Stray Recenzja gry

Stray na chłodno. Czy gra jest naprawdę tak dobra, czy po prostu zwariowaliśmy?

Mateusz Wróbel | 06.08.2022, 16:00

Co roku spora część graczy wmawia sobie, że w tegoroczne lato nadrobi zaległości. Gry kupione w promocji aż czekają na rozpieczętowanie i włożenie płyty z danymi do dysku konsoli. Jednakże plany zazwyczaj idą w łeb, bo niezależni deweloperzy celują właśnie w ten okres ze swoimi mniejszymi perełkami. A niektóre z tych perełek okazują się być nawet hitami na wielką skalę.

Tak było rok temu za sprawą Twelve Minutes mającym swoją premierę w abonamencie Xbox Game Pass, czy Kena: Bridge of Spirits. Ta druga pozycja de facto zadebiutowała dopiero we wrześniu, po wielu obsuwach, ale miesiąc ten często jest jeszcze tym przejściowym, więc śmiało możemy podpiąć tę niezwykłą przygodówkę do okresu wakacyjnego. Obie gry wyjęły mi z życia kilkadziesiąt godzin, a pierwsze podejście do The Technomancer czy Shadow of the Tomb Raider musiałem odłożyć w czasie. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Świetne pomysły i jeszcze lepiej zrealizowane

Stray ulice

Nie inaczej było teraz. Stray - niczym wymienione przed chwilą Kena: Bridge of Spirits - od pierwszego materiału promocyjnego bardzo mocno intrygowało. Ciekawa koncepcja i w końcu jakiś powiew świeżości w branży. W produkcję miałem okazję zagrać nawet przed premierą, bo akurat to na moich barkach spoczywało przygotowanie recenzji z opowieści o zagubionym kocie. 

Finalnie Stray wystawiłem ocenę na poziomie 8/10. Za tą oceną stało naprawdę przyjemne sterowanie kotem, świetnie wyważony czas rozgrywki, przystępna fabuła, piękny świat przepełniony neonami i brudem, angażujące aktywności poboczne i dobre wykorzystanie kontrolera DualSense. Gra miała swoje mankamenty w postaci chociażby nijakich, niezapadających w pamięć NPC-ów czy braku bardziej skomplikowanych zagadek, ale tak, jak podkreśliłem to już wyżej, było to coś nowego na rynku. Aż dziw bierze, że przez tyle ostatnich lat nikt nie wpadł na pomysł stworzenia gry o kocie, bo po okazywanym w sieci zainteresowaniu przez graczy widać, że była ona bardzo pożądana.

Teraz przechodząc grę od nowa, jeszcze bardziej doceniam ten tytuł. Przeskakując przez kolejne poziomy czuć tę lekkość w gameplayu, wręcz powiedziałbym, że wspinając się na kolejne przeszkody czy ostrząc pazurki, można się nawet odprężyć i zapomnieć o codziennych obowiązkach. O takie gry ostatnio bardzo trudno na rynku, bo większość z nich przytłacza nas kolejną ilością znaczników, a fani eksploracji najczęściej nie mogą przejść obok nich obojętnie. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja, gdy bez wykonywania aktywności pobocznych - często bardzo mizernej jakości - nie możemy pchnąć wątku głównego.

Grindowanie to nic nowego w świecie wysokobudżetowych gier. Stray od tego określenia totalnie się odcina i mogę śmiało powiedzieć, że twórcom wyszło to tylko na dobre. Niektórzy narzekają również na samą długość przygody, ale czy 6, 7, a w przypadku chęci znalezienia wszystkich znajdziek nawet 8 godzin rozgrywki to mało? Niekoniecznie, bo dzięki temu mechaniki nie przejadają się odbiorcy. Idealnym przykładem jest tutaj walka z zurkami za pomocą przyczepionej na plecach futrzaka lampy. Nosimy ją wyłącznie przez określony czas, a potem po prostu tracimy. Dzięki takiemu rozwiązaniu, w mojej opinii, nikt nie może przyczepić się do tego, że takowych starć było zbyt dużo, a co za tym idzie, z biegiem czasu stały się one monotonne. 

Takich gier potrzebujemy!

Stray kanały

Odpowiadając na zadane w tytule pytanie: nie, nie zwariowaliśmy. Po prostu chcieliśmy otrzymać bardziej liniową grę o ciekawej koncepcji. BlueTwelve Studio we współpracy z Annapurna Interactive idealnie wstrzelili się ze swoim hitem - nie dość, że od premiery The Quarry nie otrzymaliśmy żadnego godnego uwagi tytułu, to w dodatku żaden z tych zapowiedzianych nie prezentował się tak intrygująco, jak właśnie Stray. Wracając pamięcią do wakacji w 2021 roku, identycznie sytuacja wyglądała w przypadku Kena: Bridge of Spirits. Gra zaskoczyła wszystkich swoją "lekkością" i przyjemną dla oka oprawą graficzną, stając się jednym z najlepszych, a dla niektórych najlepszym "indykiem" ostatnich lat.

Stray kontynuuje ten trend, co widać nie tylko po recenzjach krytyków (średnia ocen wersji PS5 na portalu Metacritic wynosi 8.3/10), ale również graczy. Najłatwiej sprawdzić opinie odbiorców poprzez platformę Steam, gdzie na bazie ponad 58 tysięcy wpisów aż 97% z nich ma pozytywny odzew. Wynik jest naprawdę niesamowity i wskazuje, że niemalże każdy klient był zadowolony z opowieści o futrzaku w wielkim, cyberpunkowym świecie.

Czy Sony utrzyma tę passę promowania konsolowo-ekskluzywnych produkcji "indie" w przyszłym roku? Tak tylko przypomnę, że japońska korporacja od dłuższego czasu pomaga wybić Little Devil Inside, które również wydaje się być powiewem świeżości w branży. Założenia gry brzmią dość ciekawie, bo oprócz grafiki w oryginalnej stylistyce twórcy wykorzystają elementy RPG mające pogłębić immersję z przemierzania tajemniczego, otwartego świata. Co z tego wyniknie, zobaczymy zapewne w przeciągu następnych kilku miesięcy.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Stray.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper