Felieton: Nie rozumiem ludzi grających podczas świąt

Felieton: Nie rozumiem ludzi grających podczas świąt

Mateusz Greloch | 20.04.2014, 13:10

Święta Wielkanocne, podobnie jak te grudniowe, są doskonałą okazją do nadrobienia zaległości i sięgnięcia po gry, które przez tygodnie piętrzyły się na półce. Wielu moich znajomych wykorzystuje ten okres do kończenia napoczętych tytułów lub zapoznawania się z tymi, które otrzymali w ramach  abonamentu PlayStation Plus. Zazdroszczę im, podziwiam ich, nie rozumiem ich.

Pochodzę z wielodzietnej, śląskiej rodziny z tradycjami. Bardzo zżytej i gorliwie przestrzegającej wszelkich religijnych zasad. Kwestię mojej wiary pomińmy, jednak wymienione wyżej określenia powinny Wam nakreślić jak zostałbym odebrany, gdybym na wypad do rodzinki wziął Vitę. Zamiast kurtuazyjnie pytać o zdrowie, stopnie w szkole i inne durne, nic nie znaczące rzeczy, próbowałbym w końcu przejść i spotkałbym się z pełnym wyrzutów wzrokiem najbliższych krewnych. Kiedy byłem młodszy, to owszem, musiałem sprzątać i chodzić do Kościoła, ale od praktycznie 15 byłem wolny i mogłem naparzać aż do 2-3 w nocy – wtedy też kończyłem , . Kiedy dziś myślę o świętach, widzę bieganie po sklepach, wielogodzinne sprzątanie mieszkania, odwiedziny rodziny lub wyjazdy na śniadania/obiadki. Obowiązkowo Kościół, „bo co sąsiedzi powiedzą”, a później czas dla najbliższej rodziny. A to ktoś wpadnie na kawę i ciastko, a to warto odwiedzić cmentarz, a to trzeba zawieźć babcię do cioci itp. Itd.

Dalsza część tekstu pod wideo

Z drugiej strony zmieniają się też priorytety. Kiedyś byłbym w stanie przesiedzieć przed TV nawet 10-12 godzin dziennie jedynie grindując postacie z drużyny, a teraz, kiedy na co dzień widzę newsy, artykuły, galerie, zwiastuny, gry do recenzji i ogarnianie wielu źródeł informacji, to pragnę wyłączyć się z tego świata i po prostu zamknąć oczy, pogrążając się we śnie. Powiecie, że się starzeję, albo że przechodzi mi ochota na granie – tak nie jest, bowiem wciąż zdarzają się takie perełki, dzięki którym na nowo odkrywam to, przez co w ogóle zacząłem grać. Mogę o sobie mówić, że jestem graficzną dziwką i im ładniejsza gra, tym chętniej chcę się z nią zapoznać, jednak ostatnio to właśnie mechanika i grywalność są w stanie mnie przy danym tytule zatrzymać. Ale co z tego, skoro czasu na wszystko coraz mniej i często przychodzi mi wybierać pomiędzy rozrywką a obowiązkami. Niestety z racji wieku, coraz częściej decyduję się na to drugie.

Sony i wiele innych firm wcale nie ułatwia zadania porzucenia gier na rzecz rodziny, organizując wielkie wyprzedaże, gdzie dobre gry czekają na wykupienie za bezcen. W ostatniej promocji kusiły mnie zaledwie cztery gry, jednak patrząc na półkę, gdzie piętrzy się nieruszona jeszcze kupka wstydu, a później na siedzącą w pokoju rodzinę wcinającą same smakołyki, nie szczędząc przy tym alkoholu, wybór jest prosty – odłączam się od sieci i postaram się spędzić ten czas z najbliższymi, których ciężko zebrać w ciągu roku w jednym pomieszczeniu. Szkoła, studia, praca – te obowiązki często rozrzucają różnych członków rodziny i nie mogę sobie przypomnieć innej okazji niż święta, by co najmniej połowa mieszkańców była jednocześnie w domu. Może czasem warto się wylogować, rzucić na ciasto, czekoladę, winko czy cokolwiek serwują rządzące kuchnią osoby, a później z poczuciem spełnionego chłopięcego/męskiego/mężowskiego/ojcowskiego obowiązku powrócić do szarej rzeczywistości i dalej nerdzić po nocach?

Dlatego tutaj jak bumerang powraca temat tych wypocin – podziwiam tych, którzy mogą sobie spokojnie zasiąść przed konsolą lub komputerem i bez stresu, obowiązków lub katowania przez dziewczynę/żonę sprzątaniem, zanurzyć się w odmętach gier, które do tej pory odkładali na później. Zazdroszczę tym, którzy mają czas na granie w święta, są młodzi i nie mają obowiązków lub są bardziej ogarnięci ode mnie i potrafią dobrze zarządzać czasem. Nie rozumiem tych, którzy mając do wyboru spędzić parę chwil z bliskimi, wybierają pada lub komputer. Popatrzcie czasem na ludzi wokół siebie – ludzi starszych, rodziców, dziadków. Czasem, kiedy ich już zabraknie, zasiądziecie w fotelu trzymając własne dziecko na kolanach i pomyślicie sobie, że może warto było wykorzystać dany nam czas na porozmawianie z mamą lub dziadkiem, zamiast calakować kolejne Assassin’s Creed, które nigdzie nie ucieknie.

Ciekaw jestem jak to wygląda w Waszym przypadku i czy w te święta znajdziecie choć chwilę, by zasiąść przed konsolą, a może wolicie się całkowicie oddalić od elektronicznych sprzętów i rozkoszować czasem z rodziną?

Mateusz Greloch Strona autora
cropper