Oppo Find X9 Pro - test smartfona. Bateria z kryptonitu i genialny aparat. Telefon roku 2025?

Oppo Find X9 Pro - test smartfona. Bateria z kryptonitu i genialny aparat. Telefon roku 2025?

Maciej Zabłocki | Dzisiaj, 22:00

Rynek mobilny w 2025 roku osiągnął punkt nasycenia, w którym ekscytacja nowymi technologiami ustąpiła miejsca chłodnej kalkulacji. Współczesne flagowce stały się przewidywalne – wszystkie są doskonale wykonane, błyskawiczne i kompletne. W tej atmosferze technologicznej stagnacji trudno o urządzenie, które potrafi realnie zaskoczyć, a nie tylko nieznacznie poprawić wyniki w tabelkach. Oppo Find X9 Pro jest jednak wyjątkiem od tej reguły. To urządzenie, które nie tyle konkuruje z obecnymi liderami, co redefiniuje pojęcie "kompletnego smartfona", szczególnie w kontekście zarządzania energią.

Trzeba to powiedzieć wprost: dostępność tego modelu nad Wisłą jest mocno ograniczona, a kwota 5299 zł za wariant 16/512 GB pozycjonuje go w ścisłym segmencie premium. To sprzęt dla entuzjastów, którzy są w stanie zapłacić za innowacje. Przez ostatni miesiąc Find X9 Pro był moim podstawowym narzędziem pracy i centrum rozrywki. Poddałem go rygorystycznym testom - od wielogodzinnych sesji w wymagających tytułach mobilnych, po dynamiczne testy systemów autofocusa, w których "ruchomym celem" był choćby mój pies. Wniosek jest jeden - kultura pracy i stabilność tego urządzenia stoją na poziomie nieosiągalnym dla wielu konkurentów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zanim jednak przeanalizujemy poszczególne aspekty urządzenia, konieczne jest nakreślenie szerszego kontekstu. Postrzeganie Oppo wyłącznie jako "kolejnego producenta z Chin" to błąd poznawczy. Marka ta stanowi technologiczną wizytówkę BBK Electronics - potężnego konglomeratu, który trzęsie globalnym rynkiem, kontrolując również takie brandy jak Vivo, OnePlus czy Realme. O ile inne marki z tego portfolio celują w młodszych odbiorców lub entuzjastów czystej wydajności, Oppo w serii Find X pełni rolę lidera innowacji i elegancji. To tutaj, dzięki niemal nieograniczonym budżetom R&D, debiutują rozwiązania, które dopiero za kilka lat trafią do tańszych modeli.

Oppo Find X9 Pro jest beneficjentem tej skali działania. Współpraca z legendarną marką Hasselblad przy optyce, dostęp do najnowszych matryc Sony czy wdrożenie potężnego układu MediaTek Dimensity 9500 (który wbrew dawnym stereotypom deklasuje konkurencję kulturą pracy) to nie przypadek. To demonstracja siły. BBK stworzyło machinę, która łączy w sobie surową moc obliczeniową z wyrafinowanym wzornictwem i znakomitym ogniwem. Find X9 Pro to dowód na to, że w 2025 roku wciąż można stworzyć urządzenie, które nie jest tylko sumą swoich podzespołów, ale kompletnym, przemyślanym narzędziem dla profesjonalistów.

Specyfikacja techniczna Oppo Find X9 Pro: 

  • Procesor: ośmiordzeniowy MediaTek Dimensity 9500 z układem graficznym Arm Mali-G1-Ultra MC12
  • Pamięć: 16 GB RAM LPDDR5X i 512 GB pamięci UFS 4.1 na dane użytkownika (brak slotu na karty pamięci)
  • System operacyjny: Android 16 z nakładką ColorOS 16.0
  • Wyświetlacz: AMOLED 6,78", rozdzielczość 2772 x 1272 pikseli (ok. 450 ppi), 1,07 miliarda kolorów (10-bit), odświeżanie adaptacyjne LTPO 1-120 Hz, jasność szczytowa 3600 nitów, próbkowanie dotyku do 240 Hz, szkło Corning Gorilla Glass Victus 2
  • Aparat tylny: 50 MP (f/1.5, 4-osiowa OIS, AF, 84 st.) główny + 50 MP (f/2.0, AF, 120 st.) ultraszerokokątny z funkcją makro + 200 MP (f/2.1, 4-osiowa OIS, AF, 34 st.) peryskopowy teleobiektyw z 3-krotnym zoomem optycznym + 2 MP (f/2.4) monochromatyczny; nagrywanie wideo 4K 120 FPS, Dolby Vision HDR, LOG, Pro Video
  • Aparat przedni: 50 MP (f/2.0, AF, 90 st.), nagrywanie wideo 4K 60 FPS
  • Łączność: 5G (Dual SIM + eSIM), Wi-Fi 7 (802.11be), Bluetooth 6.0 (LHDC 5.0, LDAC, aptX HD), NFC, GPS (L1+L5) / GLONASS / Galileo / Beidou / QZSS / NavIC, port podczerwieni (pilot), USB-C 3.2 Gen 1 (OTG)
  • Funkcje: ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych pod ekranem, głośniki stereo, czujnik spektralny, rozpoznawanie twarzy, zaawansowane funkcje AI (ColorOS)
  • Bateria i ładowanie: 7500 mAh (typowa), szybkie ładowanie przewodowe 80W SUPERVOOC, ładowanie bezprzewodowe 50W AIRVOOC
  • Obudowa: norma IP68 (urządzenie testowane zgodnie z wymogami IP69), aluminiowa ramka, matowe szkło na pleckach
  • Wymiary i waga: 161,26 x 76,46 x 8,25 mm; 224 g
  • Cena: 5299 zł (za wariant 16/512 GB)

Oppo Find X9 Pro dokonuje swego rodzaju zamachu stanu w kategorii zasilania. Podczas gdy bezpośredni konkurenci, tacy jak Samsung Galaxy S25 Ultra czy iPhone 17 Pro Max, wciąż oscylują w bezpiecznych granicach 5000 mAh, Oppo implementując ogniwo 7500 mAh przy zachowaniu grubości zaledwie 8,25 mm, deklasuje stawkę, wyznaczając nowy standard dla segmentu premium. Jednocześnie bardzo cieszy mnie 200 MP teleobiektyw, no dziś już taki standard w tym segmencie. Wiele elementów odpowiadających za jakość zdjęcia sprowadza się też do algorytmów i umiejętnego wykorzystania sztucznej inteligencji. 

Wygląd i wykonanie - Oppo Find X9 Pro zyskało nowy design i może się podobać!

Oppo Find X9 Pro_1
resize icon

Oppo w modelu Find X9 Pro zdecydowało się na radykalne zerwanie z dotychczasową, obłą linią stylistyczną, wykonując wyraźny ukłon w stronę industrialnego minimalizmu. Urządzenie, mimo pokaźnych gabarytów (161,26 x 76,46 mm) i słusznej wagi 224 gramów, leży w dłoni zaskakująco pewnie. To zasługa nowej geometrii bryły - płaskie krawędzie ramy, wykonanej z matowego tworzywa, zapewniają stabilny chwyt, choć wymuszają przyzwyczajenie u osób przesiadających się z bardziej obłych konstrukcji. Muszę też przyznać, że środek ciężkości lekko przechodzi w stronę aparatu, przez co dla osób z mniejszymi dłońmi będzie mniej komfortowo trzymać ten telefon przez dłuższy czas. Zachwycające są za to bardzo minimalne ramki wokół ekranu. Przód telefonu robi dzięki temu duże wrażenie. 

Testowany dzisiaj smartfon to w mojej ocenie estetyczny majstersztyk, chociaż z pewnymi kompromisami. Nie uświadczymy tu tytanu klasy lotniczej, a solidny stop aluminium. Plecki pokryto matowym szkłem o satynowej fakturze, która wzorowo opiera się odciskom palców i sprawia wrażenie "ciepłej" w dotyku. Największą zmianę wizualną przeszedł jednak moduł aparatów. Charakterystyczny dla serii Find X okrągły "talerz" zastąpiono asymetryczną, kwadratową wyspą przesuniętą do narożnika. Choć inspiracje konkurencją są tu aż nadto widoczne, zabieg ten ma wymiar praktyczny – dolna krawędź wyspy stanowi naturalne oparcie dla palca wskazującego, poprawiając stabilność chwytu podczas obsługi jedną ręką.

Inżynierowie Oppo nie zapomnieli o ergonomii użytkowej, implementując fizyczne przyciski funkcyjne, które wykraczają poza standardową regulację głośności. Na prawej krawędzi znajdziemy dedykowany spust migawki, ułatwiający pracę w trybie horyzontalnym, oraz tzw. Snap Key – konfigurowalny przycisk zastępujący klasyczny suwak powiadomień. Jego skok jest przyjemny i wyraźny, a możliwość przypisania mu dowolnej akcji (od latarki po uruchomienie dyktafonu AI) znacząco podnosi komfort pracy.

Na osobny akapit zasługuje kwestia wytrzymałości konstrukcji. Front urządzenia chroni tafla Gorilla Glass Victus 2, fabrycznie zabezpieczona folią ochronną. Co istotne, Oppo Find X9 Pro legitymuje się normą szczelności IP69, co w teorii oznacza odporność na strumienie wody pod wysokim ciśnieniem i w wysokiej temperaturze. Choć ze względów regulacyjnych (wymogi UE) na pudełku widnieje oznaczenie IP68, w rzeczywistości mamy do czynienia z jednym z najlepiej uszczelnionych flagowców na rynku, któremu niestraszne są ekstremalne warunki atmosferyczne czy przypadkowe zanurzenia. Jakość spasowania elementów jest wzorowa i nie pozostawia wątpliwości, że obcujemy z produktem klasy premium.

Wymagający użytkownicy docenią fakt, że 6,78-calowy panel AMOLED w Find X9 Pro to nie tylko jasność szczytowa na poziomie 3600 nitów (osiągalna realnie tylko na skrawku ekranu przy materiałach HDR), ale przede wszystkim kompletne wsparcie dla standardów kinowych. Zweryfikowałem to w aplikacjach streamingowych - smartfon posiada pełną certyfikację Dolby Vision (L1 Widevine). Oznacza to dwie rzeczy. Po pierwsze, konsumpcja treści na platformach takich jak Netflix czy Disney+ odbywa się z zachowaniem poprawnej rozpiętości tonalnej - dostrzegamy detale w cieniach, a przepalenia w jasnych punktach są kontrolowane. Po drugie, i co ważniejsze dla twórców, telefon pozwala na podgląd i edycję materiałów wideo nagranych w 10-bitowym LOG-u z zachowaniem standardu Dolby Vision. Kąty widzenia są perfekcyjne, a zastosowane odświeżanie LTPO (1-120 Hz) działa agresywnie, schodząc do 1 Hz przy statycznym obrazie, co realnie oszczędza energię. Warto też wspomnieć o wysokim współczynniku PWM (2160 Hz), który eliminuje migotanie przy niskiej jasności. To ważna informacja dla osób o wrażliwym wzroku.

Codzienność, bateria w praktyce, głośniki, nakładka ColorOS

Oppo Find X9 Pro_3
resize icon

Jeśli miałbym wskazać jeden argument, dla którego warto wydać kwotę 5299 zł na Oppo Find X9 Pro, nie byłby to aparat, lecz to, co dzieje się z energią w tym urządzeniu. Implementacja ogniwa krzemowo-węglowego o pojemności 7500 mAh to absolutny przełom. Jeszcze do niedawna mówiliśmy, że dobry czas pracy oznacza dotrwanie do wieczornych Wiadomości. Teraz Oppo Find X9 Pro gra w zupełnie innej lidze. Podczas testów, przy moim standardowym, dość agresywnym scenariuszu użytkowania (dużo LTE/5G, synchronizacja czterech kont mailowych, ciągły streaming muzyki na słuchawki BT i jasność ekranu w trybie auto), ładowarki szukałem dopiero w połowie trzeciego dnia. Rozładowanie tego smartfona w dobę wymaga determinacji godnej lepszej sprawy i katowania go benchmarkami w pętli i wideo przez kolejne 20 godzin. 

System ładowania jest wystarczający, chociaż przy tej pojemności ogniwa w mojej ocenie nieco wolny. Producent zaimplementował 80W SUPERVOOC, które napełnia ten gigantyczny akumulator do 50% w około 35 minut (co przy tej pojemności wystarcza na półtora dnia), a do tego dochodzi 50W ładowania bezprzewodowego AIRVOOC. Brak standardu Qi2 (czyli magnetycznego) to małe niedopatrzenie, które w tej klasie cenowej delikatnie razi w oczy.

Codzienna interakcja z telefonem odbywa się za pośrednictwem nakładki ColorOS 16. Bądźmy szczerzy: Oppo przestało udawać, że nie widzi, co robi konkurencja z Cupertino. System jest estetyczny, piekielnie płynny, ale momentami wygląda jak "iOS na sterydach". Mamy tu funkcję przypominającą Dynamiczną Wyspę (tutaj zwaną Fluid Cloud), która w sprytny sposób prezentuje powiadomienia na górze ekranu, a centrum sterowania to niemal kalka rozwiązań Apple. Czy to źle? Dla purystów Androida – być może. Dla zwykłego użytkownika – to po prostu wygodne, sprawdzone rozwiązania. System działa błyskawicznie, animacje nie gubią klatek, a zarządzanie pamięcią RAM (16 GB robi swoje) pozwala trzymać w tle dziesiątki aplikacji. Bardzo polubiłem personalizację, duże cyfry zegara, głębie, możliwość dostosowania wielkości ikon, razem z opcją dodania do nich bezpośrednich odnośników do wybranych treści (np. w Messengerze możemy podpiąć okienka czatu do osób, z którymi najczęściej piszemy, a do Instagrama dołączyć funkcję dodania posta). 

Oppo mocno stawia na sztuczną inteligencję, ale robi to w sposób bardziej pragmatyczny niż konkurencja. Zamiast zarzucać nas generatorami dziwnych tapet, dostajemy Mind Space. To swoista "cyfrowa przechowalnia" pamięci – inteligentny asystent, który pozwala jednym gestem (np. przyciskiem Snap Key) zapisać to, co mamy na ekranie, dodać notatkę głosową czy fragment strony, a następnie sortuje to i podsumowuje. Działa to zaskakująco sprawnie i faktycznie przydaje się w pracy biurowej. Oprócz tego mamy standard rynkowy: AI Eraser do usuwania niechcianych przechodniów ze zdjęć (skuteczny, choć czasem gubi fakturę tła) oraz AI Summary do streszczania nagrań z dyktafonu (działa nieźle, choć z polskim żargonem branżowym miewa problemy).

Warstwa multimedialna stoi na wysokim poziomie, choć tu obyło się bez fajerwerków. Głośniki stereo grają czysto, z wyraźnie zaznaczonym środkiem pasma i nieśmiałym basem. Jest całkiem głośno i wyraźnie, ale do kinowej głębi znanej z niektórych gamingowych cegieł sporo brakuje (choćby OnePlus 15 czy świetne POCO F8 Ultra grają głośniej i wyraźnie lepiej). Za to wibracje to absolutna ekstraklasa - silnik haptyczny jest precyzyjny, delikatnie muskający i daje niesamowicie satysfakcjonującą informację zwrotną przy pisaniu czy poruszaniu się po systemie.

Na koniec chciałbym wspomnieć o biometrii i łączności. Ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych jest umieszczony na idealnej wysokości, działa ułamek sekundy szybciej niż optyczne odpowiedniki i nie przeszkadza mu mokry palec. Co do zasięgu – Find X9 Pro tam, gdzie mój iPhone 17 gubił zasięg 5G, wciąż stabilnie trzymał połączenie i pozwalał na prowadzenie rozmowy. Anteny są tu rozmieszczone wzorowo. 

Wydajność w grach i benchmarkach 

Jeśli ktoś w 2025 roku nadal wierzy w mit o "tanim i gorszym MediaTeku", to Oppo Find X9 Pro wyprowadza go z błędu brutalnym sierpowym. Sercem tego urządzenia jest układ Dimensity 9500, który w połączeniu z 16 GB pamięci RAM nie tyle obsługuje aplikacje, co pożera je na śniadanie. Wyniki testów syntetycznych, które przeprowadziłem, mówią same za siebie i stawiają ten model w ścisłej czołówce wydajnościowej. Oczywiście, trochę brakuje do najszybszego na rynku Snapdragona 8 Elite Gen 5, ale w codziennym użytkowaniu nie ma to żadnego znaczenia. Różnice są totalnie niewyczuwalne. 

W popularnym AnTuTu, testowany dziś Oppo Find X9 Pro przebił barierę 3,4 mln punktów, co jest fantastycznym rezultatem. Co natomiast istotne, to nie są puste cyferki, tylko zapas mocy obliczeniowej na najbliższe 4 lata. Równie imponująco wygląda sytuacja w Geekbench 6, gdzie w teście jednego rdzenia smartfon wykręcił 3058 punktów, a w wielordzeniowym – potężne 9165 punktów. Przeprowadziłem też testy wbudowanej pamięci na dane użytkownika. Standard UFS 4.1 osiąga prędkości odczytu sekwencyjnego na poziomie 4036 MB/s i zapisu 3712 MB/s. Instalacja ważących po kilkanaście gigabajtów gier, takich jak Genshin Impact czy Zenless Zone Zero, trwa chwilę, a czasy ładowania map są niemal niezauważalne.

W testach syntetycznych, które obciążają CPU i GPU w 100% przez dłuższy czas, telefon zachowuje się dwubiegunowo. W jednorazowym przelocie (np. AnTuTu v11) notujemy rekordowe wyniki, ale w 3DMark Wild Life Extreme Stress Test (20-minutowa pętla) ujawnia się agresywna polityka termiczna producenta. Stabilność wyniku spada do poziomu 58-60%. Oznacza to, że po około 12-15 minutach maksymalnego obciążenia, system drastycznie obcina taktowanie rdzeni, by uchronić podzespoły przed przegrzaniem. Jest to wynik rozczarowujący dla entuzjastów cyferek, punktujący słabość pasywnego chłodzenia przy tak potężnym układzie.

Paradoks polega na tym, że to "uchybienie" w benchmarkach nie przekłada się na drastyczny spadek komfortu w grach, co potwierdziły moje testy. W Genshin Impact przy ustawieniach "Highest/60 FPS" w regionie Natlan (czyli najbardziej wymagającym graficznie), Oppo Find X9 Pro utrzymuje średni klatkaż na poziomie 59.4 FPS. Spadki taktowania, widoczne w benchmarkach, tutaj objawiają się jedynie sporadycznymi czkawkami przy ładowaniu nowych tekstur, a nie trwałym spadkiem płynności. Temperatura obudowy po 45 minutach sesji ustabilizowała się na poziomie 44 stopni w najcieplejszym punkcie (ramka przy aparatach). Jest ciepło, ale nie gorąco. W Call of Duty: Warzone silnik graficzny jest bardziej litościwy dla procesora. W trybie wysokiej wydajności (co można ustawić w zakładce baterii) telefon stabilnie trzyma 120 klatek na sekundę, a temperatura rzadko przekracza 41 stopni. Z kolei w tytułach wspierających sprzętowe śledzenie promieni (np. Arena Breakout), układ Mali pokazuje pazur, generując realistyczne cienie bez widocznego spadku klatkażu poniżej progu grywalności (stałe 50-60 FPS).

Jak wypada aparat? To jest jeden z najlepszych elementów testowanego dzisiaj Oppo Find X9 Pro

Aparat w OPPO
resize icon

Określiłem sekcję o baterii jako trzęsienie ziemi, ale moduł fotograficzny w Oppo Find X9 Pro mogę określić mianem tsunami. Producent, we współpracy z legendarnym Hasselbladem, stworzył układ, który staje się kieszonkowym, kreatywnym studiem. Nie mamy tu do czynienia z prostym wyścigiem na cyferki, ale z przemyślaną architekturą obrazowania, gdzie sprzęt i oprogramowanie w końcu grają w jednej drużynie, tworząc spójną całość.

Zacznijmy od fundamentów, bo zaplecze sprzętowe to absolutna ekstraklasa. Na pleckach znajdziemy triadę, która budzi szacunek nawet u sceptyków: główną jednostkę 50 MP opartą na dużej matrycy 1/1.28″ z jasną optyką f/1.5 i stabilizacją OIS, ultraszeroki kąt 50 MP (f/2.0), który wreszcie nie jest ubogim krewnym reszty zestawu, oraz gwiazdę programu – peryskopowy teleobiektyw z sensorem 200 MP (1/1.56″, f/2.1). Całość spina "tajna broń" w postaci ukrytego czujnika spektralnego. Ten sensor analizuje barwę światła w scenie, zapewniając niemal idealną spójność kolorystyczną między obiektywami. Efekt jest taki, że przełączając się z szerokiego kąta na zoom, nie macie wrażenia zmiany urządzenia – balans bieli jest trzymany w ryzach nawet w trudnym, mieszanym oświetleniu miejskim.

Zdjęcia z głównego aparatu to klasa sama w sobie. Oppo, w przeciwieństwie do Samsunga czy Google, stawia na plastykę obrazu, a nie cyfrową agresję. Kolory są nasycone, soczyste (czasem może odrobinę zbyt entuzjastyczne w partiach zieleni), ale zachowują naturalny, analogowy charakter. Ekspozycja dobierana jest punktowo - cienie mają swoją głębię i nie są sztucznie rozjaśniane na siłę, co nadaje fotografiom kinowego sznytu. W nocy duża matryca zbiera tyle światła, że dedykowany tryb nocny często okazuje się zbędny, a gdy już się aktywuje, radzi sobie z szumem cyfrowym po mistrzowsku, zachowując detale faktur, zamiast zamieniać je w gładką plamę. Ciekawostką jest nowa logika oprogramowania: w dobrych warunkach aparat domyślnie rejestruje zdjęcia w pełnych 50 MP, zamiast łączyć piksele do 12,5 MP. Daje to niesamowitą szczegółowość, choć szkoda, że interfejs nie informuje wyraźniej, w jakiej rozdzielczości aktualnie pracujemy.

Prawdziwa magia dzieje się jednak przy teleobiektywie. Dzięki gigantycznej rozdzielczości 200 MP, Oppo stosuje tzw. zoom matrycowy. Natywna ogniskowa to ekwiwalent 70 mm (zoom 3x), idealna do portretów, ale przybliżenie 6x, a nawet 13.2x (ok. 300 mm) jest praktycznie bezstratne. Detale są ostre, a kompresja perspektywy przepiękna - można liczyć cegły na oddalonych budynkach. Dopiero powyżej wartości 40x do gry wkracza agresywne AI i tu bywa różnie - przy architekturze algorytmy radzą sobie świetnie, ale przy złożonych teksturach, jak trawa czy liście, potrafią stworzyć malarską akwarelę. Warto dodać, że teleobiektyw służy też do makrofotografii (ostrzenie od 9 cm), dając spektakularne efekty, choć czasem brakuje manualnej kontroli nad głębią ostrości, bo bokeh bywa zbyt płytki.

Oppo poszło o krok dalej, oferując opcjonalny zestaw z fizycznym telekonwerterem Hasselblad Teleconverter Kit. To zewnętrzna soczewka montowana na specjalne etui, która optycznie wydłuża ogniskową teleobiektywu o mnożnik 3.28x. Z jednej strony otrzymujemy ekwiwalent zoomu optycznego od 10x do 40x o jakości, która wyrywa z butów – to poziom zbliżony do dedykowanych kompaktów premium, idealny do fotografii ulicznej czy przyrodniczej. Z drugiej strony, ergonomia tego rozwiązania kuleje. Montaż wymaga zmiany etui (które zasłania inne obiektywy), a sama nakładka wymusza korzystanie ze specjalnego, ograniczonego trybu w aplikacji. Biorąc pod uwagę zaporową cenę (ok. 2100 zł), to zabawka wyłącznie dla świadomego entuzjasty. 

Hasselblad obiektyw
resize icon

Na koniec kilka słów o wideo, bo tutaj mamy też krok naprzód. Oppo Find X9 Pro nagrywa w 4K przy 120 klatkach na sekundę, co jest potężnym narzędziem do tworzenia płynnych zwolnień tempa w wysokiej rozdzielczości. Mamy też wsparcie dla Dolby Vision HDR, zapewniające ogromną rozpiętość tonalną, oraz tryb LOG dla osób, które chcą kolorować materiał w postprodukcji. Stabilizacja obrazu działa jak przyklejona, a przełączanie się między obiektywami podczas nagrywania jest wreszcie płynne i niemal całkowicie pozbawione skoków ekspozycji (niemal, bo jednak nadal nie działa to tak idealnie, jak w iPhone'ach). To nie jest aparat bez wad, bo ultraszeroki kąt wciąż nieco odstaje ostrością od reszty, ale jako całość, system kamer w Find X9 Pro to absolutny top, który w wielu scenariuszach deklasuje konkurencję.

Czy zatem Oppo Find X9 Pro to smartfon roku 2025? 

Odpowiedź na to pytanie jest skomplikowana i zależy od tego, czy oceniamy urządzenie przez pryzmat jego dostępności, czy inżynieryjnego kunsztu. Jeżeli szukacie sprzętu, który po prostu idziecie kupić w pierwszym lepszym elektromarkecie, to Find X9 Pro przegrywa walkowerem przez problemy z dystrybucją. Jeśli jednak spojrzymy na to, co ten telefon oferuje w starciu z rynkową stagnacją, werdykt może być tylko jeden: to absolutna demonstracja siły. Oppo Find X9 Pro udowadnia, że w dobie miniaturyzacji da się zamknąć w smukłej obudowie ogniwo o pojemności 7500 mAh, które realnie zmienia nawyki użytkownika - kończy erę nerwowego zerkania na ikonę baterii. Udowadnia też, że mobilna fotografia, dzięki 200-megapikselowemu teleobiektywowi, może konkurować z dedykowanymi aparatami kompaktowymi nie tylko w reklamach, ale i w rzeczywistości.

To urządzenie kompletne, choć niepozbawione arogancji typowej dla segmentu premium. Brak ładowarki w zestawie przy cenie przekraczającej pięć tysięcy złotych to ponury żart (ale z tym nic nie zrobimy), a inspiracje systemowe konkurencją są momentami zbyt dosłowne. Mimo to, Find X9 Pro to powiew świeżości, na który czekałem od dawna. To sprzęt, który nie tylko świetnie działa, ale potrafi wzbudzić autentyczną ekscytację technologią. A to jest uczucie, którego już dawno nie miałem w 2025 roku. 

Atuty

  • Zastosowanie ogniwa krzemowo-węglowego o pojemności 7500 mAh to absolutny przełom, zapewniający realne trzy dni pracy z dala od gniazdka, co jest fantastycznym wynikiem (chociaż konkurencja goni)
  • System aparatów z 200-megapikselowym teleobiektywem oferuje bezprecedensową szczegółowość zoomu i plastykę obrazu, która zadowoli nawet wymagających fotografów
  • Wyświetlacz AMOLED o jasności szczytowej 3600 nitów z pełną certyfikacją Dolby Vision gwarantuje doskonałą czytelność w słońcu i kinowe wrażenia podczas konsumpcji multimediów
  • Układ MediaTek Dimensity 9500 w połączeniu z efektywnym systemem chłodzenia zapewnia topową wydajność w grach bez zjawiska przegrzewania obudowy
  • Jakość wykonania stoi na najwyższym poziomie, a certyfikacja testowa IP69 daje pewność, że urządzenie przetrwa nawet ekstremalne warunki pogodowe
  • Przyzwoite (ale tylko przyzwoite) głośniki i całkiem szybkie ładowanie (chociaż za wolne do tak wielkiego ogniwa).
  • Design urządzenia jest dla mnie strzałem w dziesiątkę - super, że Oppo odeszło od zeszłorocznego wzornictwa, bo obecnie prezentuje się bardziej elegancko i premium
  • Całkiem przydatny zestaw funkcji opartych o AI, szczególnie w formie podsumowania treści widocznych na ekranie czy dodawania wydarzeń do kalendarza

Wady

  • Dostępność modelu w Polsce jest mocno ograniczona, co sprawia, że zakup wiąże się z trudnościami logistycznymi lub koniecznością importu
  • Cena przekraczająca pięć tysięcy złotych pozycjonuje ten model w sferze dóbr luksusowych, stawiając wysoką barierę wejścia dla przeciętnego konsumenta
  • Nakładka systemowa ColorOS, mimo swojej płynności i funkcjonalności, zbyt mocno zaciera granicę między Androidem, a iOS, tracąc przy tym nieco własnej tożsamości (co nie znaczy, że jest zła, wręcz przeciwnie, to jedna z najlepszych nakładek na rynku)
  • Algorytmy sztucznej inteligencji przy ekstremalnych wartościach zoomu cyfrowego mają tendencję do nadmiernego wygładzania tekstur, co skutkuje malarskim, nienaturalnym efektem

Oppo Find X9 Pro to urządzenie, które w 2025 roku pełni rolę technologicznego manifestu. BBK Electronics udowadnia, że stagnacja w segmencie mobilnym jest wyborem, a nie koniecznością. Zastosowanie ogniwa o pojemności 7500 mAh przy zachowaniu smukłej sylwetki to inżynieryjny majstersztyk, który redefiniuje komfort użytkowania smartfona, kończąc z erą zabierania powerbanka do plecaka. Jeśli dodamy do tego bezkompromisowy moduł fotograficzny z rewelacyjnym teleobiektywem oraz ekran klasy referencyjnej, otrzymujemy produkt niemal kompletny. Niemal, bo jego elitarny charakter podkreśla niestety zaporowa cena i śladowa dostępność na polskim rynku, czyniąca z niego sprzęt dla najbardziej zdeterminowanych entuzjastów.

9,0
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper