Atari 2600+ Pac-Man Edition - test konsoli. Złoto dla kolekcjonerów

Atari 2600+ Pac-Man Edition - test konsoli. Złoto dla kolekcjonerów

Roger Żochowski | Dzisiaj, 15:00

Czterdzieści pięć lat temu mała, żółta kulka wciągała nas w labirynt, zjadała duszki, punkciki i godziny naszego dzieciństwa. Z okazji 45. urodzin Pac-Mana Atari wypuściło specjalną edycję konsoli Atari 2600+ Pac-Man Edition. Brzmi jak żart dla weteranów 8-bitów, ale nie - to naprawdę powstało i na żywo prezentuje się wspaniale.

Zanim w ogóle odpalisz sprzęt, uderza cię nostalgia. Opakowanie to prawdziwy majstersztyk, pełne pacmanowej żółci, labiryntowych wzorków i ikonicznego bohatera, który pożera własne urodzinowe logo. Co więcej - takie elementy jak konsola czy pad są na pudełku lakierowane. Czuć po prostu, że mamy tu do czynienia z jakością premium. 

Dalsza część tekstu pod wideo

W środku konsola jest szczelnie owinięta folią ochronną, a pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne - wszystko jest dobrze zabezpieczone i spakowane. Aż chciałoby się postawić na półce obok oryginału z lat 80., który ja osobiście dorwałem dopiero po latach, choć swego czasu byłem dumnym posiadaczem klona Atari 2600, zwanego u nas Rambo. 

Atari 2600+ Pac-Man Edition
resize icon

Atari 2600+ Pac-Man Edition
resize icon

Atari 2600+ Pac-Man Edition
resize icon

Konsola wygląda bardzo solidnie, mimo że cała jest z plastiku. Atari próbowało imitować stare drewno na froncie znane z klasycznego modelu, co wyszło całkiem zgrabnie. Front ozdobiono Pac-Manem i jego duszkowymi wrogami, którzy po włączeniu sprzętu podświetlają się razem z logotypem Atari. Wygląda to po prostu znakomicie i można nawet przeżyć fakt, że tego ikonicznego drewna tu nie ma. 

Retro pełną gębą

Atari 2600+ Pac-Man Edition
resize icon

Atari 2600+ Pac-Man Edition
resize icon

Atari 2600+ Pac-Man Edition
resize icon

Nie ma się co oszukiwać - Atari 2600+ Pac-Man Edition to sprzęt dla ludzi, którzy pamiętają czasy magnetowidów, a nie TikToka. Nowa wersja jest o jakieś 20% mniejsza, ale i dużo lżejsza od oryginału. Kartridże, dzięki szerszemu gniazdu, wchodzą dużo płynniej i nie trzeba ich wciskać jak gwoździa w deskę, co kiedyś bywało codziennością. W środku nie ma już retroelektroniki, tylko emulator Atari 2600 i 7800. Dzięki temu wszystko działa szybciej i stabilniej, choć purystom pewnie zabraknie tego analogowego „brzęczenia”.

Na górze konsoli znajdziesz cztery klasyczne przełączniki: włącznik, wybór obrazu (kolor/czarno-biały), wybór gry i reset. Są plastikowe (niestety tutaj również zabrakło budżetu na inny materiał), nieco toporne, ale mają ten „klik”, którego nie da się podrobić. Z tyłu port HDMI, gniazdo zasilania, przełącznik proporcji obrazu 16:9 i opcja wyboru poziomu trudności. Dla dwóch graczy przewidziano dwa porty na joysticki, ale wiadomo, drugi trzeba dokupić osobno, bo nie ma go w zestawie. Konsola podłączana jest do TV za pomocą kabla HDMI, a zasilanie idzie przez kabel USB-C, ale wiadomo - klasyka XXI wieku - ładowarki w zestawie brak. Nie są to jednak znaczące wady.  

Klasyka po liftingu

Atari 2600+ Pac-Man Edition
resize icon

Atari 2600+ Pac-Man Edition
resize icon

Przejdźmy teraz do drugiego bohatera tego zestawu, czyli do joysticka. Replika CX40+ to wehikuł czasu w miniaturze. Wygląda dokładnie tak, jak zapamiętaliśmy: jeden przycisk, jeden drążek i ergonomia, przy której po dłuższej sesji zaczynają boleć dłonie. Taki urok retro. Różnica jest taka, że teraz kontroler działa bezprzewodowo. Wystarczy wpiąć odbiornik i można grać bez kabla (adapter USB w zestawie pozwala też podłączyć joya do peceta). Działa to zaskakująco dobrze - żadnych opóźnień, żadnych zrywów, a zasięg sięga nawet kilku metrów. Jedyna uwaga to nieco sztywny drążek, ale może z czasem się wyrobi.

Do tego joystick ma antypoślizgową podstawę, więc da się nim grać bez większych problemów na różnych powierzchniach. Jeśli jednak żółty kolor cię nie kręci, Atari przygotowało całą „duchową” kolekcję: czerwony Blinky, różowy Pinky, niebieski Inky i pomarańczowy Clyde. Każdy po 39,99 USD, każdy wyglądający jak mała zabawka. Co warto zauważyć, kontroler charakteryzuje się ogromnym przywiązaniem do detali, podstawa joysticka otoczona jest żółtymi kropkami, które zjadał bohater, z kolei na szczycie drążka znajduje się ikonka samego Pac-Mana.

W pogoni za kuleczką

Atari 2600+ Pac-Man Edition
resize icon

Atari 2600+ Pac-Man Edition
resize icon

W zestawie jest kartridż Pac-Man: Double Feature, czyli oryginalna wersja z 1982 roku oraz ulepszony Pac-Man 7800 z lepszą grafiką i sterowaniem (grę zmieniamy ustawiając odpowiednie piny na karcie - klasyka). Do tego konsola współpracuje z większością oryginalnych kartridży z Atari 2600 i 7800, więc jeśli gdzieś w piwnicy masz pudełko ze starymi grami (choć w Polsce łatwiej w takich miejscach znaleźć karty z Pegasusa) to jesteś zwycięzcą.

Niemniej jednak osoby przyzwyczajone do tego, że w nowych wydaniach starych konsol dodawane są kolekcje największych hitów, mogą poczuć się lekko zawiedzione. Finalnie bowiem do nie taniej przecież konsoli, dorzucana jest tylko jedna gra w dwóch wersjach, a całą resztę trzeba już dokupić.

Czy warto? Za 649 zł dostajesz konsolę, joystick, okablowanie, instrukcję i gwarancję na dwa lata. Tutaj wracamy do korzeni. Zero aktualizacji, żadnych zapisów stanu gry, żadnych udogodnień znanych z retrokonsolek, jak przyspieszanie czasu, filtry graficzne czy aktualizacje. Wkładasz kartridż, wciskasz power i grasz. Koniec historii. Jeśli kochasz Pac-Mana, zbierasz konsole albo po prostu chcesz przypomnieć sobie, jak to było, gdy gry dopiero zaczynały raczkować, to jest to pozycja zdecydowanie godna uwagi. Kawałek historii w żółtym, stylowym plastiku.

Atuty

  • Rewelacyjny wygląd i podświetlane elementy
  • Smaczki i przywiązanie do detali
  • Kompatybilność z klasycznymi grami
  • Bezprzewodowy, stylowy Joystick
  • Obsługa HDMI i formatu 16:9
  • Dobra jakość plastiku

Wady

  • Cena trochę za wysoka
  • Brak ładowarki w zestawie
  • Tylko jeden kartridż
  • Brak drewnianych i stalowych elementów

To po prostu stylowy wehikuł czasu, który nie udaje niczego więcej.

8,0
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper