Suicide Squad: Kill the Justice League

Suicide Squad - Rocksteady, nie idźcie tą drogą

Krzysztof Grabarczyk | 09.12.2023, 18:00

Po latach trwającej ciszy odezwali się. Czy mnie zaskoczyli? Powiedzmy, że trochę. Brytyjskie Rocksteady po zamknięciu trylogii Batman: Arkham złożyli śluby milczenia. Studio co jakiś czas publikowało posty w mediach społecznościowych. Zazwyczaj czytałem wzmianki o kolejnej rocznicy danej produkcji z udziałem Nietoperza lub o powiększeniu zespołu. Nikt jednak nie miał pojęcia o nowo powstającym tytule. Autorzy cenionego Arkhamverse ujawnili Suicide Squad dwa lata temu. Przed zapowiedzią gry, niemal większość spodziewała się ponownej historii o mrocznym rycerzu czuwającym przy miejskiej bramie Gotham City. Studio oferuje nową przygodę, z nową historią i jej bohaterami, niekoniecznie z tych „dobrych".

Chcieliśmy rozszerzyć Arkhamverse” - przyznaje Darius Sadeghian, producent w Rocksteady. Uprzedzając Wasze pytania: tak, Batman pojawi się w Suicide Squad: Kill the Justice League. Pytanie, czy o taki charakter rozgrywki nam chodziło? Liga Sprawiedliwości sporo nabroiła, a w ogniu apokalipsy stanęło całe Metropolis. „Dwukrotnie większe od Gotham City z Arkham Knight, Metropolis jest niczym pole bitwy” - dodaje Axel Rydby, reżyser Suicide Squad. Przy movesecie czwórki bohaterów, podwojony rozmiar mapy wydaje się logiczną decyzją. Chociaż tęskno mi do jazdy Batmobilem z Batman: Arkham Knight.

Dalsza część tekstu pod wideo

Suicide Squad: Kill the Justice League to trzecioosobowa strzelanina, w której twórcy położyli duży nacisk na kooperację czterech graczy. To coś, czego po Rocksteady absolutnie się nie spodziewałem. W trylogii Arkham niezmiernie ceniłem napisaną historię, w której odnajdą się osoby kompletnie nieznające bogatego i mrocznego uniwersum Gotham City. Wciąż uważam, że studio powinno zostać przy Batmanie. Podejrzewam, że nie jest w tym odosobniony. Autorzy zdecydowali inaczej.

Niemożliwa misja

undefined

Harley Quinn, King Shark, Deadshot i Boomerang dostali arcytrudne zadanie-powstrzymać Ligę Sprawiedliwości. Nasz ulubieniec, Batman również jest zły. Do tego używa halucynogennego gazu, więc podpatrzył chyba receptury od Stracha na Wróble. Ten drugi zafundował nam niezapomniane wrażenia już w Batman: Arkham Asylum, zostawił po sobie ślad w Batman: Arkham City i przetestował siłę woli Bruce'a Wayne'a, gdy nadjechało Arkham Knight. Tęskno mi do najlepszych gier od Rocksteady. Wiecie, czym dawniej zasłynęli twórcy? Sefton Hill założył firmę w 2006 roku. Sam wcześniej tworzył dla studia nieistniejącego już studia, Argonaut Games. Przed trylogią Arkham, Rocksteady tworzy Urban Chaos: Riot Response, gdzie wykorzystano silnik Havok. Szczęśliwie, w 2007 roku Eidos nabył prawa do Batmana, i udał się do Rocksteady, aby studio opracowało grę o Mrocznym Rycerzu. Wydane dwa lata później, Arkham Asylum stało się projektem autonomicznym, piszącym nową historię w legendarnym uniwersum Batmana. Zastosowane w niej rozwiązania, jak niezawodny system walki, czy tryb Detektywa zostały powielone przez wielu innych twórców. Deweloperzy ze studia Monolith na tej podstawie opracowali angażującą walkę w Śródziemie: Cień Mordoru. Również Insomniac Games nieco podpatrzyło od brytyjskiej formacji w trakcie prac nad Marvel's Spider-Man.

Sefton Hill wystąpił nawet przez kilka sekund w Batman: Arkham Knight. Jeśli zwrócicie uwagę na gościa stojącego po prawej stronie w restauracji, gdzie gramy w skórze oficera policji, to będzie właśnie reżyser tamtej gry. Historię okupacji Gotham City wciąż lubię ogrywać w wolnej chwili. To najlepsza iteracja serii pod kątem mechanik rozgrywki. Przeglądając aktualne materiały rozgrywki pochodzące z Suicide Squad mam pewne obawy. Rocksteady gatunkowo się przekwalifikowali. Ciężko zarzucić cokolwiek oprawie od strony technicznej. Studio niemal od samego początku działalności korzysta z silnika Unreal. Modele postaci wyglądają bardzo solidnie, a reżyseria przypomina trochę Arkham Knight, zwłaszcza, gdy mówimy o ujęciach kamery. „W DNA Rocksteady zakodowane są storytelling i głębia postaci” - dodaje Rydby. Trudno się nie zgodzić biorąc pod uwagę, jak bardzo cenione są gry z cyklu Arkhamverse. Rocksteady ruszyło tropem WG Games Montreal, choć tutaj mówimy o ekipie z o wiele lepszym portfolio i co ważniejsze, doświadczeniem.

Niedawno pisaliśmy o Gotham Knights, czyli próbie promocji bohaterów ze świata Batmana, choć już bez niego samego. Jak to się skończyło? Średnio. Suicide Squad: Kill the Justice League również promuje postacie z tego samego uniwersum. Rocksteady są jednak znacznie lepsi w pisaniu narracji. Podczas gdy trylogia Arkham to mroczny, ciężki setting, Legion Samobójców stawia na groteskowość, humor i rozwałkę. Odważna decyzja ze strony twórców. Szkoda, że przy grze nie pracuje już Sefton Hill. Ojciec-założyciel studia opuścił firmę wraz z końcem 2022 roku. Czy jego absencja wpłynie jakkolwiek negatywnie na powodzenie projektu? Wierzę, że nie. Nie jestem przeciwny Suicide Squad i rozumiem poniekąd intencję studia. Rocksteady mierzy się z czymś zupełnie nowym. Martwi mnie jedynie forma prezentacji.

Nie dla samotnych

undefined

Kontrowersje związane z Suicide Squad zażegnano wraz z galą rozdania nagród, The Game Awards. „Cieszymy się, że możemy potwierdzić dodanie fabularnego trybu offline, który zapewni graczom doświadczenie bez konieczności stałego połączenia internetowego” - napisano na profilu studia. Wcześniej okazało się, że gra będzie tego bezwzględnie wymagać. Zmartwiła mnie ta informacja. Cenię niezmiennie Rocksteady za jedną z moich ulubionych gier poprzedniej generacji (Arkham Knight), lecz obrana przez zespół droga zbacza w niebezpieczne rejony. Zupełnie jakby ekipa miała popełnić koncepcyjne błędy kolegów po fachu z WB Games Montreal. Rocksteady, tylko nie idźcie drogą Rycerzy Gotham, ani co gorsza, Marvel's Avengers. W obu przypadkach się nie udało. A wpadki zdarzają się nawet najlepszym twórcom. Do debiutu gry pozostało niewiele czasu.

Czy nacisk na kooperację zapewni grze odpowiedni scenariusz? Przyzwyczajony do samotnej eksploracji i odkrywania tajemnic azylu, więzienia Arkham i wreszcie całego Gotham City obawiam się, że Suicide Squad może mnie rozczarować. Czy przez próbę dotarcia do zwolenników sieciowych rozgrywek, ucierpi scenariopisarka ambicja Rocksteady? I dlaczego porzucono rozwój historii Mrocznego Rycerza? Jak pokazuje Gotham Knights, gracze wciąż najchętniej zarzuciliby czarną pelerynę Wayne'a, niż wcielali się w jego naśladowców. Nie życzę grze porażki. Przeciwnie, chciałbym, aby okazała się największym, pozytywnym zaskoczeniem 2024 roku. Wymienione przypadki Rycerzy Gotham i Avengers sugerują rozczarowujący scenariusz. Obym się mylił. Jakie są Wasze wrażenia po ostatnich materiałach z gry? Ufacie Rocksteady, czy jednak wolicie zbroję Batmana?

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper