Troll 2 (2025) - recenzja filmu [Netflix]. Kamienne serce w cieniu fiordów

Troll 2 (2025) - recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Kamienne serce w cieniu fiordów

Łukasz Musialik | Dzisiaj, 21:16

Trzeba przyznać, że kino gatunkowe to kapryśna bestia. Z jednej strony pragnie nas nakarmić popcornem i ogłuszyć decybelami. Z drugiej jednak strony, gdzieś tam pod warstwą efektów specjalnych i cyfrowego pudru, chce wykorzystać głęboko zakorzenione, pierwotne obawy, przypominając nam o lęku. Kiedy w 2022 roku Roar Uthaug przedstawił światu „Trolla”, poczuliśmy, że skostniała formuła otrzymała świeży, wręcz mroźny powiew znad Skandynawii. To było coś więcej niż tylko „norweska Godzilla”. Bardziej przypominała opowieść o naturze, która upomina się o swoje prawa.

Dziś, trzy lata później, Netflix zaprasza nas ponownie w te same góry, serwując „Trolla 2”. Czy jednak powrót do świata kamiennych olbrzymów ma sens, czy może jest tylko cyniczną próbą odcinania kuponów od niespodziewanego sukcesu? Zasiadłem przed ekranem z nadzieją, ale i z pewnym niepokojem, który towarzyszy mi zawsze, gdy widzę „2” w tytule filmu. Roar Uthaug, reżyser sprawny, co udowodnił już przy „Fali” czy „Tomb Raiderze”, staje tu przed wyzwaniem tytanicznym - dosłownie i w przenośni. Musi bowiem udowodnić, że w tej historii zostało jeszcze trochę magii, a nie sam gruz.

Dalsza część tekstu pod wideo

Troll 2 / Netflix
resize icon

Troll 2 (2025) - recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Gdy mitologia spotyka Indianę Jonesa

„Troll 2” zabiera nas w podróż, która stylistycznie dryfuje niebezpiecznie blisko nowej przygody w stylu „Skarbu Narodów”, porzucając nieco ten surowy, katastroficzny sznyt pierwowzoru. Oto bowiem nad Norwegią znów zbierają się czarne chmury, a właściwie ziemia drży pod ciężarem grozy. Nora Tidemann (w tej roli powracająca, charyzmatyczna Ine Marie Wilmann), po wydarzeniach z pierwszej części, żyje w swego rodzaju wygnaniu, próbując poradzić sobie z dylematem moralnym po pierwszym trollu. Jednakże, jak to w w filmach bywa, spokój nie jest dany bohaterom na zawsze. Tym razem zagrożenie jest dwojakie - budzi się nowy, potężniejszy byt, zwany przez niektórych „Megatrollem” (Jotunem), a w tle majaczy cień kolejnego, tym razem bardziej przyjaznego giganta, co nieuchronnie prowadzi nas ku schematowi znanemu z uniwersum MonsterVerse.

Co ciekawe, Uthaug wraz ze scenarzystą Espenem Aukanem, decydują się na pogłębienie mitologii, sięgając po postać Olafa II Świętego - króla, który odmienił Norwegię. Film stawia tezę, że owa chrystianizacja była de facto eksterminacją rdzennych mieszkańców tych ziem, czyli trolli. To fascynujący, niemal rewizjonistyczny wątek, który mógłby stać się osią dramatu, gdyby nie został przytłoczony koniecznością bycia blockbusterem. Bohaterowie, w tym niezastąpiony Andreas (Kim Falck) i kapitan Kristoffer Holm (Mads Sjøgård Pettersen), ruszają więc w trasę, rozwiązując zagadki ukryte w starych manuskryptach i grobowcach. I tu pojawia się pierwszy zgrzyt. O ile pierwsza część była uziemiona, o tyle sequel momentami odrywa się od ziemi, serwując nam logikę rodem z gier wideo. Mimo to, nie sposób odmówić tej historii pewnego uroku. Jest w tym coś z dziecięcej fascynacji legendami, z tego dreszczyku, który czujemy, słuchając opowieści przy ognisku. Czuć tu ten nordycki posmak, którego próżno szukać w produkcjach z Hollywood. To właśnie ten lokalny koloryt sprawia, że nawet gdy scenariusz trzeszczy w szwach, my wciąż chcemy wierzyć w ten świat.

Troll 2 / Netflix
resize icon

Troll 2 (2025) - recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Spektakl czy cyfrowa wydmuszka?

Przejdźmy jednak do tego, co jest daniem głównym - do spektaklu zniszczenia. „Troll 2” pod względem wizualnym jest filmem nierównym. Są momenty absolutnie zachwycające, gdzie majestat norweskiej przyrody splata się z generowanym komputerowo monstrum w sposób, który zapiera dech w piersiach. Sceny, w których Megatroll wyłania się z mroku, czy sekwencja ataku na ośnieżony kurort narciarski (z pewną dozą czarnego humoru, gdzie potwór traktuje ludzi jak przekąski), to majstersztyk. Operatorzy doskonale czują przestrzeń, wykorzystując szerokie kadry.

Niestety, im bliżej finału, tym bardziej „Troll 2” zaczyna przypominać ubogiego krewnego „Godzilli i Konga”. Twórcy, chcąc przeskoczyć poprzeczkę zawieszoną przez pierwszą część, wpadają w pułapkę gigantomanii. Finałowe starcie, choć dynamiczne, traci ten intymny, niemal mistyczny charakter, który czynił „jedynkę” wyjątkową. Zamiast grozy, otrzymujemy wrestling wielkich skał. Troll z pierwszego filmu był ucieleśnieniem zemsty natury - był straszny, bo był prawdziwy w swojej kamiennej surowości. Mimo to, trzeba oddać sprawiedliwość dźwiękowcom. Ryk trolla, niosący się echem po dolinach, czy dźwięk pękającej skały, to uczta dla uszu, która przy dobrym kinie domowym potrafi przyprawić o gęsią skórkę.

Troll 2 / Netflix
resize icon

Troll 2 (2025) - recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Serce z kamienia?

W ferworze walki gigantów łatwo zapomnieć o pierwiastku ludzkim, a przecież to on stanowi o sile dobrych filmów. Ine Marie Wilmann jako Nora dwoi się i troi, aby nadać swojej postaci psychologicznej głębi. Jej relacja z ojcem (obecnym już tylko we wspomnieniach i notatkach) oraz próba zrozumienia trolli nie jako potworów, ale jako istot czujących, to najmocniejszy punkt scenariusza. I w jednej scenie potrafi być twardą kobietą, a w drugiej zagubioną córką. Partnerujący jej Kim Falck (Andreas) wnosi potrzebną dawkę humoru i ciepła, a jego wątek nadaje całości emocjonalnego ciężaru, którego się nie spodziewałem.

Jednakże, nie sposób nie zauważyć, że postacie drugoplanowe zostały potraktowane po macoszemu. Nowa postać, Marion (Sara Khorami), choć zagrana poprawnie, wydaje się być doklejona do scenariusza nieco na siłę, aby wypełnić parytety w drużynie. Relacje między bohaterami są często szkicowe, oparte na kliszach znanych z dziesiątek innych filmów. I to boli, bo norweskie kino przyzwyczaiło nas do tego, że potrafi budować pełnokrwiste postacie z charakterem. Tutaj, w cieniu wielkich trolli, ludzie momentami karleją, stając się jedynie narzędziem do popchnięcia fabuły do przodu. Z kolei trolle są tu metaforą wypartej historii i wyrzutem sumienia narodu, który zapomniał o swoich korzeniach. To właśnie te momenty, gdy film zwalnia i pozwala nam zastanowić się nad tym, dlaczego trolle atakują, są najbardziej wartościowe. Szkoda, że jest ich tak niewiele.

Troll 2 (2025) - recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Podsumowanie

„Troll 2” to film pęknięty. Z jednej strony mamy tu do czynienia z ciekawa i dużą produkcją, która stanowi dowód na to, że Stary Kontynent potrafi robić filmy rozrywkowe i nie musi mieć kompleksów wobec Hollywood. Z drugiej strony to dzieło wtórne, bezpieczne, pozbawione tej dzikości i nieprzewidywalności, która cechowała część pierwszą. Roar Uthaug stworzył więc sequel poprawny, momentami wręcz bardzo dobry, ale nieodkrywczy.

Atuty

  • Wizualny rozmach Skandynawii
  • Świetnie przedstawiono mitologię nordycką
  • Całkiem dobre aktorstwo

Wady

  • Schematyczny i wtórny scenariusz
  • Nierówne efekty CGI
  • Bez ikry - brakuje tej nieprzewidywalnej atmosfery z części pierwszej

To solidna produkcja, która zadowoli fanów gatunku i zapewni rozrywkę na jeden wieczór, ale raczej nie zapisze się w pamięci na długo.

5,0
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper