Kolejna zwyczajna przysługa (2025) – recenzja filmu [Amazon Prime Video]. Ze śmiercią jej do twarzy?

Kolejna zwyczajna przysługa (2025) – recenzja i opinia o filmie [Amazon Prime Video]. Femme fatale

Iza Łęcka | Wczoraj, 21:00

Mordercza przyjaciółka powraca. Tym razem jednak nie debiutuje na ekranach kin, a od razu gości w naszych domach za sprawą Amazon Prime Video. Jak Blake Lively radzi sobie po raz kolejny z rolą bezwzględnej Emily? Zapraszam do recenzji „Kolejnej zwyczajnej przysługi”

O Blake Lively jest w ostatnich miesiącach szczególnie głośno, na co bezpośredni wpływ ma jej występ w „It Ends With Us” i konsekwencje oskarżeń Justina Baldoniego. Ich medialna batalia zgromadziła wielu obserwatorów, a przede wszystkim hejterów, którzy ani przez moment nie zawahali się wydać śmiałych opinii w sprawie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Powróćmy jednak do 2018 roku, kiedy w kinach premierę miała „Zwyczajna przysługa”, czyli komedia kryminalna z udziałem aktorki. Lively wcieliła się w Emily – elektryzującą kobietę sukcesu, która nieoczekiwanie zaprzyjaźniła się z młodą, samotną matką Stephanie. Po jakimś czasie okazało się, że skrywa ona pewną mroczną tajemnicę, a Stephanie, oprócz poszukiwań przyjaciółki, decyduje się ujawnić wszelkie zbrodnie. Tytuł w reżyserii Paula Feiga („Agentka”, „Gorący towar”) choć nie odznaczał się najwyższą jakością w gatunku, przy budżecie około 20 mln dolarów zgarnął w box office 97,6 mln dolarów – a to już można było uznać za niemały sukces. Po kilku latach pojawia się więc kontynuacja historii przyjaciółek, lecz tym razem nie możemy liczyć na kinową premierę, bo Amazon zagarnia film na swoją platformę streamingową. Czy „Kolejna zwyczajna przysługa” ma szansę podbić Prime Video? O tym w dalszej części recenzji.

Kolejna zwyczajna przysługa (2025) – recenzja filmu [Amazon Prime Video]. Czas na zemstę

Kolejna zwyczajna przysługa (2025) - recenzja filmu [Amazon Prime Video]. W drodze do Włoch
resize icon

5 lat po wydarzeniach z pierwszej części Stephanie wcale nie radzi sobie najlepiej. Co prawda po ujawnieniu zbrodni Emily zdążyła zyskać pokaźne grono fanów i napisała książkę, którą właśnie promuje, lecz jej kariera wcale nie ma się aż tak dobrze. Podczas jednego ze spotkań autorskich uświadamia sobie jednak dobitnie, że jej przyjaciółka wcale o niej nie zapomniała i ponownie planuje namieszać w jej życiu – lub się zemścić. Emily wbija na wydarzenie i z typową dla siebie butą oraz nonszalancją zaprasza bohaterkę na wesele. Po czasie spędzonym w więzieniu na nowo ułożyła sobie życie z bogaczem z Włoch i stosując niewybredny szantaż chce, by Stephanie była jej druhną. Przyjazd w malownicze okolice nie zwiastuje jednak spokojnej uroczystości...

Już na samym początku swojej recenzji nie będę ukrywać – nie spodziewajcie się zbyt wiele po „Kolejnej zwyczajnej przysłudze”. Paul Feig ponownie postawił na niezobowiązującą atmosferę, czerpiącą garściami z założeń powieści Darcey Bell, ale w żadnym wypadku nie dopilnował kwestii jak najbardziej spójnego scenariusza, który choć na chwilę przykuwałby uwagę wydarzeniami rozgrywającymi się na ekranie. Motywacje bohaterów i ich działania są co najmniej niezrozumiałe, a kluczowy zwrot akcji po prostu śmierdzi na kilometr brakiem logicznego uzasadnienia – co gorsza, twórcy nie raz, nie dwa albo prowadzą nas za rączkę, albo wszystko tłumaczą w wątpliwej jakości dialogach. W tym świecie jednak nie powinniśmy oczekiwać zbyt wiele sensu, bo nawet „główna pani detektyw”, która miałaby zdemaskować wszelkie przestępstwa, wydaje się obecnie naiwną obserwatorką, jaka w dodatku zostaje wplątana w niemałe kłopoty. Choć scenarzyści próbowali bardzo mocno podkreślić spore różnice pomiędzy Stephanie a Emily, ta pierwsza wydaje się nieco bezbarwną postacią, której po prostu nie polubiłam. Mimo że mamy do czynienia z główną bohaterką, jej osobowość nie przyciąga, a sprawczość stoi pod znakiem zapytania.

Nie można tej produkcji jednak odmówić jednego – że cieszy oko. Zarówno barwna sceneria jak i stroje bohaterów po prostu idealnie wpisują się w instagramowe standardy. Co prawda praca kamery momentami jest niczym na rolkach w social mediach, ale twórcy wykonali kawał dobrej roboty, by znaleźć miejsca, które kapitalnie oddają klimat słonecznych, bogatych Włoch. Do tego stylizacje – w szczególności Blake Lively – robią znakomite wrażenie. Zresztą nie jest to pierwszy projekt, w którym występuje żona Ryana Reynoldsa i aż chce się na nią patrzeć... Tak, „Kolejna zwyczajna przysługa” może nie za bardzo wciągnie nas, ukazując kryminalną intrygę, za to przyciągnie wzrok pięknymi widokami.

Kolejna zwyczajna przysługa (2025) – recenzja filmu [Amazon Prime Video]. Czy warto sprawdzić nowość na Prime Video?

Już od pierwszych chwil czuć, że Blake Lively jest gwiazdą tej produkcji – sztab makijażystów i scenografów nie próżnował, koncentrując się na jak najlepszej prezentacji aktorki. Wygląd femme fatale wcale jednak nie oznacza, że od razu będziemy mieć z nią do czynienia. „Kolejna zwyczajna przysługa” nie może bowiem pochwalić się najlepszym poziomem aktorstwa. Powiedzmy to sobie szczerze, gwiazda „Plotkary” ma olśniewać i robi to w każdej scenie – ale nie pod względem gry aktorskiej. Lively jest po prostu bardzo sztywna. Zresztą pozostała część ekipy nie odbiega od niej poziomem, choć Michele Morrone całkiem nieźle sobie radzi w roli włoskiego mafiosa. Mogłabym zrzucić tę wadę na karb gatunku, który poniekąd miesza groteskę ze zbrodnią, ale należy mieć świadomość, że w ostatnich latach otrzymaliśmy kilka przyzwoitych propozycji z tego gatunku – a ich ekipy dawały radę aktorsko.

Dla mnie „Kolejna zwyczajna przysługa”, podobnie jak wcześniejsza odsłona serii, są takim połączeniem czerpiącym z klimatu „Na noże”, „Wrednych dziewczyn” i „Ślubnych wojen”. Fabularnie wiele rzeczy się nie spina, a wręcz nieco obraża inteligencję widza, lecz piękna realizacja może przypaść do gustu wielu odbiorcom. Jeżeli lubicie lekkie produkcje, które wypełniają czas i pozwalają się nieco odmóżdżyć, a do tego mają sznyt komedii kryminalnej, to opcja jak najbardziej dla Was. Nie liczcie jednak na zbyt wysoką jakość, bo tutaj można naprawdę się zawieźć... Amazon miał nosa, wrzucając tytuł na Prime Video na sam początek miesiąca, bo zapewne przyciągnie on przed ekrany wielu subskrybentów, szczególnie że w obsadzie kilka głośnych nazwisk, bo zbyt dużego sukcesu w kinach bym mu nie wróżyła. A tak to od biedy – szczególnie w leniwy, majówkowy weekend – można ten tytuł sprawdzić.

Atuty

  • Czasami można się uśmiechnąć,
  • Piękna realizacja i stroje,
  • Zakończenie.

Wady

  • Historia i zwroty akcji pozostawiają wiele do życzenia,
  • Momentami durne dialogi,
  • Blake Lively i Anna Kendrick mogłyby się bardziej postarać.

„Kolejna zwyczajna przysługa” nie odbiega jakością i stylem od poprzedniej części, a więc charakteryzuje się nieco durnowatym scenariuszem ze szczyptą humoru bez polotu i naprawdę specyficznymi, żeby nie powiedzieć bezsensownymi, zwrotami akcji. Blake Lively i Anna Kendrick nieco się starają, a oko cieszą efektowne sceny ukazujące włoskie krajobrazy i miasteczka. Jeżeli macie sporo wolnego czasu, lubicie ten gatunek i planujecie sięgnąć po lekki tytuł, to nowość Prime Video może być właśnie dla Was.

4,5
Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper