DuckTales Remastered

BLOG RECENZJA GRY
735V
DuckTales Remastered
Czarny Ivo | 22.03.2015, 16:38
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Kacze Opowieści obok Żółwi Ninja to jeden z najgenialniejszych seriali wczesnych lat 90tych. Był wesoły, pełen przygód i istnym szałem dla dzieciaka była możliwość poprowadzenia losów Sknerusa na rodzimym Pegasusie. Teraz te dzieciaki dorosły i Capcom wiedział, że istnym szałem dla tych wyrośniętych będzie możliwość powrotu do tego beztroskiego okresu, za pomocą odświeżonych DuckTales'ów.

DuckTales Remastered przyszło na świat w 2013 r. za sprawą studia Way Forward Technologies. Doświadczenie na polu retro nie było im obce, gdyż odpowiadają za takie gry jak Contra 4 czy Double Dragon Neon, który wręcz ociekał latami 80tymi. Zatem właściwi ludzie na właściwym miejscu wzięli się za remake NESowego klasyka z 1989 r. Wyszło im to śpiewająco.

 

"Czy-czy-czy-chycha ktoś tam w cieniu"

Zabawa zaczyna się od zupełnie nowej, zrobionej na potrzeby remastera planszy wprowadzającej. Rzecz dzieje się w skarbcu McKwacza podczas ataku Braci Be. Łopatologicznie tłumaczy nam się tu, że ten przycisk odpowiada za skok, ten za atak czyli nic ponadto czego 6latek sam by nie wykombinował. Na końcu czeka na nas pierwszy mało skomplikowany boss na rozgrzewkę.

Po całym zamieszaniu Sknerus odkrywa mapę, która wskazuje lokację pięciu wielkich skarbów. W jego sercu budzi się mały Bobby Kotick i postanawia ruszyć w wyprawę by stać się jeszcze obrzydliwie bogatszym. W tym miejscu zaczyna się właściwa gra, którą możemy pamiętać z ery gier na kartridżach. Stajemy przed majestatycznym komputerem i wybieramy, od której spośród 5 plansz chcemy zacząć przygodę.

 

"Mamy laser, auta i sa-mo-lo-ty"

Tak jak w przypadku części 8bitowej możemy wyruszyć w podróż do Himalajów, Transylwanii, Amazonii, Afrykańskiej Kopalni czy na Księżyc. Po ukończeniu wszystkich, na drodze stanie nam jeszcze Góra Wezuwiusz. Przyznać muszę, że poziomy zostały odnowione perfekcyjnie. Duża część lokacji jest idealnym odwzorowaniem tych klasycznych. Jak pamiętamy nie są one liniowe, ale zmuszają do eksploracji, zaglądania w każdy kąt, a nóż odkryjemy jakiś nowy skarb. Oczywiście wszystko z odpowiednio ulepszoną grafiką, idealnie oddającą kreskę i klimat kreskówki. Autorzy jednak nie ograniczyli się tylko do polepszenia grafiki w znanych nam dobrze poziomach. Niektóre sekwencje zostały znacznie wydłużone, rozbudowane, czasem dodano coś zupełnie nowego od siebie. Przede wszystkim tutaj musimy szukać i zbierać określone precjoza, bo bez nich nie pchniemy dalej fabuły. Np. w Amazonii musimy znaleźć 10 monet, które uruchomią światło wskazujące nam drogę do zaginionego grobowca, a w Himalajach części do naprawy samolotu Śmigacza. Jest to odstępstwo od klasyka, bo tam zależało od nas czy chcemy szukać skarbów, czy jak najszybciej dotrzeć do bossa i zaliczyć poziom.

Skoro jesteśmy przy bossach, muszę wspomnieć, że dla mnie to prawdziwe perełki. Odpowiednio odpicowano wizerunek klasycznych wersji i nadto dodano im masę nowych ataków, których trzeba się nauczyć na pamięć, wiedzieć jak nie reagować i wszystko odpowiednio zgrać w czasie.

 

Grafika jest bezbłędna. Mamy wrażenie, że uczestniczymy w animacji sprzed ponad 20 lat. Sprite'y 2D postaci są dosłownie wyjęte z serialu i podbite do wysokiej rozdzielczości. Natomiast otoczenie jest już w 3D, ale wszystko ze sobą naprawdę dobrze współgra i absolutnie nie gryzie w oczy. Wszystkie obiekty są starannie i szczegółowo wykonane, a wszelkie efekty świetlne, czy to od zbieranych kryształów, czy wrogich promieni cieszą oko.

Muzyka to przede wszystkim ulepszone wersje utworów z klasycznego 8bita, bez zbędnych udziwnień. Nie ma więc w tej materii również nic do zarzucenia. Słuchało się tego niezwykle przyjemnie za dzieciaka (nieśmiertelny The Moon) i jeszcze lepiej słucha się tego dziś. Niektóre dźwięki jak np. odgłos odbijania się naszej "pogo laski" brzmią tak samo.

 

"Raz na wozie, raz pod wozem Kaczki Uu-uuu!"

Powiedziałbym, że gra jest niemal idealna. Dobrze wyważony poziom trudności, który na początku boli, ale potem wszystkiego się uczymy i wpadamy w ten oldschoolowy trans, grając coraz lepiej. Bezbłędna grafika i muzyka ALE. Niestety gra ma jedną bolesną wadę. Dialogi! Z początku są one przyjemne dla ucha, bo głosy są naprawdę dobrze dobrane, co powinniśmy docenić, tym bardziej jeśli porównamy z anglojęzycznym serialem. Z czasem stają się one coraz bardziej uciążliwe. Trwają zbyt długo i zbyt często. Momentami czujemy się jak gdybyśmy grali w dzieło Hideo Kojimy. Nie ma możliwości wyłączenia na stałe tych wstawek, żadnej opcji "Stul Dziób". Musimy wejść każdorazowo w menu i kliknąć na "Skip Cinematic". Niby nic, ale psuje to rozgrywkę. To jest platformówka, tu się liczy dynamiczna nieprzerwana akcja. Owszem niech sobie będzie jakaś gadanina między kolejnymi etapami, ale nie w trakcie gry i to czasem co dosłownie 5 sek. (najlepszy przykład The Amazon). To jest jak brzęczący komar nad uchem. Niby nic, ale wnerwia. Wyobraźcie sobie, że gracie w Super Mario i przy zdobyciu każdej, jednej monety Mario mówi "Ooo ta moneta została wybita w mennicy Grzybowego Królestwa, ta jest o nominale 1, a na rewersie znajduje się podobizna księżnej Brzoskwinki, legenda głosi że jak zdobędziesz 100, zyskasz życie" - ZA KAŻDYM KURNA RAZEM.

Poza tym grałem w wersję PC i oczywiście, jak to bywa przy konwersjach konsolowych, sterowanie zostało totalnie olane. Możemy grać na klawiaturze (odradzam) albo na padzie...OD XBOXA. Nie ma możliwości konfiguracji. Można używać tego jednego konkretnego pada. Jeśli więc planujecie kupno na blaszaka, od razu polecam program KeyToJoy (chyba że już jakiś znacie inny lepszy), który przypisuje klawisze klawiatury pod przyciski JAKIEGOKOLWIEK pada i można grać jak człowiek.

 

Podsumowując. Nowe Kaczki to gratka i OBOWIĄZKOWY zakup dla każdego retromaniaka czy fana platformówek. Wyzwania są całkiem ciężkie i pomysłowe, a wykonanie cieszy oko i ucho. Życzyłbym sobie, aby istniała czarodziejska różdżka, która całą bibliotekę gier na NESa 'zremasterowałaby" z takim kunsztem. Myślę, że wiele pikselowych serc wybuchło by wtedy z zachwytu. Żeby jeszcze tylko istniał zwój wymazujący  z nich dialogi...

Oceń bloga:
1

Atuty

  • Nostalgia
  • Świetny platformer
  • Odwzorowanie pierwowzoru plus coś od siebie
  • Muzyka
  • Przyzwoity poziom trudności

Wady

  • Cena wersji na konsole
  • Sterowanie na PC
  • DIALOGI !!!!
Avatar Czarny Ivo

Czarny Ivo

Cudowna podróż do beztroskich lat dzieciństwa.

9,0

Komentarze (4)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper