Zaginiony autokar (2025) - recenzja filmu [Apple]. Człowiek kontra natura

Zaginiony autokar (2025) - recenzja, opinia o filmie [Apple]. Człowiek kontra natura

Piotrek Kamiński | Dzisiaj, 19:58

W 2018 roku, w Kalifornii rozpętał się gigantyczny pożar - największy w historii do tamtego momentu - na skutek którego dziesiątki tysięcy ludzi straciło dach nad głową, a około setce nigdy nie udało się uciec przed ogniem. Nowy film Paula Greengrassa pokazuje ten dramatyczny czas przez oczy jednego Kevina McKaya, lokalnego kierowcy autobusu szkolnego, który postanowił zrobić wszystko, co w jego mocy, by uratować 22 małe dusze siedzące w jego maszynie. 

Kalifornijskie pożary są przerażającą rzeczywistością milionów żyjących w tym rejonie ludzi. W ostatniej dekadzie niemalże co roku słyszy się o jednym albo nawet i kilku pożarach rocznie, z którymi służby przez dłuższy czas zwyczajnie nie są w stanie sobie poradzić. Kiedy siedem lat temu rozpętało się piekło, o którym opowiada dzisiejszy film, cały świat zamarł. Ludzie wpłacali datki, modlili się i kibicowali mieszkańcom Paradise i okolic, których szara codzienność w jednej chwili zamieniła się w desperacką walkę o życie. Pamiętam, że sam nie mogłem uwierzyć w ogrom zniszczenia pokazywanego przez kamery i trudno było mi zrozumieć, dlaczego nie robi się po prostu więcej, byle ten pożar ugasić. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Film Greengrassa, autora projektów takich jak "Sunday, bloody Sunday" i większość filmów o Jasonie Bourne'ie, bardzo chętnie i przy tym widowiskowo odpowiada na wszystkie te pytania. Lecz ostatecznie jest to wciąż film - z grubsza fikcyjna historia, skoncentrowana na pojedynczym bohaterze (ze wspomagającą rolą żeńską), opatrzona obowiązkowym, hollywoodzkim, szczęśliwym zakończeniem, tylko w najszerszych pociągnięciach pędzla muszącym zgadzać się ze stanem faktycznym. Tak więc, choć przez cały film siedziałem na samym brzegu kanapy do tego stopnia, że aż mnie później uda bolały, nie potrafię lekko złośliwie nie wypomnieć tamtejszym władzom, że może i faktycznie pożar z 2018 był największym i najbardziej niszczycielskim w historii, ale co z tego, skoro historia pokazała, że rekord ten pozwolono przebić ledwie dwa lata później. A w kolejnym roku ponownie. Może to tylko ja, ale trudno mi celebrować ludzką niezłomność, kiedy z tyłu głowy wiem, że ostatecznie niczego się ci ludzie nie nauczyli. To napisawszy, sam film jest naprawdę porządny.

Zaginiony autokar (2025) - recenzja, opinia o filmie [Apple]. Zwyczajny bohater

Droga do piekła
resize icon

Głównym bohaterem filmu jest Kevin (Matthew McConaughey), samotny ojciec, człowiek, którego życie zdaje się być niekończącym pasmem niepowodzeń, a od niedawna kierowca szkolnego autobusu. Po śmierci znienawidzonego ojca, z którym nigdy nie zdołał się pojednać, Kevin żyje w ciągłym poczuciu gniewu i żalu, przekonany, że to właśnie rodzic ponosi winę za jego porażki. Kiedy przypadkiem trafia mu się okazja aby odebrać ostatnią grupę 22 dzieci z przedszkola położonego w rejonie zagrożonym pożarem, widzi w tym nie tylko szansę na zarobek, ale i na odkupienie - chce zostać bohaterem. Potrzebuje tego. Sytuacja szybko wymyka się spod kontroli, nieliczne drogi ewakuacyjne zostają odcięte. W gorącym, dusznym, pełnym dymu lesie, wraz z nauczycielką dzieci, Mary (America Ferrera), muszą wielokrotnie ryzykować własnym życiem, byle tylko chociaż spróbować uratować maluchy.

Fabuła filmu jest całkiem prosta - mamy grupę ludzi, która próbuje wydostać się jakoś z beznadziejnej sytuacji. Ogień pali im gardła, a dym nie pozwala spojrzeć dalej niż na kilka metrów do przodu. Reżyser próbuje rozbudować ją poprzez skupienie na postaciach takich, jak szefowa Kevina, Ruby (Ashlie Atkinson), szef akcji gaśniczej, Martinez (Yul Vasquez) czy jeden z młodych strażaków działających na miejscu, Hopkins (Spencer Watson), lecz ostatecznie nie buduje wokół nich na tyle dużo historii, by stali się oni integralną częścią opowieści. Szefowa raz lubi, raz przewraca oczami nad Kevinem, Martinez jest tu jedynie po to, by informować widza o aktualnej sytuacji, a Martinez - chyba - ma nam pokazać skalę zagrożenia, bo nie jestem pewien czy ostatecznie umarł czy po prostu reżyser przestał się nim interesować. Każde z nich wnosi jakiś tam koloryt i rozbudowuje kontekst historii, lecz ostatecznie to nie o nich jest ten film i widz bardzo wyraźnie czuje ten fakt w trakcie oglądania. 

Zaginiony autokar (2025) - recenzja, opinia o filmie [Apple]. Piekło na ziemi 

Korek
resize icon

Greengrass i jego operator, Pal Ukvik Rokseth, zbudowali niesamowicie opresyjny i sugestywny klimat potencjalnie prostymi metodami. Po pierwsze, bardzo klaustrofobicznie zamknęli bohaterów w śmiertelnie niebezpiecznym świecie, gdzie absolutnie nic prócz wnętrza autokaru nie jest w jakikolwiek sposób bezpieczne, a zmieniający się dynamicznie krajobraz oznacza, że ich podróż może w każdej chwili dobiec końca. Drugą sprawą jest natomiast sama aura otoczenia - nie kwestionujemy jej znajdując się w centrum wydarzeń, lecz kiedy tylko wychodzimy "na zewnątrz" i okazuje się, że wcale nie zapadła jeszcze noc, że to tylko dym i zar, sytuacja w lesie staje się w naszych oczach jeszcze bardziej dramatyczna. Choć film nie jest jakoś bardzo przeładowany akcją w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, kiedy już raz poczujemy powagę sytuacji, w której znaleźli się Kevin i Mary, trudno jest złapać głębszy oddech i uspokoić oddech. Ciekawym zabiegiem było też wplecenie w narrację prawdziwych zdjęć złapanych przez helikoptery i drony biorące udział w akcji ratunkowej. Niby widać, że jakość obrazu odbiega od reszty filmu, lecz prócz tego zgrywają się one idealnie z wizją reżysera.

"Zaginiony autokar" to bardzo amerykańska opowieść o niezłomnym duchu i bohaterstwie - oldskul pełną gębą, lecz o tyle usprawiedliwiony, że duża część z tego, co widzimy naprawdę się wydarzyła. I to względnie niedawno. Świetni McConaughey i Ferrera sprawiają, że naprawdę czujemy się, jakbyśmy tam byli razem z nimi i prócz typowego dla tego typu kina patosu, jedynym do czego mogę się przyczepić jest... Wiek głównego bohatera. Mam uwierzyć, że Matthew McConaughey musiał 15 do 20 lat wcześniej zrezygnować ze szkoły jako młokos, bo urodziło mu się dziecko? Proszę cię. Prócz tego, nowy Paul Greengrass, jak można się było spodziewać, robi bardzo dobrą robotę. 

Atuty

  • Prawdziwy, mocno zrealizowany temat;
  • Świetni McConaughey i Ferrera;
  • Duszące, klaustrofobiczne zdjęcia;
  • Wciąga i trzyma w napięciu praktycznie do końca.

Wady

  • Ciut zbyt hollydoowdzko zrobiony;
  • Postacie i wątki drugoplanowe zrealizowane najwyżej poprawnie.

"Zaginiony autokar" bardzo intymnie pokazuje rzeczywistość walki z naturalnymi katastrofami, filtrując ją przez typowy dla amerykańskiego kina patos. Solidna proppzycja na wieczór filmowy.

7,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper