Szkodliwość multi na FPS’y
Czyli przemyślenie do którego zachęcił mnie Killzone zmierzający na PS4.
Jestem fanem dopracowanych doświadczeń dla pojedynczego gracza i niemiłosiernie wkurza mnie kiedy czytam oświadczenia twórców typu „Skupiamy się na Multi ale wiecie, singiel też będzie fajny”. Otóż nie, nie będzie. W każdym razie nie w takim stopniu jak mógłby być gdyby priorytetem byłby tryb fabularny. KZ: Shadow Fall ma przeciętnemu graczowi dostarczyć jakieś 10h rozgrywki w trybie single player. Mając jednak na uwadze, że przeciętny dziś gracz raczej słabo sobie radzi, to w przypadku „weteranów gier” czas ten pewnie skróci się do np. ośmiu godzin. Owszem wiem, że nie ma co wymagać od większości tego typu gier aby dostarczały doświadczenia na poziomie Trylogii Metroid Prime, gdzie każda część przyniosła znacznie ponad 20h najwyższej jakości gry dla pojedynczego gracza.
Rozwiązanie problemu:
Zamiast robić każdą kolejną część w polityce „Nacisk na Multi”, wolałbym aby po prostu raz na generacje wydać specjalną edycje gry do takiego celu, np. „Killzone Online”. A przy płatnych dodatkach i teraz, gdy do akcji wkracza kolejna plaga gier video – mikrotranzakcje, taka polityka mogłaby mieć sens nawet i dla chciwych wieprzów w garniturach.
Tak więc jedna , może dwie części danej serii na generacje zrobione w duchu dawnych gier( single player priorytetem) oraz jedna zrobiona specjalnie dla fanów online Multi. Przy takim podejściu fani trybu dla jednego gracza nie czuliby się skonsternowani tym, że zakupili produkt, który nawet w połowie nie spełnia ich wymagań.