Recenzja: Soul Sacrifice Delta (PS Vita)

Recenzja: Soul Sacrifice Delta (PS Vita)

Paweł Musiolik | 08.06.2014, 16:13

Japońska moda na wydawanie tej samej produkcji z paroma dodatkami jako kompletnie nowy produkt nie jest nowa. Seria Monster Hunter była przodownikiem w tej dziedzinie, a jakiś czas temu trend dotarł do nas razem z Soul Sacrifice Delta, które jest niczym innym, jak wersją 1.8 gry. Przynajmniej według słów producenta – Keijiego Inafune.

Z góry zaznaczam, że jest to recenzja w której skupię się głównie na zmianach i nowościach w Soul Sacrifice Delta, zupełnie pomijając fabułę, podstawy mechaniki i to, co jest wspólne z pierwotnym wydaniem Soul Sacrifice. Jeśli interesują Was te fakty, zapraszam do mojej recenzji podstawowej wersji gry.

Dalsza część tekstu pod wideo

„Jeszcze nie sequel, ale też nie zmiana kosmetyczna”. Tak można określić „Deltę”. By wycisnąć z produkcji jak najwięcej po wypuszczeniu kilku poprawek i sporej ilości darmowych dodatków, zdecydowano się właśnie na taki ruch. Słusznie? Jak najbardziej tak, chociaż czasami miałem wrażenie, że nie wyciśnięto wszystkiego z tej produkcji, ale coś na kontynuację trzeba sobie zostawić, prawda? Soul Sacrifice Delta, zostawiając trzon gry, przebudowało praktycznie wszystko, od kosmetycznych zmian w menu i sposobie prowadzenia opowieści, aż po główne elementy mechaniki, dodając podział na frakcje, rywalizację między nimi oraz nadając sens wielu paktom, które w podstawowej wersji były bezpłciowe niczym żarty Strasburgera w Familiadzie.

Avalon i Sanktuarium wydzielono z podstawowego podziału na poświecenie demonów i odkupienie ich win połączone z ocaleniem ciała i duszy. Dodano do tego frakcję Grim, której nazwę zaczerpnięto z Baśni Braci Grimm. Z ręką na sercu przyznaję, że lepiej nie można było wybrać. Baśń o Czerwonym Kapturku, Trzech Świnkach czy Kopciuszku pasuje do pokręconego świata chciwości i klątw związanych z żądzami ludzi jak nic innego. Design znanych nam do tej pory z bajek postaci przemienionych w okropne monstra jest niesamowicie dobry i w niczym nie odstaje od podstawowych potworów, z którymi się mierzymy. Dodatkowo frakcja Grim oferuje trzecią opcję – Fate – w której zdajemy się na ślepy los i otrzymywana dusza jest losowana, a natychmiastowym efektem jest większa szybkość poruszania się po mapie. Jednocześnie przyznawane doświadczenie jest dzielone na dwa i rozdysponowane między przyrost życia a zwiększanie ataku.

Następną nowością związaną z frakcjami są specyficzne bonusy przyznawane za wykonywane misje zgodnie z naszym przydziałem. Jeśli więc jesteśmy w Avalonie, to lepsze nagrody dostaniemy za poświecenie pokonanego potwora. Ponadto za pokonanego bossa, niezależnie od frakcji, mamy przyznawane specjalne punkty, które idą na ogólne konto przy synchronizacji z Siecią. Po tygodniu wybierana jest najlepsza frakcja i najwyżej punktujący gracze są nagradzani. Zmiana jak najbardziej na plus, gdyż misje poza fabularnymi mają wreszcie sens. Także dodatkowe pakty związane z frakcjami otrzymały solidne odświeżenie i ładnie zazębiają się fabularnie z tym, co oferuje reszta gry.

Wielkim plusem są zmiany wprowadzone także w samej walce. Rozbudowano wykorzystywanie zdolności w połączeniu ich z innymi. Kombinacje są ściśle ograniczone – jednak w sensownym wydaniu. Połączone śnieżne „kule”, unoszące się nad nami, z ostrzami dają nam nasycenie lodowym elementem. Także rozbudowanie funkcji bycia „duchem” zaliczam do zalet. Pierwotnie poza dotykaniem stworów, by je osłabiać i towarzyszy, by ich wzmacniać powodowało, że mało kto chciał być poświęcany. Teraz możemy wykorzystywać możliwości, jakie dają nam rozrzucone na planszy „ofiary”. Możemy założyć zbroję, wytworzyć tarczę i chronić towarzyszy lub broń, by zaatakować wroga. Przestaliśmy być wreszcie niepotrzebnym popychadłem, co jest miłym ukłonem w kierunku poświęcanych zawsze ofiar.

No i dynamika walk. To, co poniekąd kulało w pierwszej wersji gry. Dorzucono tutaj dynamicznie zmieniające się lokacje. Obojętnie, czy to różne warunki pogodowe, które mają wpływ na siłę ataków opartych na żywiołach, czy też wyrastające z ziemi różnorakie przeszkody, modyfikujące pole starć.

Odświeżenia doczekało się także menu gry. Tak, nadal mamy Libroma, bez którego całość nie miałaby sensu, ale poszczególne ekrany przebudowano na tyle, by korzystanie z nich było wygodniejsze. Mniej przeklikiwania się przez kolejne ekrany przy edycji zdolności bohatera, dodanie Bazaru, na którym nabywamy „plotki” wpływające w dany sposób na walkę oraz osobne menu transmutacji, którą możemy wykonać po osiągnięciu maksymalnego poziomu. Zyskujemy wtedy sigil wpływający na nasze statystyki, a my dzięki temu możemy zacząć podnoszenie poziomu naszej postaci na nowo. Całość można zamknąć w prostym określeniu – gra stała się przyjemniejsza w obcowaniu.

I całość faktycznie wypada jak dopracowana do maksymalnego poziomu podstawowa gra. Czy mogło to wyjść jako DLC? Nie sądzę. Zmian w mechanice gry jest na tyle, że podstawowa wersja została wywrócona do góry nogami. Na pewno minusem jest niemożność dokupienia „aktualizacji” podstawowej wersji gry do wydania Delta za mniejszą gotówkę. Jesteśmy zmuszani do wydawania kolejnych 120 złotych, ale jeśli podobała wam się zwykła wersja, to zmiany wprowadzone w SS Delta przypadną wam do gustu jeszcze mocniej. Bez wątpienia jest to wydanie, które powinno być priorytetem w dylemacie między dwiema produkcjami.

Na koniec warto wspomnieć, że Soul Sacrifice Delta zawiera wszystkie wydane DLC do pierwotnej wersji gry oraz umożliwia import zapisu z podstawki i przeniesienie postępów fabularnych

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Soul Sacrifice Delta

Atuty

  • podział na trzy frakcje i oparcie o tę mechanikę gry
  • poprawki w systemie walki
  • ogromna ilość rzeczy do zrobienia
  • przebudowane menu
  • niższa cena

Wady

  • brak możliwości ulepszenia podstawki za odpowiednią cenę
  • w grze nadal zdarzają się problemy z kamerą

Soul Sacrifice Delta wygląda jak spełnienie pierwotnych założeń, które jakimś cudem nie zostały dodane do pierwszej wersji gry. Zapłacić drugi raz? Jeśli jesteś fanem - jak najbardziej. Innie niech kierują się bezpośrednio ku tej produkcji.

Paweł Musiolik Strona autora

Czy PPE Was zmienia ?

Tak
46%
Nie
46%
Może. Nie wiem.
46%
Pokaż wyniki Głosów: 46
cropper