Dispatch jest cenzurowane, ale nie zostało pozbawione gorących scen. Powód jest wyjątkowo prosty
Dispatch jest grą, w której nie brakuje relacji miłosnych. Te miały doczekać się zwieńczenia godnego gorącego romansu, lecz tak się nie stało. Wbrew pozorom, nie chodzi o cenzurę.
W zeszłym miesiącu okazało się, że z Dispatch wycięto sceny przedstawiające stosunek płciowy. W wywiadzie dla serwisu Inverse, współzałożyciel AdHoc Studio i scenarzysta gry, Pierre Shorette oznajmił, że ma nadzieję, iż pewnego dnia ujrzą one światło dzienne. Jednak jak się okazuje, w tym przypadku problemem nie była cenzura.
Kilka dni temu twórca gry Nick Herman wyznał serwisowi Eurogamer.net, że sekwencje konsumpcji związku dotyczyły relacji z Blonde Blazer lub Invisigal i miały się wydarzyć po imprezie z 6. epizodu. Natomiast powodem, który zadecydował o tym, że zostały usunięte, był brak pieniędzy, które pozwalałyby na dokończenie sceny. Z tego powodu rozbudzające wyobraźnię sekwencje nigdy nie zostały zanimowane.
Chodziło tylko o pieniądze. Cała ta scena była dwa lub trzy razy dłuższa; impreza miała być niemal całym odcinkiem w apartamencie Roberta. No i kwestia skali: wycięliśmy z tej gry prawdopodobnie około 80 stron tekstu. Mnóstwo napisanych fragmentów musiało zostać usuniętych, by skondensować całość do formy, którą byliśmy w stanie wyprodukować.
Wszystko, co faktycznie powstało, trafiło do gry. Chcieliśmy to wstawić, ale po prostu zabrakło nam pieniędzy. Możecie więc winić branżę gier, a nie nas. Gdyby w nas uwierzono [wcześniej], moglibyśmy to zrobić.
Co ciekawe, chociaż los usuniętych scen został wyjaśniony, cenzura Dispatch faktycznie miała miejsce.
Niedawno Nintendo i AdHoc Studio ujawnili, że Dispatch trafi na poprzednią i najnowszą konsolę hybrydową japońskiej firmy. Szybko jednak się okazało, że aby tak się stało, gra musiała ulec pewnej cenzurze. Tym razem jest to oficjalnie potwierdzona zmiana.
Dispatch jest już dostępne w przedsprzedaży na Nintendo eShop. Dzięki temu fani zauważyli, że okładka gry w wersji Deluxe jest nieco inna względem tej, która wyświetla się w takich sklepach cyfrowych jak PlayStation Store czy Steam. Co ciekawe, sytuacja dotyczy jedynie Stanów Zjednoczonych, lecz to nie zostało zbagatelizowane przez fanów i rozbudziło gorące dyskusje, w których nie brakowało krytyki dla Nintendo.