PSN

Chernobylite - recenzja i opinia o grze [PS5, XSX). Zona jak prawdziwa w świetle next-genów

Krzysztof Grabarczyk | 25.04.2022, 22:30

Po miesiącach oczekiwań gliwiczanie z The Farm 51 uraczyli miłośników czarnobylskiej puszczy wyczekiwaną aktualizacją do Chernobylite. Studio zaoferowało dwa warianty wzbogaconej technicznie rozgrywki. W poszukiwania Tatiany zaangażujemy się kolejno w trybach rozdzielczości oraz wydajności. W zależności od naszych preferencji, gra działa jak należy w obydwu zestawach ustawień. Na potrzeby poniższej recenzji skorzystaliśmy z podwojonego klatkażu. 

Tytuł prezentuje się wybornie niezależnie od wyboru opcji rozgrywki. Podejście śląskiej ekipy jednocześnie demonstruje jak przydatnym rozwiązaniem i formą tworzenia odpowiedniej narracji świata jest technika fotogrametrii i skanowania 3D. W poszukiwaniu tytułowego czarnobylitu trafisz na pomnik ludzkich błędów, tragedii, dramatów i tęsknoty. Nasączone promieniowaniem, pustką i echami przeszłości miejsca wokół dawnej elektrowni jądrowej plądrowano w kulturze masowej z różnym skutkiem. Chernobylite niczym Stalker stara się zagarnąć jak najwięcej dobra dla odbiorcy. I gliwiczanom się w tej branży powodzi. Zapraszamy do naszej recenzji. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Zapraszamy na wycieczkę w Strefie Wykluczenia

Chernobylite - recenzja i opinia o grze. Promieniowanie

Prace nad Chernobylite rozpoczęto rychło po zakończeniu Chernobyl VR Project. Stworzone w dostępnej wyłącznie na urządzeniach wirtualnej rzeczywistości grze, materiały wykorzystano potem by zrealizować zdecydowanie najbardziej ambitny projekt w dotychczasowej historii studia. The Farm 51 dorobiło się kilku mniej lub bardziej udanych produkcji. Od przeciętnego World War 3 po Get Even, czyli tytułu również korzystającego z trójwymiarowego skanowania otoczenia. Bazową inspiracją w zakresie wykorzystania technologii fotogrametrii okazało się m.in. Resident Evil 7: Biohazard. Efekt uzyskany w Charnobylite równa się ze szczegółowością obecną na farmie luizjańskich morderców. Historię otwiera kobieta w czerwieni obowiązkowo dzierżąc skrzypce. Poznajcie Tatianę, najważniejszą osobę w życiu niejakiego Igora Chimiczuka, zaprawionego fizyka parającego się badaniami nad czarnobylitem. Czarnobylit jest dla postnuklearnej przygody odpowiednikiem substancji ADAM z uznanej serii Bioshock. 

Okupujące strategicznie ważne punkty na mapie Zony oddziały NAR stają się uzależnieni od inspirowanego czarnokamieniem z genialnego Control surowca. Skorzysta z niego także główny bohater. Chernobylite zmusza gracza do częstego lawirowania pomiędzy tunelami czasoprzestrzennymi. Za sprawą prowizorycznego narzędzia Igor zakłada kamień czarnobylitu do specjalnej broni by po chwili otworzyć portal do bazy wypadowej. W poszukiwaniu odpowiedzi nie jesteśmy sami. Po sugestywnym prologu, The Farm 51 zabierają Cię na wycieczkę w głąb zagęszczonej Zony. Od katastrofy minęły lata, lecz Igor nie ustaje w desperackiej próbie odnalezienia utraconej miłości. Nagle otrzymuje garść sygnałów oraz słyszy w głowie echo samej Tatiany. Scenariusz nie precyzuje kim lub czym jest dawna ukochana bohatera. Dziesiątki miraży i projekcji prześladują sumienie Igora często w dowolnym momencie przygody. Chernobylite nie prowadzi odbiorcy od punktu A do B. Nie jest również otwartym światem  w znaczeniu dosłownym. Twórcy sprawnie rozdzielają panoramę Zony na kilka większych fragmentów do aktywnej eksploracji. Sięgając po lornetkę dokonujemy przydziału danej misji - fabularnej lub pobocznej. W zasadzie ciężko sklasyfikować rodzaj zadań, ponieważ każde ma niebagatelne znaczenie. 

W zależności od wyboru misji, decydujemy się albo na dalsze poznawanie historii lub zdobywanie zapasów niezbędnych do rozbudowy bazy i utrzymania zwerbowanych stalkerów. Gra wymusza odpowiednie zarządzanie obowiązkami zespołu (maksymalnie zwerbujemy pięciu członków drużyny). Kluczem do sukcesów danej misji jest odpowiednia komunikacja. Stąd zaimplementowano system wzbogaconych okienek dialogowych z możliwością wyboru odpowiedzi. Od nas zależy czy posłuchamy rad towarzyszy w zakresie odpowiedniego urządzenia bazy lub przebiegu misji. Planowanie jest kluczem do sukcesu. Danego dnia wyślemy pozostałych członków ekipy lub sami wybierzemy się na łowy. Prócz niezbędnych zapasów Chernobylite skrupulatnie zachęca do swobodnej eksploracji by odnaleźć cenne wskazówki. Skrawki przydatnych informacji łączymy w śledztwa. 

Walka o przetrwanie w Chernobylite

Chernobylite - recenzja i opinia o grze. Bronie

Recenzowane Chernobylite w obliczu mocniejszych platform budzi zachwyt. Porośnięte tereny, słynny opuszczony plac zabaw w Prypeci, duchy przeszłości i zmienne warunki atmosferyczne. Autorzy nie przesadzili z rozpiętością obszaru, dzięki czemu nie dopada uczucie znużenia wywołane błąkaniem się. Do większości budynków da się wejść. Wnętrza ukazują ogrom pracy włożony w cały projekt. Kroczenie między zaciemnionymi korytarzami w skromnym blasku latarki mimowolnie wywołuje skojarzenia z Resident Evil 7. Przeszukiwanie Zony nieodzownie przypomniało mi piękno eksploracji z The Last of Us: Part II. Poziom wykonania naprawdę imponuje. Czy to leśne stepy opłakiwane deszczem, podtopione jachty, puste sklepy oraz bloki mieszkalne. I choć spotykamy na danym obszarze czasem jedynie garstkę wrogów - chcesz tutaj być. Gra jest wycieczką po tym padole tragicznych w skutkach zdarzeń z 1986 roku. Zapomnijcie wnet o pochodzeniu recenzowanego Chernobylite w kategorii symulatorów chodzenia. Gra to pełnokrwisty survival. Wprawdzie nie horror (kilka jumpscare'ów się trafiło) lecz ocieka klimatem. Średnio przypasowały obecne w grze maszkary. Sprawiają raczej wrażenie umieszczonych na siłę by zachować szczątkowy pierwiastek grozy. Kwestia walki z przeciwnikami jest dwustronna. 

Wymianę ognia potraktowano zachowawczo, bez poczucia "ciężkości" dzierżonej broni. Stąd blisko 15-godzinną przygodę spędziłem w trybie skradania. Tutaj jest zdecydowanie lepiej. Kwestia mechaniki w recenzowanym Chernobylite nie została przeprojektowana z myślą o konsolach aktualnej generacji. Nie oznacza to również, że jest uciążliwa. Powoduje nawet lepszą immersję ze światem przedstawionym, gdy robi się naprawdę gorąco. Chociaż SI nie powala. Stąd rekomendujemy rozgrywkę na wyższym poziomie trudności. Ważniejszym od ciągłej walki jest crafting. Chernobylite opiera się na gromadzeniu materiałów, surowców, racji żywnościowych oraz ziół czy grzybów. Dlatego warto używać skanera otoczenia, który podświetla konieczne do zebrania przedmioty. Podejmowanie się misji traktujących o przejmowaniu zrzutów (patent wzięty jakby z Dying Light) ma sens by przeskanować otoczenie i zebrać co się da. W pewnym momencie udało mi się stworzyć większość konstrukcji w bazie, choć nadal dysponowałem nadwyżką materiałów. Normalny poziom trudności zwyczajnie nie stanowi wyzwania. Grajcie na wyższym. Chernobylite w obliczu ograniczonych zasobów i częstego zachwiania stanu psychofizycznego Igora oraz zwerbowanej ekipy oferuje swoje 100%. Po drodze uważajcie na Czarnego Stalkera, który od czas do czasu ujawnia się by unicestwić bohatera. 

Staje się bardziej upierdliwy wraz z rozwojem postaci. Zdobywane punkty przetrwania wykorzystamy na trening u jednego z naszych pobratymców. Gra jest zbiorem różnych podsystemów. Od pięknie zrealizowanej eksploracji po crafting, konstruowanie elementów bazy po ścieżki wyboru. W obliczu zgonu, system pozwala na zużycie kilku fragmentów Czarnobylitu by zmienić bieg wydarzeń. Słowem, dużo się tutaj dzieje. Chernobylite czyni jednak wszystko w takim kameralnym stylu. Nie przesadzono z wielkością obszaru, zaś fragmentacja Zony wyszła grze na dobre. Szybko też przyzwyczaimy się do lokacji, ponieważ często zwiedzamy te same. Jedynie odblokowujemy niedostępne wcześniej przejścia. Spotkamy innych stalkerów, wymienimy się towarami. Imponujące jak w grze tej skali sukcesywnie zaszczepiono liczne warianty gry RPG. Chernobilyte współdziała jak symfonia, gdzie wszystkie nuty tworzą sztukę. Dzięki nowogeneracyjnej aktualizacji, The Farm 51 za śmieszną cenę funduje nam wycieczkę do czarnobylskiego pogorzeliska. Narrację wzbogaci haptyka wibracji Dual Sense, która zadziała nie tylko w zakresie walki lecz zmiennej atmosfery. Ostrzeże przed nadmiernym promieniowaniem, złym stanem psychicznym i skutkiem choroby popromiennej. Wspominałem, że w trybie rozdzielczości projekt zakrawa na fotorealizm? Chernobylite ładniejsze już nie będzie. Idealna rozgrzewka przed drugim STALKEREM. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Chernobylite.

Ocena - recenzja gry Chernobylite

Atuty

  • Piękny świat
  • Eksploracja
  • Dubbing w obu wersjach językowych
  • Przemyślany crafting
  • Wielowątkowość scenariusza
  • Nowogeneracyjne update czyni cuda z oprawą

Wady

  • Walka przy użyciu broni palnej
  • Projekt nieludzkich przeciwników
  • Zbyt łatwa na standardowym poziomie trudności

Chernobylite doczekało się drugiej szansy na drodze nowogeneracyjnego zabiegu. Kusi pięknem postnuklearnego krajobrazu z bardzo skrupulatnym przywiązaniem do swojej lokalności. Topografia terenu w zgodzie z prawdziwymi miejscami imponuje. Eksploracja, poznawanie historii oraz nieprzypadkowych postaci. W cieniu wielkiej ucieczki przed zagrożeniem prowadzimy bardzo osobiste śledztwo. The Farm 51 dowiedli swych umiejętności. Czekamy na więcej.
Graliśmy na: PS5

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper