F1 2018 - recenzja gry. Coroczne święto koneserów sportów motorowych

F1 2018 - recenzja gry. Coroczne święto koneserów sportów motorowych

Roger Żochowski | 24.08.2018, 07:30

Formuła 1 cieszyła się w naszym kraju największą popularnością, gdy na torach szalał Robert Kubica. Ale nawet bez niego sport ten ma w Polsce wielu wielbicieli i to przede wszystkim oni docenią najnowszą odsłonę tasiemca Codemasters. 

Zacznę dość nietypowo, bo trochę ponarzekam. Z jednej strony współczuję twórcom gry, bo mają dopracowany produkt, w którym tak naprawdę niewiele można zmienić pod kątem jeszcze lepszego przybliżenia nam F1. Z drugiej strony patrząc na menu nie sposób oprzeć się wrażeniu, że jest to tak naprawdę uaktualniona wersja gry z zeszłego roku w nowym opakowaniu. Poza karierą (o niej za chwilę) mamy pojedyncze Grand Prix, możliwość rozegrania mistrzostw (całego tegorocznego sezonu i kilka innych wariantów), próby czasowe, multiplayer oraz opcję sieciowych zawodów. Cieszy fakt, że do zestawu pojazdów doszły kolejne klasyki. Razem jest ich teraz 18, a w tym roku dorzucono kultowe bolidy z lat 70. i 80. (Lotus, Ferrari i McLaren), Williamsa z 2003 oraz Brawna z 2009 (świetna maszyna). Z racji tego, że FIA ponownie zmieniła kalendarz zawodów na ten sezon, powróciła jedna znana trasa (niemieckie Hockenheimring), oraz zadebiutowała jedna zupełnie nowa (Paul Ricard we Francji). Warto dodać, że Trójkolorowi wracają do F1 po blisko dziesięcioletniej przerwie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Niestety autorzy nie wpadli na to, by do klasycznych aut dodać też jakieś historyczne tory. Wielka szkoda. Codemasters powinno też powoli myśleć nad przejściem na nowy silnik. Żeby nie było - F1 wciąż wygląda bardzo dobrze. Mgła, deszcz, słońce, efekt ciepłego powietrza wydobywającego się z silników, latające iskry spod bolidów, brud osadzający się na kasku czy efekty cząsteczkowe gdy wpadniemy na piach czy trawę, wyglądają kozacko, ale same tory nie są tak szczegółowe jak choćby w Project Cars, gdzie technologia pozwalała skanować zakręty i nawierzchnię z większą precyzją wliczając w to punktowe działanie kałuż na nasze auto. Pomnę jeszcze Asetto Corsa, gdzie trasy były laserowo skanowane obejmując wszelkie nierówności. Trochę sztywno prezentują się też postacie kierowców i ich animacja, choć jak pisałem - w trakcie wyścigu wszystko wygląda wciąż bardzo dobrze i można się czasem pomylić sądząc, że właśnie oglądamy relację w TV. 

Miła pani z telewizji

Głównym trybem jest kariera z obowiązkowymi kwalifikacjami, sesjami treningowymi, programami szkoleniowymi (np. jak skutecznie zarządzać paliwem, mieszankami opon itp.) i zaproszeniami na gościnne eventy z wyzwaniami (próby czasowe, zaliczanie punktów kontrolnych etc. również klasycznymi pojazdami). Zdobyte w różnych aktywnościach punkty inwestujemy w rozwój bolidu i naszej ekipy na drzewku technologicznym. Tym razem wszystko odbywa się nieco szybciej niż w odsłonie z zeszłego roku (mniej też płacimy za udoskonalenia), co uznaję za plus. Oczywiście postawione przed nami cele zalezą od zespołu w jakim się ścigamy - w Ferrari trzeba po prostu wygrywać, ale w słabszych ekipach mogą zadowolić się ciułaniem punktów.

Nowością są kontakty z mediami w czasie kariery, co ma swoje plusy i minusy. Na początku gry nasza menadżerka przedstawia nam wścibską reporterkę Claire (urocza kobicina, której model jest dużo lepszy niż kierowców), która będzie nas nawiedzać po wyścigach i różnych sesjach zadając masę trudnych pytań. Niestety czasu na odpowiedzi mamy niewiele, przez co czasami człowiek nie zdąży przeczytać o co chodzi a już musi postawić krzyżyk. Rozumiem, że ten zabieg miał nałożyć na nas dodatkową presję, ale częstotliwość tych wywiadów, które odbywają się między ciężarówkami, w padoku a nawet strefie serwisowej, jest stanowczo zbyt duża, przez co czasami nużąca. Fajnie za to, że nasze odpowiedzi mają wpływ (nie kluczowy, ale mają) na rozgrywkę. O co chodzi? O reputację. Nasze odpowiedzi wpływają na to jak postrzega nas team. Bardziej znany zespół będzie wolał mieć w swoich szeregach osobę, która lubi gwiazdorzyć, jest ciągle w błysku fleszy, słabszy postawi raczej na kogoś skromniejszego, ważącego słowa. Nasze odpowiedzi wpływają na motywację poszczególnych ekip z teamu - mogą ich zagrzać do lepszej pracy, albo zdołować, gdy palniemy jakąś głupotę zrzucając winę na źle przygotowany bolid. A chyba lepiej mieć po swojej stronie osoby, które będą nas obsługiwały w pitstopie czy tworzyły nowe technologie i części. Fajny smaczek szkoda tylko, że czasami pytania reporterki się powtarzają, co trochę burzy wiarygodność narracji. Z drugiej strony - to nie Fallout z masą opcji dialogowych, tylko gra wyścigowa.

Bardzo dobrym posunięciem jest możliwość negocjacji umowy lub zmiany teamu w trakcie sezonu (jest kilka takich momentów) jeśli idzie nam dobrze, nie godzimy się na miano drugiego kierowcy, albo po prostu chcemy, by nasza menadżerka negocjowała transfer do interesującego nas zespołu. Czasami jednak lepiej jest jeździć słabszym bolidem w zespole, w którym musimy rozwinąć dział technologiczny, ale który oferuje lepsze perki dla naszego kierowcy i szybszy rozwój. Każdy z teamów ma bowiem unikalne drzewko technologii z wadami i zaletami. Do tego wszystkiego dochodzi większy nacisk na rywalizację w zespole z drugim kierowcą (możemy porównać nasze osiągi), a nawet zawodnikom z innych teamów, którym możemy rzucić wyzwanie (na szali stanie nasza reputacja). Z kolei fakt, że z sezonu na sezon mogą zajść jakieś zmiany w przepisach, które wymuszą na nas inwestowanie w zupełnie inne technologie i blokadę niektórych inwestycji. Brzmi to wszystko bardzo skomplikowanie, ale cały system kariery jest prosty w obsłudze i szybko łapiemy o co w tym wszystkich chodzi. Ba, spodziewałem się nawet trochę większej głębi, ale i tak jest dobrze. Część ulepszeń dla bolidów odblokujemy dopiero w dalszej części kariery, a osoby, które nie będą się czuły w tym mocne, mogą słuchać rad inżynierów.

Od fanów dla fanów

Jeśli jesteście fanami F1 będziecie czerpać z tej produkcji najwięcej. Zrobili ją miłośnicy tego sportu dla takich samych zapaleńców i to po prostu widać. Przywiązanie do detali jest - jeśli można użyć takiego słowa - wręcz nerdowskie. Począwszy od wszelkich licencyjnych smaczków sygnowanych logiem FIA, samochodu bezpieczeństwa, latającego nad głowami helikoptera, przez nową oficjalną melodię, po charakterystyczną pracę sprzęgła, spoilerów czy silnika (dźwięk to mistrzostwo świata). Ba, pokuszono się nawet o dorzucenie halo, specjalnych klatek bezpieczeństwa dodanych do bolidów od tego sezonu, którym dedykowana jest jedna z kamer ograniczająca widoczność i utrudniająca jazdę. A co powiecie na glos naszego inżyniera wydobywający się z głośnika DualShocka? W trakcie wyścigu możemy też sprawdzić odległości między samochodami czy stan bolidu. Ale to nie wszystko - prawdziwi pasjonaci docenią dodanie zdalnej obsługi systemu ERS, gdzie możemy wybierać między pięcioma różnymi poziomami rozmieszczenia energii, gospodarować paliwem i strategią zmiany opon w locie, co rzecz jasna wpływa na nasze osiągi jeśli robimy to z głową. Inną bowiem strategię zastosujemy walcząc o pole position, a inną w trakcie wyścigu, chcąc utrzymać wysoką pozycję tudzież goniąc stawkę. A łatwe to nie jest, bo przecież gnamy na łeb i szyję. Ale nie ma co narzekać - zobaczcie jak wygląda panel kierownicy w prawdziwymi bolidzie - liczba przycisków, którymi operuje w trakcie wyścigu kierowca zawstydza nawet najbardziej skomplikowane pady.

Wspomniana dbałość o detale ma też przełożenie w trakcie samych wyścigów. Statystyki aut odpowiadają tym rzeczywistym widać wyraźnie, że takie Ferrari jest znacznie szybsze na prostej od słabszych ekip. Te zazwyczaj tłoczą się w środku stawki walcząc o miejsca, podczas gdy o podium biją się wspomniane Ferrari z Mercedesem. Nie brakuj jednak nagłych awarii, wypadków czy wleczących się w ogonie bolidów Wiliamsa i Saubera. Osoby, które oglądają relacje F1 w TV będą zachwycone tym, jak wygląda rywalizacja na trasie i cała otoczka Grand Prix. Oczywiście wszystko zależy od wyboru poziomu trudności i umiejętności przeciwników, ale widać wyraźnie, że autorzy gry popracowali nad SI i naprawdę nie mam tutaj do czego się przyczepić. To samo tyczy się modelu jazdy, który jest po prostu świetny i w tej odsłonie jeszcze mocniej uderza w symulacyjny ton. Bolidem steruje się nieco ciężej, widać dokładnie jak pracują wszelkie mechanizmy włącznie z zawieszeniem,a jeden poważny błąd może zniweczyć cały wyścig gdy wylecimy z zakrętu źle obliczając moment hamowania. Jak w rzeczywistości. Oczywiście najlepsze efekty i adrenalinę da nam granie na kierownicy, bowiem po przejechaniu 60 okrążeń poczujemy choć namiastkę tego, co czują zawodnicy F1, ale i na padzie wrażenia są naprawdę znakomite. Rzecz jasna tylko w opcji gdy wyłączycie wszelkie wspomagacze pokroju kontroli trakcji, hamowania, cofania czasu czy ABS-ów oraz nie wyłączycie flag i kar za ścinanie zakrętów czy kolizje. Wtedy frajda z opóźniania hamowania, próby kontrolowania ślizgu opon i zabawa nadsterownością i podsterownością bolidu są cholernie satysfakcjonujące.

Przyjemna stagnacja

Najmniej czasu spędziłem z multiplayerem, bo jednak preferuję karierę samotnika. I tutaj jednak deweloper przygotował kilka nowości. Standardowo możemy podnosić swoje rangi w wyścigach rankingowych, ale Codies postanowili zawalczyć z graczami, którzy preferują zderzenia i mayhem na trasie. Gra analizuje nasze umiejętności (czytaj skilla), oraz to jak gramy dopasowując do reszty stawki. Niestety system nie zawsze działa dobrze i czasami przypadkowe uderzenie w tył auta rywala podczas walki o pozycję skutkuje karaniem naszej skromnej osoby.

F1 2018 to zdecydowanie najbardziej dopracowana odsłona serii. Nie oczekujcie rewolucji, bo jej nie znajdziecie, ale wielbiciele F1 mogą śmiało inwestować w edycję na nowy sezon. Z kolei osoby, które lubią się po prostu pościgach formułami, mogą spokojnie zostać przy edycji z zeszłego roku. Marzy mi się, aby w kolejnej części dodano jakiś rozbudowany tryb klasyczny skupiający się na historii Formuły 1 i pozwalający wziąć udział w najbardziej pamiętnych wyścigach. Albo dodanie do ścieżki kariery amatorskich początków w słabszych klasach czy nawet gokartach. Cóż, może za rok. Tymczasem wracam do zabawy i mojej czerwonej strzały.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry F1 2018

Atuty

  • Urozmaicenia w trybie kariery
  • Znakomity model jazdy i fizyka
  • Klasyczne bolidy
  • Przywiązanie do detali
  • SI przeciwników
  • Licencja FIA

Wady

  • Niewiele istotnych zmian i nowych trybów
  • Brak historycznych torów
  • Powoli warto byłoby inwestować w nowy silnik
  • Za dużo wywiadów

Brak rewolucyjnych zmian, ale to najlepsza odsłona serii i prawdziwa uczta dla wielbicieli F1.
Graliśmy na: PS4

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper