Mafia 2

Mafia 2: Edycja Ostateczna to środkowy palec w stronę fanów oryginału. Tak zepsuć tę grę to trzeba umieć

Mateusz Wróbel | 19.01.2022, 22:00

Co rok druga połowa grudnia i niemalże cały styczeń służą mi przede wszystkim do nadrabiania zaległości. Czasami na celownik biorę mniejsze produkcje, które utknęły w gąszczu premier wysokobudżetowych gier, a w innych przypadkach tytuły, na które nie miałem nawet najmniejszej ochoty w okolicach ich debiutu na rynku. Do tej drugiej grupy zalicza się Mafia II: Edycja Rozszerzona, która miała być przepięknym powrotem do przeszłości. No właśnie, miała...

Oryginalna Mafia 2 skradła moje serce równie mocno i szybko, co swego czasu Grand Theft Auto: San Andreas, Need for Speed: Underground II czy nawet pierwszy Mass Effect. Słysząc o chęci odświeżenia przez 2K Games całej trylogii Mafii ucieszyłem się szczególnie dlatego, że będę mógł zapoznać się z nieznaną mi dotąd pierwszą Mafią, a także przypomnieć sobie wydarzenia z "dwójki", która w pewnym sensie nawiązywała do przygody Tommy'ego Angelo. I o ile remake Mafia: Edycja Ostateczna uważam za jedną z lepszych rzeczy ostatnich lat, tak odświeżenie hitu z 2010 roku pozostawia wiele do życzenia.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ciężko doszukać się plusów

temp_name

Z omawianą pozycją miałem do czynienia na konsoli PlayStation 5. Akurat na początku stycznia na moim telefonie pojawiło się powiadomienie, że gra została przeceniona na PS Store o kilkadziesiąt procent, co finalnie pozwoliło kupić produkt za mniej więcej 40 złotych. Pierwsza myśl? Śmieszna kwota za remaster jednej z lepszych gier na rynku. I w dodatku nadzieja na to, że odpalając rzeczoną produkcję na mocniejszym sprzęcie nie będzie aż tylu problemów, o których wspominali recenzenci w swoich - najczęściej - krytycznych wpisach.

Gdy jednak nastąpiło zderzenie z rzeczywistością zacząłem żałować wydanych pieniędzy. Przez pierwsze rozdziały próbowałem znaleźć jakieś pozytywy, wszak w sklepie Sony nie można zwrócić pobranych już pozycji, a więc nie zostało nic innego, jak niezwracanie uwagi na niektóre bolączki remastera i chociaż spróbować cieszyć się tą jakże niezwykłą, emocjonalną historią. To jednak, mimo ogromnych chęci, nie było możliwe. Deweloperzy odpowiedzialni za odświeżenie wyłożyli się prawie na każdym kroku i dobrnięcie do ostatniego rozdziału gry było drogą przez mękę. 

Najgorzej wspominam krytyczne błędy techniczne, które uniemożliwiły w pełni cieszyć się rozgrywką. Bugi znane z oryginału, jak chociażby utknięcie przeciwnika (którego de facto zabić musimy, aby pchnąć zabawę dalej) w ścianie czy "świecące się" na różne kolory tekstury podczas szybkiej jazdy po mieście były na porządku dziennym. Nikt nie przejął się nawet tym, aby choć spróbować je wyeliminować, a w dodatku przez - że tak to nazwę - klejenie remastera na szybko, aby ten tylko był, powstały kolejne bugi. Z tych najważniejszych wspomnę o tym, że niektóre postacie zapadały się pod ziemię, główny bohater w niektórych misjach miał założony kapelusz na szyi, a gdyby tego było mało, popsuto również mimikę twarzy mniej ważnych dla historii postaci.

Fabuły na szczęście zepsuć się nie dało

temp_name

Wydajność gry to też jedno wielkie nieporozumienie. Capcom odpowiedzialny za remake przebojowego Resident Evil 2 (2019) był w stanie przygotować w taki sposób swój produkt, aby ten działał na konsolach PS4 i XONE w 60 klatkach na sekundę, zachowując przy tym robiąca spore wrażenie oprawę graficzną. Co zrobili twórcy z zespołu d3t Ltd? Podbili rozdzielczość, nie zajęli się przygotowaniem żadnych wysokojakościowych tekstur, a przy tym zablokowali licznik klatek na sekundę na wartości "30", aby nie było problemów z wydajnością. Koniec końców te i tak występują, bo na PlayStation 5 gra nie trzyma 30 FPS-ów przy obracaniu kamery, co mocno irytuje w trakcie strzelanin.

Ponadto, niezajęcie się przygotowaniem wysokojakościowych tekstur sprowadziło się do tego, że gra w mniej ważnych miejscach w Empire Bay wygląda tragicznie - prawie każdy budynek na mieście to jedna i ta sama ściana ze zmienionymi kolorami oraz paroma dodatkowymi kwadratowymi elementami, które prezentują taki sam poziom graficzny, co Minecraft. Na pewno prezentuje się to gorzej niż oryginał w wersji na komputery osobiste, co jest dla mnie po prostu nie do przyjęcia. Dochodzę do konkluzji, że osoby odpowiedzialne za ten remaster nie zepsuły tylko historii, ale aby tego dokonać, to musieliby być mistrzami nie z tej planety.

Okropne wspomnienie, którego nie wymażę z pamięci

temp_name

Pod grubą warstwą błędów i widocznego na każdym kroku postawionym w fikcyjnym Empire Bay gdzieś kryje się ta stara, dobra Mafia 2. Jednak w tym przypadku, gdy tylko słońce zaczyna świecić, zaraz zostaje ono zasłonięte przez czarne chmury, które nie pozwoliły mi cieszyć się Mafią 2 w odnowionej wersji. Ten powrót do przeszłości był niestety bardzo bolesny.

Mniejszą krzywdę wyrządziłbym sobie, gdybym po prostu zdobył oryginał i zainstalował go na swoim komputerze osobistym. Może dalej nie miałbym żadnej styczności z rozszerzeniami, które zostały dodane do Edycji Definitywnej, ale przynajmniej nie zepsułbym sobie wspaniałych wspomnień związanych z Vito Scalettą i jego "rodziną". Krótko mówiąc: jeśli przymierzaliście się do zakupu Mafia 2: Edycja Ostateczna w wersji na PS4, PS5, XONE czy XSX|S, zdecydowanie odradzam ten zakup.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper