Kształt wody – recenzja filmu. Obcy też człowiek

Kształt wody – recenzja filmu. Obcy też człowiek

Jędrzej Dudkiewicz | 15.02.2018, 21:00

Odkąd wiele lat temu obejrzałem wybitny Labirynt fauna, Guillermo del Toro trafił na listę moich ulubionych reżyserów. Tym bardziej, że widać, iż to człowiek, który prawdziwie kocha kino, a do tego ma niesamowitą wyobraźnię. Chociaż nie jestem fanem wszystkiego, co nakręcił, czekanie na każde kolejne jego dzieło dawało mi nadzieję, że znów uda mu się stworzyć coś bardzo dobrego. Tak też się stało, czego dowodem jest Kształt wody.

Zimna wojna trwa w najlepsze. Eliza Esposito, która jest niema, pracuje w tajnym rządowym laboratorium. Pewnego dnia przetransportowany zostaje tam okaz stworzenia, którego nikt do tej pory nie widział. Rozpoczynają się eksperymenty mające na celu sprawdzenie, czy nie będzie on w stanie w jakiś sposób pomóc w zdobyciu przewagi nad Związkiem Radzieckim. Tymczasem Eliza zaprzyjaźnia się z przybyszem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Kształt wody recenzja

Kształt wody recenzja

Czego tu nie ma?! Del Toro miesza ze sobą gatunki i żongluje nimi z wielką wprawą. Każdy znajdzie tu więc coś dla siebie: klimaty szpiegowskie (na ekranie nie raz i nie dwa pojawiają się agenci ZSRR), romans, baśń, sensacja, horror gore, nawet heist movie. Nie obawiajcie się, to naprawdę działa. Poza wszystkim Kształt wody jest bardzo ciepłą i przyjemną opowieścią o tolerancji i empatii względem inności. Elizie łatwiej jest zrozumieć tajemniczego stwora, wszak inni ją też najczęściej traktują z góry, czasem nawet jak dziwoląga. Nie znaczy to oczywiście, że tylko takie osoby potrafią okazać drugiej istocie, nawet jeśli całkowicie innej od nich, odrobinę współczucia i troskliwości. Dobrym przykładem może być tu doktor Robert Hoffstetler, który potrafi odczuwać względem badanego okazu coś więcej niż tylko zawodową ciekawość. Jedyne do czego bym się przyczepił, to to, że del Toro mógł pod koniec odrobinę bardziej podkręcić emocje. Zakończenie mogło nieco bardziej ruszyć widza. Z drugiej strony może to ja akurat byłem w dziwnym nastroju podczas seansu? Myślę, że sporo osób może wyjść z kina uroniwszy wpierw łzę lub dwie (ze szczęścia, smutku, wzruszenia? Nie powiem!).

A wszystko to podlane porządnym sosem wyobraźni reżysera, która jest niemal nie do opisania: trzeba przekonać się o tym na własne oczy. Kształt wody ma zatem, co nie zaskakuje, znakomite efekty specjalne, charakteryzację oraz zdjęcia, które sprawiają, że wizualnie film zapewnia nie lada ucztę. Uzupełniane jest to przez piękną, nastrojową muzykę oraz doskonałe aktorstwo. Sally Hawkins jako Eliza jest po prostu wspaniała, to momentami bardzo odważna i wymagająca rola. Nawet bez użycia głosu Hawkins bezbłędnie pokazuje wrodzoną dobroć swojej bohaterki, ani razu nie przekraczając w tym granicy, co sprawiłoby, że mogłaby się ona przestać jawić jako osoba z krwi i kości. Z kolei Michael Shannon nie po raz pierwszy już udowadnia, że jak mało kto nadaje się do grania czarnych charakterów: ma w sobie coś strasznie niepokojącego i nawet gdy się uśmiecha człowiek potrafi mieć ciarki na plecach. Na drugim planie dzielnie pomagają im Michael Stuhlbarg (fun fact: zagrał on w aż trzech produkcjach nominowanych w tym roku do Złotych Globów), Octavia Spencer i Richard Jenkins.

Kształt wody recenzja

Kształt wody to film zrobiony z uczuciem, sercem, zdecydowanie wprawiający odbiorcę w pozytywny nastrój. To piękna opowieść przypominająca, że nawet jeśli ktoś wygląda i zachowuje się inaczej niż my, nie znaczy to, że nie zasługuje na szacunek i empatię. Warto z tej baśni przenieść chociaż odrobinę optymizmu do naszego rzeczywistego świata.

Atuty

  • Aktorstwo;
  • Ciepła historia z ważnym przesłaniem;
  • Efekty specjalne i muzyka

Wady

  • Był potencjał na to, by film mocniej ruszył widza, zwłaszcza pod koniec

Guillermo del Toro po raz kolejny udowadnia, że jego wyobraźnia jest niezmierzona. Przy okazji nakręcił swój najlepszy film od Labiryntu fauna.

8,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper