Ilość gier skupiających się wyłącznie na kampanii dla pojedynczego gracza rośnie
Jak twierdzi współzałożyciel EEDAR, Geoffrey Zatkin, w ciągu ostatnich czterech lat wyraźnie wzrosła ilość wydawanych na konsole gier, w których nie zaimplementowano trybu sieciowego.
46% produkcji spośród wszystkich mających premierę w 2013 roku było nastawionych wyłącznie na zabawę w kampanii dla jednego gracza. To najwyższy wynik od czterech lat.
Powszechnie uważa się, że w celu wydłużenia rozgrywki wydawcy oczekują w tego typu tytułach obecności trybu multiplayer. Tendencja ta wydaje się jednak odchodzić powoli do lamusa, co wyraźnie pokazuje statystyka.
Warto również odnotować, że coraz lepiej ma się w grach kooperacja. Obecnie 38% wydawanych produkcji posiada co-op - w 2007 roku było to jedynie 18%.
Jeśli o mnie chodzi, to cieszy mnie fakt, że produkcje dla pojedynczego gracza wracają do klasycznej formuły i skupiają się na tym, co w ich przypadku najważniejsze - kampanii fabularnej. Nic tak nie działa mi na nerwy jak multiplayerowy, często zupełnie niegrywalny zapychacz, którego obecność bardziej irytuje niż cieszy.
A co wy sądzicie na ten temat?