Metroid Prime 4 - gdzie jesteś, Samus?

Metroid Prime 4 - gdzie jesteś, Samus?

Krzysztof Grabarczyk | 15.05.2021, 11:00

Jest lato 2003 roku, gimnazjum funkcjonuje w systemie oświat mniej więcej od czterech lat. Na horyzoncie szykuje się The Legend of Zelda: The Wind Waker, wprost idealnie pod letni, beztroski okres dla gimnazjalisty, którym wówczas byłem. 

Do drzwi zapukał bohater dzisiejszej rzeczywistości, czyli kurier. Do mojego skromnego domostwa zawitał Metroid Prime Pak. Sześcianowe pudełeczko, okraszone nakładką z wizerunkiem Samus Aran, mojej przyszłej idolki tamtych lat. Wtedy nie zdawałem sobie kompletnie sprawy z wielu bardzo interesujących czynników, spędzając wakacyjne popołudnia na eksploracji Talon IV, miejsca akcji pierwszej odsłony cyklu zapoczątkowanego przez Retro Studios. Ba, posiadając wcześniej Nintendo 64 mojej świadomości bezkarnie umykała myśl ogrywania obu części kultowego Turoka. Iguana Entertainment wyewoluowało na drodze rotacji kadrowych właśnie w Retro Studios. Od tamtej pory Metroid Prime stał się FPS wszech czasów, i pozostaje dla mnie do teraz. Główna rola w tym kontekście wcale nie przypada nostalgii. I wciąż czekam na Metroid Prime 4. Co się dzieje z Samus Aran? Przez pewien styczniowy wyciek, zaczynam dostrzegać drobne światełko w tunelu. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Precedesor nowej koncepcji

Metroid Prime 4 - gdzie jesteś, Samus?

Niedawno popełniłem wpis dotyczący Returnal. Zawarłem w nim przemyślenia odnoszące się do krzyżowania szlaków niezależnej myśli twórczej z twardymi standardami wysokobudżetowej machiny produkcyjnej. Jednak rozmyślając nad przedmiotem dzisiejszej rozkminy, przypomniałem sobie jak bardzo dobrze uczynili to magicy z Retro Studios. I to w czasach okresu totalnie bezpardonowej kreatywności, gdy każdy wydawca mógł sobie pozwolić na większe lub mniejsze eksperymenty. Aż dziwne, że te czasy przechodzą stosowną reinkarnację dopiero teraz, gdy nawet potentaci starają się ostrożnie dobierać wachlarz różnorodności na przekór oczekiwaniom coraz bardziej wybrednych graczy. Metroid Prime w sferze wizualnej absolutnie zdeklasował wszystko co do tamtej pory ujrzały moje nastoletnie oczy. Z dzisiejszej perspektywy, zastosowano w grze rozwiązania charakterystyczne dla dopiero rodzącego się nurtu metroidvanii, zapoczątkowanego w Castlevania: Symphony of the Night (1997, Konami). Nie było w ciągu kilku następnych lat od dwuwymiarowej krucjaty Alucarda podobnej gry.

Mimo wszystko, zastosowano praktyczne rozwiązania z gatunku w Metroid Prime. Klasyczne Metroidy oferowały już podobny eksploracyjny charakter, lecz Castlevania wywindowała całość na nowy level. Skorzystali na tym wirtuozi z Retro Studios. Zatem nie tylko Returnal pierwotnie odznacza się świeżym podejściem w segmencie AAA, lecz podobnych zabiegów dokonywano już o wiele dawniej. Z uwagi na ówczesny deficyt sieciowy, mniejsze zainteresowanie konsolami Nintendo oraz początek kresu niszy konsolowych graczy, nikt nie wspomina dzisiaj Metroid Prime jako precedesora krzyżowania niezależnych koncepcji z podmiotem realizującym gry za miliony dolarów. A tak się właśnie stało. Dlatego cykl zyskuje podwójnie na merytorycznej wartości. Sequel o podtytule Echoes warsztatowo rozwijał elementy poprzednika, rozszerzając perspektywę w zakresie świata, a w zasadzie dwóch światów.

Balansowanie między dwoma wymiarami nie stanowiło nowości, lecz było kolejnym mariażem koncepcji. Podobnej metody użyto bowiem w gigerowskim DarkSeed. O tej grze dziś już praktycznie nikt nie pamięta. Nie omieszkam nie wspomnieć finalnego rozdziału trylogii, czyli Corruption. Produkt kwestionujący przeznaczenie konsoli Wii w cieniu casual-gamingowej plagi, którą zresztą wywołało samo Nintendo. Wreszcie należycie wykorzystano potencjał kontrolera ruchowego, natomiast nowością stały posiedzenia za kokpitem statku oraz międzyplanetarne wycieczki. Od 2007 roku, wiernie oczekiwałem godnego następcy trylogii. Retro Studios zajęło się renowacją marki Donkey Kong. Czwartym odłamem podserii miał zając się inny developer. 

Powrót do korzeni 

Metroid Prime 4 - gdzie jesteś, Samus?

Metroid Prime 4 oficjalnie zaprezentowano podczas targów E3 w 2017 roku. Tak, chyba wszyscy zapamiętaliśmy tamten event w Los Angeles. Chociażby z uwagi faktu, że stanowiły pewnego rodzaju łabędzi śpiew, gdyż następne dwie edycje okazały się wyraźnie słabsze. Zwiastun opiewał jedynie stosownym logiem marki z numerem cztery na końcu nazwy. Tyle wystarczyło aby rozbudzić publikę. Zwłaszcza w pierwszym roku istnienia Nintendo Switch, po spektakularnym sukcesie The Legend of Zelda: Breath of the Wild. Na konkretne informacje dotyczące rozwoju projektu musieliśmy zaczekać półtora roku. W styczniu 2019 roku, Shinya Takahashi pełniący w Nintendo rolę jednego ze starszy menadżerów, rozwiał wszelkie wątpliwości, jednocześnie dając nadzieję na lepsze jutro. Dotychczasowy postęp prac nad czwartym odłamem Prime został wstrzymany w obecnej fazie i odrzucony.

Projekt trafił do szuflady "nigdy więcej" delikatnie mówiąc. Nie do końca wiadomo któremu developerowi powierzono prace nad marką, lecz wiele mówiło się o współpracy z Bandai Namco. Ile w tym prawdy, raczej się nie dowiemy. Okazało się, że do Metroid Prime 4 zostanie wyprodukowany przez ojczyste studio, samo Retro Studios. Lepszej wiadomości nie mogliśmy usłyszeć. Pytanie zatem brzmi, co nie zagrało u poprzedniego studia? Być może koncept zbytnio odbiegał od tradycjonalistycznego podejścia w Metroid Prime. W końcu rozgrywka w cyklu opiera się na nieskończonej eksploracji, backtrackingu i niesamowitych lokacjach, zawiłych korytarzach i wąskich przejściach. Nigdy nie zapomnę pierwszej wkroczenia na łamy Phendrana Drifts, okrytej śniegiem, postcywlizacyjnej architektury rasy Chozo.

Szkoda, że Nintendo nadal nie zdecydowało się na realizację odświeżonego wydania trylogii dla Nintendo Switch. Wcześniej nie było problemu z Wind Waker HD czy mroczną Twilight Princess w ulepszonej jakości. W planach są przecież kolejne remastery, a niedawno otrzymaliśmy pakiet Super Mario 3D All-Stars. Być może Nintendo nie toleruje zbytnich przekształceń sprawdzonych rozwiązań. Niezależnie od powodu wstrzymania prac poprzedniej ekipy, wybór Retro Studios jest najlepszym z możliwych. Studio nie daje znaku życia od lata 2019 roku, być może z powodu pandemicznej konieczności pracy zdalnej, przynajmniej przez pewien okres. Jeszcze na początku ubiegłego roku, pojawiły się ogłoszenia o pracę w szeregach firmy. Obecnie Retro Studios nie prowadzi rekrutacji, więc zakładam pełen zakres prac nad Metroid Prime 4. 

Ostatni wielki hit? 

Na początku roku w jednej ze znanych sieci sprzedaży pojawił się placeholder gry. Widniała na nim data premiery opiewająca na styczeń 2023 roku. Co oznacza, że czeka nas jeszcze półtora roku absencji Samus Aran. Idąc dalej tym tokiem, dojdziemy do wniosku, że Nintendo przewiduje mniej więcej trzyletni okres przygotowania gry do wejścia na rynek. Jeśli tak, w chwili ogłoszenia przez Nintendo rozpoczęcia developingu od zera, Retro Studios dopiero oswajali się z myślą rdzennej odpowiedzialności za czwartą kosmiczną wyprawę łowczyni nagród.

Trylogia pozostawiła otwarte zakończenie, więc możliwości na drodze rozwoju scenariusza oraz odwiedzanych światów jest nieskończenie wiele. Jak na przestrzeń kosmiczną przystało. Tym samy datowana premiera odbędzie się już u schyłku panowania Nintendo Switch na rynku, lub początku jego następcy. Nieustannie poruszana jest kwestia modelu Pro konsoli. Pojawienie się Metroid Prime 4 wraz z kolejną wariacją Switcha to sprawdzony patent. Czekamy zatem na ostatni, wielki hit szykowany z myślą o Switch lub jednocześnie będący przywitaniem nowej konsoli Nintendo. Na co stawiacie? 

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper