jp

10 niszowych filmów z 2023 roku, których nie widziałeś, a powinieneś

Dawid Ilnicki | 16.12.2023, 13:00

Kontynuujemy serię podsumowującą minione kilkanaście miesięcy, tym razem przyglądając się mniej znanym tytułom. Bierzemy pod uwagę obrazy, które znalazły się w dystrybucji kinowej, VOD, a także kinu festiwalowemu.

Jak nakazał Cobb z “Incepcji” Christophera Nolana: Schodzimy głębiej! Poprzednio pisałem o głośnych tytułach festiwalowych, które rozpalały wyobraźnię kinomanów na całym świecie, teraz wspominam o mniej znanych tytułach. Świetną selekcję konkursu głównego miał w tym roku gdański Octopus, za sprawą którego można było zobaczyć niezwykle ciekawe thrillery, horrory, a nawet science fiction, często umiejętnie pogrywające sobie z gatunkowąkonwencją. Kilka interesujących pozycji pojawiło się również na Pięciu Smakach, które z roku na rok stają się coraz ciekawszym wydarzeniem na polskim rynku, także ze względu na szeroką dostępność obrazów na VOD. W zestawieniu znalazł się również obraz już dobrze znanego kanadyjskiego reżysera, ciekawa animacja, a także film dokumentalny, opowiadający o zapomnianej, a istotnej dla popkultury postaci. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Dobry piesek

W tym roku otrzymaliśmy obraz, który można nazwać bardziej oryginalną wersją wielu filmów spod znaku zeszłorocznego “Fresh”. I tu bowiem centralnym wydarzeniem jest spotkanie dwójki nieznajomych, którzy z każdą kolejną randką są sobie coraz bliżsi. Problemem okazuje się jednak bardzo nietypowy pies głównego bohatera. Norweska produkcja pomysłowo wykorzystuje wiele znanych gatunkowych tropów, będąc bez wątpienia jednym z najciekawszych przedstawicieli szeroko rozumianego kina grozy ostatnich kilkunastu miesięcy. A choć w końcówce rezygnuje z dotarcia do dużo poważniejszych tematów, na rzecz horrorowej sztampy, i tak jest pozycją wartą uwagi. Brawa dla Velvet Spoon za znalezienie takiej perełki!

Czerwone pokoje

Główną bohaterką obrazu jest kobieta, która decyduje się na podróż do Kanady, by móc uczestniczyć w procesie dotyczącym wyjątkowo zwyrodniałych zbrodni. Kim jest i jakie są jej motywacje? To główne pytania jakie nasuną się widzom podczas seansu. Thriller Pascala Plante łączy z poprzednikiem to, że obie pozycje brały udział w konkursie głównym na tegorocznym Octopusie, gdzie zresztą miałem przyjemność je zobaczyć. Kanadyjska produkcja była jedną z najbardziej wyróżniających się w całym zestawieniu ze względu na kapitalną oprawę audio-wizualną i udaną grę z konwencją, za sprawą której do końca nie wiadomo było co się stanie.

Infinity Pool

Czy nadeszła już w końcu ta chwila, kiedy w odniesieniu do Brandona Cronenberga możemy przestać używać tych wszystkich wyświechtanych formułek o jabłku i jabłoni? Niestety nie, bo podobieństwa nasuwają się same. Scenariusz najnowszego filmu kanadyjskiego reżysera nawiązuje bowiem do twórczości J.G. Ballarda, którym inspirował się również jego ojciec, David,  realizując pamiętne “Crash”. Naturalnie, będący również autorem skryptu, Brandon kieruje fabułę mocniej w kierunku horroru science fiction, podobnie jak w swym poprzednim dziele, genialnym “Possessorze”, opowiadając o technologii, która kompletnie zmienia zapatrywanie na kwestię zbrodni i kary.

Film jest prawdziwym popisem aktorskim, przede wszystkim dlatego, że wcielający się w nim w głównych bohaterów Mia Goth i Alexander Skarsgard, mają tu do zagrania co najmniej dwie role. Na uwagę zasługuje również kapitalna, psychodeliczna atmosfera potęgowana świetnym soundtrackiem, jak zawsze fantastycznego Tima Heckera, jak również zadziwiająco trafiony czarny humor. Chciałbym ten film lubić bardziej, ale Cronenberg młodszy poprzednią produkcją zawiesił sobie poprzeczkę tak wysoko, że jego najnowsze dzieło jest jednak leciutko rozczarowujące. Nadal warto je jednak zobaczyć i dziwi, że w Polsce nie znalazł się żaden dystrybutor chcący go pokazać na dużym ekranie, gdzie niewątpliwie zyskuje na wartości.

Jurassic Punk

Nieprzypadkowo mówi się, że historię piszą zwycięzcy, co dotyczy również przemysłu filmowego, w którym pełno jest historii młodych, genialnych twórców, bezlitośnie wykorzystywanych przez szczwanych, branżowych lisów. Jedną z takich opowieści snuje w swym filmie - pokazywanym u nas na DOCS Against Gravity - Scott Leberecht. Jego bohaterem jest bowiem Steve “Spaz” Williams, jeden z najwybitniejszych animatorów komputerowych, dla którego w swoim czasie nie było rzeczy niemożliwych, dlatego też powierzano mu najtrudniejsze zadania. Takie jak choćby praca przy efektach specjalnych do “Jurassic Park” (sam zbudował model Tyranozaura), stanowiących niestety ostatnie wielkie dzieło tego twórcy. 

Jego porywczy charakter i nieumiejętność podporządkowania się szefostwu, mająca jednak podstawę w rzeczywistym zagarnianiu dla siebie całego splendoru, na który pracowali inni (czego przykładem jest w filmie Oscar za efekty specjalne w 1994 roku), doprowadziły do powolnego upadku bohatera, nie tylko zawodowego, ale również prywatnego. Naznaczone walką z alkoholizmem życie “Spaza” stanowi przestrogę dla innych, ale jest również refleksją nad tym, że dokładnie te cechy, które w jednym momencie decydują o powodzeniu w pracy, mogą się stać przekleństwem w późniejszych latach życia.

Autobiografia

Ten indonezyjski film, będący koprodukcją wielu krajów, w tym także - co ciekawe - Polski, miał swoją oficjalną premierę jeszcze w 2022 roku. Nawet jednak w ojczyźnie jest uznawany za film z 2023, bo zgłoszono go do oscarowej rywalizacji. Głównym bohaterem jest tu pewien młody chłopak, pracujący dla emerytowanego generała, ważnej postaci dla lokalnej polityki, starającego się właśnie o urząd burmistrza. Ów dygnitarz wydaje się dla niego autorytetem, a być może wręcz wzorem do naśladowania; sytuacja zmienia się jednak podczas jednej z samochodowych przejażdżek przez okolicę, podczas której obaj zauważają, że plakat wyborczy kandydata został porwany. Generał pokazuje swą prawdziwą twarz, a nasz bohater nagle musi podjąć być może najważniejszą decyzję w swoim życiu. Znakomicie nakręcony i trzymający w napięciu film można na szczęście obejrzeć w Polsce, na HBO MAX. 

Brutalna szczerość

Pamiętacie jeszcze te czasy kiedy komedie najpełniej wyrażały problemy współczesnych społeczeństw zachodnich? Dzięki filmowi Nicole Holofcener można się przez chwilę przenieść w te czasy, a uwaga wydaje się o tyle trafna, że formalnie jej obraz jest mocno staroświecki. Fabularnie mamy tu zaś do czynienia z historią dwóch par małżeńskich, w których wszystko wydaje się w porządku, choć głównie dlatego, że każdy boi się powiedzieć sobie prawdę. Nie jest to przy okazji komedia z ducha pamiętnego, włoskiego “Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”, ale raczej opowieść o tym jak metodyczne stosowanie tzw. “białych kłamstw” w codziennym życiu potrafi je kompletnie zaburzyć. Podane w interesującej, być może rzeczywiście nieco anachronicznej, co podkreśla szczególnie użyta tu muzyka, ale przez to również odświeżającej formule, w którą świetnie wpasowali się wszyscy występujący tu aktorzy.

Duch

Niestety nie dane mi było zobaczyć na tegorocznym festiwalu filmów koreańskich nowego filmu Kim Jee-Woona “Cobweb”, który zapowiadał się znakomicie, ale za to spodobała mi się inna propozycja z tego kraju, tym razem pokazywana na Pięciu Smakach. “Duch” to wysmakowany wizualnie i trzymający w napięciu thriller historyczny, który przenosi widza w czasy pierwszej połowy XX wieku, kiedy Korea pozostawała pod japońską okupacją. Nieformalnym przywódcą silnego lokalnego ruchu oporu jest postać określana tytułowym mianem, którego personalia starają się ustalić pracownicy służb okupanta. Wartka akcja i świetne role, znanych z wielu świetnych produkcji ostatnich lat Lee Ha-nui, Park So-dam, Sol Kyung-gu i Park Hae-Su decydują o tym, że jest to z pewnością jedna z najciekawszych gatunkowych propozycji koreańskich z tego roku.

Pies i robot

Pomysłowa animacja Petera Bergera podbiła serca gdańskiej publiczności, bo to ona wygrała w tym roku nagrodę publiczności na Octopusie. Choć sam miałem zdecydowanie innego faworyta, nie da się tej produkcji odmówić pomysłowości i czaru, za sprawą którego może się ona spodobać zarówno najmłodszym, jak i tym dużo starszych odbiorcom. Głównym bohaterem obrazu jest pewien pies, któremu doskwiera samotność. Pewnego dnia postanawia on skorzystać z oferty reklamowej i kupić robota, z którym wkrótce się zaprzyjaźnia. “Pies i robot” to wciągający, znakomicie zrealizowany film, opowiadający o radzeniu sobie ze stratą, a także o tym, że wszystko się kiedyś kończy i przychodzi taki moment, że trzeba się z tym pogodzić, po którym w uszach wciąż dźwięczy “September” Earth, Wind & Fire. Do zobaczenia w polskich kinach w styczniu. 

Noc 12 października

Dominik Moll to reżyser, o którym już kiedyś wspominałem w kontekście filmu “Tylko zwierzęta nie błądzą”, udanie zaplatającego ze sobą kilka historii. Jego najnowsze dzieło to jednak zupełnie inny przypadek. Kluczową informację, która jednocześnie może zdecydować o tym jak ocenimy tę produkcję, podaje się nam bowiem już na początku, informując, że mowa tu będzie o jednej z nierozwiązanych spraw kryminalnych. Kilka minut później zobaczymy śmierć młodej dziewczyny, podpalonej przez zamaskowanego sprawcę. Niemiecki twórca przygląda się w swym obrazie funkcjonariuszom francuskiej policji z malowniczo położonego w górach Grenoble. Tym w jaki sposób radzą sobie, nie tylko w trudami swej wyjątkowo ciężkiej pracy, ale także prywatnymi problemami. Nie zgadzam się z zarzutem o brak sensownego zakończenia, bo od początku można było się spodziewać, że ów film skończy się właśnie w taki sposób. Jego atuty to umiejętnie kreowana atmosfera, świetne aktorstwo i kilka ciekawych pomysłów realizacyjnych.

Blackberry

W 2023 roku mogliśmy obejrzeć również kilka filmów opartych na faktach, w których twórcy starali się zrekonstruować losy realizacji wielu biznesowych projektów. Wspominałem już wcześniej o bardzo dobrym “Dumb Money”, do tego dodać należy jeszcze mocno komiksowe “Tetris”, nudnawe, a zdecydowanie najbardziej znane “Air”, jak również “Bańkę futrzaków”. Czym na tym tle wyróżnia się, dostępne w ofercie Amazon Prime, “Blackberry”? Przede wszystkim swoistą paradokumentalną formą, dzięki której udało się znakomicie zobrazować zderzenie nerdowskiego, opartego na szalonym entuzjazmie grupki młodych ludzi początkującego biznesu z twardym kapitalizmem lat 90’. Historia mocno już dziś zapomnianego telefonu to opowieść o ludziach, którzy położyli podwaliny pod zapotrzebowanie na pewnego rodzaju produkt, bez którego dziś ciężko sobie wyobrazić codzienne życie, następnie jednak zostali kompletnie wymieceni przez prawdziwą falę, którą paradoksalnie sami wywołali. Świetnie w swych rolach spisują się zupełnie nieopatrzeni aktorzy: Jay Baruchel, Glenn Howerton i Matt Johnson.

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper