
LEGO Voyagers — recenzja gry. Przygarnij kro..klocka
Sześć lat temu, młoda ekipa Light Brick Studio dała mobilnemu światu ciepło przyjętą przygodówkę w świecie LEGO — LEGO Builder's Journey. Po drodze doczekaliśmy się pecetowego wydania oraz edycji na wszystkie obecne aktualnie na rynku konsole. Z początkiem deszczowej jesieni ekipa wraca z drugą propozycją, tym razem pod patronatem Annapurna Interactive.
Niestety w moim odczuciu, LEGO Voyagers jest w wielu aspektach gorzą produkcją od przywoływanego wcześniej Builder’s Journey. Tym, czym może gra u niektórych zaplusować to nastawienie na kooperację, lokalną lub sieciową. Choć powinienem doprecyzować, że współpraca jest obowiązkowa, bo sami w LEGO Voyagers nie zagramy. Dobrą wiadomością jest jednak obecność Friend Passa, przez co nasz znajomy nie musi kupować gry, by z nami zagrać. Choć patrząc na cenę gry, czas potrzebny na jej ukończenie i ogólną jakość — lepiej poproście kumpla o częściowy zwrot wydatków.





Klocki też mają marzenia
Podobnie jak w LEGO Builder's Journey w nasze ręce zostaje oddany nam klocek. Anonimowy, niezdefiniowany inaczej niż przez kolor i bez możliwości rozmowy (widział ktoś gadające klocki?). Jedyną formą komunikacji, jaka została nam udostępniona, by porozumieć się z partnerem to bliżej nieopisane kwęki. Historia opisywana przez scenarzystów jest z początku mocno enigmatyczna. Mówiąc prościej — nie wiadomo, o co chodzi. Po prostu. Jednak wraz z upływem kolejnych rozdziałów zaczynamy łapać, gdzie wędrują tytułowi podróżnicy.
Nie zakładajcie jednak, że LEGO Voyagers ma w tej warstwie drugie dno. To prosta opowiastka o marzeniach, bez większego morału, co jest raczej niepodobne do wydawcy, który wręcz uwielbia “artsy” gry, często silące się na głębsze przesłanie. Więc z jednej strony mamy tutaj historię, która w ogóle nie angażuje gracza, a z drugiej przynajmniej scenarzyści nie serwują nam moralizatorskich truizmów pod płaszczykiem wzruszającej, klockowej sztuki.

Budowanie z klocków? Nie ten adres
Jeśli liczyliście, chociaż, że w aspekcie rozgrywki LEGO Voyagers pozamiata, to niestety, nie ten adres. Owszem, budujemy z klocków, ale kładki / mosty, by przejść dalej i móc rozkoszować się interaktywnymi scenkami do obejrzenia. Faktycznego budowania obiektów mających przełożenie na rozgrywkę tutaj zbyt wiele nie mamy. I jeśli przyjmiemy do siebie konwencję tej produkcji, to da się z tym wytrzymać. Choć warto wiedzieć, czym ta produkcja nie jest. A na pewno nie jest miejscem, w którym przyjdzie nam swobodnie korzystać z klocków. Mam nieodparte wrażenie, że w LEGO Builder's Journey budowaliśmy po prostu więcej aniżeli w LEGO Voyagers, co jak na grę o klockach jest dziwnym podejściem ze strony twórców.
Skoro nie budujemy, to co robimy? Cóż, głównie turlamy się przed siebie i skaczemy. Od czasu do czasu odepniemy klocek z wybranego miejsca, żeby coś przewrócić i zrobić sobie przejście dalej. Sterowanie samo w sobie nie jest złe. Zachowuje fizykę ruchu (łatwo nie jest, klocek jest prostokątny, a doczepienie do nas kolejnych powoduje, lekko mówiąc, zaburzenie sylwetki), a same poziomy są raczej tak skonstruowane, by robić nam jak najmniej problemów z przechodzeniem. Irytowało mnie jednak czasami to, jak działa system „przyczepiania” się do klocków. Często łapie naszego partnera lub powoduje, że klocek, który jest z nami złączony, po prostu odpada.
Zakładając, że ten tytuł powstał przede wszystkim z myślą o osobach grających rzadko (lub nawet w ogóle) lub dzieciach, to jestem w stanie zrozumieć niski poziom trudności, jakim cechuje się LEGO Voyagers. Niestety z mojej perspektywy przełożyło się to na tytuł, który z pamięci wyleciał mi po jednej nocy. Choć muszę zaznaczyć, że proces kooperacyjnego przejścia nie był naznaczony niechęcią. Raczej brakiem wzbudzonej ekscytacji ze strony LEGO Voyagers.
Przynajmniej jest ładnie
W jednym aspekcie LEGO Voyagers broni się na pewno. Oprawa wizualna. Tak, wiem, już widzę, co możecie sobie myśleć, patrząc na zrzuty. Jednakże to, jak wygląda ten tytuł, sprawiało, że czasami miałem potrzebę zatrzymania się i podziwiania klockowej scenerii. Sporo dobrego robi tutaj oświetlenie, które nierzadko nadaje scenom odpowiedniego klimatu. Swoje robi także raytracing (nawet na konsolach), dzięki niemu promienie światła odbijają się tak, jak powinny od różnych powierzchni klocków. Ciężko mi też doczepić się do ścieżki dźwiękowej, która po prostu pasuje do LEGO Voyagers. Nie ma tutaj utworów, które byśmy chcieli słuchać poza grą, bardziej to kompozycje nadające się do puszczania w tle podczas pracy na PC.
Może muzyka w LEGO Voyagers zdążyłaby mi się osłuchać, gdyby nie to, że całość jest do zaliczenia w 3 maksymalnie 4 godziny jeśli gramy z kimś pozbawionym zdolności logicznego myślenia. Nie jest to dużo, choć muszę tutaj docenić Annapurnę, gdyż nie pokuszono się o skąpienie na graczach i dzięki obecności Friend Passa, nasz towarzysz gry nie musi kupować. Mój był raczej zadowolony, choć podzielał moją opinię na temat tej gry. To produkcja bardzo w stylu Annapurna Interactive, gdzie najmniej ważnym aspektem są mechaniki rozgrywki. Jeśli to Wam nie przeszkadza, to LEGO Voyagers może trafić w Wasz gust. U mnie niestety się tytuł rozjechał z oczekiwaniami i pozostaję jednak przy twierdzeniu, że Builder’s Journey jest lepsze.
Ocena - recenzja gry LEGO Voyagers
Atuty
- Oprawa wizualna i dźwiękowa
- Nie wymaga zakupu dwóch kopii z racji obecności Friend Passa
- Prosta do opanowania rozgrywka
Wady
- Historia w stylu Annapurny, choć tym razem do zapomnienia
- Problemy z systemem doczepiania się do klocków
- Za mało budowania, za dużo oglądania scenek
LEGO Voyagers nie jest przesadnie złą grą. Po prostu jest krótka i szybko o niej zapominamy.
Graliśmy na:
PS5
Przeczytaj również






Komentarze (1)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych