Digimon Story: Time Stranger - recenzja gry. Czyżby Digimony dostały swoją własną Personę?

Digimon Story: Time Stranger - recenzja i opinie o grze [PS5, XSX, PC]. Digimony mają własną Personę?

Igor Chrzanowski | Dzisiaj, 10:00

Czy po latach oczekiwań i porzuceniu poprzedniej generacji konsol, RPG z uniwersum Digimonów, znane jako Digimon Story: Time Stranger spełni nasze oczekiwania? Dziś sprawdzamy jakość najnowszej produkcji Bandai Namco i Media.Vision w świeżutkiej recenzji.

Digimony są obok Pokemonów jedną z najpopularniejszych serii traktujących o ludziach i ich dziwacznych potworkach i są dość często zestawiane ze sobą jako marki o bliźniaczych założeniach. Dość błędnie wiele osób zakłada bowiem, że chcą one ze sobą konkurować, a tak naprawdę koegezystują na rynku, nie wchodząc sobie w ogóle w drogę, kierując swoje produkcje do zupełnie innego grona odbiorców. Czy zatem Bandai Namco stworzyło tytuł, który wart jest waszej uwagi?

Dalsza część tekstu pod wideo

Najnowsze Digimon Story, o podtytule Time Stranger jest bowiem ważnym następcą do dobrze przyjętego Digimon Story: Cyber Sleuth Complete Edition, które to nadało tej serii zupełnie nowego wymiaru zarówno pod kątem jakościowym jak i zawartości. W dzisiejszej recenzji przyglądamy się zatem najnowszej produkcji japońskiego giganta i sprawdzamy, czy kultowe Media.Vision dalej potrafi pozytywnie zaskakiwać.

Digimon Story: Time Stranger - Wielka przygoda

Digimon Story: Time Stranger - postacie
resize icon

Co jak co, ale marka Digimon nie miała czasami zbyt łatwego życia, zwłaszcza jeśli chodzi o rynek gier wideo. Wiele tytułów sygnowanych logotypem japońskiego IP okazywało się przepotężnymi crapami, jak chociażby zapomniane Digimon All-Stars Rumble, czy dość chłodno ocenione przeze mnie Digimon World: Next Order. Tym razem jest jednak zgoła inaczej, albowiem ekipa Media.Vision już wcześniej udowodniła, że potrafi robić naprawdę przyzwoite gry jRPG, chociażby poprzednią odsłoną cyklu Digimon Story, czy też Valkyria Chronicles 4. Ich najnowsze dzieło, czyli recenzowane dziś Digimon Story: Time Stranger bierze całe dziedzictwo poprzedniego Digimon Story, dodaje to tego troszeczkę nowych pomysłów oraz mocarnego klimatu i macza to jeszcze w delikatnym sobie z Persony. Nie dosłownie, ale małe inspiracje czuć.

Swoją przygodę rozpoczynamy w samym środku akcji. Jakieś dziwne moce zaatakowały rządowy biurowiec i jako wysłannik organizacji zajmującej się takimi zjawiskami, musimy po cichu sprawdzić co się stało i kto jest za to odpowiedzialny. Dość szybko poznajemy tajemniczą dziewczynę, która to zachowuje się jakby znała nas od lat. Po drodze mamy potem trochę zamieszania, atakuje nas potworny Greymon i nagle trafiamy do innego wymiaru, gdzie człowiek jest równie większą sensacją, jaką jest Digimon w ludzkim świecie. Znów kolejne zawirowania, tajemniczy mroczny przeciwnik i bach, lądujemy 8 lat wstecz. Jakim cudem? Tego nie wie nawet centrala, ale dziwnym trafem możemy nawiązywać łączność pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. 

Naszym celem jest zatem sprawić, aby nie doszło do katastrofalnego w skutkach ataku, odkrycie tożsamości mrocznego przeciwnika i nawiązanie przyjaźni z poznaną wcześniej dziewczyną, jej rodziną i niezwykłym Digimonem. Okazuje się bowiem, że jej pupil wyewoluował i w momencie wielkiego zagrożenia zmienił się w chłopca - hybrydę człowieka z Digimonem, co raczej często spotykane nie jest. Bez większego spoilerowania mogę powiedzieć tylko, że licząca sobie naprawdę te 45-50 godzin fabuła pełna jest autentycznie emocjonujących momentów i niekiedy fajnie zahacza o motywy kojarzące mi się z taką Personą lub ogólnie Shin Megami Tensei. 

Digimon Story: Time Stranger - Czuć tu trochę duszy Persony

Digimon Story: Time Stranger - lokacje
resize icon

Tak jak w przypadku poprzedniego Digimon Story, rozgrywka oparta jest na prostym schemacie summonowania do 3 członków drużyny jednocześnie przeciwko paru przeciwnikom. No i tak szczerze powiedziawszy, jest to bardzo przyzwoity system, który doczekał się drobnych usprawnień, ale raczej bez rewolucji. Ot mamy klasyczne zarządzanie zespołem, masywny "schowek" na zdobyte stworki oraz prosty system rozwoju. Czyli że tak powiem, branży ta gra nie odmieni, ale widać sporo szlifów. Levelowanie Digimony przechodzą przez kilka faz rozwoju i zgodnie z lore tegoż uniwersum, możemy starać się eksperymentować z odmniennymi ewolucjami oraz dewolucjami. Na szczęście projekt jest dość przyjazny nowicjuszom i pierwsze te 3-4 godzinki są mega przyjemnym wprowadzeniem, które doskonale objaśnia całość tak, że ogarniesz zasady nawet jak to twoja pierwsza styczność z Digimonami. 

Dlaczego w sumie wspomniałem o tej Personie? Oprócz fabularnych nut, znajdziecie tu parę innych podobieństw. Na przykład oprócz świata ludzi i świata Digimonów, mamy też międzywymiarowy a'la hotel, w którym witają nas bardzo tajemniczy pracownicy, rzucając enigmatycznymi haselkami. Możemy tam uzupełnić wyposażenie, dołączyć do specjalnych dungeonów, czy też zostawić stworki na specjalnej DigiFarmie. Jest to miejsce, które w formie heksagonalnej planetki pozwala nam na stworzenie własnego raju dla naszych przyjaciół. Zdobywając w trakcie zabawy dekoracje mamy możliwość kreacji naprawdę przyjemnej przestrzeni do życia i treningu. Dowolne "kształtowanie" terenu, ustawianie placów zabaw, roślinek czy innych bajerów daje sporo frajdy i satysfakcji. Co ciekawe same czynności treningowe liczone są w czasie rzeczywistym, więc warto wchodząc na farmę, rozplanować większą sesję ćwiczeń dla Digimonów, aby nie marnować ich szansy oraz potencjału. Dziwi mnie jednak rozwiązanie z gier free to play, gdzie za grową walutę możemy przyśpieszyć trening, kończąc go bez oczekiwania. 

Ale no, żyjemy w dziwnych czasach. Same starcia są zaś dość dynamiczne i zapewniają odpowiednie tempo rozgrywki. Po nieco przegadanych sekwencjach, szybkie walki mocno was rozbudzą. Niestety jak jesteście mało cierpliwi, możecie mieć ciężkie te pierwsze kilka godzinek, albowiem nie ma co ukrywać, bieganie po kanałach albo rozwalonym biurowcu nie jest szczytem marzeń. Dopiero później "lochy" stają się dużo ciekawsze zarówno pod kątem artystycznym jak i eksploracyjnym. Przygotowane widoczki i klimaty są wprost zachwycające, ale też musicie mieć na uwadze, że graficznie nowe Digimony zatrzymały się w późnym PlayStation 3. Autentycznie chyba Persona 5 w wersji PS3 wygląda podobnie lub nawet lepiej niż recenzowane Digimon Story: Time Stranger. Czy to przeszkadza? Mi osobiście nie, ale jeśli chcecie mieć wrażenia na poziomie Clair Obscure, mocno się rozczarujecie. 

Digimon Story: Time Stranger - czy warto zagrać?

Digimon Story: Time Stranger to zaskakująco dobre japońskie RPG, które doskonale rozwija formułę poprzedników, czerpie garściami z najlepszych branżowych rozwiązań i pomimo względnie niskiego budżetu, potrafi zachwycać widokami oraz historią. Jest to zatem fantastyczna propozycja nie tylko dla fanów samych Digimonów, ale także i dla każdego miłośnika gatunku jRPG, który ceni sobie rozgrywkę oraz narrację, nad jakieś fikuśne graficzne wodotryski.

Ocena - recenzja gry Digimon Story: Time Stranger

Atuty

  • Przyjemna opowieść z nutką intrygi
  • Wciągający system walki
  • Ponad 450 Digimonów
  • Przepiękne światy do zwiedzania
  • Digifarma daje sporo ciekawych możliwości
  • Poboczne aktywności starczają na dziesiątki godzin

Wady

  • Graficznie nadal stoimy w późnym PS3
  • Historia rozkręca się nieco zbyt powoli
  • Pierwsze dungeony mogłyby być ciekawsze

Digimony doczekały się chyba właśnie najlepszej gry w swojej długiej historii. Digimon Story: Time Stranger to RPG kompletny, z którym powinien zapoznać się nie tylko każdy fan serii, ale także jRPG-ów w ogóle.
Graliśmy na: PS5

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper