World of Tanks: Gra Figurkowa – recenzja. Czołgi na stół!

World of Tanks: Gra Figurkowa – recenzja. Czołgi na stół!

Iza Łęcka | 08.02.2021, 23:00

Wargaming systematycznie oferuje graczom lubującym się w czołgach nowe atrakcje – i to nie tylko poprzez specjalne wydarzenia na serwerach. Kilka lat temu na rynku zadebiutowała karcianka World of Tanks: Rush, tymczasem niedawno premierę miała następna gra osadzona w wojennym uniwersum, której spolszczoną wersję miałam okazję sprawdzać. Jak prezentuje się gameplay gry figurkowej World of Tanks? Czy twórcy zachęcą do propozycji nie tylko fanów WoT-a? Zapraszam do recenzji.

O marce World of Tanks mam już wyrobioną opinię – z różną intensywnością, albo się czołgi kocha, albo nienawidzi. Wśród moich znajomych znajdzie się kilku zapaleńców, którzy pomimo sędziwego wieku produkcji nadal śmigają po serwerach, a kolejne akcje organizowane przez Wargaming przyprawiają ich o spore podekscytowanie. Kiedy więc w moje ręce wpadła produkcja figurkowa, mogłam być pewna, że będę mieć towarzystwo do grania.

Dalsza część tekstu pod wideo

World of Tanks: Gra Figurkowa – recenzja. Co znajdziemy w pudełku?

World of Tanks: Gra Figurkowa – recenzja. Czołgi na stół!

World of Tanks: Gra Figurkowa – recenzja. Czołgi na stół!

Mówi się, że dobre pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz i ja z tym stwierdzeniem całkowicie się zgadzam. Na szczęście już od pierwszego otwarcia zestaw podstawowy gry figurkowej z czołgami w roli głównej robi naprawdę dobre wrażenie, a to ze względu na jakość wykonania. Wiecie dobrze, że opakowanie i wypraska, tuż po wyglądzie poszczególnych części kompletu, są elementami, na które zwracam szczególną uwagę. W przypadku World of Tanks: Gra figurkowa nie zawiodłam się – wypraska idealnie pasuje do komponentów, wszystko ma swoje miejsce i jest z pieczołowitością dopasowane. W zestawie znajdują się 4 figurki czołgów z 4 kartami, 6 sześciennych kości, 31 kart załogi, modułów i wyposażenia, 32 karty uszkodzeń krytycznych, 2 arkusze żetonów i terenu oraz jeden kod bonusowy. W zestawie podstawowym wykorzystane zostały następujące modele:

  • M4A1 Sherman,
  • T-34,
  • Pz. Kpfw. IV Ausf. H,
  • Cromwell,

a figurka każdego z nich robi ogromne wrażenie. Moje stwierdzenie może wydawać się śmieszne, ale czołgi (w grze o czołgach ;)) wyglądają naprawdę efektownie. Szkoda jedynie, że wszystkie z wybranych maszyn są jedynie czołgami średnimi – nieco więcej modeli innego rodzaju urozmaiciłoby gameplay, który w gruncie rzeczy jest naprawdę przystępny i łatwo przyswajalny.

Planszetki przedstawiające poszczególne czołgi informują uczestników o kilku wskaźnikach: mobilności, inicjatywie (decyduje o kolejności ruchów), wytrzymałości, poziomie obrony oraz sile ognia. Dodatkowo, w prawym, górnym rogu zawarty jest koszt danej maszyny. Karty załogi, modułów i ulepszeń pozwalają odmienić posiadany model od jego fabrycznej wersji. Część udogodnień przeznaczona jest dla czołgu pochodzącego z konkretnego kraju, natomiast niektóre mają symbol uniwersalny. I tak oto możemy zyskać między innymi ulepszone działo, ulepszony system naprowadzania czy wieżyczkę, automatyczny system gaśniczy, który sprawdza się podczas doznania uszkodzenia krytycznego Silnik w ogniu, bądź ulepszoną wentylację pozwalającą na przerzucenie nieudanego rzutu podczas naprawiania karty uszkodzenia krytycznego Uszkodzone radio lub Ucieczka załogi. Musicie bowiem wiedzieć, że w przypadku recenzowanej gry figurkowej World of Tanks spora część akcji realizowana jest dzięki rzutom kośćmi (6 kości posiadających 3 puste pola, 2 ścianki oznaczające trafienia oraz 1 z trafieniem krytycznym). Ponownie muszę przyznać, że jakość wskazanych elementów jest bardzo dobra – moją uwagę zwróciły szczególnie karty, które są nieco usztywniane i zalaminowane, co pozytywnie wpływa na ich trwałość. W przypadku pozycji, w której często się ich używa jest to całkiem spory atut.

Przygotowanie do rozgrywki przebiega zgodnie z ustalonymi zasadami. Na powierzchni 90x90 cm rozkładamy poszczególne kartonowe elementy: budynki, mury, lasy i wzgórza. Po ustaleniu przewagi gracze po kolei umieszczają je na obszarze gry. W swojej recenzji muszę jednak przyczepić się do jednego aspektu, a mianowicie szkoda, że twórcy nie pokusili się o trójwymiarowe zabudowania, które w połączeniu z niezwykle dopracowanymi modelami żelaznych maszyn prezentowałyby się po prostu znakomicie. Klimat bitwy wojennej pełną gębą! Na początku kładziemy dwa lasy oraz wzgórza, następnie cztery budynki oraz mury. Lasy bądź wzniesienia powinna dzielić odległość wynosząca przynajmniej jedną miarkę, natomiast ściany muszą stykać się krótszym bokiem z zabudowaniem lub innym murem. Wskazana miarka będzie wykorzystywana między innymi do wykonywania dalszych ruchów maszyn, bądź ustalania odległości między żelaznymi potworami.

World of Tanks: Gra Figurkowa – recenzja. Rozpoczynamy ostrzał!

World of Tanks: Gra Figurkowa – recenzja. Czołgi na stół!

World of Tanks: Gra Figurkowa – recenzja. Czołgi na stół!

Po przygotowaniach, nadszedł czas na przyjemności. Na początku ustalamy limit (początkowo na poziomie 50, przy nabraniu większej wprawy 200), który pozwoli nam na zebranie plutonu – czołgów, załogi, ulepszeń oraz modułów. Spośród udoskonaleń wyróżniamy amunicję, materiały eksploatacyjne oraz wyposażenie, których możemy posiadać maksymalnie po trzy z każdego podrodzaju. Moduły dzielą się na: działa, wieże, silniki, zawieszenie i radio – w przypadku wymienionych składników można mieć po jednej planszetce ze wskazanych kategorii. Członkowie załogi pełnią rozmaite funkcje: dowódca, kierowca-mechanik, celowniczy, ładowniczy oraz radiooperator. Po dokonaniu kolejnego rzutu na przewagę, gracze dzielą się na Agresorów i Obrońców, a ten drugi decyduje, od której krawędzi pola gry rozpocznie działania zbrojne.

Rozgrywka w grze World of Tanks: Gra Figurkowa składa się z trzech faz:

  • ruchu, podczas którego, zgodnie z wartością inicjatywy, uczestnicy mogą się poruszać,
  • ostrzału, w trakcie którego dojdzie do ostrzelania przeciwnika,
  • dowodzenia, polegającego na oznaczaniu zniszczeń na posiadanym uzbrojeniu, realizacji napraw trafień krytycznych, sprawdzaniu warunków zwycięstwa oraz porządkowaniu obszaru gry.

Pozycja przeznaczona jest przynajmniej dla dwóch graczy i rozgrywka zazwyczaj trwa około 45 minut (producent określił czas na +30 minut), a zwycięża uczestnik, który, jak łatwo możecie się domyślić, zniszczy armie przeciwników. Fazę ruchu rozpoczyna czołg z najniższą inicjatywą, w etapie ostrzału jako pierwszy na atak decyduje się gracz posiadający maszynę z najwyższą inicjatywą. Poruszamy posiadanymi pojazdami przy użyciu miarki – dany model można umieścić prostopadle bądź równolegle do wskaźnika dystansu, a możliwa ilość ruchów zależna jest od wartości Mobilności. Żetony ruchu przy pojeździe wpływają na niektóre działania, o czym mowa będzie później. Na tym etapie warto rozsądnie przemieszczać się po planszy, by ukryć się nieco za osłoną – jeżeli przynajmniej 3 z 4 rogów kadłuba znajdują się w polu widzenia wrogiego czołgu, może on podjąć się ataku. Warto dodać, że maszyny posiadające specjalną zasadę „haubica” mają ograniczone pole widzenia. Po wybraniu poprawnego celu podejmuje się próbę ataku, czyli rzut kośćmi, a ich ilość zależna jest od siły ataku oraz wszelkich kart, które wpływają na tę cechę. Wróg może trafić celnie, dokonać trafienia krytycznego lub spudłować. Co ciekawe, jeżeli we wcześniejszej fazie nie wykonuje się ruchów, wszystkie pudła mogą zostać ponownie przerzucone. Przeciwnik musi się bronić, więc w tym celu również dokonuje rzutu – liczba kości nie jest stała. Po dodaniu wartości obrony i ilości wcześniejszych ruchów trzeba jeszcze uwzględnić zasięg (jeżeli jest bliższy niż długość miarki, obrona się zmniejsza), osłony, strzały z boku oraz limit sześciu kości, którymi dysponujemy. Po analizie zrealizowanych ataków oraz obrony przydzielane są trafienia, a żeton uszkodzeń należy umieścić na karcie danego czołgu. W przypadku poważnych uszkodzeń nasz byt na polu walki mogą nieco uratować niektóre karty ulepszeń.

Poza wariantem podstawowym, twórcy opracowali kilka dodatkowych opcji rozgrywki, które są niemal wyciągnięte z wersji komputerowej. Tak oto możemy przystąpić do Natarcia, Starcia, Zajęcia Bazy oraz rozgrywki Każdy na każdego.

World of Tanks: Gra Figurkowa – recenzja. Czy gracze, którzy nie są fanami WoT-a także będą się dobrze bawić?

World of Tanks: Gra Figurkowa – recenzja. Czołgi na stół!

World of Tanks: Gra Figurkowa – recenzja. Czołgi na stół!

Jak widzicie, rozgrywka w WoT na planszy jest całkiem przyjemna i niezwykle prosta – jeżeli macie w swoim gronie sympatyków czołgów to sądzę, że gameplay wyda się bardziej przystępny, a sesja zostanie wzbogacona kilkoma anegdotkami „z frontu” . W swojej recenzji chciałam jednak poruszyć kwestię, która nurtuje mnie od pierwszego rozłożenia czołgów – czy jest to produkcja dobra dla osoby, która jest na bakier z wojennym światem? I tak, i nie. Jeżeli lubicie klimat rodem z innej produkcji bitewnej – Tanks – z której twórcy recenzowanej World of Tanks: Gra figurkowa czerpali garściami, wprowadzając tylko kilka pomniejszych zmian, to omawiany tytuł będzie właśnie dla Was. Jednocześnie muszę wspomnieć, że gameplay jest naprawdę niewymyślny, mając więc doświadczenie w innych pozycjach tego typu, nie spodziewajcie się zbyt wielu wyzwań. Wargaming we współpracy z twórcami skierowali planszówkę do znacznie szerszego grona odbiorców.

World of Tanks: Gra figurkowa to całkiem interesująca odskocznia dla zajawkowiczów spędzających godziny na serwerach WoT-a, a także całkiem atrakcyjna opcja na prezent – zestaw podstawowy kupicie już za ok. 165 złotych, co przy tej jakości wykonania nie jest wygórowaną ceną. Jeżeli preferujecie planszówki i nie próbowaliście jeszcze figurkowych produkcji bitewnych, to na dobry początek będzie to przystępna propozycja. Próg wejścia jest niski, zasady przyjemne (powiedziałabym, że pojmą je nawet dzieciaki +10), regrywalność stoi na średnim poziomie, bowiem czołgów jest mało, a po kilku sesjach można dojść do wniosku, że kart mogłoby być nieco więcej. Rozgrywka należy raczej do spokojnych, choć cechuje ją spora losowość, z racji korzystania z kości. Muszę jednak przyznać, że gra figurkowa World of Tanks była bardzo intrygującą odmianą w mojej „planszówkowej codzienności”, tym bardziej, że moje doświadczenia z grą Wargamingu zamykają się na kilkudziesięciu sesjach.

PS Za kopię gry do recenzji dziękujemy bardzo ekipie Wargaming.net!

Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper