Tomb Raider: Legenda Lary Croft (2025) - recenzja 2. sezonu serialu [Netflix]. Pożegnanie z Ikoną archeologii

Tomb Raider: Legenda Lary Croft (2025) - recenzja 2. sezonu serialu [Netflix]. Pożegnanie z Ikoną archeologii

Łukasz Musialik | Dzisiaj, 19:00

Drugi sezon „Tomb Raider: Legenda Lary Croft” na Netflixie nie próbuje udawać, że to tylko kolejna wyprawa po błyskotki do gabloty. Lara Croft chce ostatecznie pogrzebać demony dzieciństwa i odnaleźć swoje miejsce w świecie zdominowanym przez chciwość i starożytne klątwy. Kontynuacja, która z większą pewnością siebie kroczy po ścieżce wytyczonej przez gry z serii Survivor, oferując nam bohaterkę bardziej dojrzałą, choć wciąż boleśnie ludzką.

Final animowanej serii opowiada o tym, jak bohaterka uczy się patrzeć na własny mit z bliska, bez nostalgicznego filtra. Jednocześnie serial wrzuca Larę w globalny pościg za afrykańskimi maskami Orisza i robi to z energią kina przygodowego, które pamięta, że tempo bywa narkotykiem, ale konsekwencje - kacem. Czy jednak twórcom udało się nadać ikonie archeologii odpowiednie miejsce w historii, na jaką zasługuje?

Dalsza część tekstu pod wideo

Tomb Raider: Legenda Lary Croft / Tomb Raider: The Legend of Lara Croft / Netflix
resize icon

Tomb Raider: Legenda Lary Croft (2025) - recenzja i opinia o 2. sezonie serialu [Netflix]. Archeologia z adrenaliną, ale bez duszy

Najciekawsze w tym sezonie jest to, że scenarzyści nie zamiatają pod dywan niewygodnych pytań o archeologię - o to, kto „odkrywa”, kto traci, a kto potem drukuje podpis pod eksponatem. Serial świadomie dotyka problemu zachodniego zawłaszczania historii i zestawia go z dojrzewaniem Lary. Im bardziej bohaterka jest kompetentna, tym wyraźniej czuje ciężar skutków własnych decyzji i rodzinnego dziedzictwa. To działa, bo zamiast wykładu dostajemy dramat osobisty wpisany w przygodę. Lara potrafi być tą samą ikoną sprawczości, jednak coraz rzadziej zdaje się być „nieomylną maszyną” zdolną do ratowania świata, a częściej człowiekiem, który musi się zatrzymać i uznać cudzą podmiotowość.

W wielkim skrócie w drugiej odsłonie mamy do czynienia z korektą kursu jaki wytyczył pierwszy sezon. Lara nie tyle porzuca dawną siebie, bycia „samotnym wilkiem”, ile odkrywa, że samotność w tej branży jest luksusem, gdzie za rachunek płaci się zaufaniem. Widać to szczególnie w relacji z Sam - emocjonalnym bezpiecznikiem, która w jakimś sensie ociepla serial bez popadania w melodramatyczny banał. Ta „miękka” oś nie osłabia akcji, a wręcz przeciwnie - sprawia, że stawka przestaje być wyłącznie „apokaliptyczna”, a zaczyna być także etyczna. Nie chodzi więc tylko o to, czy świat przetrwa, ale czy bohaterka nauczyła się go traktować jak wspólnotę, nie prywatny poligon.

Tomb Raider: Legenda Lary Croft / Tomb Raider: The Legend of Lara Croft / Netflix
resize icon

Tomb Raider: Legenda Lary Croft (2025) - recenzja i opinia o 2. sezonie serialu [Netflix]. Lara dorosła, ale czy wystarczająco?

Na pierwszy rzut oka wydaje się to być kolejna klasyczna przygoda z udziałem Lary Croft. Trop prowadzi przez kolejne lokacje, ale stawką są kolejne artefakty, tym razem o mocy większej, niż ktokolwiek powinien trzymać w dłoniach bez rękawiczek. Punktem zapalnem stają się jednak skradzione maski Orisza, a przeciwnikiem bogata wizjonerka o zbawczym kompleksie, gotowa „uratować” świat kosztem innych. I w tej formule serial sprawdza się zaskakująco dobrze.

Sceny pościgów i starć mają przejrzystą choreografię, a napięcie budowane jest nie tyle przez przypadkowe twisty, co przez logiczną eskalację problemów. Wizualnie „Legenda Lary Croft” dalej korzysta z doświadczenia Powerhouse Animation - studia, które równie przekonująco potrafi sprzedać cios, upadek czy moment ciszy. Sezon bywa nieco mniej „napakowany” akcją niż najbardziej widowiskowe produkcje studia, ale gdy przychodzą duże sekwencje, potrafią wybrzmieć. Jest w nich swoista sprężystość, czytelność planów i ten rodzaj dynamiki, który nie zamienia sceny w hałaśliwy klip. Do tego dochodzi głos Hayley Atwell (o ile nie wybierzemy polskiego dubbingu), gdzie Lara brzmi jak kobieta, która nie musi już udowadniać, że jest twarda. W wielu odcinkach może spuścić z tonu i pozwolić sobie na wahanie czy też lekką irytację. Może to i drobiazg, ale dzięki niemu ikona archeologii prezentuje się znacznie lepiej, a postać staje się bardziej wiarygodna w oczach widza.

Tomb Raider: Legenda Lary Croft / Tomb Raider: The Legend of Lara Croft / Netflix
resize icon

Tomb Raider: Legenda Lary Croft (2025) - recenzja i opinia o 2. sezonie serialu [Netflix]. Finał, który udaje, że ma czas

Niestety, ale dziesięć odcinków po niecałe 30 minut każdy to za mało, aby w pełni rozwinąć fabułę serialu, przez co część wątków pędzi, a nowe postacie wpadają i wypadają, zanim zdążą zostawić jakiś ślad. Widać to zwłaszcza wtedy, gdy serial próbuje jednocześnie domknąć historię bohaterki, opowiedzieć o archeologii i jeszcze dostarczyć „tomb raiderowej” satysfakcji w kolejnych etapach przygody. W efekcie niektóre nuty wybrzmiewają krócej i słabiej, niż na to zasługują.

A jednak - paradoksalnie - tempo to bywa też atutem. Serial ma w sobie coś, co nie pozwala mu ugrzęznąć w samozadowoleniu. Są tu postacie drugiego planu, które potrafią ukraść scenę - jak Eshu, który potrafi udźwignąć jej ciężar, a przy tym pokazać własną drogę do odkupienia. I nawet jeśli narracyjnie sezon czasem nie nadąża, to wciąż wiadomo, o co chodzi i po co to wszystko. Drugi sezon ogląda się więc jak przygodę na ostrych kolcach, gdzie jeden krok przesady wystarczyłby, aby go pogrążyć. Jednak twórcy z pewnym dla siebie wyczuciem, chronią finał przed tym, aby nie popadł w naszpikowaną akcją pustą efektywność.

Tomb Raider: Legenda Lary Croft (2025) - recenzja i opinia o 2. sezonie serialu [Netflix]. Podsumowanie

Drugi sezon „Tomb Raider: Legenda Lary Croft” jest również ostatnim, domyka więc swoją opowieść z ambicją większą niż tylko „więcej akcji i większy artefakt”. To serial, który potrafi jednocześnie bawić się formułą przygody i rozwijać Larę tak, by jej ikoniczność nie była wyłącznie pozą, lecz konsekwencją trudnych wyborów. Wszystkie zalety serialu są przygniecione brzemieniem strukturalnej repetycji, zbyt krótkiego formatu i decyzji Netflixa o zakończeniu produkcji w momencie, gdy serial zaczynał nabierać tempa. Gdyby nie pośpiech i pójście na skróty, mógłby to być sezon niemal idealny. A tak pozostaje bardzo dobrym finałem, który zostawia widzów z pytaniem, a nie tylko z fajerwerkami.

Atuty

  • Wciągająca fabuła
  • Widowiskowa animacja
  • Świetna obsada głosowa (świetny dubbing Hayley Atwell)

Wady

  • Za krótki
  • Momentami zbyt przewidywalny
  • Dialogi mogłyby być lepsze
  • Niektóre postacie potraktowano zbyt powierzchownie

Drugi sezon jest jak nigdy nie otwarty grobowiec. Ma w sobie skarby, których nigdy nie zdołamy odkryć.

7,0
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper