkreślałem to już w innych materiałach, klasyki kompletnie mnie nie interesowały, więc nawet przez chwilę nie zastanawiałem się nad PS Plus Premium. Nie po to kupiłem konsolę PS5, aby móc zapoznawać się z tytułami, które oryginalnie są dostępne na pierwszych konsolach PlayStation.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jednocześnie rozumiem drugą stronę barykady, czyli starszych odbiorców, którzy na owych hitach z PS One czy PS2 się wychowali - dla nich PS Plus Premium będzie pięknym powrotem do przeszłości, a przynajmniej na papierze, bo w praktyce poszczególne wersje klasyków działają w wersji PAL, a więc z ograniczeniem 24 klatek na sekundę i uciążliwymi paskami po bokach ekranu.

Pierwsze kroki związane z PS Plus Extra

Telling Lies

Po przejrzeniu dość dużej biblioteki gier w PS Plus Extra od razu postanowiłem ściągnąć kilka mniejszych gier, obok których do tej pory przechodziłem obojętnie - czy to dlatego, że nie miałem na nie czasu, czy dlatego, iż ich materiały promocyjne nie zachęciły mnie do zakupu. Nie ma to większego znaczenia.

Na moim dysku tym samym znalazł się Shadow Warrior 3, Werewolf: The Apocalypse - Earthblood, Telling Lies oraz The Long Dark. Zacząłem od tej ostatniej produkcji, bo nasłuchałem się o niej dużo pozytywów od fanów survivalów. Do tego jej twórcy zaoferowali kampanię fabularną, więc to po nią chwyciłem w pierwszej kolejności.

Jakiż był mój wielki zawód, gdy trafiłem do świata wykreowanego przez niezależną ekipę Hinterland. Nie dość, że graficznie The Long Dark prezentuje poziom PS3 albo i gorszy, to w dodatku gra jest niesamowicie toporna. Mechaniki stawiają nacisk na bardzo wolną rozgrywkę, a nie pomaga także blokada przy 30 FPS-ach. Czasami miałem wrażenie, że nawet i tych 30 klatek na sekundę nie uświadczałem, bo rzeczony survival tak bardzo źle działał na PS5.

Potem chwyciłem za niepozorne Telling Lies, które bardziej przypomina film aniżeli grę. W trakcie zabawy zagłębiamy się w życie kilkunastu bohater (tych głównych jest czterech) i próbujemy rozwikłać wiele zagadek poprzez wyszukiwanie kluczowych fraz na laptopie należącym do służb specjalnych. Założenia bardzo ciekawe, ale produkcja nie miała tego czegoś, aby na dłużej zachęcić mnie do rozwiązywania tajemnic. Chyba nie był to jednak tytuł dla mnie, bo już od pierwszych filmów dostępnych w Telling Lies czułem znużenie.

Z kolei o Werewolf: The Apocalypse - Earthblood nie ma co się dużo rozpisywać. Produkcja zawodzi na każdym kroku (nie mogę do teraz uwierzyć, że odpowiadali za nią twórcy dość dobrego Call of Cthulhu), a gdyby nie przyzwoity system walki, to odinstalowałbym ją już po samym wprowadzeniu. Sterując człowiekiem zdolnym przemieniać się w wilkołaka, czułem, że tracę cenny czas, który mógłbym poświęcić na lepszą, sprawdzoną grę, ciekawy serial lub po prostu odpoczynek od codziennego chwytania za kontroler.

Shadow Warrior 3 na ratunek

Shadow Warrior 3

Jedyną grą, którą udało mi się ukończyć z puli wyżej wymienionych pozycji, to rodzime Shadow Warrior 3. W tym przypadku byłem mocno zmobilizowany do ukończenia niekonwencjonalnego FPS-a od Flying Wild Hog, ponieważ opuszcza on PS Plus Extra dokładnie 5 lipca.

Z początku przygoda Lo Wanga mnie zauroczyła. Ciągła rozwałka, dopracowany setting, wiele ekscytujących finiszerów, ciekawych umiejętności czy broni sprawiła, że bardzo przyjemnie rozwalało mi się kolejne hordy obleśnych przeciwników.

Czuć jednak było ograniczenia w budżecie, a od połowy fabuły zaczęło brakować mi nowości - szczególnie świeżych giwer. Zaczęła się wkradać powtarzalność i przy ostatnich rozdziałach gry zacząłem już spoglądać na źródła pokazujące, ile jeszcze czasu muszę poświęcić Shadow Warrior 3, aby dobrnąć do zakończenia.

Czasami zdarzają się wyjątki...

Kena Bridge of Spirits

I to nie tak, że Shadow Warrior 3 jest złą grą. Problem leży w tym, że nie mam zbyt dużej ochoty na pomniejsze produkcje - zdarzają się perełki, jak pokochane przeze mnie Kena: Bridge of Spirits czy Disco Elysium, ale to wyłącznie jednostki. PS Plus Extra tylko potwierdził moje wcześniejsze wnioski, z których wynika, że najlepiej i najweselej spędzam czas w wielkich, przepełnionych zawartością wysokobudżetowych produkcjach.

Dlatego też cieszę się, że i Microsoft, i Sony mają swoje własne usługi, w których mogę sprawdzić mniejsze tytuły. Niezależni deweloperzy otrzymują zastrzyk dodatkowej usługi od korporacji, a niezdecydowani (tacy jak ja) mogą sprawdzić, czy tym razem przełamią swoją "niechęć" do niewysokobudżetowych gier wideo.

Źródło: własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper