Liberated - recenzja gry. Wyzwoleni, ale czy na pewno?

Liberated - recenzja gry. Wyzwoleni, ale czy na pewno?

Igor Chrzanowski | 02.06.2020, 11:23

W dzisiejszych czasach żyjemy w bardzo skomplikowanym i złożonym świecie, gdzie nad naszym bezpieczeństwem czuwa kilka tysięcy służb specjalnych z całego świata. W imię tego bezpieczeństwa i pod pretekstem naszego dobra, pozwalamy się szpiegować i kontrolować na każdym kroku. W recenzji Liberated będą to kwestie kluczowe. 

Ekipa Atomic Wolf postanowiła przyjrzeć się temu zjawisku nieco bliżej i postawić zarówno sobie jak i nam bardzo ważne pytanie. Czy aż taka kontrola jest nam potrzebna? Powiedzieć, że odpowiedź na nie jest skomplikowana to jak nic nie powiedzieć i to właśnie temu dylematowi poświęcone zostało Liberated - małe, aczkolwiek ambitne dzieło.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zostaliśmy wyzwoleni - Liberated!

Nasz spacer po cienkiej granicy pomiędzy wolnością a zniewoleniem odbędziemy w formie grywalnego komiksu, którego konwencję objęli nasi rodacy. Przyjęty styl artystyczny pozwolił twórcom na upchnięcie sporej ilości zawartości w relatywnie tani i prosty sposób, dzięki czemu "Wyzwoleni" oferują nam zabawę na około 4-5 godzin, co na projekt o niskim budżecie z takimi ambicjami jest bardzo przyzwoitym wynikiem. Fabuła Liberated skupia się wokół problemu społecznego jakim stała się niemalże totalitarna kontrola społeczeństwa przez państwowe organy, a co za tym idzie, rząd wie o absolutnie każdej naszej czynności jaką wykonujemy w swoim życiu i potem to analizuje.

Ci którzy się ukrywają, nie mają znajomych, nie wrzucają fotek na social media, czy też po prostu pragną nieco prywatności, są od razu brani na radar jako potencjalnie zepsute jednostki w całym narodzie - służby mają wtedy obowiązek prześwietlić taką osobę i ocenić jej ryzyko dla społeczeństwa. Dlaczego jednak taki system powstał? Kilka lat wcześniej doszło do tajemniczego terrorystycznego ataku na szkołę imienia Świętej Marty, gdzie w wybuchu zginęło mnóstwo niewinnych dzieci i nauczycieli.

Liberated - recenzja gry. Wyzwoleni, ale czy na pewno?

Ten incydent skłonił Ministra Bezpieczeństwa do podjęcia radykalnych kroków i wprowadzenia skrajnie dokładnego systemu zbierania informacji o obywatelach - w rozmowie z osobami odpowiedzialnymi za to zadanie stwierdził nawet, że jeśli dla bezpieczeństwa narodowego ważne będzie to, czy kojot sfajdał się na pustyni, ma o tym wiedzieć. Wszystko po to, aby nie doszło do drugiej "Św. Marty". Na szczęście gra nie narzucam nam jedynej słusznej narracji, więc podczas zabawy staniemy po obu stronach barykady - zwolenników jak i przeciwników "inwigilacji".

Co jesteś w stanie poświęcić, w imię bezpieczeństwa?

Rozgrywka w Liberated jest w tym przypadku kwestią drugorzędną i pełnie raczej rolę narzędzia wspierającego prowadzoną narrację. Nasi bohaterowie będą zatem przekradać się pomiędzy wrogimi patrolami, rozwiązywali proste zagadki środowiskowe, uczestniczyli w krótkich strzelaninach i od czasu do czasu pobawią się w hakerów. Szczerze przyznam, że najlepszym elementem całej przygody są właśnie te hakerskie mini-gierki, albowiem każda z nich jest inna i wymaga zupełnie odmiennego podejścia do jej rozwiązania - uniknięto tym samym pułapki w jaką wpada wiele podobnych produkcji, gdzie wszystko robione jest jednym banalnym schematem i po jakimś czasie wkurza zamiast bawić.

Co muszę wspomnieć w recenzji - najsłabiej w Liberated wypadają zaś okazjonalne sekcje platformowe, gdzie niekiedy poczułem lekkie trudności w precyzyjnej eksploracji plansz - a to postać źle odczytała skok i wpadła w dziurę, a to nie złapała się pobliskiego gzymsu. Na szczęście nie są do częste problemy, więc być może przejdziecie cały tytuł bez przeszkód. Nie najlepiej wypada też sama walka, ponieważ o ile ukrywanie się w zaułkach i duszenie przeciwników jest ok, tak strzelanie jest zbyt proste i zbyt nudnawe.

Liberated - recenzja gry. Wyzwoleni, ale czy na pewno?

Przeciwnicy nie chowają się za zasłonami, bo takowych w ogóle nie ma. Nie próbują nas jakoś sprytnie zajść, gdyż mają z góry narzucone miejsca, z których wychodząc i nie starają się nawet wezwać dodatkowej pomocy. Wielka szkoda, bo tkwił w tym bardzo duży potencjał na stworzenie ciekawego i wymagającego główkowania wyzwania. No i z góry uczciwie ostrzegam tych, którzy nie lubią Quick-Time Eventów, bo tych napotkacie w Liberated całkiem sporo.

Uczciwy nie ma się czego bać?

W recenzowanym Liberated klimatu całej opowieści dodaje przede wszystkim nietuzinkowy komiksowy styl, stawiający na kolorystykę rodem z filmów typu noir, zwanych inaczej "czarnym kinem", który podkręcany jest hipnotyzującą wręcz miejscami muzyką. Aby jednak nie zepsuć wam zabawy z odkrywania tajemnic jakie skrywa Liberated, nadmienię tylko to, że niczym sama oprawa, nic tu nie jest ani czarne, ani białe.

Spotkacie się tu bowiem ze wszelkimi możliwymi odcieniami szarości, moralnymi wątpliwościami i wieloma pytaniami, na które odpowiedzieć musicie sobie już sami. W końcu, uczciwi nie mają się czego bać, nieprawdaż? Ale czy na pewno? 

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Liberated

Atuty

  • Fabuła skłania do refleksji
  • Konwencja komiksu
  • Świetna muzyka
  • Hackowanie

Wady

  • Na dużym ekranie napisy są czasami nie do odczytania
  • Rozgrywka bywa miejscami toporna
  • Bardzo prosta walka

Liberated w odważny i refleksyjny sposób opowiada o doskonale znanym nam świecie. Wieczny monitoring, podsłuchy, lokalizacja i inne "szpiegostwo" - na to wszystko zgadzamy się w imię bezpieczeństwa. To właśnie o tym jest ta opowieść, z której wnioski wyciągniecie już sami.
Graliśmy na: NS

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper