Recenzja: Absolver (PS4)

Recenzja: Absolver (PS4)

Tomasz Alicki | 05.09.2017, 15:09

Fani bijatyk powinni być naprawdę zadowoleni w tym roku. Injustice 2 okazało się naprawdę solidną grą, a screeny z nowego Tekkena wciąż przewijają się przez media społecznościowe. Gdzieś w całe to zamieszanie postanowiło wkręcić się małe studio z nową grą - Absolver, próbując wprowadzić namiastkę rewolucji swoim świeżym pomysłem. Niedługo po ich długiej prezentacji na E3 gra miała swoją betę, a od tygodnia możemy cieszyć się pełną wersją.

Absolver, bo o tej grze mowa, nie jest typową bijatyką. Z pozoru wyglądało to na walki uliczne w klimatach kung-fu z mechanikami przypominającymi For Honor. Wędrujemy po świecie, trafiamy na kolejnych przeciwników, przyciskiem R1 wybieramy cel, na którym aktualnie chcemy się skupić, i tylko w jego kierunku możemy wyprowadzać ciosy. Miłośnicy Tekkena czy Street Fightera powinni przyszykować się więc na odmienne doznania. Na szczęście grę Ubisoftu Absolver przypomina tylko na początku…

Dalsza część tekstu pod wideo

Całość zaczyna się bardzo spokojnie. Tworzymy własną postać w skromnym kreatorze i wybieramy coś na wzór klasy – szkołę, która najlepiej będzie sprzyjać naszej taktyce. Możemy zdecydować się na zwinną opcję pełną uników, gruboskórną postać przyjmującą na siebie większe obrażenia lub styl pozwalający nam na ogłuszanie przeciwników po skutecznym odparowaniu ataku. Później możemy odblokować czwartą szkołę, a ich wybór okazuje się bardzo płynny i nie wiąże się z jakimiś konkretnymi zobowiązaniami.

Później trafiamy na mapę i podążając wyznaczoną ścieżką, dowiadujemy się o podstawach Absolvera. Na początku nic nie wydaje się aż tak skomplikowane, jak wyglądało to w materiałach poprzedzających premierę. Ot, mamy raptem dwa przyciski, kwadrat i trójkąt, odpowiadające za atak. Reszta służy do interakcji, uników, poruszania postacią oraz kamerą lub do używania aktywnych umiejętności, które zgrabnie wprowadza do gry tutorial.

Zaraz po zakończeniu samouczka, Absolver wreszcie przedstawia nam cel jednoosobowej „kampanii”. Zadanie jest proste: musimy pokonać szóstkę Naznaczonych, którzy otwierają nam drogę do ostatniego bossa. Po jego pokonaniu świat Adal staje dla nas otworem, a nasza postać ze zwykłego, niepozornego bohatera staje się Absolverem.

Twórcy jednoznacznie dają nam do zrozumienia, że poszukujący rozbudowanej kampanii powinni dać sobie spokój. Szybko dowiadujemy się bowiem o innych graczach, którzy okazjonalnie pojawiają się na naszej mapie. Każdego możemy zaatakować, przejść obok obojętnie albo stanąć z nieznajomym ramię w ramię i pomóc mu pokonywać kolejnych NPC-ów. Możemy też wybrać w opcjach grę offline, jednak deweloper od początku zaznaczał, jak bardzo ich Absolver opiera się na interakcji pomiędzy graczami oraz pojedynkach przez Sieć.

Kampania jest w rezultacie pretekstem, żeby wyjść w świat, zmierzyć się z wypełnioną NPC-ami mapą i nauczyć się sztuczek, które później będziemy mogli wykorzystać w trybie rankingowym. Potrzebujemy bowiem naprawdę sporo czasu na oswojenie się z przedstawionymi w grze mechanikami. W życiu każdego Absolvera był taki moment, kiedy trafił do menu odpowiadającego za dostępne ciosy i złapał się za głowę. Dwie znaczące cechy tytułu studia Sloclap czynią z tej bijatyki unikalne doświadczenie.

Przede wszystkim swoją przygodę rozpoczynamy z kilkoma podstawowymi ciosami. Jeżeli chcemy poznać coś nowego, musimy trafić na przeciwnika, który opanował już daną umiejętność. Każdy blok, unik czy odskok od wykonywanego ataku zwiększa nasz poziom znajomości ciosu. Kiedy kółko się zapełni, nasza wiedza zostaje wzbogacona o kolejną sztuczkę. Nauka na dłuższą metę może być żmudna, biorąc pod uwagę fakt, że musimy wygrać daną walkę, aby nasz postęp został zapisany. Wprowadza to jednak sporo rozwagi do jednoosobowej przygody. Czasami warto zatrzymać się na chwilę, dać się zaatakować i przestać nieustannie spamować te same ciosy w twarz NPC-a.

Najważniejszym aspektem Absolvera, czyniącym go świeżym tytułem w gatunku bijatyki, jest cały system walki. Każdy z graczy ma dostęp do edytora ruchów, gdzie wybieramy dostępne ciosy, których chcemy używać w swojej „talii”. Ataki mogą być wyprowadzane z czterech różnych pozycji zmienianych podczas pojedynku. Zależnie od tego, jak nasza postać będzie ustawiona, wciśnięcie kwadratu lub trójkąta zaowocuje zupełnie innym ciosem.

Pojedynki online przeciwko innym graczom momentami przypominają gry karciane. Stajemy przed rywalem, widzimy fragmenty jego ekwipunku, ale nie mamy pojęcia, jakie ataki zdecydował się włożyć do swojego decka. Na początku musimy polegać na naszym refleksie, silnym bloku i pasywnej grze, żeby poznać combo przeciwnika i nauczyć się na nie reagować. Wtedy pojedynek staje się bardziej przewidywalny, uniki są coraz częstsze, a skuteczne parowanie pozwala na trafianie własnych wymyślnych kombinacji.

W całe to zamieszanie twórcom udało się wpleść prosty system ekwipunku. Po drodze do Naznaczonych pokonujemy dziesiątki przeciwników, znajdujemy różne przedmioty i zwiększamy swoje statystyki, przymierzając kolejne maski, buty oraz naramienniki. Dzięki nim ataki stają się silniejsze, a postać wygląda coraz lepiej. W tym miejscu warto zaznaczyć, że Absolver dba również o nasze wrażenia estetyczne, graficznie prezentując się równie oryginalnie co w kwestii systemu walki. Może nie są to doznania pokroju największych gier AAA, ale widoki zachęcają do częstego wciskania przycisku SHARE, a cutscenki cieszą oko.

Oprócz krótkiej i mało ekscytującej fabuły, wyraźnym problemem Absolvera są kwestie techniczne. Sześcioosobowe studio ma na pewno dużo pracy na głowie, jednak panowie nie spisali się zbyt dobrze z wersją konsolową. Na początku okazjonalnie irytują błędy doprowadzające do śmierci naszej postaci. Czasami można wpaść w jakąś teksturę, a innym razem spaść w przepaść razem z pokonanym rywalem. Później jednak, kiedy rozpoczynamy grę online, zaczynają się lagi, a każde wejście nowego gracza na serwer skutkuje drobnym przeskokiem. W środku walki z Naznaczonymi czy nawet podczas pojedynków z kilkoma NPC-ami takie problemy zazwyczaj skutkują powrotem do ostatniego checkpointa. Niecierpliwi gracze powinni zastanowić się kilka razy nad zakupem, bowiem jakość serwerów potrafi doprowadzić do szału. Na szczęście PvP nie sprawiało mi do tej pory większych problemów, a przełączając się na tryb offline można cieszyć się bezstresową kampanią.

Absolver zasługuje na uwagę miłośników bijatyk. Wersji konsolowej brakuje jeszcze trochę poprawek, ale są to mankamenty, które powinny zostać rozwiązane w nadchodzących miesiącach. Studio wyraźnie dba o swoje dziecko i planuje wspierać je do samego końca. Wokół gry zebrała się bardzo sympatyczna, otwarta społeczność, która przy odrobinie szczęścia może przyczynić się do dłuższej popularności tej niespodzianki.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Absolver

Atuty

  • Grafika
  • System walki
  • Rozwój postaci i „talie”
  • PvP

Wady

  • Jakość serwerów
  • Krótka, nużąca kampania
  • Zakup tylko i wyłącznie dla gry online

Absolver to przyjemny powiew świeżości wśród bijatyk. Głęboki, zaskakujący tryb walki oraz emocjonujące walki multiplayer rujnują jedynie błędy techniczne. Fani gatunku powinni zastanowić się, czy w przerwie od Tekkena, nie mają ochoty na odrobinę szaleństwa.

Tomasz Alicki Strona autora
cropper