Starfield

Starfield w 30 FPS-ach na pewno nie będzie katastrofą jak Redfall, ale mimo wszystko powinniśmy mieć wybór

Mateusz Wróbel | 17.06.2023, 10:54

Starfield mnie zauroczył. Siedząc na kanale redakcyjnym podczas tegorocznej edycji Xbox & Bethesda Games Showcase 2023, tuż przed zauważeniem loga gry na owym wydarzeniu, napisałem do pozostałej ekipy PPE, że totalnie mnie ta gra nie grzeje.

Jakież było moje zdziwienie, gdy zacząłem wsłuchiwać się w szczegóły udostępniane na Starfield Direct. I wpatrywać się w nowe materiały ukazujące walkę, eksplorację, miasta czy naszych towarzyszy. Ten tytuł wyglądał o NIEBO LEPIEJ niż w zeszłym roku i finalnie zaoferuje tak wiele rzeczy do roboty, że nie sposób będzie się tutaj nudzić - ze względu na różnorodność czy to fan lub antyfan eksploracji, długich rozmów, wielkich miast znajdzie tutaj coś dla siebie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Starfield pod względem zawartości wręcz miażdży

Starfield

Poniekąd to taki Skyrim w kosmosie. Otrzymamy ponad tysiąc planet i nawet zakładając, że wyłącznie kilkanaście z nich będzie tymi rozbudowanymi, gdzie rozegra się sporo zadań pobocznych wchodzących w skład jakichś wątków, misji głównych czy questów towarzyszy, to jednak fakt, że pozostałe lokacje generowane losowo (to, że my na planecie X spotkamy NPC-a Y, który będzie miał taką i taką sprawę, nie oznacza, że w tym samym miejscu znajdzie go nasz znajomy) również wypada dość ciekawie, bo dopóki nie wylądujemy na danej planecie i nie zaczniemy ją eksplorować, nie dowiemy się, co na niej nas czeka. Takich smaczków jest masa i chyba nie wystarczyłoby kilka godzin, aby nad wszystkimi z nich się pochylić.

Mimo wejścia - w moim przypadku - do rozpędzonego hype trainu, nie ma sensu jeszcze otwierać szampana. Do premiery pozostało około 2,5 miesiąca i jest to wystarczająco dużo dni, aby niektóre rzeczy mogły ulec zmianie lub zostać zakopane przez twórców. Niejednokrotnie byliśmy świadkami sytuacji, gdzie wcześniej szumnie zapowiadane funkcje w grach wideo wyparowały w finałowych wersjach produktu, dobrym przykładem jest tutaj nasz rodzimy Cyberpunk 2077, w którym zrezygnowano z biegania po ścianie, przerywników filmowych z perspektywy TPP czy mechanicznego robota-towarzysza Flatheada. Finalnie myślę natomiast, że Bethesda otrzymała tyle czasu, że większość obiecanych funkcji w Starfield po prostu dowiezie.

Co jednak mnie osobiście zmartwiło, to fakt, iż Skyrim w kosmosie nie otrzyma trybu wydajnościowego pozwalającego grać na konsolach Xbox Series X w 60 klatkach na sekundę. Programiści z amerykańskiej ekipy mają postawić na doświadczenie w 30 FPS-ach przy rozdzielczości 4K (w przypadku XSS będzie to 1440p). Powód? Chęć zaoferowania płynności pasującej do otwartego świata gry oferowanego przez Bethesdę. Osobiście zrozumiałem, co chcą przekazać deweloperzy, ale ja tego tłumaczenia nie kupuję.

30 FPS w grze single-player ujdzie, ale...

Starfield Stacja

Produkcje Bethesdy są znane z tego, że pod względem gameplayu są "ociężałe i pełne detali". O szybkiej rozgrywce rodem z między innymi Mass Effect Andromeda, Ghostrunnera czy przywołanego już wyżej Cyberpunka 2077, gdzie nic nie stoi na przeszkodzie, aby przyciągać się do wrogów i machać na lewo oraz prawo kataną, możemy zapomnieć. Ba, w moim odczuciu choćby Fallout 4 z poprzedniej generacji konsol to jedna z tych produkcji, w której 30 FPS-ów na PS4 czy Xbox One wcale nie przeszkadzały. Właśnie przez kształt rozgrywki, który polegał na tym, aby zwiedzanie rozległych lokacji prebiegało w sposób spokojny, opanowany i wyrafinowany.

Domyślam się, że nie inaczej będzie w Starfield. Oczywiście dojdą tutaj plecaki odrzutowe czy inne elementy, które pozwolą nam trochę szybciej przemieszczać się między miejscówkami niż miało to miejsce w Falloucie, ale finalnie rdzeń rozgrywki dalej będzie "Bethesdowo-ociężały". Myślę, że fani tejże ekipy będą wniebowzięci.

Sam na Starfielda czekam z wywieszonym jęzorem, produkcję ogram na PC, ale nie cieszę się z tego, że Bethesda nie da graczom korzystającym z Xbox Series X wyboru między 30 a 60 FPS. Nawet jeśli gra miałaby wyglądać naprawdę nijako, to jednak niektórzy w dzisiejszych czasach nie wyobrażają sobie zabawy w 30 klatkach na sekundę, niezależnie od tego, jakie wodotryski graficznie mieliby na ekranie. 

W obu obozach nie wygląda to wyjątkowo dobrze

Horizon Forbidden West

Ponadto Redfall, Starfield, ba, wcześniej jeszcze A Plague Tale Requiem oraz Gotham Knights to dowodoy na to, że dziewiąta generacja konsol wcale nie jest tak niesamowita, jak promowały ją wcześniej Sony czy Microsoft. Najwidoczniej sprzętom PS5 i XSX zaczyna już teraz brakować mocy - bo nie wierzę, że programiści z Bethesdy nie byli w stanie zoptymalizować swojej perełki pod jedną konsolę. Co więcej, z drugiej strony obozu (czyli Sony) również mieliśmy małą wpadkę w postaci Horizon Forbidden West: Burning Shores, które mimo tego, że pojawiło się wyłącznie na PS5, to jednak nie wyróżniało się w żaden sposób graficznie od podstawki.

Według analiz niektórych osób problem leżał w "nowej jakości chmur", które pożerały masę zasobów PlayStation 5. W przypadku mojej rozgrywki, już po ukończeniu fabuły i zbieraniu przedmiotów kolekcjonerskich, występowały nawet artefakty graficzne czy małe problemy z cieniami. Tak więc ciężko mówić tutaj o "next-genowym doświadczeniu" ze strony Guerrilli Games. Idąc dalej, Star Wars Jedi Survivor byłem zmuszony ograć w 30 klatkach na sekundę, bo opcja wydajnościowa była zrobiona na totalne "odwal się". Nie dość, że gubiła FPS-y, to jeszcze pod względem graficznym przypominała końcówkę PS3. Kolejne do ostrzału jest Final Fantasy XVI, które lepiej działa w 30, aniżeli 60 FPS-ach.

Podsumowując - Starfield w 30 FPS-ach nie będzie taką katastrofą, jak Redfall, ale jest to jednocześnie kolejna pozycja, w której deweloperzy stawiają na 30 klatek na sekundę. Zaczyna wyglądać to po prostu żenująco nijako, że 2,5 roku od premiery dziewiątej generacji konsol owe urządzenia nie wyrabiają. A może to wina twórców? Zapraszam do dyskusji.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Starfield.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper