Najlepsze indyki 2025? Te tytuły MUSZĄ się znaleźć w rankingach

Najlepsze indyki 2025? Te tytuły MUSZĄ się znaleźć w rankingach

Kajetan Węsierski | Wczoraj, 21:30

Rynek gier niezależnych ma to do siebie, że potrafi zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie. Człowiek scrolluje sobie zwiastuny, patrzy na kolejne „duże premiery”, a tymczasem gdzieś obok, po cichu, jakiś mały projekt robi większe wrażenie niż połowa blockbusterów z rozpisanym marketingiem na trzy kwartały do przodu. I właśnie dlatego 2025 był tak ciekawy…

A jeśli ktoś myśli, że to był rok łatwy do podsumowania w rankingach, to… Powodzenia. W tym roku indyków jest tyle, że nawet najlepsze listy będą pękać w szwach. Ale są takie tytuły, które po prostu MUSZĄ się tam znaleźć - nie z obowiązku, tylko dlatego, że już dziś widać, jak dużo wniosły do branży. Jeśli ktoś szuka świeżości, odwagi i pomysłów, których nie uświadczy w produkcjach za sto milionów dolarów, to sprawdźcie te poniższe! 

Dalsza część tekstu pod wideo

Hades II

Supergiant Games wraca do piekła i robi to z takim rozmachem, że aż trudno uwierzyć, że to „tylko” kontynuacja. Hades II rozwija wszystko, co działało w oryginale, dorzuca nową bohaterkę i bawi się mechanikami w sposób, który jeszcze bardziej nakręca roguelike’owy rytm. Walka jest szybsza, światy większe, a klimat mroku i mitologii jeszcze gęstszy. To gra, która nie próbuje być rewolucją - po prostu robi wszystko lepiej.

Hollow Knight: Silksong

Silksong to prawdziwa uczta dla tych, którzy lubią, kiedy metroidvania ma i pazur, i elegancję. Hornet porusza się jak żyleta, walczy jak baletnica z butnym charakterem, a świat jest jeszcze bardziej rozbudowany, pełen sekretów, craftingu i platformowych wyzwań. To ten typ gry, gdzie można godzinami włóczyć się po biome’ach tylko po to, żeby znaleźć jeden amulet i satysfakcję większą niż po pokonaniu bossa w AAA.

Atomfall

Atomfall wygląda jak love letter do STALKER-a i Fallouta, tylko przeniesiony do retro-Brytanii początku lat 60. Skażona strefa, frakcje walczące o wpływy i świat, w którym nigdy nie wiadomo, czy ktoś poda ci rękę czy przyłoży łopatą. Klimat jest duszny, eksploracja pełna napięcia, a całość ma w sobie tę charakterystyczną mieszaninę paranoi i czarnego humoru, dzięki której człowiek chce wciąż iść dalej - nawet jeśli świat wokół dosłownie umiera.

Fly Knight

Oldschoolowy dungeon crawler, który przypomina, że gry mogą być po prostu czystą frajdą. Eksplorujesz lochy, walczysz, zbierasz loot, łowisz ryby (bo czemu nie) i stopniowo odkrywasz świat, w którym klątwa zabrała ludziom możliwość rośnięcia skrzydeł. W singlu jest przyjemnie, a w coopie gra zamienia się w totalny chaos - dokładnie taki, który potrafi skleić wieczór lepiej niż planszówki.

Crashlands 2

Flux wraca i znów wpada w kłopoty, zamiast spokojnie odpocząć. Crashlands 2 to sandboksowy miks humoru, craftingu i walki, który wciąga od pierwszej misji. Styl graficzny i dialogi są tak samo absurdalne jak w jedynce, ale świat jest większy, bardziej żywy i pełen dziwacznych stworów. To ta gra, w której planujesz „tylko na chwilę wejść po surowce”, a potem orientujesz się, że minęły godziny. 

Wanderstop

Na pierwszy rzut oka Wanderstop wygląda jak spokojna symulacja życia, ale każdy, kto zna twórcę The Stanley Parable, wie, że tu pod powierzchnią coś bulgocze. Alta, wojowniczka zmuszona do prowadzenia herbaciarni w magicznym lesie, mierzy się z wypaleniem, przeszłością i codziennością, która wcale nie jest tak niewinna, jak się wydaje. 

Blue Prince

Blue Prince zabiera nas do rezydencji Mt. Holly, w której ściany żyją własnym życiem, a układ pokoi zmienia się każdego ranka. To połączenie zagadki, strategii i eksploracji - taki escape room, tylko bardziej niepokojący i dużo bardziej nieprzewidywalny. Cały cel to odnaleźć legendarny „Room 46”, ale dom robi wszystko, żebyś czuł się gościem, który wcale nie jest mile widziany. Klimat? Gęsty, gęściutki! 

Citizen Sleeper 2

Projekt rozwija wszystko, co pokochano w pierwszej części: ciężar decyzji, atmosferę samotności i klimat kosmicznego przetrwania. Nowy protagonista, nowe miejsce i więcej mechanik inspirowanych papierowymi RPG sprawiają, że każda rozmowa i każdy wybór potrafią zmieniać bieg opowieści. To gra, w której nie latasz z blasterem - tu najgroźniejszą bronią są relacje.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper