Recenzja: Dark Void (PS3)

Recenzja: Dark Void (PS3)

rogerio | 18.01.2010, 16:22

Jest taki obszar na Atlantyku, który od wielu lat cieszy się złą sławą, wzbudzając wśród wielbicieli zjawisk paranormalnych chorą fascynację. To właśnie Trójkąt Bermudzki położony między Miami, Puerto Rico i Bermudami jest źródłem katastrof lotniczych, zniknięć statków i tajemniczych znaków na niebie, o których pisał nawet Krzysztof Kolumb.

Jedni przypisują to anomaliom atmosferycznym, inni potworom morskim, zaś Ci najbardziej szaleni opowiadają o czarnej dziurze, w której czają się przybysze z kosmosu polujący na żeglujących tam rybaków. Widać w Capcom komuś bardzo spodobał się ten pomysł, bo Dark Void osadzony został w podobnych realiach, chodź główny bohater z rybakiem ma niewiele wspólnego...

Dalsza część tekstu pod wideo

Will, bo tak ma na imię nasz heros, podczas przelotu nad wspomnianym we wstępie trójkątem zostaje wciągnięty do tytułowej próżni (Void), w której czekają na niego hordy kosmitów (The Watchers) uważających się za ojców całej ludzkości. Oczywiście jak przystało na obcą rasę odwiedzającą nasz padół ziemski, nie przylecieli oni w celach rekreacyjnych a z zamiarem puszczenia wszystkiego z dymem. Oby jednak nadać historii kolorytu autorzy wrzucili do gry niewiastę o imieniu Ava, która jak się zapewne domyślacie zadba o miłosne uniesienia. Razem z Willem trafi do ruchu oporu (The Survivors), który broni naszą planetę przed najeźdźcą z kosmosu. O ile z początku historia wydaje się prosta jak konstrukcja cepa, w dalszej fazie gry, nie zabraknie kilku mocnych zwrotów akcji, retrospekcji, teorii spiskowych dziejów czy nawiązań do naszej bogatej historii. Fani twórczości Kojimy raczej nie zapieją z zachwytu, ale trzeba przyznać, że fabuła spełnia swoje zadanie.

Niestety, jeśli chodzi o pozostałe elementy to nie jest już tak kolorowo. Patrząc na oprawę graficzną ma się momentami wrażenie, że cofnęliśmy się kilka lat wstecz. Weźmy dla przykładu początek gry. Dwójka bohaterów przedzierająca się przez dżunglę, bujna roślinność, starożytne świątynie czy wodospad majaczący w tle, to obrazy żywcem przeniesione z pierwszej części Uncharted. Jednak po odpaleniu produkcji Naughty Dog (która pojawiła się na rynku ponad dwa lata temu) autorzy Dark Voida powinni spalić się ze wstydu. Nawet ciężko porównać tą grę do ubogiego krewnego, bo podejrzewam, że twórcy Uncharted za żadne skarby nie przyznaliby się do takiego podrzutka. Graficznie to produkcja o kilka klas niższa a jej największym atutem są plansze, w których nie trzeba oglądać wszystkiego z bliska. Nie pomaga tu nawet komiksowa stylistyka i filtry, którymi próbowano zakryć wszelkiego rodzaju niedociągnięcia. Owszem fajnie oddano mimikę twarzy, ale sama animacja postaci jest strasznie sztywna i nienaturalna. Przy całym tym „przepychu" zwolnienia animacji to już śmiech na sali i kolejny dowód potwierdzający nieudolność programistów. Złego słowa nie można powiedzieć jedynie o muzyce, która przywodzi na myśl kinowe mega-produkcje i pozwala wczuć się trochę w klimat gry.

Zerżnięty system osłon, klawiszologia, przemodelowane nieznacznie ikonki czy w końcu dialogi, w których Will stara się być zabawny jak Nathan a Ava zgryźliwa jak Elena to też jak w mordę strzelił Uncharted. Niestety każdy z tych elementów (no może poza niektórymi dialogami) to tylko nieudolna kopia pierwowzoru. Przeciwnicy jak na kosmitów przystało są tylko mięsem armatnim, które przy bliższym kontakcie z bohaterem dostaje małpiego rozumu. Jakby dla utrudnienia (i sfrustrowania gracza) wrzucono nam czerwony ekran, który wali po gałach, za każdym razem, gdy natrafimy na celny ostrzał wroga. Trzeba jednak szczerze przyznać, że pomimo tych wszystkich wad gra się momentami całkiem fajnie. Spora w tym zasługa dynamicznej rozgrywki, która praktycznie nie pozwala nam podumać nad koszmarnymi teksturami. Nie zabrakło też iście filmowych scen, jak np. przedzieranie się przez pokład wiszącego nad przepaścią statku, od którego co i rusz odpadają kolejne elementy. Lewitowanie na platformach, mozolna wspinaczka, hordy wrogów napierających ze wszystkich stron i spadające elementy wraku są w stanie podnieść nam trochę ciśnienie. Niestety takich momentów nie uświadczycie zbyt wiele i gdyby cała gra opierała się tylko na misjach chodzonych mielibyśmy produkcję na 5 bez plusa. Na szczęście im dalej w las tym rozgrywka robi się atrakcyjniejsza a gdy na naszych plecach pojawi się promowany w trailerach jetpack, zaczyna się w końcu przyzwoita jazda.

Praktycznie zaraz po tym jak dostajemy odrzutowy plecak dżungle zastępuje sceneria rodem z wielkiego kanionu a nasz bohater w masce Iron Mana zaczyna robić trzodę na otwartej przestrzeni. W tym momencie gra zaczyna zgrabnie łączyć elementy chodzone z powietrzną strzelaniną, dając nam nawet możliwość przejęcia kontroli nad wszelkiego rodzaju statkami (zarówno obcych jak i naszych sojuszników). Szkoda tylko, że w pewnym momencie dochodzimy do wniosku, że przygody Willa niczym nas już nie zaskakują, powielając wciąż ten sam schemat (doleć/dojdź do celu, zniszcz wszystko, co się rusza i zakończ misję). No chyba, że zróżnicowaniem nazwiemy możliwość przestrzelenia zamka w drzwiach... Trzeba też zaznaczyć, że Dark Void jest sztampowym przykładem gry na jeden raz. Producenci nie dali nam praktycznie żadnej motywacji do przeczesywania zakamarków "Próżni". Na odnalezienie czeka zaledwie kilkanaście pamiętników (przybliżających trochę fabułę) oraz kulki energii, za która możemy ulepszyć odrzutowy plecak i broń (trzy levele poprawiające przeważnie celność, dynamikę i siłę ostrzału). Dodajmy też, że w grze nie uświadczymy żadnego trybu multiplayer, co automatycznie skraca jej żywotność. Kampania dla pojedynczego gracza to trzy rozdziały (plus prolog), których ukończenie zajmie nam jakieś 8-9 godzin. 

W wykastrowaną wersję Uncharted na jetpacku, zdecydowanie da się pograć, ale nie oczekujcie żadnych cudów. Capcom bardzo chciał, aby ta produkcja stała się hitem, niestety dobrze zmontowane trailery nie są w stanie zapewnić takiego statusu. Nie wiem doprawdy, co developerzy robili przez te 2-3 lata prac.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Dark Void

Atuty

  • Dynamiczna rozgrywka
  • Muzyka
  • Filmowe momenty

Wady

  • Tekstury
  • Zwolnienia animacji
  • Monotonna
  • Misje "chodzone"

Pomysł na grę ciekawy, niestety - w mierny sposób zrealizowany. Dark Void straszy wszechobecną monotonią i jedyne co w grze dobre - to latanie.

rogerio Strona autora
cropper