PGA - Poznań Gimb Arena 2016

BLOG O GRZE
6191V
PGA - Poznań Gimb Arena 2016
Daaku | 26.10.2016, 22:41
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Sequel ubiegłorocznej Poznań Gorzała Areny.

Do usytuowanych przy ul. Głogowskiej 14 hal Międzynarodowych Targów Poznańskich zawitałem już w sumie trzy razy. Mój "chrzest" na poznańskiej ziemi miał miejsce w dwa lata temu, właśnie z okazji Poznań Game Arena, z kolei rok temu poczułem się na tyle pewnie, że napisałem nawet własną relację. Po delikatnym wbiciu się w targowy nastrój za sprawą mającego miejsce tydzień temu Warsaw Games Week (wrażenia z którego w afekcie także spisałem) stwierdziłem, że również i drugiej tego typu imprezie nie popuszczę - tym bardziej, że była to także szansa na spotkanie się twarzą w twarz ze znajomymi, których na przestrzeni roku słyszy się tylko ze Skajpa, a których, nie ukrywam, mocno przez ostatnie miesiące zaniedbałem... Udałoby się więc połączyć przyjemne z pożytecznym - pograć, napić się wspólnie piwa czy czego tam oraz zwyczajnie, jak człowiek, pogadać... Nadszedł więc czas na kolejny wyjazd - do znajomych ludzi i w znajome już miejsce, ale ale z nadziejami na zobaczenie czegoś nowego!

 

Sześciu wspaniałych... Zaraz, gdzie jest siódmy?

Tym razem grafik w pracy oszczędził mi nocki na nogach i szaleńczego biegu na dworzec zaraz po zakończeniu zmiany, mogłem więc postawić się w roli "spóźnialskiego" i na kwaterze stawić się wieczorem - piątek to i tak "dzień dla VIPów", czyli ze zwiedzania i tak wiele byśmy nie ugrali. Zamiast tego, spodziewając się posiadówki przeciągającej się do późnych godzin nocnych, nadrobiłem trochę snu i o 14:30 ruszyłem pociągiem z dworca Warszawa Centralna w stronę stacji Poznań Główny. Podróż jak podróż, nie licząc siedzącej obok studentki, która DWIE GODZINY przesiedziała z psiapsiółą na telefonie, przebiegła bez żadnych przygód - w takich warunkach doskonale sprawdza się Vita oraz podłączone do niej słuchawki. U celu podróży spędzam godzinkę w pasażu handlowym, gdzie ładuję żołądek oraz komórkę w oczekiwaniu na przyjazd @Dżonego i @Mroka vel @Darkest. Oraz na podwózkę do hostelu od @thedrw, który jako miejscowy zaoferował swoją brykę. Nasza odyseja upstrzona jest jednak trudnościami - najpierw mijamy się po drodze między dworcem zachodnim a głównym... tak ze dwa razy, by następnie sugerowane 10 minut jazdy wydłużyć do dobrych 25, spowodowanych poszukiwaniami miejsca parkingowego. Przed spotkaniem z czekającymi na nas organizatorami obowiązkowy jest jeszcze resupply w pobliskim oddziale Żabki, gdzie każdy zaopatrza się w płynną radość na resztę nocy. 

Żołnierze, baczność!

Pokój 11 w hostelu "Melange" wita nas wysokim standardem wyposażenia, do którego wliczają się Korwin, @ALF oraz jego PS4. Alfik na sam początek imprezy ma dla nas dwie wiadomości - złą oraz dobrą. Złą - @Zdun zapił pałę i dojedzie na miejsce dopiero jutro (co jest po części moją winą, bo zleciłem mu tekst do napisania...). Dobrą - dzięki temu każdy będzie mieć dla siebie wolne łóżko ;) W ruch idzie piwo, whisky, wino, cola, mieszaniny powyższych w przeróżnych konfiguracjach (piwo 0% z łychą to całkiem fajna kombinacja) oraz Dual Shocki 4, a że każdy z nas ma przecież tylko dwie ręce... Duale tymczasowo czekają na swoją kolej, zapuszczamy więc poprzez Spotify trochę klasycznej muzy. Song 2, Firestarter, trochę Roba Zombie i Nirvany - klimaty jak najbardziej na miejscu, ale w miarę coraz wyższej koncentracji akloholu i THC w krwi coraz bardziej odrywane od rzeczywistości umysły zarzucają takie kawałki, jak

lub

Kiedy już przychodzi do gry właściwej, wraz z Alfikiem odpalamy sobie Street Fightera V - to już swego rodzaju rytuał, bo rok temu mistrzem ceremonii był Ultra Street Fighter IV, a dwa lata temu - Super Street Fighter IV. Mimo nieobecności w rosterze mojego maina Sagata oraz braku Volcanic Rim pośród aren walki, rozgrywamy między sobą "parę szybkich" przed zmianą płyty na Mortal Kombat X. Wyznaję co prawda teorię, że Mortal skończył się na MK Trilogy, ale nie przeszkadza mi to w wypróbowaniu w akcji Sub-Zero oraz Reptile'a, choć niestety bez kończących walki Fatality. Później do roboty zostają zaprzęgnięte wszystkie posiadane pady, ponieważ nadchodzi czas na mecz 2vs2 w wykonaniu reprezentacji Rosji i Ukrainy. Z dwoma egzemplarzami Vity na stanie przez głowy przelatuje nam wizja Remote Play i gry 3vs3, ale i w tej skromniejszej konfiguracji zabawa jest przednia, nie tylko dla grających ale także dla kibiców. Ci pierwsi, mocno już wstawieni, nie są w stanie rozróżnić ani prowadzonych postaci, ani choćby kolorów drużyn na przydaleko ustawionym telewizorze, dając tym drugim co i rusz powody do salw śmiechu. Prześliczny gol ze strony graczy rosyjskich, bezpardonowy faul na nacierającym bramkarzu oraz Dżony opisujący dogrywkę słowami "O, trzecia połowa" zapiszą się w pamięci tej bardziej trzeźwej części towarzystwa.

Początek spotkania - czysto i grzecznie, bo wszyscy przyzwyczajają się do nowego miejsca...

...by potem jak jeden mąż zasiąść do wspólnej gry w PESa. Od lewej thedrw, Dżony, Alfik, Darkest

Po bijatykach i sportówce nadszedł kolejny punkt programu - skan twardego dysku alfikowej peesczwórki wskazał, że trzyma on tam sporo... horrorów. Zeszłoroczna nocka z P.T. nieźle zryła mi beret, więc na pierwszy ogień idzie rodzime Layers of Fear od studia Bloober Team. Zwiedzanie pogrążonej w półmroku wiktoriańskiej rezydencji jako żywo przypomina mi niezwykle nastrojowe, pecetowe Scratches... Czar jednak szybko pryska, bo parę bardziej niepokojących niż przerażających jumpscare'ów to trochę za mało, by rozbudzić naszą ciekawość. Dalsza gra nie ma sensu, gdy zbiorczo zacinamy się na zagadce z trójcyfrowym szyfrem w malutkim, zamkniętym pomieszczeniu. Całość drw określa mianem "symulatora otwierania szuflad". 

Drugie uderzenie okaże się niespodziewanie dużo bardziej udane - w ruch idzie Slender: The Arrival od Parsec Productions, czyli konsolowe rozwinięcie amatorskiego Slender: The Eight Pages. "O, po symulatorze otwierania szuflad teraz mamy symulator chodzenia po lesie" - drw próbuje pociągnąć dowcip, ale wraz z szybko zapadającym zmrokiem większość obecnych milknie i nieco bardziej skupia się na obserwowanej grze. Kierowana przeze mnie postać najpierw zbiera parę notatek w opuszczonym domu, potem nabija Alfikowi trzy trofea (za grę na pianinie, zabawę na zjeżdżalni i zabranie do ekwipunku wielkiej tablicy informacyjnej), a następnie próbuje zebrać wspomniane już 8 stron i odpalić oświetlające kopalnię generatory - wszystko to przy depczącym nam po piętach, pojawiającym się w najmniej oczekiwanych momentach Slenderze i jakimś zakapturzonym sataniście z czarnymi oczami. Sam co prawda ogrywałem to już kiedyś na Xboxie 360, ale już dla samym reakcji Alfika warto było zabrać się za to ponownie.

W tych okolicach zegarki wskazują już godzinę trzecią w nocy, więc wszyscy obecni w różnych odstępach czasu walą w kimono. Ktoś próbuje odpalić jeszcze Dead or Alive 5: Last Round, ale nie pamiętam nawet, czy coś z tego wychodzi. Towarzystwo po prostu ładuje się do łóżek i - wliczając w to mnie - błyskawicznie zasypia.

 

 

Sobota, dzień targowy

Granie do późna odciska na nas swoje piętno - nastawiony na godzinę 10. rano budzik błyskawicznie wyłączam i wracam do przerwanego snu, ale na straży planu dnia stoją chłopaki z drugiego pokoju, których słyszę niewiele później, a którzy 25 minut po ustawionej pobudce wbijają się do nas do salonu. Z tą chwilą niby wszyscy są na nogach, ale widać, że nikomu się nie chce - jedni na śniadanie grzeją sobie wczorajszą pizzę, inni jedzą ją na zimno, ktoś polewa sobie klina, ktoś odpala konsolę... Do porannej toalety ustawia się kolejka, więc w ruch idzie Metal Slug 3 w co-opie, potem ja z ciekawości odpalam Carmageddon: Max Damage i próbuję zrobić parę kółek na jakiejś nadmorskiej mapce (straszny model jazdy), potem Alfik dla świętego spokoju pokazuje nam, jak się gra w Paragona... ale przedtem klnie, że mu OL spadł, o co chodzi? Koniec końców po dwunastej wychodzimy jak jeden mąż na miasto, gdzie nagabywani przez aktywistów zbierających podpisy, dzieciaki zbierające kasę na inne dzieciaki i żuli zbierających dwójaka na dobrą wodę dojadamy śniadania, robim zapasy na później i generalnie próbujemy w rekordowym czasie dojść do hal wystawowych. Rekord koniec końców ustanawiamy na nowo - ale w tej górnej granicy, bo cały wypad trwa jakieś półtorej godziny. Kto tam chciał wejść tylnym wejściem? ;) Jeszcze tylko kupno biletów (z kas obok słyszę, że wejściówka na STARS4FANS, czyli strefę z jutuberami, kosztuje 59zł za dzieciaka, czyli dwa razy tyle co zwykle), dziarski krok naprzód i jesteśmy w środku. Zwiedzanie czas zacząć, a zacząć wypada od...

 

PSX Extreme

Pierwszym punktem naszego programu jest stoisko PSX Extreme. Nie Sony, nie Microsoft, tylko właśnie miejsce, gdzie spotkamy ludzi tworzących obecny z nami od wielu lat periodyk oraz portal. Ja zmierzam tam motywowany ponownym spotkaniem Rogera oraz Pereza, chłopaki z kolei - wystawionymi pierwszymi PlayStation, na których hulać ma Tekken 3 i pierwszy Crash Bandicoot. I zgodnie z obietnicami hulały - względem WGW budka była nieco większa, dało się w niej więc upchnąć nie tylko DWA PSXy z podłączonymi starymi telewizorami, ale także sporą plazmę, na której każdy chętny mógł wypróbować w akcji PlayStation VR. Nad wszystkim czuwał niezmordowany Perez, cierpliwie tłumacząc każdemu założenia rozgrywki i niuanse sterowania. Dżony z Alfikiem obili sobie facjaty w Tekkenie, sam Alfik później wymijał pułapki Crashem... rozmawiając w tym samym czasie przez telefon, a ja wycyganiłem od Pereza autograf na ekstrimowej naklejce z Crocem. Na Rogera się nie załapaliśmy, ale podobno "uganiał się za hostessami", także ma wybaczone. Liczymy na sutą galerię na łamach PE albo PPE!

Ogółem: Nostalgicznie i przyszłościowo zarazem

W środku Perez, za nim Dżony. A za Dżonym Alfik. A za Alfkiem w koszulce MGS - drw...

 

Microsoft

W porównaniu z WGW stoisko Microsoftu było wyraźnie skromniejsze (zabrakło strefy dla najmłodszych czy standów z kinectami), ale całą resztę zawartości udało się z powodzeniem upakować na mniejszej przestrzeni. Rzędy stanowisk dawały możliwość pogrania w Fifkę czy Forzę Horizon 3, a za kotarami przywiezionych z Warszawy standów dla dorosłych kryły się Dead Rising 4 i Gears of War 4. Tak jak i poprzednim razem, wszedłem i pograłem nieco w oba - a to niespodzianka, wciąż wydają mi się powtarzalne ;) Zabrakło grywalnego Battlefielda 1, ale jako że nie jest on eksem dla rodziny Xboksa, to już się na miejsce nie załapał.

Ogółem: Na mniejszą skalę, ale wciąż solidnie

Znajomy widok górujących nad głowami mord

 

Sony

W porównaniu z różnorodnością i przepychem, jakiego doświadczyłem tydzień wcześniej w Warszawie, na WGW Sony... ciężko było zauważyć. Firma nie miała nawet określonego na mapie wystawców stoiska, śladów ich obecności trzeba było więc wypatrywać w elementach ekspozycji innych wystawców. Jednym z nich była niewielka strefa z PlayStation VR wyróżniająca się przede wszystkim... długą kolejką do niej, wypróbowaniu gogli mogłem więc przy moim limicie czasowym po raz kolejny pomarzyć. Drugim akcentem była niewielka liczba upchniętych przy sobie PS4ek z odpalonym... Farming Simulatorem 2017, okupowanych zresztą głównie przez właściwą grze grupę docelową. Na innych śmigał podobno Overwatch, ale głowy sam za to nie dam...

Ogółem: Niby byli, a jakby ich nie było

Microsoft przyciągał układaniem klocków, a Sony - agroturystyką

 

Nintendo

Mogę bez krzty koloryzowania napisać, że już od dwóch lat Poznań Game Arena należały do Nintendo. Ogromna przestrzeń wystawowa, masa standów z nadchodzącymi grami zarówno na 3DSa, jak i Wii U, konkursy z nagrodami, najlepsze hostessy... Jak sięgnąć pamięcią, to właśnie wśród ich firmowego błekitu czułem się najlepiej. W tym roku ConQuest miał jednak szansę przebić dwie poprzednie odsłony - zapowiedź nowej konsoli, w tym przypadku Nintendo Switch, miała miejsce raptem parę dni temu, temat był więc jeszcze świeży w umysłach publiki i bardzo łatwo można byłoby w tym przypadku podtrzymać hype. Parę telebimów z puszczanym w kółko zwiastunem prezentującym możliwości sprzętu, strzeszczenie głównych zalet sprzętu z poziomu scenu, może jakiś panelik dyskusyjny z przedstawicielem naszego dystrybutora co do planowanych działań - możliwości byłoby co najmniej kilka, a każda z nich byłaby na korzyść Nintendo, nawet w kontekście naszego skromnego, ale wiernego zaścianka.

...oczywiście wszystko to miałoby sens jedynie wtedy, kiedy firma faktycznie się z czymkolwiek wystawiła. Tydzień temu, przy okazji Warsaw Games Week, nieobecność Nintendo próbowałem tłumaczyć sobie przygotowaniami do PGA, gdzie odnajdywało się do tej pory wzorowo. I co mam w takim razie napisać tym razem? "Firma do końca roku ma milczeć w sprawie Switcha, więc i ConQuest będzie milczeć"? Jasne, lista wydawnicza na konsole N nie wygląda różowo, ale jakoś dałoby się tę sytuację uratować - umożliwić wypróbowanie niedawno wydanego Paper Mario: Color Splash!, zapuścić demo bardzo rozpoznawalnego przecież Pokemon Sun/Moon, pokazać zapowiadane na ostatnim Dajrekcie gry i jakoś by to przecież poszło... A tak zamiast szansy ugrania czegoś dla siebie - znowu walkower.

Ogółem: Brak. Znowu...

 

Namco-Bandai

Znajdującą się niedaleko stanowiska PSX Extreme scenę Namco-Bandai wydawało się reklamować tylko jedno słowo: Tekken. Tekken 7 co prawda do zestawienia się nie załapał, ale i tak można tam było niezobowiązująco pograć przy masie standów z Tekken Tag Tournament 2, a tak bardziej zobowiązująco - w eliminacjach to turnieju Tekken Tej Tournament, po którym TTT2 udawał się na zasłużoną emeryturę przed premierą "siódemki". Na tyłach furorę robiła pociesznie wymachująca łapkami cosplayerka Lucky Chloe, ale ze względu na tonę nawalonego przy niej sprzętu naświetlającego oraz fotografów naprawdę ciężko było samemu zrobić jej zdjęcie. Na pocieszenie dorwałem jednak dwóch innych, o wiele bardziej znajomych zawodników, którzy swoją inscenizacją wynagrodzili mi niedostępność wiecznie zajetej kocicy.

Ogółem: Jednotorowo, ale grubo

Yoshi i Mokujin - powrót do starych dobrych lat Tekkena 3

 

Techland

Sporym powodzeniem cieszyło się stanowisko Techlandu, na którym zdecydowaną gwiazdą wieczoru był świeżutki Shadow Warrior 2 - orientalne elementy wystroju przyciągały oko już z daleka, a na miejscu poza samą grą można było nabyć nieco związanych z grą dóbr. A także strzelić sobie fotkę, dzierżąc w dłoniach elementy arsenału Wanga - zdobiony pistolet i/lub równie zdobioną katanę. Największą furorę robił jednak pracownik przebrany za Toro - jednego ze znanych z gry przeciwników. Choć "przebrany" to tu chyba za słabe słowo, ponieważ nałożenie każdego z elementów stroju zabrało jakieś pół godziny i przypominało montaż jakiegoś pancerza wspomaganego... W końcu jednak gigantyczny mięśniak stanął przed publiką w pełnej krasie, a zapowiedziany zaraz potem konkurs z nagrodami sprawił, że niemożliwością było strzelenie fotki od frontu - tak bardzo zapchało się tam od ludzi! Sam co prawda niczego nie wygrałem ani nie kupiłem, ale grę mam w planach i pozostaje ona na liście przyszłych zakupów.

Ogółem: Subarashii!

 

Masy brak, ale rzeźba już jest - od pasa w dół

20 minut później - anabole działają cuda

 

THQ Nordic

Firma, po wrześniowym rebrandingu z Nordic Games, zaatakowała hale wystawowe naręczem swoim nowo nabytych marek, z których większość była grywalna na ustawionych wkoło standach. Niestety, jest spora szansa, że statystyczny konsolowy gracz z nazw takich jak Darksiders, Elex, Battle Chasers: Nightwar, The Dwarves czy Super Dungeon Bros rozpozna wyłącznie tę pierwszą. Tym niemniej, mimo wyraźnej "pecetowości" wszystkie stoiska były przez większość czasu zajęte, więc chyba cel został osiągnięty.

 

cdp.pl

Po bardzo silnej promocji wiedźmińskiego Gwent: The Witcher Card Game podczas Warsaw Games Week, na PGA po Geralcie z Rivii nie było w zasadzie ani śladu. Asem w rękawie cdp.pl był więc po raz kolejny Wielki Giermasz, na którym, jak co roku, można było kupić taniej wydawane przez firmę gry i do którego, jak co roku, wystawały gigantyczne kolejki. Legenda głosi, że gdzieś pomiędzy koszami wypełnionymi po brzegi grami pecetowymi szło znaleźć także coś od Nintendo...

 

W skrócie

Żeby pominąć jak najmniej, w tym miejscu pokrótce wspomnę jeszcze o tych elementach i/lub stoiskach, które też przykuły moją uwagę, ale nie na tyle, aby poświęcać im osobne miejsce. Co my tam jeszcze widzieliśmy?

Cosplayerzy - ci, podobnie jak w Warszawie oraz rok temu, podczas PGA 2015, znowu dopisali. Tradycyjnie najwięcej po halach przechadzało się postaci z League of Legends, więc z imienia ich nie wymienię, sporo było też cosplayerów ze strojami znanymi z anime lub mangi (ot, Czarodziejka z Ksieżyca na przykład), do tego parę (niedosłownych) Pokemonów, a nawet Małych Kucyków. Całkiem dobrze reprezentowany był tegoroczny Overwatch, z którego wypatrzyłem Soldiera:76, D.Vę i Genjiego. 

Ubisoft - wielki nieobecny, który po solidnym uderzeniu podczas WGW odpuścił sobie Poznań.

Twitch - firma mocno zaznaczała swoją obecność na targach, sąsiadując do tego z Playem, przez co jedna hala tonęła wręcz w rozpoznawalnej, fioletowej stylistyce. W ich sklepiku można było kupić koszulki, identyfikatory, tablice do pisania i tonę innego mniej lub bardziej przydatnego stuffu, który jak nic dodawałby szpanu podczas kolejnych transmisji wideo.

Media Markt  - tym razem bez konkurencyjnego Saturna. Ceny jednak nie do końca takie konkurencyjne.

Gadżety dla graczy - w jednej hali zgromadzono również wystawców zajmujących się sprzedażą odzieży, figurek i innych szeroko pojętych gadżetów dla graczy. Mnie w oczy rzucił się wspomniany przy innej okazji Pixel Box oferujący swoje loot crate'y oraz detaliczne blind boxy (tym razem zgarnąłem jeden z Avengersów, na prezent), a także Maniak.pl ze sporym wyborem koszulek nawiązujących do Star Wars, League of Legends, Gry o Tron, StarCrafta a nawet... Pokemon GO. Zatrzęsienie było także mniejszych, ale mocno obleganych stoisk z gadżetami z mangi i anime, ale że nic z oferowanych plakatów, badzików, kubków, podkładek pod myszki etc. nie nawiązywało do Gundamów - odpuściłem. No, może jeszcze tych dwóch nendosów z Haikyuu!!  żal...

STARS4FANS - zamknięta strefa z jakimiś gwiazdami jutuba, wstęp do których efektywnie podwajał cenę biletu wejścia. Prawdę mówiąc dopiero podczas pisania tego tekstu wpadłem na stronę PGA zobaczyć listę gości i rozpoznałem całe zero z nich, ale to może dlatego, że jestem już o jakieś dwadzieścia lat za stary na kwalifikowanie się do ich grupy docelowej...

@SaltTheFries - nie mogłem nigdzie znaleźć naszej portalowej Fryty, który po długich ćwiczeniach w trybie Dojo miał podobno naklepać każdemu, kto podejmie z nim walkę na stoisku z Killer Instinct. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy mógł być fakt, że Killer Instinct nie miało swojego stoiska. Śledztwo w toku.

 

Raport z placu boju

Moje wrażenia mogliście przeczytać powyżej, ale przecież po tych wszystkich halach i stanowiskach nie chodziłem sam. Dlatego też na zakończenie zapoznajcie się jeszcze z trzema groszami od każdego z obecnych ze mną zwiedzających. Ile gustów - tyle opinii, a wierzę, że dzięki ich "trzygroszówkom" obraz całego wyjazdu stanie się pełniejszy.

 

Dżony:

Gdy piszę te słowa jest wtorek rano, za oknem z widokiem na jedno z trójmiejskich osiedli piękna angielska pogoda a ja męcząc się z drugim dniem morderczego kaca pisze te kilka słów na prośbę Daaka.
 
Krótko i na temat. Postanowiliśmy jak co roku zabrać swoje dupska (nie dupy tylko nasze dupska, każdy swoje) wrzucić je do pociągu i pojechać spotkać się w doborowym towarzystwie na wielkopolskiej ziemi. Początkowo miało być nas ośmiu ale ostatecznie zjawiło się sześciu jegomości w składzie dokładnie takim jak w roku ubiegłym.
 
Tym razem miało być kulturalnie tzn piwko, winko jednak w żabce skończyło się na kilku litrach łychy prócz tego jakieś wina i kilka piw, jak się później okazało Daaku wybrał przez nieuwagę bezalkoholowe co sprytnie nadrobił dolewając do nich owej łychy. Czas upływał nam na rozmowach, graniu w pesa i inne tytuły których nie pamiętam oraz bardzo dobrym paleniu którego było chyba z kilogram. Oczywiście przesadzam ale było tego w ciul że starczyło na dwa dni dla sześciu osób i jeszcze zostało.
 
Dzień następny gdy zwłoki zostały zwleczone z wyr to już typowy wypad na targi. Nie wszystkim chciało się iść bo przypominam że nie na targi tam jeździmy ale w końcu wybyliśmy w liczbie czterech a mianowicie ja, Daaku, Alf i DRW. Ponieważ pamiętaliśmy jak sytuacja wyglądała rok wcześniej gdy wbijaliśmy levele tym raz nie wzieliśmy ze sobą łiski a zaledwie 3 litry wina które tym razem piliśmy z pełną kulturką w markowych kubkach do kawy żabki. No i nie można zapominać o ziołolecznictwie.
 
Targi jak targi. Tym razem sporo prawie pustych hal (dwa lata temu były dwie wypełnione po brzegi a rok temu to nie pamiętam) Microsoft na bogato wystawił kilkadziesiąt stanowisk ale przed premierowo chwalili się tylko dead „ryslingiem”Na stoisku sony nie byłem a Nintendo nie było. Na jednej hali było ogromne niczym lodowisko stoisko twicza a na innej malutki boxik PSX EXTREME gdzie spędziliśmy najwięcej czasu bo mieli najfajniejsze gry tj Tekkena3 i jakiegoś Crasha. Gogle sprawdził tylko DRW ale tego wszystkiego być może dowiecie się jak Daaku wrzuci filmy
 
Wracaliśmy już w trójkę. Poznań znów kulinarnie mnie nie rozczarował bo w Gruzińskiej knajpię zamówiłem kurczaka w bakłażanach a dostałem same bakłażany. Na wieczór zamawialiśmy jakieś kurczaki gdzie surówką był pocięty w kawałki seler naciowy – tragedia
 
Dzień następny to już powrót i zgon ale szczerze to nie chcę o tym pisać
 
Pozdrawiam chłopaków i dzięki za świetnie spędzony czas. Pozdrawiam też ekipe PE i dzieki za szmatławiec. Pozdrawiam panie które siedziały naprzeciw mnie w pociągu powrotnym i które były zmuszone patrzeć na mój przepity ryj
 
Runda czwarta za rok

 

thedrw:

Siema, bez zbędnego prdl… kilka zdań nt.  samego PGA (całej otoczki i tego co się działo przy okazji Wam oszczędzę, ale powiem tylko, że „kawa z Żabki była mocna” :P)

Na PGA chodzę od lat i cieszy mnie duże zainteresowanie tą imprezą, jednak po tej edycji stwierdzam, że idzie ona w trochę innym kierunku niż bym sobie i nam graczom, dla których przecież najważniejsze są gry, życzył.

Chciałbym (marzenia nic nie kosztują, co nie?), aby było to takie (dużo) mniejsze wydanie targów typu E3, czy gamescom, na których to właśnie gry są w centrum (poprawcie mnie jeśli się mylę :P). Nie łudzę się oczywiście, że na skromnym PGA zobaczymy zapowiedzi, czy premiery, ale wystarczyłyby pokazy w dedykowanych strefach, omawianie gier przez twórców, generalnie całe show skoncentrowanego wokół gier, a nie… no właśnie o tym za chwilę.

Czy gier na PGA nie było? Oczywiście, że były, ale mam wrażenie jakby były tylko tłem do zdecydowanej przewagi stoisk ze sprzętem komputerowym, na których w 80% procentach można było na monitorach zobaczyć LOL’a. Wiadomo, że bez sprzętu nie ma grania, ale w pewnym sensie zatraca to ducha imprezy, kiedy to zamiast prezentowania gier więcej powierzchni zajmuje strefa sprzętu, w około której zgromadzone są często tłumy gimbazy, którzy jakby trzeba było to zdjęli by spodnie i biegali z gołą dupą, aby dostać smycz, czy jakiś firmowany gadżet.

Nie jest to oczywiście wina tychże dzieciaków, a firm, które się wystawiają… serio tyle kosztuje miejsce na targach, że mogą rozdać jedną myszkę, a robią show jakby rozdawali kompa za 10k zł?

Czego jeszcze było za dużo w porównaniu do gier?

1 .YouTuberów – k*wa jego mać – jak ci „pseudo celebryci” mogą być ważniejsi od gier i robi się dla nich specjalne (dodatkowo płatne) strefy?

2. Stoisk, które sprzedawały co popadnie, niczym na wiejskim targu. Bo co np. ma do gier koleś, który sprzedaje jakieś własnoręcznie wykonane metalowe opaski, czy medaliony zupełnie nie związane z tym tematem? Ale wiadomo, liczy się kolejne sprzedane stoisko, choćby kurna sprzedawano na nim jajka ;)

Czego było za mało?

Powierzchni wykupionej przez takie firmy jak Sony i MS.
Stoisk XO było nawet dużo, ale cała powierzchnia PlayStation wydawała się nie wiele większa od części promującej jedną grę: Shadow Warrior 2.

No i wspomnianych już gier, grających główne skrzypce.
Nie myślcie, że uważam, że PGA to zła impreza, promuje moje hobby i jestem z tego dumny, tylko nie chciałbym, aby np. taki rodzic, który przychodzi z dzieciakami widział najpierw minus 15 000zł na koncie bo przecież musi kupić sprzęt do grania za gruby hajs, niż był skupiony na grach.   Na pewno na ogromny plus zaliczam CosPlayerów – w nich to dopiero widać pasję do gier i szacun za czas włożony w przygotowanie naprawdę kozackich strojów. Cieszy również większa powierzchnia imprezy niż kilka lat temu oraz dedykowana strefa gier niezależnych. PLUSA Z PLUSEM za stoisko PSXExtreme, na którym to dane mi było sprawdzić PS VR (bo od samego widoku kolejki na oficjalnych stoiskach robiło mi się niedobrze) oraz skopać Dżonego i ALFA w TEKKENA 3 <3 (no dobra ALF :P był remis).

Czy pójdę na kolejne edycje imprezy? Pewnie tak, choć nie wykluczam, że może czas zastanowić się nad odwiedzeniem VIP Day’a w piątek, aby nie zmagać się z takimi tłumami, bo mimo, że impreza się rozrasta to widać, że wciąż jest to mało kontentu w stosunku do zainteresowania.  

Ciekawe, czy ktoś kto był podziela moje zdanie i obawę o dalszy rozwój imprezy? Podzielcie się w komentarzach.

PS. Osobne pozdrowienia dla Bushikena 2.0

 

ALF:

PGA powoli staje się tradycją corocznych spotkań naszej skypowej ekipy. W tym roku, nie było inaczej i ponownie postanowiliśmy zaszczycić Poznań naszą obecnością.
Skład, w którym udało w tym roku się spotkać (ja, Dżony, Dark, Daaku, thedrw i korwin) jak zwykle nie zawiódł i w ten oto sposób spędziliśmy cały weekend pod znakiem gier, alkoholu i niezdrowego żarcia, czyli wszystkiego, co nerdy lubią najbardziej. Już odliczam dni do kolejnego PGA, a kto wie, może będzie okazja spotkać się wcześniej? Mam taką nadzieję. Pozdrawiam Was mordy :*.

Same targi jak zwykle zwiedziliśmy raczej pobieżnie dlatego, jeżeli ktoś oczekuje "profesjonalnej" relacji to raczej jej tutaj nie znajdzie. Mogę jedynie napisać, że poprzednie edycje były moim zdaniem lepsze. Dlaczego? Mało nowości, brak nintendo, strefa playstation to jakiś żart, a poza tym dużo youtubów, twitchów, lolów i innego badziewia, które nijak obchodzą prawdziwych graczy. Miałem nadzieje zobaczyć w ruchu nową Zeldę, może Horizon: Zero Dawn i inne gry, których nie mogę jeszcze kupić. Tymczasem na stoiskach wystawione były tytuły, które jeślibym chciał, mógłbym dawno ograć w swojej norze.

Największe plusy? Strefa XBOX ONE i PSX extreme, które oczywiście zwiedziłem i nie omieszkałem nagrać zacnych materiałów video (jak zwykle z resztą).

Na początek XBOX, strefa otwarta:

i zamknięta 18+ !

A także wspomniane wcześniej, wypasione stanowisko PSX Extreme:

Za jakość materiałów i komentarze oczywiście nie przepraszam.

Bonus dla wytrwałych, finał pojedynku Dżony kontra Włodek (aka thedrw)

Wielkie dzięki dla mojej ekipy za kolejny epicki weekend, do następnego kochani !

 

Oceń bloga:
28

Komentarze (30)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper