Percy Jackson i bogowie olimpijscy (2025) - recenzja 7 odc. 2 sez. serialu [Disney+]. Herosi wreszcie dorośli

Percy Jackson i bogowie olimpijscy (2025) - recenzja 7 odc. 2 sez. serialu [Disney+]. Herosi wreszcie dorośli

Łukasz Musialik | Wczoraj, 21:00

Serialowa adaptacja serii fantasy Ricka Riordana powraca na Disney+ z nową energią, większym budżetem i… cyklopem. Drugi sezon, oparty na „Morzu Potworów”, to ambitna próba wypłynięcia na szersze wody, która, choć momentami wpada w scenariuszowe zawirowanie, ostatecznie dowozi to, co najważniejsze - serce.

Oglądając drugi sezon „Percy’ego Jacksona i bogowie olimpijscy”, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że twórcy serialu, podobnie jak jego główni bohaterowie, przeszli przyspieszony kurs dojrzewania. Pamiętamy wszyscy bolączki debiutanckiej serii, jak kiepsko zbalansowane tempo akcji czy bezpieczną reżyserię, przez to świat bogów wydawał się nieco klaustrofobiczny. Tym razem stawka jest wyższa, a horyzont szerszy. Fabuła drugiego tomu sagi, „Morza Potworów”, rzuca Percy’ego (w tej roli coraz pewniejszy siebie Walker Scobell) w wir wydarzeń, które testują nie tyle jego miecz, co charakter. Magiczna granica Obozu Herosów słabnie, Drzewo Thalii umiera, a jedynym ratunkiem jest mityczne Złote Runo, ukryte gdzieś w Trójkącie Bermudzkim.

Dalsza część tekstu pod wideo

To klasyczny setup kina nowej przygody, ale showrunnerzy Jonathan E. Steinberg i Dan Shotz postanowili nadać mu nieco mroczniejszy, bardziej introspektywny ton. I chwała im za to. Zamiast mechanicznego „odhaczania” kolejnych potworów z bestiariusza, dostajemy opowieść o wykluczeniu, braterstwie i poszukiwaniu akceptacji w rodzinie, która - mówiąc delikatnie - jest dysfunkcyjna. Po obejrzeniu siedmiu odcinków (z ośmiu zaplanowanych) widzę wyraźnie, że serial wreszcie znalazł swój rytm. Nie jest to już tylko ekranizacja książki, a w pełni autonomiczne dzieło, które wchodzi w dialog z materiałem źródłowym, czasem go poprawiając, a czasem… no cóż, komplikując.

Percy Jackson and the Olympians / Percy Jackson i bogowie olimpijscy / Disney+
resize icon

Percy Jackson i bogowie olimpijscy (2025) - recenzja i opinia po 7 odc. 2 sezonu serialu [Disney+]. Rodzina to potwór, którego uczysz się kochać

Największym triumfem drugiego sezonu nie są efekty specjalne (o których za chwilę), ale wprowadzenie postaci Tysona, przyrodniego brata Percy’ego, który jest cyklopem. Daniel Diemer w tej roli to absolutne objawienie i emocjonalna kotwica całej serii. Wprowadzenie postaci, która w książkach była często sprowadzana do roli sympatycznego, ale jednak „innego” osiłka, tutaj zyskała głęboki, humanistyczny wymiar. Diemer gra Tysona z taką delikatnością i dziecięcą naiwnością, że każda scena, w której Percy wstydzi się swojego brata, boli widza fizycznie. To właśnie ta dynamika - skomplikowana relacja między „idealnym” herosem a jego „potwornym” bratem - napędza emocjonalnie pierwsze odcinki.

Scenarzyści odważnie eksplorują temat uprzedzeń wewnątrz samego Obozu Herosów. Annabeth (znakomita Leah Sava Jeffries) nie jest już tylko chodzącą encyklopedią. Jej niechęć do Tysona, wynikająca z traumatycznej przeszłości, dodaje jej postaci rys, który czyni ją bardziej ludzką i mniej pomnikową. To, jak serial tka sieć relacji między tą trójką (plus Grover, który ma w tym sezonie własny, nieco oderwany wątek), zasługuje na oklaski. Dialogi są ostrzejsze, humor bardziej naturalny (Walker Scobell ma timing komediowy, którego mógłby mu pozazdrościć Ryan Reynolds), a dramatyczne momenty mają czas, by wybrzmieć. Nie ma tu pośpiechu znanego z pierwszego sezonu, gdzie sceny ucięte były montażowymi nożyczkami zanim zdążyliśmy poczuć ich wagę. Tutaj cisza między słowami jest równie ważna co szczęk oręża.

Percy Jackson and the Olympians / Percy Jackson i bogowie olimpijscy / Disney+
resize icon

Percy Jackson i bogowie olimpijscy (2025) - recenzja i opinia po 7 odc. 2 sezonu serialu [Disney+]. Clarisse i ci, którzy kradną show

Nie można mówić o drugim sezonie bez wspomnienia o Dior Goodjohn, która jako Clarisse La Rue kradnie każdą scenę, w której się pojawia. Jeśli w pierwszym sezonie była archetypem szkolnego łobuza, to teraz staje się pełnoprawną, tragiczną bohaterką. Jej desperacka potrzeba zadowolenia Aresa, brutalnego ojca, jest motorem napędowym jej działań i stanowi fascynujący kontrapunkt dla relacji Percy’ego z Posejdonem. Goodjohn wnosi do serialu surową energię, agresję podszytą strachem, która sprawia, że Clarisse staje się jedną z najciekawszych postaci w całej franczyzie. To właśnie jej wątek - misja zdobycia Złotego Runa - sprawia, że historia nabiera rumieńców rywalizacji.

Cieszy również to, jak serial traktuje dorosłych obsady. Choć głównymi bohaterami są nastolatkowie, to Dionizos (Jason Mantzoukas) czy Hermes (Lin-Manuel Miranda) dostają swoje momenty, by zabłysnąć cynizmem lub niespodziewaną głębią. Mantzoukas, wciąż balansujący na granicy absurdu, w drugim sezonie dostaje sceny, które sugerują, że pod maską boga wina i szaleństwa kryje się coś więcej niż tylko niechęć do dzieciaków. Serial świetnie balansuje między mitologicznym patosem a współczesnym sarkazmem, co zawsze było siłą prozy Riordana, a co tutaj wreszcie wybrzmiewa w pełni. Widzimy, jak ten świat funkcjonuje poza kadrem kamery - polityka Olimpu, intrygi Luke’a Castellana (Charlie Bushnell, który z sezonu na sezon staje się coraz bardziej przekonującym antagonistą) i rosnące poczucie zagrożenia ze strony Kronosa. To wszystko buduje gęstą atmosferę nieuchronnej wojny.

Percy Jackson and the Olympians / Percy Jackson i bogowie olimpijscy / Disney+
resize icon

Percy Jackson i bogowie olimpijscy (2025) - recenzja i opinia po 7 odc. 2 sezonu serialu [Disney+]. Wizualna Odyseja z (lekką) chorobą morską

Przejdźmy jednak do słonia (a raczej hydry) w salonie, czyli warstwy wizualnej. Disney+ sypnął groszem i to widać. „Morze Potworów” wymagało wyjścia ze studia i zmierzenia się z żywiołem wody, co w telewizji zawsze jest ryzykowne. Efekt? Jest... spektakularny, choć nierówny. Sceny na Morzu Potworów, spotkanie z Charybdis i Scyllą czy wizyta na wyspie Kirke (Circeland) wyglądają o niebo lepiej niż cokolwiek, co widzieliśmy w sezonie pierwszym. CGI potworów, zwłaszcza Hydry i mechanicznych byków z Colchis, ma ciężar i fakturę. Widać, że spece od efektów odrobili pracę domową, starając się, aby zagrożenie było wręcz namacalne.

Jednakże, wciąż zdarzają się momenty, gdzie green screen bije po oczach, a oświetlenie (szczególnie w 4. i 5. odcinku) testuje ustawienia jasności w naszych telewizorach. Serial momentami wpada w pułapkę „szarej brei”, typowej dla współczesnych produkcji streamingowych, gdzie wszystko tonie w mroku, by ukryć niedoskonałości CGI. Na szczęście, nadrabia to designem artystycznym. Rydwany w Obozie Herosów, statek „Księżniczka Andromeda” czy wreszcie samo leże Polifema - to wszystko ma swój unikalny, mitologiczno-punkowy styl. Muzyka Beara McCreary’ego znów robi tytaniczną robotę, nadając scenom akcji epickiego rozmachu, który momentami przewyższa to, co widzimy na ekranie. Warto też wspomnieć o choreografii walk - starcia są dynamiczniejsze, aktorzy wyraźnie czują się pewniej z mieczami w dłoniach, a reżyseria tych sekwencji jest bardziej czytelna. To już nie chaotyczne machanie rekwizytami, ale przemyślany taniec śmierci.

Percy Jackson i bogowie olimpijscy (2025) - recenzja i opinia po 7 odc. 2 sezonu serialu [Disney+]. Podsumowanie (przed finałem)

Piszę te słowa, nie znając jeszcze finałowego rozstrzygnięcia w ósmym odcinku, ale droga, którą przebyliśmy przez te siedem epizodów, napawa optymizmem. Drugi sezon „Percy’ego Jacksona” to dowód na to, że twórcy słuchają fanów i krytyków. Wyeliminowano większość dłużyzn, pogłębiono psychologię postaci i podjęto więcej odważnych decyzji. Choć książkowi puryści mogą kręcić nosem na pewne zmiany w chronologii czy rolach drugoplanowych, działają one na korzyść telewizyjnej narracji.

Ten sezon udowadnia, że ta historia ma potencjał. Nie jest to już tylko „Harry Potter w starożytnej Grecji”, ale serial z własną tożsamością, który nie boi się trudnych pytań o lojalność, dziedzictwo i to, co czyni nas ludźmi (lub potworami). Jeśli finał utrzyma poziom wcześniejszych odcinków, będziemy mieli do czynienia z jedną z najlepszych młodzieżowych produkcji ostatnich lat.

Atuty

  • Daniel Diemer jako Tyson
  • Chemia między główną trójką
  • Znacznie lepsze tempo akcji
  • Postać Clarisse

Wady

  • Nierówne oświetlenie (zbyt ciemne sceny)
  • Książkowi puryści mogą nie być zadowoleni z chronologii
  • Wątek Grovera w połowie sezonu traci impet

Percy Jackson wreszcie przestał wiosłować pod prąd i złapał wiatr w żagle.

7,0
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper