skate. - recenzja gry [Early Access]. Świeżak wskakuje na deskę…

skate. - recenzja gry [Early Access]. Świeżak wskakuje na deskę…

Kajetan Węsierski | Dzisiaj, 21:30

Deskorolki znów wracają na salony, a właściwie - na ulice i rampy. Po latach dominacji serii Tony Hawk’s Pro Skater i nostalgicznych powrotów do klasyki, na scenie pojawia się skate. - tytuł, który w gruncie rzeczy też jest powrotem i… Właśnie trafił do wczesnego dostępu, od razu wzbudzając niemałe emocje. To nie tylko kontynuacja kultowej marki, ale też próba odświeżenia gatunku w czasach, gdy gry sportowe coraz częściej balansują między symulacją a arcade’ową zabawą.

Nie jest to jednak gotowy produkt, a dopiero szkic pełnej wizji, którą twórcy chcą rozwijać wspólnie ze społecznością. Dlatego warto przyjrzeć się, jak prezentuje się ten pierwszy etap - co już działa świetnie, a co jeszcze wymaga szlifów. W końcu to właśnie takie początki pokazują, czy mamy do czynienia z projektem, który faktycznie ma szansę wskoczyć na najwyższą półkę… Czy też zakołysze się przy pierwszym ollie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Słowem wstępu

skate. - recenzja gry. Początek
resize icon

Recenzowany skate. to powrót kultowej serii deskorolkowych symulatorów, która tym razem stawia na model free-to-play i otwartą współpracę z graczami. Za projekt odpowiada studio Full Circle, specjalnie powołane przez Electronic Arts, które przygotowało tytuł będący jednocześnie rebootem i duchową kontynuacją poprzednich odsłon. Akcja gry rozgrywa się w fikcyjnym San Vansterdam - otwartym mieście pełnym ramp, barierek i przeszkód stworzonych do tricków, grindów i efektownych ewolucji.

Nie zabrakło jednak nowych elementów - można zeskoczyć z deski i poruszać się pieszo, korzystając z prostego systemu parkouru, który otwiera przed graczem jeszcze więcej możliwości eksploracji. 

Gra oferuje także rozbudowane wyzwania i wydarzenia, zarówno solo, jak i drużynowe, a nagrody w postaci kosmetycznych dodatków mają motywować do podnoszenia poziomu trudności. Filar recenzowanego skate. stanowi multiplayer, wymagający stałego połączenia z siecią, a całość uzupełnia edytor, pozwalający graczom samodzielnie wzbogacać świat gry. To tytuł, który nie tylko odświeża klasykę, ale i próbuje dostosować ją do współczesnych realiów społecznościowej zabawy.

Moje wrażenia z gry skate.

skate. - recenzja gry. Misja zaliczona
resize icon

Zacznę może od tego, że doświadczenia w grach o desce nie mam prawie wcale. Za dzieciaka zagrywałem się dużo w Tony Hawk’s Pro Skater 2 na PS2, ale to zamierzchłe czasy. Później nieco bawiłem się w odświeżeniu, ale nie na tyle, aby nazwać się znawcą tematu, albo chociaż gościem, który zdzierał kółka z deski ze świadomością tego, jakie tricki wykonuję. 

Zresztą, a deskorolce w realu potrafię się co najwyżej przewrócić na prostej drodze, więc wchodząc do recenzowanego skate. czułem się jak kompletny nowicjusz. A jednak Flick-It - system sterowania, w którym każdy trick to odpowiedni ruch gałką - kupił mnie od razu. Jest coś uzależniającego w tym, jak prosty gest przekłada się na manual, ollie czy grind, a potem nagle okazuje się, że to wcale nie takie proste. Wymaga wyczucia, a każda udana kombinacja daje satysfakcję większą niż niejeden boss w grach akcji.

Drugą rzeczą, która mnie ujęła, jest klimat San Vansterdam. Jasne - miasto bardziej przypomina gigantyczny skatepark niż prawdziwą metropolię, ale w praktyce to wcale nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie - każda uliczka, rampa czy balustrada zdaje się krzyczeć, że warto na nią wskoczyć. Zamiast rozbudowanego, żyjącego świata dostajemy przestrzeń zaprojektowaną po to, żebyśmy mogli się bawić, eksperymentować i wpadać na pomysły, których sami autorzy pewnie nawet nie przewidzieli.

Nie da się jednak ukryć, że ten stały online daje się we znaki. Niby nie wyrzucało mnie z serwera, ale wrażenie, że gra bardziej przypomina MMO niż klasyczne Skate, jest dość mocne. Zwłaszcza gdy co jakiś czas akcja przerywana jest komunikatem o zdobyciu nowego poziomu, a sklepów, w których możemy kupić kolejne koszulki, naklejki na deskę, czy czapki, są w gruncie rzeczy bardzo często. 

A mimo to… Wciąż potrafię się tu bawić. Odpalenie skoku w odpowiednim momencie, wbicie się w grind, a potem płynne przejście do kolejnego tricku - to wciąż daje frajdę i poczucie wolności. Co prawda odpalam tutaj częściej mój własny soundtrack na słuchawkach, niż ten dostępny w grze, ale można się w tym wszystkim zatopić. Dobrze pasuje mi tu określenie “beztroska”, które ciśnie się samo na usta. 

skate. nie jest idealny, ale...

skate. - recenzja gry. Misja trwa
resize icon

Choć niekiedy czułem się bardziej jak turysta niż profesjonalny skater, szybko odkryłem, że gra potrafi wciągnąć nawet takiego żółtodzioba jak ja. Dużo rzeczy działa ti intuicyjnie, a mi wystarczy, że nie ląduję twarzą na betonie. To właśnie ten dostępny, a jednocześnie satysfakcjonujący system sprawił, że jako nowicjusz czułem się na równych prawach z bardziej doświadczonymi graczami. No, przynajmniej z mojej perspektywy. 

Nie ma jednak co ukrywać - cała cukierkowa otoczka gry to broń obosieczna. Z jednej strony lekkość klimatu i kolorowa oprawa sprawiają, że łatwo się w tym świecie odnaleźć, a nawet ktoś bez doświadczenia może poczuć „flow”. Z drugiej - wiem, że fani starszych części mogą czuć się zawiedzeni, bo brakuje tu tej surowości i autentycznego brudu ulicznego skate’owania. Recenzowany skate. jest przyjemne i przystępne, ale jego luz i przesłodzona stylistyka mogą nie trafić w gusta wszystkich - szczególnie tych, którzy tęsknią za ostrzejszym tonem dawnych odsłon.

Może skate. stracił trochę charakteru i wpakował się w ramy współczesnych gier-usług, ale w samym sercu nadal bije puls deskorolki. A ja, choć nigdy nie byłem skaterem, łapię się na tym, że po raz kolejny chcę spróbować jeszcze jednego tricku.

Podsumowanie skate.

Patrząc na skate. z perspektywy nowicjusza, trudno odmówić mu jednej rzeczy - to gra, która potrafi bawić. System Flick-It wciąż daje sporo satysfakcji, a możliwość wspólnej jazdy z innymi graczami w San Vansterdam potrafi wciągnąć na dłużej, niż można by przypuszczać. To kawałek kodu, który nie zamyka drzwi początkującym, a raczej otwiera je szeroko, pozwalając każdemu znaleźć własny rytm i frajdę.

Z drugiej strony, nie da się przejść obojętnie obok tego, co w skate. zgrzyta - od cukierkowej oprawy, która nie każdemu przypadnie do gustu, po fakt, że całość została zamknięta w ramy gry-usługi. Ale skoro to dopiero wczesny dostęp, wiele jeszcze może się zmienić. Na dziś pozostaje więc dziwna mieszanka: doświadczenie, które potrafi dostarczyć radości, a jednocześnie wywołać pytania o to, czy seria wciąż pamięta swoje korzenie.

Ocena - recenzja gry skate.

Atuty

  • - W San Vansterdam można się zatracić
  • - System tricków bardzo przyjazny nowicjuszom
  • - Nie trafiłem na większe problemy techniczne
  • - Wspinaczka to ciekawy dodatek

Wady

  • - Soundtrack ma kilka perełek, ale całościowo nie zapada w pamięć
  • - Bardzo szybko możemy odczuć, że to gra-usługa
  • - Cukierkowa forma nie każdemu przypadnie do gustu
  • - Na dłuższą metę da się odczuć pewną powtarzalność

skate. to gra przyjemna i mam wrażenie, że to jej największa zaleta. Jest to jednak również wadą, ponieważ na dłuższą metę nie wystarcza, aby przyciągać mnie raz za razem do konsoli, bym odpalał projekt i chciał testować nowe ruchy. Co więcej, mocno dają się we znaki funkcje "gry-usługi" i nastawienie na multiplayer, co często wybija z immersji luźnego śmigania na desce.
Graliśmy na: PS5

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper