Firefighting Simulator: Ignite - recenzja gry. Symulator strażaka, czy symulator z kosza?

Firefighting Simulator: Ignite - recenzja i opinie o grze [PS5, XSX, PC]. Symulator strażaka czy gra z kosza?

Igor Chrzanowski | Dzisiaj, 22:00

Rynek symulatorów staje się coraz cięższy i trudno jest zawojować świat byle czym, choć to nadal możliwe. Czy jednak Firefighting Simulator: Ignite jest tytułem dla prawdziwych koneserów gatunku, którzy poszukują mocnych wrażeń? Odpowiedź w recenzji!

Rosnące coraz bardziej koszty produkcji gier sprawiają, że stworzenie czegoś naprawdę imponującego jest diabelnie trudne, ale z drugiej strony rozwijające się technologie znacząco ułatwiają nam kreacje czegoś relatywnie ładnego, w dość prosty sposób. Dzięki temu budżetowe symulatory stają się coraz ładniejsze i mogą pozwolić sobie na więcej, utrzymując szalone tempo rozwoju całej branży.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pierwsze Firefighting Simulator od wydawnictwa astragon Entertainment było całkiem niezłą produkcją, choć cierpiącą na pewne braki. Czy zmiana dewelopera i zwiększenie priorytetu pozwoliło na stworzenie prawdziwego hiciora godnego branżowej elity, czy jednak dostaliśmy kolejnego gniota z kosza, jakie zalewają Steama?

Firefighting Simulator: Ignite - misją strażaka jest ratować życie

Firefighting Simulator: Ignite - mechaniki
resize icon

Stworzenie naprawdę solidnego symulatora strażaka, to wbrew pozorom bardzo ciężkie zadanie, albowiem kluczowe w tym wszystkim jest to, aby odpowiednio przygotować algorytm prezentujący nam zachowanie samego ognia. Bez tego wszystko inne jest tylko marną imitacją i lekką gierką jak nieco zapomniane dziś Flame Over, czyli rogue-like'owa mini-gierka o byciu strażakiem, gdzie ogień działał jak chciał, że tak to ujmę. Czy zatem recenzowane dzieło zdaje najważniejszy test i oferuje nam prawdziwie żywy, energiczny i nieprzewidywalny ogień? Powiedziałbym, że pod tym kątem jest naprawdę dobrze. Niegaszony ogień rozprzestrzenia się tam gdzie teoretycznie powinien i czasami opanowanie jego zachcianek jest dość wymagające. Jeśli źle zawieje wiatr, zajmie się wyschniętymi obiektami, polewanie palącego się tłuszczu wodą sprawi, że ogień wystrzeli jeszcze bardziej, a małe ogniska najlepiej zdusić w zarodku, bo zaniedbane zrobią wam niemałe kuku. 

Nie jest to może jeszcze w pełni coś, czego można oczekiwać, aby można mówić o pełnej symulacji z prawdziwego zdarzenia, ale jak na grę tego kalibru, jest jak najbardziej usatysfakcjonowany tym, z czym miałem do czynienia. A trzeba przyznać, że na wyższych poziomach trudności naprawdę trzeba się sporo namęczyć, aby przejść daną misję. Generalnie Firefighting Simulator: Ignite ma dość przyjemną strukturę rozgrywki, dając nam sporą dowolność w tym jakie misje chcemy ogrywać i w jakiej kolejności. Wchodząc w mapę wybieramy miejsce docelowe, czytamy o specyfikacji zadania i decydujemy czy chcemy się to teraz podjąć. Jeśli tak, możemy wybrać poziom trudności, format naszej drużyny strażaków oraz czy chcemy dojechać na miejsce sami. 

Podróżowanie po przygotowanym przez deweloperów mieście jest spoko smaczkiem, ale jednak nie jest czymś tak szałowym, aby za każdym razem wsiadać za kółko. Bez przesadnego pastwienia się nad tym aspektem gry, śmiało możesz napisać, że jazda po mieście po prostu jest. I tyle. Sam parę razy się przejechałem ale generalnie częściej wybierałem opcję pominięcia. Gdy już zaś przyjedziemy na miejsce, mamy ręce pełne roboty, co w zależności od poziomu trudności może być bardziej lajtowym zajęciem lub też stresującą walką o życie każdego poszkodowanego. 

Firefighting Simulator: Ignite - nie baw się ogniem

Firefighting Simulator: Ignite
resize icon

Jak już wspominałem, deweloperzy bardzo starali się odzwierciedlić specyfikę pracy strażaków, dlatego przywiązali sporo uwagi do różnorodnych obowiązków i narzędzi z jakich korzystają ludzie w tym zawodzie. Jako gracze dostajemy zatem dostęp do prawdziwych, licencjonowanych wozów strażackich wraz z ich wyposażeniem i wszystkimi bajerami. Nie jest ich dużo, bo raptem 7, ale są bardzo dobrze odwzorowane. Dodatkowe sprzęty takie jak gaśnice, huligani, piły tarczowe czy węże oraz końcówki także są wiernie odwzorowane, przy czym twórcy fajnie symulują fizykę węża, omijając potencjalne problemy z blokowaniem się. Mamy więc połączenie takiego mini efektu wow z przyjemną implementacją. 

Co do samych zadań, te są ciekawe, ale wiadomo, że cudów w wariacjach nie ma co oczekiwać. Będziecie ratować przytomnych i nieprzytomnych ludzi, odłączać prąd, gasić palące się tłuszcze, walczyć z irytującym wiatrem, czy też wspinać się na dachy, aby opanować szalejące płomienie. Gdy się już opanuje podstawy, szybko można zauważyć, że w każdym poziomie ukrytych zostało mnóstwo mikro mechanik. Chodzi tutaj dokładnie o takie bardziej zaawansowane metody rozgrywki, dzięki którym dostaniecie się w różne miejsca na skróty. Wystarczy, że uzbroicie się w siekierę, ogarnięcie drabinę, albo odpowiednio rozdacie zadania członkom swojego zespołu. 

W recenzowanym Firefighting Simulator: Ignite bardzo ważny jest właśnie ten aspekt społecznościowy i współpraca pomiędzy graczami. Warto się komunikować, dzielić się zadaniami i wspierać w różnych sytuacjach. Na przykład gdy zabraknie nam narzędzia, możemy poprosić innego gracza lub NPC, zamiast samemu dygać przez 4 piętra. 

Firefighting Simulator: Ignite - czy warto zagrać?

Recenzowane dziś Firefighting Simulator: Ignite na pewno nie jest grą z kategorii premium, jak Euro Truck, Farming czy Microsoft Flight Simulator, które to są mistrzami w swojej klasie i wyznaczają pewne jakościowe standardy. Nie jest to też jednak jakiś śmieć z kosza za 20 złotych, jak te 15 lat temu. Widać tu, że autorzy mieli spore ambicje i bardzo starali się oddać swoją wizję gry w pełni, ale niestety budżet zmuszał ich do pewnych ograniczeń, które czasami mają wpływ na rozgrywkę, a czasami po prostu bywają nieco zabawne. Całościowo to jednak solidna gra, przy której naprawdę można się fajnie pobawić.

Ocena - recenzja gry Firefighting Simulator: Ignite

Atuty

  • Działanie drużynowe to podstawa
  • Całkiem wiernie oddaje zadanie jakie musi wykonywać strażak
  • Spora liczba mechanik wprowadza różnorodność
  • Nieźle przygotowane zachowanie samego ognia
  • Prawdziwe licencjonowane wozy strażackie

Wady

  • W sumie mało satysfakcjonująca jazda pojazdami
  • Mechanik jest sporo, ale są do siebie nieco zbyt podobne
  • Miejscami bywa mało intuicyjna
  • Budżetowe cięcia bywają aż nadto widoczne

Firefighting Simulator: Ignite to całkiem przyjemny symulator strażaka, ale do pełni szczęścia sporo jeszcze brakuje. Jeśli jednak szukacie ciekawej gry, która przybliży wam ten fascynujący zawód, obecnie lepszej produkcji na rynku chyba nie znajdziecie.
Graliśmy na: PS5

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper