„Darmowe gry w ramach abonamentu” to ckliwe hasło, na które wielu się nabiera

„Darmowe gry w ramach abonamentu” to ckliwe hasło, na które wielu się nabiera

Kajetan Węsierski | 25.07.2021, 17:00

Usługi, subskrypcje i abonamenty - te słowa zdają się rokrocznie powtarzać coraz częściej w branży rozrywkowej i dziś nie zaskakują już chyba nikogo. Po prostu są. I są bardzo ważne. 

Abonamenty w świecie rozrywki są dziś czymś niezwykle popularnym. Przez ostatnie lata zdążyły się zadomowić tak bardzo, że właściwie trudno wyobrazić sobie rozkwit tej branży bez nich. Powiem więcej - ich liczba często definiuje postęp, jaki zachodzi w konkretnych dziedzinach i świadczy o swego rodzaju rozwoju. Do obecnego stanu rzeczy doszło błyskawicznie i nikogo to już nie dziwi. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Dziś usługi subskrypcyjne możemy znaleźć wszędzie. Słyszałem o wielu opcjach - poza filmami, serialami czy grami, istnieją abonamenty na środki higieny, maszynki do golenia, a nawet buty Nike dla dzieci. Tam jednak nikt nie mówi, że dostaje te rzeczy za darmo. Nieco inaczej utarło się w branży rozrywkowej, gdzie cały czas (świadomie, bądź też nie) powielamy stwierdzenie, że to „część usługi, więc nie płacimy”. 

Jest to podejście szkodliwe i nieco błędne. Stanowi powielanie marketingowego określenia, na czym bardzo zależy firmom oferującym takie zakupy. Kluczem jest bowiem nie nabierać się na to, że Xbox wrzuca swoje gry za darmo na premierę albo, iż produkcje, które mają pojawić się na Netflixie, będą pokazane bezpłatnie. W obu tych sprawach często zapomina się o dopisaniu „dla opłacających subskrypcję”. 

Za co płacimy? 

My, fani popkultury, płacimy za bardzo wiele elementów. Właściwie dziś jest multum opcji i większość osób, z którymi rozmawiałem na ten temat, subskrybuje przynajmniej kilka różnych źródeł rozrywki. Dla wszystkich posiadaczy Xboksów jest kapitalny Game Pass, który pozwala na naprawdę wiele. Fani konsol Sony, którzy lubią pograć przez Internet, przelewają cyklicznie kasę na PlayStation Plus. 

„Darmowe gry w ramach abonamentu” to ckliwe hasło, na które wielu się nabiera

A to tylko dwie z wielu opcji. Jeszcze lepiej wygląda to w kwestii filmów czy seriali. Mamy przecież Netflixa z masą „darmowych” filmów oraz seriali, dalej są Prime Video, który prócz seansów oferuje „darmową” wysyłkę z Amazona, a także HBO Go z „darmowymi” produkcjami. Pomijam Apple TV+, Disney Plus czy Peacock. W obecnych czasach trudno jest się w tym połapać. I można poczuć szok, że tak wiele firm oferuje nam masę bezpłatnych opcji! Oh, jak miło z ich strony

Darmowe? Raczej nie… 

W kibicowskim środowisku krąży pewna prawda, którą często można przełożyć na inne dziedziny życia - za darmo to można dostać jedynie w łeb. I choć często wydaje nam się, że coś tak działa, to zazwyczaj musimy w jakiś sposób zapłacić. Niekoniecznie pieniędzmi. Czasem walutą mogą być na przykład nasze dane, które później spieniężane są w inny sposób (trochę napisałem o tym w tekście o „wojnach rozrywkowych” - zapraszam). 

Zostańmy jednak przy grach wideo i abonamentach. Tu jawnie płacimy pieniądze, a wiele osób wciąż rozpatruje to w kontekście korzyści darmowych. Wiecie: darmowe gry w PlayStation Plus, darmowe gry na premierę w Xbox Game Passie, darmowe gry w Humble Monthly i tak dalej. Wszyscy mamy przecież świadomość, że cyklicznie opłacamy konkretne usługi, a wciąż kodujemy to jako coś „w gratisie”. 

„Darmowe gry w ramach abonamentu” to ckliwe hasło, na które wielu się nabiera

I jest to kłamstwem, ale ta mechanika najlepiej pokazuje, jak dobrym marketingiem staje się powielanie przez społeczność tego typu stwierdzeń. Prawdą jest bowiem, że nie czytamy nigdy o tym, że gry w PS+ są za darmo. Sony używa narracji, iż te projekty są rzeczywiście bezpłatne, lecz dla opłacających abonament (często małym druczkiem). To zupełnie inna rzecz, ale dobór słów, który dobrze wpływa na naszą psychikę i sprawia, że czujemy się komfortowo. 

Co więcej, przez podpięcie karty i to, że odpowiednie kwoty ściągane są z naszych kont bankowych automatycznie, zwyczajnie wypieramy tę czynność. Wylatuje nam z głowy, że gry od Netflixa nie będą darmowe (pozostając w odniesieniu do ostatnich newsów). Te projekty będą w cenie abonamentu (a może zostanie on nawet zwiększony). Oznacza to tyle, że będziemy za nie płacić, ale po prostu w nieco innej formie, niż kupując pojedyncze tytuły ze sklepów. Rzecz niby logiczna, a jednak często zapominana. 

Wciąż warto

Nie chcę być w tym wszystkim jednak źle zrozumiany. Za błąd uważam po prostu powielanie tego typu haseł reklamowych, które sprawiają, że podświadomie zdajemy się nieco odrzucać od siebie myśl, że za to płacimy. Prowadzi to do jeszcze większych lekkości w rzucaniu pieniędzmi na tego typu usługi. To fakt i właściwie ten sam mechanizm, który warunkuje, że trudniej wydawać kasę w gotówce, niż płacić zbliżeniowo. 

„Darmowe gry w ramach abonamentu” to ckliwe hasło, na które wielu się nabiera

Mając to na uwadze, muszę dodać, iż sądzę, że abonamenty to rzecz naprawdę dobra i pozwalająca maksymalizować wykorzystanie tego, za co płacimy. To dość łatwa sprawa - opłacamy, gdy potrzebujemy, a nie opłacamy, gdy nie ma nic, co może nas interesować. Proste? Proste - trzeba po prostu o tym pamiętać, choć dostarczyciele rozrywki robią wszystko, aby trzymać nas cały czas. 

Uważam, że warto korzystać z tych dóbr. Róbmy to po prostu odpowiedzialnie, z głową i nie dajmy się przekonywać stwierdzeniom, że to wszystko jest „za darmo”. Nie jest, ale może być naprawdę opłacalne, jeśli nie damy się skusić takim ckliwym hasełkom. Abonamenty zawładnęły dzisiejszym rynkiem, a my będziemy obserwować coraz większą ekspansję - przygotujmy się na to.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper