Assassin's Creed: Shadows – recenzja gry w wersji na Switch 2. Ubisoft zaskakuje i zachęca

Assassin's Creed: Shadows – recenzja i opinia o grze [Switch 2]. Ubisoft zaskakuje i zachęca

Wojciech Gruszczyk | Wczoraj, 17:00

Po dużym sukcesie najnowszej przygody Ubisoftu w świecie skrytobójców na trzech platformach, nadszedł czas na debiut gry na hybrydowej platformie Nintendo. Czy jednak warto zagrać w Assassin’s Creed: Shadows na Nintendo Switch 2? Przeczytajcie naszą recenzję.

Wiele powiedziano na temat Assassin’s Creed: Shadows przed premierą. Gracze zapowiadali bojkot, w bardzo krytycznych słowach oceniali kierunek obrany przez Ubisoft, a ostatecznie... miliony osób i tak ruszyły do Japonii, by przeżyć historię Naoe i Yasuke.

Dalsza część tekstu pod wideo

Przygoda nie bez powodu osiągnęła ogromny sukces na PlayStation 5, Xboksach Series X|S i komputerach osobistych. Urokliwy świat, rozbudowany gameplay i świetnie skontrastowani bohaterowie sprawili, że Assassin’s Creed: Shadows okazało się jedną z najciekawszych odsłon tej marki od wielu lat.

Ubisoft postanowił jednak zrobić dodatkowy krok i przeniósł przygodę na hybrydową platformę Nintendo - to pierwsza tak duża gra z tego uniwersum na sprzęcie Big N. I właśnie z tego powodu postanowiłem sprawdzić, jak Assassin’s Creed: Shadows działa i wygląda na urządzeniu... szczególnie biorąc pod uwagę, że Star Wars Outlaws był jedną z najbardziej pozytywnych niespodzianek pierwszych miesięcy życia Nintendo Switcha 2.

Po włączeniu... niespodzianka

undefined

Po włączeniu recenzowanego Assassin’s Creed: Shadows na Nintendo Switch 2 i zalogowaniu się na serwery Ubisoftu zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Dosłownie w kilka sekund mój stan rozgrywki z PlayStation 5 automatycznie pojawił się na platformie Nintendo. Nigdy wcześniej nie korzystałem z tego rozwiązania w grach francuskiej korporacji, nie miałem też okazji ręcznie wysyłać zapisów do chmury producenta, a jednak mimo to mogłem od razu wskoczyć do dalszej zabawy. To świetne rozwiązanie i choć wiedziałem, że taka opcja istnieje, to nie spodziewałem się, że będzie aż tak bezproblemowa - byłem przekonany, że konieczne będzie ponowne pobieranie gry na PS5 i ręczne wysyłanie pliku. Tymczasem wszystko działa tutaj naturalnie, intuicyjnie i bez jakiegokolwiek problemu.

Zanim jednak przejdziemy do konkretów związanych z wersją na Nintendo Switch 2, muszę wspomnieć, że sam powrót do Assassin’s Creed Shadows po kilku miesiącach okazał się wyjątkowo przyjemnym doświadczeniem. Wskoczyłem ponownie w XVI-wieczną Japonię i od razu przypomniałem sobie, dlaczego ten setting tak dobrze „niesie” całą opowieść - od dramatycznych scen pożaru w Iga, przez ciche infiltracje prowincji, aż po pełne napięcia spotkania na dworze Nobunagi. Historia Naoe i Yasuke wciąż działa na bardzo prostym, ale niezwykle skutecznym motywie: dwoje ludzi z kompletnie różnych światów, stojących początkowo po przeciwnych stronach konfliktu, których ostatecznie zmusza się do współpracy, bo za ich plecami działa coś większego - mechanizmy klasycznego starcia Asasynów i Templariuszy.

undefined

Fabuła przy ponownym przejściu oczywiście nie zaskakuje tak jak na premierę - znamy już kluczowe zwroty akcji, wiemy, dokąd prowadzi wątek Nobunagi i jak ostatecznie splatają się losy Naoe i Yasuke. Nie oznacza to jednak, że drugi kontakt z opowieścią traci na satysfakcji. Wręcz przeciwnie - tym razem mogłem inaczej rozłożyć akcenty, świadomie decydować, kiedy chcę patrzeć na wydarzenia oczami „klasycznego” samuraja, który wchodzi drzwiami frontowymi, a kiedy wolę wcielić się w Naoe i działać w cieniu, stawiając na skrytobójczą precyzję. Momentami miałem nawet wrażenie, że dla tej dwójki główny wątek staje się tłem, a na pierwszy plan wybijają się ich indywidualne motywacje, emocje i to, jak diametralnie różnie reagują na te same wydarzenia.

Ogromnym plusem jest to, że konstrukcja Assassin’s Creed Shadows wręcz zachęca do powrotu właśnie po to, by „przemeblować” sobie podejście do historii. Przy pierwszej kampanii częściej grałem shinobi, bawiłem się skradaniem i eliminacją z ukrycia, natomiast przy drugim podejściu dużo chętniej sprawdziłem nieposkromioną siłę czarnoskórego samuraja. Różnice w odbiorze bohaterów są naprawdę duże i - co ważne - bardzo naturalnie wpisują się w budowę całej gry. Nie dziwi mnie, że twórcy sami podkreślali, iż dwójka protagonistów ma służyć nie tylko świeżości w trakcie pierwszego podejścia, ale też realnej regrywalności. Po powrocie do Assassin’s Creed Shadows widzę, że to był świetny pomysł - gra po prostu zyskuje, gdy spojrzymy na nią z dwóch różnych perspektyw i pozwolimy sobie przeżyć tę samą historię na dwa skrajnie odmienne sposoby.

Jak Assassin’s Creed Shadows działa na Nintendo Switch 2?

Assassin's Creed Shadows - recenzja gry Switch 2 - nabity wróg
resize icon

W wersji przenośnej Assassin’s Creed Shadows naprawdę mnie pozytywnie zaskoczyło. Jasne, to nadal 30 klatek na sekundę, ale dzięki VRR i sprytnemu wykorzystaniu skalowania obrazu całość na ekranie Nintendo Switch 2 wygląda i działa solidnie. W mniejszych lokacjach animacja trzyma stabilny poziom, nigdy nie miałem wrażenia, że rozgrywka w jakikolwiek sposób się „sypie”... nawet wtedy, gdy na ekranie walczyłem jednocześnie z sześcioma czy siedmioma przeciwnikami. Szczerze mówiąc obawiałem się, że przy intensywniejszych akcjach sprzęt Nintendo może mieć problemy, ale Ubisoft naprawdę odrobił lekcję - choć trzeba uczciwie przyznać, że prawdziwą robotę wykonuje tutaj VRR, który maskuje spadki i wygładza obraz tak dobrze, że w handheldzie całość wciąż robi świetne wrażenie. Dopiero w większych miastach czuć minimalne dropy, ale nie są one na tyle mocne, by niszczyły dynamikę zabawy.

Struktura Assassin’s Creed Shadows idealnie pasuje do hybrydowej formuły: odpalasz misję, czyścisz obóz, zaglądasz na kilka znaczników i zamykasz sesję. To świetny format „jeszcze jednego zadania” przed snem, w komunikacji czy po prostu w przerwie w pracy. I to jest właśnie ten moment, w którym czuć sens istnienia tej wersji - pełnoprawny, ogromny Assassin w handheldzie, który mimo oczywistych kompromisów technicznych nadal zachowuje swój klimat i ciężar. Ceną za to wszystko jest jednak bateria. Przy wysokiej jasności i dynamicznej akcji Nintendo Switch 2 potrafi spaść z pełnego naładowania do zera w okolicach 1,5 godziny gry. Przy dłuższej trasie powerbank to obowiązek... choć szczerze mówiąc i tak zawsze mam go w plecaku, bo żywotność baterii to jeden z minusów nowej platformy.

Muszę też podkreślić, że Assassin’s Creed Shadows wypada wyraźnie gorzej w trybie stacjonarnym. W większych miastach i bardziej złożonych scenach animacja potrafi spaść w okolice 20-25 fps, a wtedy „szarpnięcia” są już widoczne gołym okiem i mogą odbierać przyjemność z eksploracji. Twórcy zdecydowanie muszą ten aspekt dopracować. W moich testach w docku nie trafiłem na żadne crashe czy wywalanie do menu, jednak jeden ze znajomych dziennikarzy zgłosił mi problemy pojawiające się właśnie po przełączeniu konsoli w tryb stacjonarny. Trudno wyrokować, dlaczego jemu gra sypała błędami, a u mnie działała bez zarzutów, ale wspominam o tym, bo zapewne i tutaj Ubisoft musi jeszcze popracować nad stabilnością portu.

Jak Assassin’s Creed Shadows wygląda na Nintendo Switch 2?

undefined

Z wizualnego punktu widzenia recenzowany Assassin’s Creed Shadows na Nintendo Switch 2 to klasyczny kompromis: widać, że punktem wyjścia była wersja z Xboksa Series S, którą później dodatkowo przycięto pod możliwości hybrydy Nintendo. Dostajemy więc tę samą Japonię, te same miasta, pola ryżowe, świątynie i zamki - tyle że w niższej jakości. W docku gra renderuje obraz w okolicach 648p, w trybie przenośnym schodzi do mniej więcej 400-480p, a następnie wszystko jest podbijane przez DLSS. W efekcie całość jest zauważalnie miększa niż na PlayStation 5 czy nawet Xboksie Series S, ale jak na mobilne granie nadal robi to wrażenie: kompozycje kadrów są zachowane, świat pozostaje czytelny, a klimat feudalnej Japonii nie znika ani na moment.

Najbardziej widać różnice w oświetleniu. Na mocniejszych platformach gra korzysta z RTGI, czyli globalnego oświetlenia opartego na ray tracingu – tutaj tego rozwiązania po prostu nie ma, a Nintendo Switch 2 działa na wariancie znanym z Xboksa Series S. Do tego dochodzi niższe SSAO, co sprawia, że obraz staje się „płytszy”: brakuje naturalnych przyciemień w rogach pomieszczeń, kontrast między światłem i cieniem jest mniej subtelny, a w niektórych cutscenkach twarze wyglądają odrobinę gorzej. Ten efekt jest znacznie bardziej widoczny na dużym ekranie, bo choć w handheldzie różnice nadal istnieją, to jednak już tak nie kłują w oczy i nie wybija to z klimatu gry.

Pod nóż poszły też różne „wizualne bajery”. Woda i połyskujące powierzchnie nie reagują tak efektownie jak na mocniejszych konsolach - odbicia są uproszczone, a symulacje fal czy kręgów w kałużach potrafią zniknąć. Uproszczono również fizykę ubrań: kimona, peleryny czy zbroje reagują na ruch mniej naturalnie, przez co sprawiają wrażenie bardziej sztywnych. Do tego dochodzi ograniczone renderowanie fryzur i brody - w zbliżeniach widać, że cieniowanie włosów jest słabsze, więc całość wygląda trochę bardziej „plastikowo”. To nie są elementy, które psują zabawę, ale różnica względem wersji na PlayStation 5 czy Xboksa Series X jest wyraźna.

undefined

Świat jako całość również został „przerzedzony”. Na Nintendo Switch 2 roślinność pojawia się w mniejszej gęstości: trawa i liście są rzadsze, część krzaczków i drobnych roślin w ogóle znika, a drzewa szybciej przełączają się na niższe poziomy szczegółowości. Tekstury podłoża czy budynków są renderowane w niższej rozdzielczości, choć z drugiej strony trzeba pochwalić deweloperów za bardzo dobre doczytywanie elementów otoczenia - gra nie zaskakuje nagłym „wyskakiwaniem” drzew, przeciwników czy konstrukcji tuż przed bohaterem. Świat jest uboższy wizualnie, ale stabilny i czytelny.

W trybie przenośnym te kompromisy są zdecydowanie najłatwiejsze do przełknięcia. Bazowe ~400-480p podbite DLSS-em daje obraz miękki, ale zaskakująco klarowny, a mniejszy ekran naturalnie maskuje niższą rozdzielczość tekstur, uproszczone SSAO i skromniejsze efekty wody. W praktyce, chodząc po Osace czy wspinając się na zamkowe fortyfikacje, bardziej zauważam kompozycję ujęć, kolorystykę nieba o zachodzie, mglisty poranek czy blask lampionów niż brak detali w trawie. To dokładnie ten poziom jakości, który w mobilnym graniu jest w pełni akceptowalny. Czytelność interfejsu, widoczność przeciwników i komfort rozgrywki pozostają nienaruszone.

undefined

Po włożeniu Nintendo Switcha 2 do docka uproszczenia stają się znacznie bardziej widoczne. Bazowe ~648p podbite DLSS-em na dużym ekranie nie ma już gdzie się schować - widać obniżoną rozdzielczość tekstur, prostsze cienie i oświetlenie, które wypada znacznie skromniej niż na PlayStation 5 czy nawet Xboksie Series S. Woda wygląda bardziej płasko, fizyka ubrań jest mniej dynamiczna, a w cutscenkach twarze potrafią zgubić część cieni, co odbiera im naturalną głębię. Trudno oczekiwać cudów - zestawienie obrazu 1:1 z wersją na mocniejszych konsolach pokazuje wyraźnie, że Switch 2 przegrywa w każdym aspekcie wizualnym. To jednak naturalny koszt mobilnej wersji tak ogromnego świata.

Najważniejsze jest to, że wszystkie te uproszczenia nie uderzają w samą rozgrywkę. Nintendo Switch 2 otrzymał technicznie odchudzoną, ale wciąż pełnoprawną wersję Assassin’s Creed Shadows - z całym światem, wszystkimi systemami i pełną zawartością gry. To nadal „duży Assassin”, tylko ubrany w bardziej kompaktową, mobilną formę.

Jak gra się w Assassin’s Creed Shadows na Nintendo Switch 2?

undefined

Assassin’s Creed Shadows na Nintendo Switch 2 po prostu działa. To nadal ta sama, ogromna i rozbudowana gra, którą znamy z dużych konsol – z pełnym otwartym światem, dwójką bohaterów, masą zadań pobocznych oraz identyczną swobodą w wyborze podejścia: ciche zabójstwa, infiltracja, frontalne starcia. Różnica polega na tym, że teraz mogę dosłownie wsunąć tę Japonię do plecaka i zabrać ją wszędzie. Struktura „jeszcze jednej misji przed snem” w tej wersji sprawdza się perfekcyjnie: odpalam konsolę, kończę rozpoczęte zadanie, zamykam sprzęt i odkładam go na bok. Ten rytm krótkich, konkretnych sesji pasuje do Switcha 2 jak ulał.

Bardzo podoba mi się również to, jak Ubisoft podszedł do samej obsługi gry w trybie handheld. Ekran dotykowy nie jest tu tylko ciekawostką - przewijanie mapy palcem, ustawianie znaczników czy korzystanie z ekwipunku jest naprawdę wygodne. W połączeniu z czytelnymi fontami oraz odpowiednio skalowanym interfejsem całość wygląda jak wersja faktycznie przemyślana pod mniejszy ekran, a nie po prostu „skurczona na siłę”. To niby detal, ale robi gigantyczną różnicę podczas dłuższych sesji.

undefined

Oczywiście, żeby to wszystko działało, trzeba pogodzić się z ograniczeniami sprzętowymi. Nintendo Switch 2 nie jest demonem mocy i to czuć - niższa rozdzielczość, uproszczone efekty, brak 60 klatek. Tyle że w trybie przenośnym naprawdę szybko przestaję myśleć o tych kompromisach. Tutaj Assassin’s Creed Shadows broni się przede wszystkim jako pełnoprawna, ogromna gra AAA, którą mogę zabrać ze sobą w podróż albo ograć z łóżka. Mam tę samą Japonię, te same misje, tę samą wolność działania - tylko w bardziej „kanapowo-łóżkowej” formie. To dokładnie ten moment, w którym hybrydowa natura Switcha przestaje być ograniczeniem, a staje się realnym atutem.

Najlepsze jest jednak to, że nie muszę wybierać między wersjami. Gdy chcę najwyższej jakości obrazu i pełnych 60 FPS, odpalam Assassin’s Creed Shadows na PlayStation 5. Dzięki bezbłędnej synchronizacji zapisu mogę jednym kliknięciem kontynuować dokładnie tam, gdzie skończyłem wcześniej. A kiedy wiem, że czeka mnie wyjazd, długi dzień poza domem albo po prostu mam ochotę na krótką sesję przed snem bez włączania dużej konsoli, sięgam po Nintendo Switch 2 i bawię się tak samo dobrze, tylko mobilnie. W takim układzie port na Switcha 2 przestaje być „gorszą wersją”, a staje się alternatywnym, równie wartościowym sposobem na granie - i właśnie w tej roli sprawdza się znakomicie.

Czy warto zagrać w Assassin’s Creed Shadows na Nintendo Switch 2?

To nie jest wizualny pokaz mocy ani poziom detali z PlayStation 5 czy Xboksa Series X. Grafika jest wyraźnie słabsza, rozdzielczość niższa, włosy, woda i oświetlenie zostały uproszczone, a całość działa w 30 klatkach na sekundę. Trzeba się na to świadomie zgodzić - Nintendo Switch 2 po prostu nie udźwignie tej gry w takiej samej jakości jak topowe stacjonarki. Ale jeżeli akceptujesz te kompromisy, dostajesz pełnoprawną, ogromną przygodę w feudalnej Japonii, która w wersji mobilnej potrafi wciągnąć dokładnie tak samo jak na mocniejszych sprzętach. To jest ta sama gra - tylko przeniesiona na format, który pozwala zabrać ją wszędzie.

Dla mnie odpowiedź na pytanie „czy warto?” jest prosta: tak, warto, jeśli traktujesz tę edycję przede wszystkim jako przenośne uzupełnienie „dużego” Assassyna lub Switch 2 jest Twoją jedyną-główną platformą. W trybie handheld Assassin’s Creed Shadows robi dokładnie to, czego od niego oczekuję - odpala się błyskawicznie, świetnie działa w formule „jeszcze jednej misji przed snem” i pozwala komfortowo wracać do rozgrzebanych zadań wtedy, kiedy nie mam czasu ani przestrzeni, by siadać do stacjonarnej konsoli.

30 FPS i cięcia w grafice są ceną za to, że tę samą, ambitną produkcję mogę mieć w torbie, plecaku czy kieszeni. I jeśli właśnie na mobilności najbardziej Ci zależy, wersja na Nintendo Switch 2 nie zawodzi - naprawdę dostarcza dokładnie tej swobody, której spodziewamy się po hybrydowej konsoli Nintendo.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Assassin's Creed Shadows.

Ocena - recenzja gry Assassin's Creed Shadows

Atuty

  • Pełnoprawna gra w kieszeni. To wciąż kompletny Assassin’s Creed Shadows - z ogromnym światem, dwójką bohaterów i pełną strukturą misji,
  • Świetnie sprawdza się w trybie przenośnym. 30 klatek wsparte VRR i rozsądne skalowanie obrazu dają naprawdę płynne, komfortowe granie, idealne do formuły „jeszcze jedna misja przed snem”,
  • Przemyślane pod mały ekran. Interfejs jest czytelny, mapa i ekwipunek świetnie działają na dotyku, a tempo misji znakomicie wpisuje się w krótkie, mobilne sesje,
  • Cross-save przez Ubisoft Connect. Możesz grać w 60 FPS na PS5/XSX/PC, po czym jednym kliknięciem kontynuować przygodę na Switchu 2 - bez żadnych strat postępów,
  • Klimat nadal się broni. Mimo technicznych cięć feudalna Japonia, zmieniające się pory roku, warunki pogodowe i nastrój lokacji robią świetną robotę.

Wady

  • Wyraźnie gorsza grafika. Niższa rozdzielczość, uproszczone włosy, woda i oświetlenie, mniejsza gęstość roślinności oraz słabsze tekstury i cieniowanie są widoczne od pierwszych minut,
  • Sztywne 30 FPS. Nie ma żadnej opcji wyższej płynności, niezależnie od trybu - trzeba to zaakceptować,
  • Dock wypada najsłabiej. Na dużym ekranie widać wszystkie kompromisy graficzne, a sporadyczne spadki do 20-25 FPS potrafią wybić z rytmu,
  • Duże zużycie baterii. Przy dłuższej sesji Switch 2 potrafi rozładować się w okolicach 1,5 godziny, więc powerbank to właściwie obowiązek.

Assassin’s Creed Shadows na Nintendo Switch 2 to wyraźnie słabsza grafika i sztywne 30 klatek, ale w zamian dostajemy pełnoprawnego Assassyna zawsze pod ręką. W trybie przenośnym gra świetnie odnajduje się w formule „jeszcze jedna misja przed snem”, a przy takim sposobie grania naprawdę łatwo pogodzić się z kompromisami. To po prostu ten sam ogromny świat, ta sama swoboda działania - tylko zamknięte w formacie, który pozwala wracać do Japonii w każdej wolnej chwili.
Graliśmy na: NS2

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper