Koszmarek (2025) - recenzja filmu [Monolith]. Sam jesteś potwór!

Koszmarek (2025) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Sam jesteś potwór!

Piotrek Kamiński | Dzisiaj, 21:12

Koszmarek był pierwszym tworem Doktora Połamańca - pierwszą niemal żywą istotą. Naukowiec nie miał jednak czasu na świętowanie. Natychmiast wziął się za tworzenie kolejnego potwora, a później następnego i tak w kółko, aż do teraz. Koszmarek nigdy nie dostał ani miłości ani choćby uwagi swojego stwórcy, więc gdy tylko zaczyna interesować się nim właściciel objazdowego pokazu dziwolągów, chłopiec rzuca się na niego jak pies na szynkę.

W myśl zasady, że łatwiej jest nakłonić studio na wyciągnięcie portfela z kieszeni, kiedy dana historia czy chociaż marka, miała już okazję sprawdzić się na rynku, film Steve'a Hudsona powstał w oparciu o już istniejący materiał. Serię książek dla maluchów, autorstwa Guya Bassa - mówiąc dokładniej. U nas dotąd kompletnie nieznaną, choć na pewno zmieni się to sekundę po premierze filmu - w końcu darmowej reklamy się nie odpuszcza - lecz w krajach anglojęzycznych cieszącą się jakąś tam popularnością. Do tej pory ukazało się sześć książek o sympatycznym Igorze (że posłużę się typowo pratchetowskim słownictwem), a dzisiejszy film jest adaptacją pierwszego tomu. 

Dalsza część tekstu pod wideo

W trakcie oglądania, dorosły widz przewróci zapewne oczami i z przekąsem odnotuje nieszczególnie oryginalną koncepcję fabuły, gdzie ostatecznie okazuje się, że prawdziwym potworem jest czyniący zło człowiek, a nie po prostu niecodziennie wyglądający przyjaciele Koszmarka. I jasne, pomysł na fabułę filmu jest tak samo oryginalny, jak dodanie żurawiny do chleba żeby był ciekawszy w smaku, ale biorąc pod uwagę docelowego widza - a więc tych najmłodszych, dla których nawet wesołe potwory mogą być lekko upiorne - może się okazać, że dla niego będzie to przeżycie brutalnie wyrywające z kapci i przepisujące na nowo całe jego dotychczasowe jestestwo. Nie czepiałbym się więc o ten konkretny element filmu. 

Koszmarek (2025) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Zabawne potwory 

Przyjaciele
resize icon

Większym problemem fabuły jest jej ogólna umowność i raczej niewielkie rozbudowanie. Przykłady można mnożyć niemal bez końca - Stwór ciągle powtarza, że Koszmarek jest jego najlepszym przyjacielem, ale w filmie spędzili ze sobą dosłownie jeden dzień, a dla nas może z 10 minut, więc trudno jest poczuć tę ich więź. Ostateczny zwrot Połamańca w kompletnie innym kierunku jest zrozumiały tematycznie, ale w samym filmie nie dzieje się nic, co by go jakkolwiek usprawiedliwiało. Potwory nazywane są "niemal żywymi", ale jest to jedynie hasło, które nigdy nie staje się w żaden sposób istotne. Antagonista filmu staje się nim w zasadzie bez żadnego, wyraźnego powodu, prócz może tego, że wymaga tego scenariusz. Regularnie mamy wrażenie, że rzeczy po prostu dzieją się "bo tak", co zapewne ma związek z po prostu zbyt prosto i ogólnie rozpisanymi postaciami. 

Większy nacisk położony został na gagi i trzeba przyznać, że akurat te w większości sytuacji sprawdzają się bardzo dobrze. Hudson ewidentnie inspirował się klasyką, zaczynając od Looney Tunes, a na bardziej odkręconych kreskówkach ze złotej ery Cartoon Network kończąc. Co ważne - wcale nie wszystkie gagi są typowo jednorazowymi zingerami. Scenariusz regularnie buduje gagi rozpisane na cały film, jak choćby prosty, ale jakże zabawny patent z tym, że każdy nowo stworzony potwór przy pierwszym przebudzeniu musi sobie solidnie... Beknąć. Ale tutaj nawet te pojedyńcze, szybkie gagi potrafią szczerze rozbawić. Trzecia, typowo ludzka ręka Stwora jest pierwszą częścią jego ciała, którą widzimy, więc łatwo jest parsknąć, kiedy spod prześcieradła wychodzi nagle kudłaty cyklop. Oczywiście nie wszystkie gagi trafiają równie celnie. Niektórym brakuje lepszego timingu, a jeszcze inne zwyczajnie nie działają - widzę, że mam się zaśmiać, ale kompletnie tego nie czuję. 

Koszmarek (2025) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Stara szkoła

Potwory
resize icon

Wybrany styl animacji lekko kojarzy się z Timem Burtonem, choć nie aż tak depresyjnym, podkolorowanym. Z początku myślałem, że nie będzie mi się podobał, że brakuje mu jakiejś takiej zadry, która sprawi, że będzie bardziej "swój własny", ale ostatecznie jest to miks pomysłów, który można docenić za to czym jest, zamiast ganić go za to, czym być mógł. Kamera pływa między lokacjami na długich ujęciach, cyrk na kółkach ocieka stylem, łącząc w sobie fikuśny design i raczej oldskulową technologię, potwory, choć nie jakoś bardzo odkrywcze (w większości to po prostu nie pasujące do siebie części ciała przedstawicieli różnych gatunków), mają swój własny charakter, którym zdobywają sympatię widza. Żałuję jedynie, że ostatecznie jest ich w filmie tak mało. Myślę, że ich perypetie mogłyby być komediowym złotem. 

No i nikt mi nie wmówi, że twórcy "Koszmarka" nie są fanami "Crasha Bandicoota". Cały zamek Połamańca sprawia bardzo swojskie wrażenie, ale już laboratorium aż ocieka stylistyką pierwszej grze o ikonicznym jamraju. Mamy wbite w ziemię szpikulce, między którymi wesoło przeskakuje sobie prąd, wygląd samego doktorka to taki trochę "Cortex z Temu", jego machina ma bardzo podobny kształt do tej użytej do stworzenia Crasha, a w końcowej scenie za oknami fruwa sobie wesoło bardzo przypominający sterowiec z gry balon. To nie mogą być jedynie przypadki - jest ich zdecydowanie zbyt wiele. 

"Koszmarek" nie jest świetnym filmem. Ani nawet przesadnie dobrym. To po prostu względnie poprawnie zrealizowana, prosta historia o rodzinie, przyjaźni i wierności, okraszona naprawdę dobrze przygotowaną animacją, windującą materiał do poziomu, który można polecić bez wstydu rodzicom z młodymi dziećmi. Nastolatki już pewnie nie poczują klimatu, ale gdzieś do tego 11 roku życia, młodzież powinna bawić się z Koszmarkiem raczej dobrze. To bardzo podstawowa historia, ale właśnie dlatego dla młodszej widowni całkiem odpowiednia. 

Atuty

  • Żwawa, wspierająca gagi animacja;
  • Dużo dobrego humoru;
  • Kilka wyrazistych, sympatycznych postaci.

Wady

  • Dużo skrótów myślowych, wpływających na logikę wydarzeń;
  • Raczej płytko przedstawione postacie;
  • Za mało czasu antenowego dla innych potworów;
  • Cześć gagów całkiem mocno chybia.

"Koszmarek" to półtorej godziny urokliwych potworów, solidnego humoru i raczej miałkiej fabuły. Maluchom powinien się spodobać, ale dorosły widz raczej nie ma tu czego szukać.

6,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper