The Rover

Nie tylko Furiosa - 10 filmów w klimacie Mad Maxa, które powinniście obejrzeć

Dawid Ilnicki | 24.03, 14:00

“Furiosa” George’a Millera będzie już piątym filmem osadzonym w uniwersum, którego najważniejszą postacią był, grany dotąd przez Mela Gibsona i Toma Hardy, Max Rockatansky. Cykl dla wielu okazał się najważniejszym przedstawicielem kina postapokaliptycznego XX wieku, a dla innych zaledwie przepustką do nieznanego wcześniej świata produkcji z nurtu ozploitation.

Wielkim fanem taniego, australijskiego kina gatunkowego, którego fabuły osadzane były najczęściej w nieokreślonych do końca, opustoszałych krainach był sam Quentin Tarantino. Świadczy o tym choćby jego udział w znanym dokumencie Marka Hartleya “Not Quite Hollywood: The Wild, Untold Story of Ozploitation!”, w którym reżyser “Pulp Fiction”, przedstawiony po prostu jako “fan”, tłumaczy się ze swojej miłości do wielu kampowych filmów z tego nurtu, które prawdopodobnie nie mogły powstać w innym kraju. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Nieomalże wymarłe, pustynne australijskie tereny idealnie nadawały się na miejsce rozgrywania postapokaliptycznych fabuł, w których przedstawiciele wrogich sobie obozów rywalizowali o najcenniejsze zasoby, a takim często okazywała się zwykła woda. Mający swą premierę w 1979, a kosztujący zaledwie 400 tysięcy dolarów australijskich pierwszy film George’a Millera okazał się ogromnym hitem, który pozwolił na zrealizowanie jeszcze dwóch odsłon, a następnie także powrót franczyzy już w XXI wieku. Do motywów obecnych w australijskim kinie postapokaliptycznym nawiązywano później także w innych filmach, mniej lub bardziej rozrywkowych. 

Samochody, które zjadły Paryż

Przedziwne cudo z nurtu ozploitation, które nakręcił sam Peter Weir, znany później ze zdecydowanie innego rodzaju kina. Rodzaj dystopijnego komediowego horroru, w którym mieszkańcy australijskiego miasteczka, o wdzięcznej nazwie Paris, czynią podstawą swej ekonomii sprzedaż części samochodowych, jakie udaje się uzyskać po umyślnych wypadkach samochodowych. Budżet tego filmu był tak niski, że nie udało się do niego zatrudnić Donalda Pleasence, któremu od początku niezwykle spodobał się jego scenariusz. 

Na krańcu świata

Zanim Ted Kotcheff zrealizował legendarnego “Rambo” zasłynął przede wszystkim z jednego z czołowych przedstawicieli nurtu ozploitation. Ten szokujący, ale również - tuż po swojej premierze w Cannes -  mocno doceniony film przez dekady miał status zaginionego arcydzieła, dziś jest do obejrzenia na polskim serwisie Flixclassic. Głównym bohaterem jest tu nauczyciel, starający się wyrwać z prowincji, w której utknął, na własnej skórze doświadczający okrucieństwa lokalnej, spalonej słońcem społeczności.

Długi weekend

Połączenie typowego filmu klasy B z czymś w rodzaju kina ekologicznego. Głównymi bohaterami obrazu jest pewna kiepsko dobrana para małżeńska, która podczas swej weekendowej podróży poza miasto gubi drogę, przez co ląduje na opustoszałej plaży. To co było początkowo zaplanowane jako odprężający czas z dala od cywilizacji oczywiście szybko zamienia się w desperacką walkę o przetrwanie, przede wszystkim dlatego, że natura zdaje się kierować zasadą odpłacania wspomnianej dwójce pięknym za nadobne. W 2008 roku film Colina Egglestona doczekał się remake’u z Jimem Caviezelem w roli głównej. 

Niebezpieczna gra (Road games)

Kolejny film, którego akcja toczy się na ogromnych i opuszczonych australijskich terenach, to tym razem thriller. Jego głównym bohaterem jest kierowca ciężarówki, mający nietypowy sposób na zabicie czasu. Polega on na wymyślaniu oryginalnej historii życia każdego napotkanego na drodze kierowcy. Sytuacja komplikuje się w momencie, gdy zabrana przez niego po drodze autostopowiczka informuje go, że w okolicy grasuje seryjny morderca. Występujący w tym filmie Stacy Keach potrzebował tylko dwa dni na nauczenie się kierowania ogromnym pojazdem, a w filmie zagrała również Jamie Lee Curtis. Aktorka na planie miała się spotkać z wyjątkowo chłodnym przyjęciem, w zdecydowanej większości rodzimej ekipy, mającej za złe, że Amerykanka zabiera miejsce pracy lokalnym odtwórcom. 

Polowanie na Indyka

Jeden z najgłośniejszych obrazów z nurtu ozploitation, zrealizowany przez prawdziwego klasyka tego gatunku, Briana Tancharda-Smitha. Obserwujemy w nim dystopijną rzeczywistość pewnego, nieznanego kraju, którego obywatele mogą trafić do więzienia za drobne przewinienia, takie jak choćby wstawienie się za bitym mężczyzną. Osadzeni mają co prawda szansę na wolność, ale muszą wyrzec się nieprawomyślnych poglądów, a przede wszystkim przeżyć polowanie na nich, urządzane dla wysoko postawionych w hierarchii zakładu strażników. Obraz doczekał się remake’u w 2014 roku. 

Pułapka (Dead End Drive-In)

W kolejnym filmie Briana Tencharda-Smitha, jednego z faworytów samego Quentina Tarantino, czuć już wpływ trylogii o Mad Maxie. Bohaterami jest tu dwójka nastolatków, którzy przypadkowo dostają się do specjalnej strefy, urządzonej wokół kina samochodowego, które okazuje się swoistym obozem przeznaczonym dla ludzi uznawanych za wyrzutków społecznych. Reżyser początkowo planował sequel, ale pierwsza część nie była na tyle popularna, by cykl mógł być kontynuowany. 

Wysłannik przyszłości

Zrealizowany już po wielkiej klapie “Wodnego Świata” film miał stanowić wielki powrót gwiazdora do formy i pokazać, że wspomniana porażka finansowa poprzednika była tylko wypadkiem przy pracy. Najwyraźniej jednak amerykańska widownia nie poznała się na postapokaliptycznej historii samotnego wędrowca, który odnajduje mundur listonosza i z czasem staje się nadzieją na przywrócenie dawnego porządku, a wkrótce na jego życie zaczyna dybać okrutny watażka. Obraz zarobił cztery razy mniej niż wysokość budżetu i na dobre zakończył wielką karierę Kevina Costnera, mającego jednak ostatnio zdecydowanie lepszą passę, którą zawdzięcza roli w "Yellowstone" Taylora Sheridana. 

Doomsday

Całkowicie odtwórcza mieszanina przeróżnych filmowych wątków, których bazą jest rzecz jasna seria “Mad Max”, a także inne obrazy z gatunku postapokaliptycznych filmów akcji, zrobiona absolutnie w złym guście, co w tym wypadku niekoniecznie jest wadą. Obraz Neila Marshalla jest bowiem tworem czysto rozrywkowym, zrealizowanym przy pomocy dość skromnego budżetu i jako taki nie ma się tu do czego przyczepić. 

Turbo Kid

Rozwinięciu sześciominutowego krótkometrażówki z 2011 roku można by zarzucić dokładnie to samo co poprzedniemu tytułowi. No, może oprócz złego smaku. Widać bowiem, że to jeszcze skromniejsze dzieło dwójki reżyserów jest zupełnie bezwstydnym miksem wielu różnych podgatunków, który jednak ogląda się całkiem dobrze, być może z uwagi na wykorzystanie najbardziej ogranego schematu kina nowej przygody i postawienie na nastoletniego bohatera.

The Rover

Jeszcze kilka lat temu teza o tym, że Robert Pattinson jest dobrym aktorem kwitowana była wyłącznie uśmiechem politowania. Dziś w taki sposób można by podsumować sąd przeciwny. Argumentów obrońcom tego artysty dostarcza nie tylko ostatni “Batman” Matta Reevesa, ale przede wszystkim dużo skromniejsza produkcja w reżyserii Davida Michod, która jest jednocześnie jednym z najlepszych filmów nurtu postapokaliptycznego, zrealizowanych w ostatniej dekadzie. A mamy tu do czynienia z prostą historią o tym, że dwójka przestępców kradnie bohaterowi (równie dobry Guy Pearce) samochód, który ten postanawia czym prędzej odzyskać, ruszając za nimi w pogoń.

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper