Fallout 76

Fallout 5 i The Elder Scrolls VI, czyli czego oczekuję po kolejnych grach Bethesdy

Igor Chrzanowski | 08.07.2023, 17:00

Już za kilka tygodni na rynek wskoczy Starfield, wielce wyczekiwana produkcja Bethesda Game Studios, która to jest pierwszą single-playerową kreacją studia od 8 lat. Czas zacząć zadawać sobie pytanie, co dalej? Dziś zastanowimy się nad grami Fallout 5 i The Elder Scrolls VI.

Szczerze przyznam, że jakimś wielkim fanem produkcji Todda Howarda nigdy nie byłem, ale od czasu do czasu grywałem w różne jego produkcje. Liznąłem trochę Fallouta 3, Fallout 76, Skyrima, a nawet Obliviona i o ile były to produkcje naprawdę całkiem ciekawe, czegoś mi tam trochę brakowało. Starfield z drugiej strony rozpocznie zupełnie nową erę dla tegoż studia - pod wodzą Microsoftu możemy liczyć na nową jakość, praktycznie nielimitowane zasoby pieniężne i najlepsze wsparcie technologiczne. Tegoroczny Starfield Direct przekonał mnie, że warto będzie przyglądać się ekipie Todda Howarda, bo na pewno przygotują dla nas coś szalenie ciekawego. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Fallout 5 i The Elder Scrolls VI - kto sięgnie po grę?

To właśnie dlatego po raz pierwszy naprawdę zacząłem poważnie myśleć o tym, aby premierowo kupić następne The Elder Scrolls i Fallouta, po które w przeszłości nie sięgałem z aż taką ochotą. No i w sumie to dobra perspektywa, bo następne gry Bethesdy będą ogrywane przede wszystkim przez tych ludzi, którzy nigdy nie grali w Skyrima, Obliviona, Fallouta 3, czy nawet Fallouta 4 - wiadomo, winne temu będzie głównie to, że przy obecnym tempie tworzenia gier AAA TES VI dostaniemy w 2028, a Fallouta 5 pewnie jakoś w 2035 roku. Część z nas może tego też po prostu nie dożyć, dlatego Bethesda musi sięgnąć po młode pokolenie i świeżych graczy z długim stażem w branży. Jak zatem Todd powinien zawalczyć o naszą uwagę?

Przede wszystkim postawić w 100% na doświadczenie single-player. Już dziś mamy za dużo gier-usług i tytułów, które próbują być kolejnym Fortnitem, Apexem czy następnym GTA Online, a za te 5 czy 12 lat będzie z tym jeszcze gorzej i będziemy jeszcze bardziej spragnieni porządnych gier dla pojedynczego gracza. Zarówno Fallout jak i TES zyskały miłość graczy dzięki temu, że były fantastycznymi RPG-ami z epickimi lub mrocznymi opowieściami, które aż chciało się poznawać. A ich światy były jeszcze lepsze i jeszcze bardziej zachęcały do eksploracji oraz poznawania pobocznych pomniejszych historyjek. Niestety pomimo tego, że Fallout 76 i The Elder Scrolls Online pozwalają na poznawanie ich historii solo, nie są pełnoprawnymi RPG-ami dla solistów i nigdy ich nie zastąpią.

Mniejszy, ale bogatszy świat

W dzisiejszych czasach doszliśmy do momentu, w którym twórcy prześcigają się na to, kto stworzy większy świat. Wiecie, coś na zasadzie gdzie jedni chwalą się 1000 planet, a za chwilę przychodzą kolejni i mówią; "no to super ale my mamy 2 000 000 planet" czy jakiś inny bzdet. Światy puchną, robią się przytłaczająco wielkie i naćkane nic nie wartymi aktywnościami. Tutaj może przywołam głupi przykład, ale zdecydowanie lepiej pamiętam świat takiego Gothica, którego ogrywałem dobre 2 dekady temu, niż jakiekolwiek miasto z Assassin's Creed Valhalla, gdzie świat jest wprost masakrycznie wielki. 

Dlatego najlepsze byłoby, gdyby zarówno TES VI jak i Fallout 5 miały mniejsze mapki, może tak w okolicach wielkości map Obliviona lub New Vegas, które były relatywnie skromne, ale bardzo bogate w ciekawe aktywności, znajdźki oraz z zapadającymi w pamięć lokacjami. Osobiście zakładam, że to jest kierunek, w którym pójdą twórcy za parę lat, bowiem ciągłe rozrastanie się światów nie doprowadzi do niczego fajnego, a tylko rozwali budżety gier powyżej tych 200-300 milionów dolców. Skromne mapy pozwolą też na bardziej ludzkie historie - to coś w czym błyszczy zwłaszcza Yakuza, której mapy można poznać na pamięć po paru godzinach, a napotkani NPC mają takie życiowe problemy, że niejeden raz można się wzruszyć. 

Oczywiście wiadomo, że nie będzie to może 1:1 to co w serii RGG Studio, ale scenarzyści muszą się skupić na takich przyziemnych, realnych problemach jakie można mieć nawet w takim nierealnym świecie. No i na koniec kwestia DLC, bo takowe na bank będą się w tych grach pojawiać. Chciałbym, aby Todd Howard wraz z jego ekipą poszli w kierunku jednego dużego rozszerzenia, aniżeli wielu pomniejszych. To co robi w tej kwestii chociażby Horizon jest dobrym kierunkiem i myślę, że Bethesda mogłaby się zainspirować zarówno skalą jak i jakością tych rozszerzeń. Osobiście znacznie bardziej wolę dostać jedno DLC wielkości 1/3 podstawki, niż 3-5 malutkich pakietów na 1-2 godzinę rozgrywki - takie rozdrabnianie się nie prowadzi do niczego dobrego.

No dobra, dość o moich dyrdymałach. A czego wy oczekujecie po Bethesda Game Studios i przyszłych projektach złotoustego Todda Howarda?

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.

Najlepiej będzie jeśli po Starfield Bethesda najpierw zajmie się produkcją...

Fallout 5
140%
The Elder Scrolls VI
140%
Pokaż wyniki Głosów: 140
cropper