Mortal Kombat 1

Mortal Kombat 1 - wymuszenie czy postęp?

Krzysztof Grabarczyk | 26.08.2023, 18:00

Mortal Kombat zapisało się w historii jako wzór brutalności. Gdy seria zadebiutowała w 1992 roku, zawzięci przeciwnicy wciąż raczkującego medium mieli pożywkę. Wizerunek marki wykorzystano na niekorzyść twórców gier zrzucając na nich odpowiedzialność za przemoc wśród młodzieży. Jak zatem widzicie dostało się nie tylko autorom kultowego Doom'a. Seria ewoluowała z biegiem lat. Przejście w trójwymiar nie było łatwe. Ed Boon powrócił do klasycznej koncepcji przy wykorzystaniu technologii w 2011 roku, gdy pierwszy raz zresetowano Smoczy Turniej. Teraz przyszła kolej na drugi restart, choć z numerem jeden. Czy to świadomy postęp - czy w pewnym sensie - wymuszenie przez bardzo mocną konkurencję? 

NetherRealm Studio powstało z prochów Midway - firmy kultowej dla fanów bijatyk. Przedsiębiorstwo rozwiązano w 2009 roku. Na szczęście dla nas, żywa legenda, Ed Boon nie poprzestał na twórczości. Mortal Kombat wróciło do korzeni w 2011 roku. Nieoficjalnie nazwano je Mortal Kombat 9, choć w tytule nie mieliśmy ani cyfry, ani podtytułu. Nastał kres średnich cross-overów (jak Mortal Kombat vs. DC Universe). Kolejne odsłony produkowano pod wydawniczym skrzydłem Midway a prawdziwą furorę zrobiło Mortal Kombat X, z najlepszą plejadą grywalnych postaci oraz gości specjalnych (panowie Vorhees i Myers do tego Obcy i Predator). W swojej trzydziestoletniej karierze Boon dostarczył wiele dobra. Jednak każdy potencjał może się kiedyś wypalić. Jak naprawdę jest z Mortal Kombat 1? Deweloper obiecuje zmiany, lecz w sferze koncepcyjnej -  to wciąż znane doświadczenie. Czy wprowadzone modyfikacje tylko maskują zmęczenie materiału? 

Dalsza część tekstu pod wideo

Konkurencja rośnie 

undefined

Rośnie i to w siłę. Capcom wydał niedawno rewelacyjnie przyjęte Street Fighter 6, które zebrało noty lepsze od poprzednika. Zarzucę szybką analogią. Street Fighter IV uznano za niekwestionowany hit, a liczba wydań zakrawa na zbrodnię. Gdyby ktokolwiek miał się mierzyć z absolutnym rekordzistą, czyli Tecmo Koei (swoją drogą, kiedy następne Dead or Alive?) byliby to ojcowie Ulicznego Wojownika. Gdy wydano Mortal Kombat X media oraz gracze nie szczędzili pochwał. Kolejna odsłona, Mortal Kombat 11 cechowała się już tendencją spadkową, słabszym zainteresowaniem. Analogiczna sytuacja miała miejsce ze Street Fighter V. Japończycy odrobili lekcję. Jak będzie ze studiem Boona? Tutaj mamy pewne wątpliwości, choć w przygotowaniu znajduje się obszerny playtest, zatem "stay tuned". Mortal Kombat 1 już teraz wydaje się inne. "Miałem od zawsze ogromne pragnienie zrobienia czegoś innego. Ku mojemu zaskoczeniu, wcale nie czuję się wypalony, ponieważ próbujemy nowych rzeczy wraz z każdą nową grą. Czasami są to drobnostki pokroju Puzzle Kombat, Konquest czy trybów Inwazji. Staramy się zapewnić poczucie świeżości podczas gdy trzymamy się rdzennych mechanik" - tłumaczy Boon. Wraz Mortal Kombat 1 twórcy promują nową opowieść

"Czas się obudzić. W nowej rzeczywistości" - pierwsze zdania boga piorunów, Liu Kanga. No właśnie, już nie Raidena. Scenariusz pisze się od zera, a Boon stworzył zupełnie nową linię czasową dla postaci, choć zachował niezbędne spoiwa. Sub-Zero wciąż bije się dla klanu Lin-Kuei, a partneruje mu sam Scorpion. Odnoszę wrażenie, że twórcy bardzo stawiają na tryb fabularny. Dobra bijatyka nie potrzebuje mocnego trybu Story, choć to wabik aby przyciągnąć graczy niespecjalnie zainteresowanych rozgrywkami online. Trend na dobrze poprowadzoną historię w bijatykach zainicjowano wraz z Mortal Kombat 9. Nigdy wcześniej tego nie potrzebowaliśmy. Jedynie w ramach trybów Arcade. A za narożnikiem czai się Tekken 8. Zerkając w przeszłość, czy kultowe Mortal Kombat Trilogy potrzebowało ciągu fabuły? Wystarczyło pokonać najwyższą wieżę, przetestować swoje umiejętności. Tak zapamiętałem klasyczne odsłony Mortal Kombat. Zmieniły się trendy w bijatykach, choć esencją zawsze będzie solidna rozgrywka. 

Postęp czy podstęp? 

undefined

W tym miejscu docieramy do pewnego wymuszenia ze strony twórców na graczu. Zagrywka, która nie do końca mi się podoba. Ed Boon wyjaśnił koncepcję systemu Kameo. Tagowanie postaci to żadna nowość w bijatykach i jest z nami od bardzo dawna. Nigdy nie była jednak tak promowana przez twórców jak w przypadku Mortal Kombat 1. "Mieliśmy już opcję Tag Team w Mortal Kombat 9. Gracze bardzo ją lubili, lecz większość i tak grała jedną ulubioną postacią. Ale to jedynie moja teoria. Wpadliśmy na pomysł zamiany, lecz nie chcieliśmy jej tylko dodawać. Postanowiliśmy ją zaimplementować" - Boon daje nam jakby trochę do zrozumienia, że pozbawił nas w tej kwestii wyboru. Tryb drużynowy nigdy nie przypadł mi do gustu w Mortal Kombat 9. Dużo lepszym rozwiązaniem wykazali się przed laty autorzy z Namco Bandai. Ich Tekken Tag Tournament 2 uważam za jedną z najlepszych odsłon. System rozwinięto tam niemal do maksimum. W Mortal Kombat 1 wydaje się jednak dodany na siłę. A jeśli obejrzeliście choćby skrawek rozgrywki z trybu fabularnego z targów Gamescom, to z pewnością dostrzegacie, że historię napisano pod drużynowe starcia

Zawodnicy wyglądaja nieco inaczej. Scorpion zamiast żądła używa Kusarigamy, co trochę pachnie mi ostatnim filmem z udziałem legendarnych bohaterów serii Midway. Zbliża się premiera kolejnego, natomiast Mortal Kombat 1 sprawia wrażenie gry tworzonej tylko, aby zaskoczyć fabularnymi nowościami. Czasem wystarczy uciec do tradycji i najchętniej widziałbym po prostu stare dobre Mortal Kombat. Coś, na co czekałem od czasów nieśmiertelnego MK Trilogy. Nikt nie bawił się w cofanie postaci do zera, bo teraz patrząc na wizerunek Kung Lao czy Raidena odnoszę wrażenie, że z bogów stali się laikami. Rozumiem chęć postępu, chęć dostarczenia nowej zawartości, lecz w Mortal Kombat zawsze liczyły się dwie rzeczy - pojedynek i Fatality. Przy czym wybieraliśmy ulubionych zawodników, by korzystać z ich supermocy. Przynajmniej te ostatnie nie zawodzą. Aż boję się pomyśleć skąd twórcy biorą te chore pomysły. W kwestii bijatyk jestem mocnym tradycjonalistą. Wystarczy mi kosmetyka w wyglądzie postaci ( i gdzie jest mój ulubiony krój Scorpiona z Mortal Kombat X?) bez przesadnego kombinowania. Tutaj napisano ich od zera, choć wszyscy świetnie ich kojarzymy. Boon zapowiada wielkie powroty. Potwierdzono udział Jade. Oby rozgrywka trzymała solidny poziom, bo w tych ciosach jakby brakuje mocy. Czy tylko zawodzi moja optyka? Co myślicie o kolejnej iteracji Mortal Kombat? 

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper