Apple iPhone Air - test smartfona. Dla kogo jest ten iPhone i czy Apple nie przesadziło z minimalizmem?

Apple iPhone Air - test smartfona. Dla kogo jest ten iPhone i czy Apple nie przesadziło z minimalizmem?

Maciej Zabłocki | Wczoraj, 22:00

iPhone Air to najbardziej nieoczywisty i zarazem najbardziej "jabłuszkowy" eksperyment ostatnich lat. Smukły, lekki i imponująco wykonany, wygląda jak manifest projektantów z Cupertino – pokaz siły w redukowaniu formy do absolutnego minimum. Zaledwie 5,64 mm grubości, 165 g wagi i ekran OLED 120 Hz czynią z niego sprzęt, który na żywo robi większe wrażenie niż na jakimkolwiek zdjęciu. Ale wraz z tą elegancją przychodzą kompromisy – Apple poświęciło część funkcji i baterii, by stworzyć coś, co bardziej przypomina luksusowy koncept niż klasyczny iPhone.

Przyznam, że iPhone Air ciekawił mnie od pierwszych przecieków, ale od początku miałem sporo wątpliwości. Zastanawiałem się, czy to w ogóle ma sens. Po co produkować ultracienki telefon, który od razu dostaje dedykowany powerbank? Sam fakt, że Apple zaprojektowało dla niego zewnętrzną baterię, wydaje się trochę zaprzeczać idei samego urządzenia. Co gorsza, gdy wsadzimy go w etui – a większość użytkowników tak przecież zrobi – magia cienkiej obudowy momentalnie znika. Mam totalnie ambiwalentne odczucia, bo ten sprzęt w dłoni jest diabelnie wygodny. Ergonomia, rozkład masy, balans - wszystko tu dopracowano niemal obsesyjnie, a metaliczny chłód tytanowej ramy przypomina, że trzymamy w dłoni produkt z najwyższej półki.

Dalsza część tekstu pod wideo

I rzeczywiście, widać, że to nie iPhone dla każdego. Apple pozycjonuje go w sposób niepewny, trochę eksperymentalny. To model, który ma zastąpić iPhone’a 17 Pro Max w świecie biznesu i klasy premium. Telefon, który ma być symbolem statusu, a nie tylko narzędziem. Subtelny, elegancki, wyrafinowany - taki, który pasuje do estetyki pana w garniturze siedzącego za biurkiem. W tym sensie iPhone Air to nowy rodzaj „Pro” – mniej technologiczny pokaz siły, a bardziej luksusowy manifest stylu. Nie chcę go też tak pozycjonować na 100%, ale mam nieodparte wrażenie, że w tym roku iPhone 17 Pro Max to sprzęt dla filmowców i osób, które chcą mieć wszystko "naj", z kolei iPhone Air to zupełnie co innego. Klienci, którzy go kupią, są świadomi jego kompromisów, a zarazem pewni co do wyglądu i wykonania. 

Apple iPhone Air – specyfikacja techniczna:

  • Procesor: sześciordzeniowy Apple A19 Pro @4,16 GHz (3 nm) z 5-rdzeniowym GPU i 16-rdzeniowym Neural Engine. Układ o obniżonej liczbie rdzeni GPU względem 17 Pro/Pro Max
  • Pamięć: 12 GB RAM i 256 GB/512 GB/1 TB pamięci na dane użytkownika
  • System operacyjny: iOS 26 z interfejsem Liquid Glass
  • Wyświetlacz: 6,5" Super Retina XDR OLED LTPO, 2736x1260p (~460 ppi), ProMotion 1-120 Hz, HDR10, Dolby Vision, szczytowa jasność do 3000 nitów, Ceramic Shield 2 z redukcją odblasków
  • Aparat tylny: 48 Mpix (f/1.6, OIS) - pojedyncza kamera główna z trybem 24 Mpix (Fusion) oraz 2-krotnym zbliżeniem
  • Aparat przedni: 18 Mpix z Center Stage (kwadratowy sensor, auto-kadr w pionie/poziomie), wideo do 4K60, Face ID
  • Łączność: 5G sub-6 (eSIM, brak mmWave), Wi-Fi 7, Bluetooth 6, Thread, UWB, NFC, GPS/Galileo/GLONASS/QZSS, USB-C (USB 2.0), MagSafe / Qi2
  • Funkcje: Przycisk akcji, Camera Control (spust/kontrola aparatu), nowa generacja Taptic Engine, Dolby Atmos i Spatial Audio, Dual Capture (jednoczesny zapis z przodu i tyłu)
  • Bateria i ładowanie: 3149 mAh, ładowanie przewodowe - ok. 1-60% ~40 min i 1-100% ~105 min z zasilaczem ≥20W, ładowanie bezprzewodowe MagSafe/Qi2 do 25W
  • Obudowa: ultracienka rama z tytanu (Grade 5) i szkło Ceramic Shield 2 (przód/tył), IP68 (do 6 m/30 min)
  • Wymiary i waga: 156,2 x 74,7 x 5,64 mm; 165 g
  • Cena: 5299 zł za wariant 12/256 GB

Testowany dziś iPhone Air to wyraźnie coś pomiędzy ekonomiczną linią, a flagowcem. Apple zdecydowało się na kompromisy tam, gdzie można, by zyskać ultra-smukłość i lekkość. W porównaniu z iPhonem 17 tracimy więc drugi, ultraszeroki obiektyw, do tego otrzymujemy zmniejszoną baterię i ograniczone USB-C do wersji 2.0, co w codziennym użytkowaniu może być zauważalne. W rywalizacji z Galaxy S25 Edge, iPhone Air wypada słabiej w dwóch kluczowych obszarach - ekran (Edge ma OLED z lepszym kontrastem i powłoką antyrefleksyjną) oraz aparat tele (S25 Edge posiada dedykowany teleobiektyw, którego Air po prostu nie ma). Mimo tych braków, techniczne parametry Air, czyli procesor A19 Pro, 12 GB RAM, 120 Hz panel OLED - sprawiają, że w typowych scenariuszach użytkowania niewiele urządzeń oferuje coś lepszego. 

Wygląd i wykonanie, czyli jak iPhone Air wypada w praktyce?

iPhone Air_1
resize icon

Mam takie przekonanie, że iPhone Air to trochę pokaz możliwości inżynierii Apple (oczywiście w ich wyobrażeniach). To urządzenie, które bardziej niż jakikolwiek wcześniejszy model przypomina studium formy i precyzji. W dłoni od razu czuć, że to coś nowego: 5,64 mm grubości i 165 g wagi robią różnicę, której nie odda żadne zdjęcie. Ten telefon trzeba chwycić w dłoń i chwilę się nim pobawić (bez pokrowca), żeby zrozumieć o co chodzi. Smukła, tytanowa rama została połączona z tylnym „plateau”, czyli charakterystyczną wyspą kryjącą aparat i większość elektroniki. To właśnie ten zabieg pozwolił zachować tak cienki profil bez kompromisu dla wytrzymałości. Telefon praktycznie znika w kieszeni, a w dłoni daje zaskakująco solidne i przyjemne wrażenie - choć chwyt, przy tej cienkości, momentami wydaje się mniej pewny i trudno obyć się bez etui (także dlatego, że obudowa jest dość śliska). 

Pod względem jakości wykonania to Apple w najwyższej formie. Perfekcyjne spasowanie, wyważenie i detale, które zdradzają projekt o niemal jubilerskiej precyzji. Frontowy panel to 6,5-calowy Super Retina XDR OLED LTPO 120 Hz, znany z modeli Pro, ze wsparciem HDR10 i Dolby Vision, zdolny osiągnąć nawet 3000 nitów jasności (średnio nieco ponad 1400 nitów przy całym ekranie). Cieńsze ramki i jednolita tafla szkła tworzą iluzję „pełnego ekranu”, a płynność przewijania i responsywność ProMotion robią bardzo dobre wrażenie - to żadna nowość dla użytkowników Pro, ale posiadacze iPhone 15 czy 16 mogą poczuć efekt świeżości - tak, jak w przypadku iPhone 17. Co ciekawe, mimo ekstremalnej smukłości, iPhone Air w codziennym użytkowaniu nie nagrzewa jakoś za bardzo. Ciepło koncentruje się wokół „grzbietu” aparatu, ale nie wpływa to na komfort użytkowania, bo w dłoni mamy zawsze ten fragment z baterią i on pozostaje zimny praktycznie cały czas (no chyba, że mocno obciążymy telefon albo go ładujemy). 

Ten design to nie przypadek, tylko pokaz siły nie w liczbach, ale w idei. Air nie chce być najszybszym czy najbardziej wypasionym iPhonem. Ideą firmy było założenie, żeby technologia przestała dominować klienta, a zaczęła mu towarzyszyć. W świecie coraz cięższych, głośniejszych i przeładowanych sprzętów, Air jest niczym pełny oddech. Pokazuje, że elegancja wciąż może być cechą technologiczną. Dla mnie to filozoficzny eksperyment Apple. Bo nie chodzi tu wcale o parametry, tylko o emocje. Odnoszę wrażenie, że iPhone Air nie powstał po to, żeby konkurować z iPhonem 17 czy 17 Pro. On powstał dla ludzi, którzy szukają w technologii emocji, nie tylko funkcji. To telefon, który kupujesz nie dlatego, że potrzebujesz go „bardziej”, ale dlatego, że chcesz poczuć coś innego. Jest jak luksusowy zegarek - pokazuje, co można osiągnąć, gdy inżynierowie zaczynają myśleć nie o mocy, a o formie.

To świadomy kompromis. Apple mówi tym modelem: „Nie każdy potrzebuje trzech obiektywów, wielkiej baterii i ciężkiej bryły. Czasem wystarczy elegancka forma, smukłość, perfekcyjna prostota.” I to działa, bo Air zdecydowanie nie jest dla każdego. Jest dla tych, którzy nie chcą czuć telefonu, tylko z niego korzystać. Dla ludzi, którzy cenią estetykę i komfort ponad parametry, dla których urządzenie ma być elementem stylu życia, nie manifestem technologicznym. Dlatego ten projekt trafi wyłącznie do wybranych i nie będzie się dobrze sprzedawać. Nie znalazłem odpowiedzi na pytanie, dlaczego miałbym wybrać iPhone Air zamiast fantastycznego iPhone 17, skoro za więcej dostaje mniej... w dodatku wydajność też jest gorsza (mimo teoretycznie mocniejszego procesora). Dlatego odwołuję się do emocji, bo ten telefon trafi wyłącznie do tych, którym na cyferkach nie zależy. 

Codzienność, bateria, głośniki i nowy iOS 26 – czyli jak się używa iPhone Air

iPhone Air_2
resize icon

Codzienność z iPhonem Air to ciekawe doświadczenie. Na początku czujesz głównie jego lekkość i cienkość, później dopiero zaczynasz rozumieć, jak wiele Apple tu poświęciło, by osiągnąć ten efekt. W codziennym użytkowaniu to wciąż pełnoprawny iPhone klasy premium. Jest szybki, błyskawicznie reagujący, z idealnie dopracowanymi animacjami i płynnością charakterystyczną dla iOS 26. System, o którym szerzej pisałem przy okazji testów iPhone’a 17 i 17 Pro Max, tu działa równie dobrze - z tą różnicą, że domyślnie aktywny tryb Adaptive Power ogranicza pobór energii, lekko przycinając wydajność w momentach, gdy telefon nie potrzebuje pełnej mocy (ten sam tryb jest wyłączony na pozostałych telefonach z tej serii, ale możemy go włączyć w każdej chwili). Wszystko chodzi gładko - od otwierania aplikacji, po montaż wideo czy przeglądanie zdjęć. Wrażenie „lekkości” rozciąga się więc nie tylko na obudowę, ale też na sposób działania całego urządzenia. System nie jest natomiast idealny, ma trochę błędów, niektórym nie pasuje też nowy wygląd aplikacji aparatu. Są problemy z połączeniami, a mam poczucie, że na ten moment iOS 26 dość mocno drenuje baterię (w starszych modelach). 

Nie ma co ukrywać - iPhone Air nie jest tak kompletnym urządzeniem jak iPhone 17, i to czuć od pierwszych dni. Kompromisy widać w kilku miejscach: od pojedynczego głośnika mono, przez brak teleobiektywu czy ultraszerokiego aparatu, po mniejszą baterię i port USB-C w standardzie 2.0, który dramatycznie spowalnia transfery. To nie są detale, które da się zignorować - one realnie wpływają na codzienność. Na szczęście w praktyce Air działa szybciej niż można by się spodziewać po tak cienkiej konstrukcji, ale przy dłuższym obciążeniu (montaż wideo, gry, obróbka zdjęć) potrafi mocno się nagrzać w okolicy modułu aparatu, bo nie ma tu miejsca na klasyczne chłodzenie. 

Największym zaskoczeniem jest bateria. Spodziewałem się katastrofy, a dostałem… rozsądną codzienność. Mniejszy akumulator i ultra-cienka konstrukcja sugerowały, że Air będzie sprzętem „na pół dnia”. Tymczasem przy mieszanym użytkowaniu (LTE/Wi-Fi, zdjęcia, mapy, social media, przeglądanie internetu, Spotify) telefon spokojnie dociera do końca dnia – czasem wymaga krótkiego podładowania po południu, ale nie ma mowy o panice. Jasne, to nie poziom 17 Pro Max, ale zaskakująco blisko iPhone’a 17, co samo w sobie jest imponujące. Różnice wynoszą jakieś 30-40 minut na korzyść "zwyklaka", co daje ok. 7h odtwarzania filmów offline. Nie ma tragedii. Bateria ładuje się wolniej, niż u "większych braci" - dostajemy raptem 25W ładowanie (nie 40W). Zasilacz USB-C o mocy 20W uzupełnia 40% baterii w ok. pół godziny (do pełna w nieco ponad półtorej godziny), a ładowanie MagSafe i Qi2 działa całkiem sprawnie. Apple sprzedaje dedykowany powerbank MagSafe, ale przyznaję, że to jest jakiś totalnie chybiony projekt. Dlaczego nie ma go w czarnym kolorze? Po jego założeniu zyskuje grubość zwykłego telefonu, a Apple wówczas podaje czas pracy na baterii zbliżony do tego, co oferuje iPhone 17 Pro Max. No kompletny nonsens - w dodatku tego powerbanka nie mogę użyć z którymkolwiek innym iPhonem, bo do nich nie pasuje i ich nie ładuje. No i ta cena - 500 zł? Szalone i absurdalne.

I wtedy przychodzi audio. Tu nie ma co się czarować - jest dramat. Zrezygnowano ze stereo, zostawiając jeden głośnik mono. Tak, mono. W 2025 roku, w telefonie za ponad 5 tysięcy złotych. Brzmi czysto, ale scena jest płaska, a balans – żaden. Filmy, gry, muzyka – wszystko sprawia wrażenie, jakby grało „z puszki”. To rozwiązanie, które burzy całą magię premium i przypomina, że w imię cienkości Apple odjęło nie tylko gramów, ale też dźwięku. W świecie, gdzie nawet średniaki Androida mają sensowne stereo, Air wypada po prostu źle. W dodatku cicho. Osobiście dużo korzystam z zewnętrznego głośnika i ten konkretny element mocno dyskwalifikuje ten telefon w moim odczuciu. To głośnik, który sprawdzi się przy dzwonkach, powiadomieniach i okazjonalnym odtworzeniu jakiegoś filmu na TikToku. 

Na szczęście, w kwestii łączności i codziennej pracy wracamy do wysokiego poziomu. Wi-Fi 7, Bluetooth 6, UWB, Thread i 5G działają bezbłędnie. Brak mmWave to detal, który w Polsce nikogo nie obchodzi. Jedynym realnym minusem jest USB-C 2.0 – transfer po kablu przypomina czasy sprzed dekady i przy kopiowaniu filmów 4K faktycznie można się zirytować. No i musicie pamiętać, że telefon wspiera wyłącznie eSIM. Współcześnie to nie jest żaden problem, ale jeśli ktoś woli karty SIM, to iPhone Air odpada. 

Wydajność i granie - jak A19 Pro radzi sobie w iPhone Air

W moich testach iPhone Air potwierdził, że nawet ultracienka konstrukcja nie musi oznaczać kompromisu wydajnościowego. Pod maską drzemie układ Apple A19 Pro z 5-rdzeniowym GPU - jednostka nieco okrojona względem 6-rdzeniowego wariantu z modeli Pro, ale w praktyce różnice są zauważalne dopiero przy ekstremalnych obciążeniach. Co jednak istotne, taktowana jest niżej, bo osiąga 4,16 GHz, a nie 4,23 GHz jak w iPhone 17 czy 17 Pro. W Geekbench 6 smartfon uzyskał 3625 pkt w Single Core i 9386 pkt w Multi Core, a wynik 37696 pkt w teście Metal pokazuje, że to nadal topowa mobilna platforma obliczeniowa. To poziom zbliżony do iPhone’a 17, ale ku mojemu zaskoczeniu trochę gorszy. Wypada też sporo niżej od iPhone 17 Pro Max, ale ten dysponuje pełnym GPU i lepszym chłodzeniem. W AnTuTu V10 mój egzemplarz zdobył 2,18 mln punktów, co lokuje go powyżej Galaxy S25 Edge (ok. 1,9 mln), mimo że konstrukcyjnie to jednak trochę inne urządzenia.

W testach GFXBench widać, że Air wykorzystuje pełnię swojego potencjału w krótszych sesjach: Car Chase 1080p - 104 FPS, Manhattan 3.1 - 244 FPS, Aztec Ruins 1440p - 48,6 FPS, a nawet w 4K utrzymuje 20-21 FPS, co jak na tak smukły sprzęt robi spore wrażenie. 3DMark Steel Nomad Light (12,2 FPS) i Solar Bay Extreme (8,6 FPS) potwierdzają, że układ graficzny A19 Pro radzi sobie nawet w scenariuszach z symulowanym ray-tracingiem, choć oczywiście nie w takim stopniu jak większe modele z lepszym chłodzeniem (i komorą parową). W praktyce jednak trudno to wychwycić - gry pokroju Call of Duty: Mobile, Genshin Impact, Asphalt 9, Resident Evil Village czy Death Stranding działają płynnie, stabilnie i bez zauważalnych przycięć. W większości przypadków to 60 FPS w 1080p z automatycznym skalowaniem rozdzielczości, co czyni z Aira telefon w pełni gotowy do grania.

Co więcej, iPhone Air utrzymuje wysoką kulturę pracy - nawet podczas kilku dłuższych sesji temperatura obudowy nie przekroczyła u mnie 44 stopni, a throttling pozostaje delikatny i przewidywalny. W porównaniu z Galaxy S25 Edge, który w dłuższych testach potrafi zbijać taktowanie o 20-25%, Air zachowuje płynność i responsywność przez większość czasu. W grach wykorzystujących ekran 120 Hz (np. Dead Cells, Alto’s Odyssey 2) urządzenie zachowuje stały rytm, a nowy ekran OLED o tej częstotliwości idealnie współpracuje z silnikiem Metal. Do tego szybka pamięć (ok. 3,3 GB/s odczytu, 3,0 GB/s zapisu) sprawia, że czasy ładowania gier są zauważalnie krótsze niż w większości konkurentów z Androidem. Wszystkie aplikacje wczytują się czy instalują momentalnie - jak wspominałem przy okazji testów poprzedników, bo tu jest to samo - wbudowana w iPhone Air pamięć na dane użytkownika jest jedną z najszybszych na rynku.

W normalnym scenariuszu, czyli codziennym graniu, streamingu czy korzystaniu z aplikacji, różnice między iPhone Air, a iPhone 17 czy 17 Pro zacierają się niemal całkowicie. Air daje wrażenie pełnoprawnego flagowca zamkniętego w miniaturowej obudowie. To nie sprzęt do testów syntetycznych, lecz do realnego użytkowania, gdzie liczy się komfort, responsywność i kultura działania. Co mnie cieszy, bo to jednak ultracienki telefon, który myśli i reaguje jak sprzęt z najwyższej półki. Apple wyraźnie udowadnia, że potrafi zminiaturyzować potężny układ bez dramatycznych strat mocy. Owszem, nie jest to urządzenie stworzone do grania (przez baterię, chociaż jest ten nieszczęsny powerbank), ale dla zdecydowanej większości użytkowników to najbardziej wydajny „lekki” smartfon świata. Mimo wszystko szybszy niż Galaxy S25 Edge, chłodniejszy niż 17 i niemal tak płynny jak 17 Pro Max. To spore osiągnięcie.

Aparaty w iPhone Air - jak wielkim kompromisem jest brak drugiego obiektywu?

Jeden obiektyw w iPhone Air
resize icon

To właśnie aparat najbardziej zdradza filozofię iPhone’a Air i dla wielu użytkowników pozostaje mało przyjemnym kompromisem w kwocie 5299 zł. Apple zrezygnowało tu z całego fotograficznego arsenału znanego z serii Pro - nie ma ani obiektywu ultraszerokokątnego, ani teleobiektywu - zostaje tylko jeden sensor 48 MP, ten sam, który znajdziemy w iPhonie 17. To konstrukcja z tzw. Fusion Main Camera, wykorzystująca łączenie pikseli (pixel binning), by z 48 MP tworzyć szczegółowe zdjęcia o rozdzielczości 24 MP. W praktyce oznacza to świetną rozpiętość tonalną i bardzo dobrą kontrolę światła - za dnia zdjęcia są żywe, kolorystycznie wierne i powtarzalne. Widać tu rękę Apple, bo aparat „nie kombinuje”, nie podbija sztucznie kontrastu, a balans bieli pozostaje wyjątkowo naturalny. Trudno na to narzekać, co zresztą możecie zobaczyć w galerii. 

Największym zaskoczeniem jest dla mnie tryb nocny. Sądziłem, że ograniczona konstrukcja i brak drugiego sensora przełożą się na gorsze efekty, ale Air radzi sobie lepiej, niż sugerowałaby specyfikacja. W nocy zdjęcia pozostają czyste, z minimalnym szumem, a oprogramowanie dobrze stabilizuje ekspozycję nawet przy słabszym świetle. W bezpośrednim porównaniu z iPhonem 17 różnice są subtelne - głównie w precyzji cieni i kolorach skóry. Zdjęcia z Aira mają też lekko miękki charakter, bardziej „filmowy”, mniej cyfrowy - co może się podobać.

Zbliżenie optyczne jest tylko 2-krotne (a raczej „quasi-optycznie”). To crop z centralnej części matrycy, więc faktycznie obraz nie traci wiele na jakości. Ale dalej już jest tylko cyfrowa iluzja: powyżej dwukrotnego zbliżenia detale się rozmywają, a na 10-krotnym (maksimum) widać wyraźnie ograniczenia. Makro i ultraszerokie ujęcia nie istnieją. Air po prostu ich nie zrobi, bo nie ma takiego obiektywu. To telefon do klasycznej fotografii ludzi, codzienności, portretów i scen miejskich - a nie do kreatywnego eksperymentowania z perspektywą. Z przodu dostajemy za to nowy aparat 18 MP z funkcją Center Stage, który inteligentnie kadruje obraz w pionie i poziomie, dopasowując kadr do liczby osób w ujęciu. Efekty są bardzo dobre. Selfie wychodzą ostre, z dobrze oddaną fakturą skóry i głębią tła, a filmy w 4K/60 FPS wyglądają po prostu profesjonalnie.

W codziennym użytkowaniu iPhone Air sprawia więc zaskakująco dobre wrażenie. Nie jest to telefon z gorszym aparatem, tylko z jednym, ale bardzo solidnym obiektywem. Dla wielu użytkowników to w zupełności wystarczy. Dla innych - brak szerokiego kąta i telefoto to cios, który odbiera mu fotograficzną wszechstronność. I tu tkwi sedno, bo iPhone Air nie jest dla tych, którzy fotografują wszystko. To telefon dla tych, którzy fotografują dokładnie to, co mają przed sobą i chcą, by każde takie ujęcie było czyste, estetyczne i przewidywalne. W świetle dnia fotografuje jak iPhone 17, w nocy radzi sobie lepiej, niż można by przypuszczać po tak cienkiej konstrukcji. Ale to nie jest narzędzie dla pasjonatów fotografii mobilnej i nie w takim celu je stworzono. Chociaż oczywiście - w tej cenie można na to narzekać i te narzekania są w pełni uzasadnione. 

Czy zatem warto kupić iPhone Air? 

Czy zatem warto kupić iPhone Air? To zależy, jak rozumiemy słowo „flagowiec”. Jeśli jako bezkompromisowy sprzęt do maksymalnego obciążania układu, a do tego z absolutnie topowym zestawem aparatów, wówczas Air ustępuje modelom Pro. Ale jeśli przez flagowca rozumiemy telefon, który w codziennym użytkowaniu działa szybciej, chłodniej i płynniej niż większość konkurentów z Androidem, a przy tym mieści tę moc w bardzo cienkiej obudowie, no to warto go rozważyć. To jednak smartfon nieco inny niż wszystkie, chociaż przy tym nadal szalenie drogi. Jasne, ma 12GB RAM, wydajny procesor, GPU, dobry aparat do zwykłych fotek, ale ma też swoje kompromisy. iPhone Air jest świadomym wyborem dla tych, którzy wiedząc o jego wadach i tak będą chcieli go używać. Dla mnie to smartfon zaskakująco wręcz przyjemny, jego lekkość, wyważenie czy właśnie niewielka grubość sprawiają, że bardzo polubiłem korzystanie z niego. W dodatku ekran o przekątnej 6,5" robi znakomite wrażenie i mimo, że bateria jest średnia, a głośnik tragiczny, to i tak czerpałem mnóstwo radości z testów. Myślę, że ten smartfon znajdzie swoich zwolenników.

Atuty

  • Niezwykle cienka i lekka konstrukcja (ok. 5,5 mm i 165 g) daje unikalne wrażenie obcowania z futurystycznym sprzętem
  • Dobre spasowanie, wysokiej klasy materiały i typowy dla Apple wygląd "premium"
  • Ekran OLED 6,5″ 120 Hz z bardzo dobrą jasnością i pełnym wsparciem HDR/Dolby Vision, świetnie sprawdza się w grach i podczas przeglądania treści
  • Procesor A19 Pro oferuje flagową wydajność i znakomitą kulturę pracy nawet w grach AAA
  • iOS 26 działa szybko i prezentuje najpłynniejsze animacje w historii platformy (ale nadal ma swoje błędy i problemy)
  • Bardzo dobra jakość zdjęć z głównego aparatu 48 MP, zwłaszcza w świetle dziennym i półmroku
  • Świetna ergonomia – telefon idealnie leży w dłoni, a jego lekkość naprawdę zmienia komfort użytkowania
  • Obsługa Wi-Fi 7, Bluetooth 6, Thread i pełny zestaw nowoczesnych standardów łączności
  • Pomimo miniaturyzacji – bardzo dobre zarządzanie temperaturą, brak zauważalnego throttlingu w codziennych zadaniach

Wady

  • Głośnik mono to kompromis nie do zaakceptowania w tej klasie - gra płasko, cicho i pozbawiony jest głębi
  • Brak ultraszerokiego i teleobiektywu znacznie ogranicza możliwości fotograficzne - brak ProRAW, ograniczony zoom, brak makro
  • Średni czas pracy na baterii (ale i tak jest lepiej niż myślałem) w codziennym użyciu wystarczy na dzień... chociaż to też zależy. No najsłabszy spośród całej trójki nowych sprzętów, ale nie aż tak beznadziejny, jak przypuszczałem
  • Port USB-C ograniczony do standardu 2.0, co spowalnia transfery i kopiowanie danych, do tego tylko eSIM (brak slotu na karty SIM)
  • Wysoka cena (5299 zł najtaniej) przy wyraźnych brakach względem modeli Pro
  • Ekran, mimo świetnej jakości, mocno odbija światło, bo brak tu powłoki antyrefleksyjnej
  • Konstrukcja jest bardzo śliska
  • Jakiekolwiek etui niweluje całą magię designu, czyniąc telefon wizualnie „zwykłym”
  • Powerbank za 500 zł to jakiś absurd

iPhone Air to sprzęt, który trudno jednoznacznie ocenić - zachwyca formą, ale wymaga zrozumienia jego filozofii. To nie jest klasyczny flagowiec, a raczej technologiczny eksperyment Apple, w którym minimalizm i design stoją ponad surową specyfikacją. W codziennym użytkowaniu działa bardzo dobrze. Jest szybki, chłodny, lekki i po prostu przyjemny w obsłudze, jednak kompromisy w postaci przeciętnej baterii, pojedynczego aparatu i katastrofalnego głośnika są zbyt widoczne, by nie zauważyć, że to sprzęt dla świadomych pasjonatów marki, a nie dla każdego. Dla jednych będzie to najładniejszy i najbardziej „ludzki” iPhone ostatnich lat, dla innych – za drogi dowód na to, że design potrafi przysłonić resztę funkcji. No cóż, to smartfon, którego zakup trzeba sobie we właściwy sposób uargumentować.

6,5
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper