Star Trek: Strange New Worlds - recenzja po 5 odcinkach 3. sezonu serialu [SkyShowtime] Powrót do korzeni

Star Trek: Strange New Worlds - recenzja po 5 odcinkach 3. sezonu serialu [SkyShowtime] Powrót do korzeni

Łukasz Musialik | Wczoraj, 21:00

Kiedy ostatnim razem widzieliśmy załogę USS Enterprise, tkwiliśmy razem z nią w potrzasku. Nie w potrzasku fabularnym, tanim chwycie scenarzystów, lecz w prawdziwej, egzystencjalnej pułapce, jaką jest dylemat bez dobrego rozwiązania.Finał drugiego sezonu Strange New Worlds był mistrzowskim zawieszeniem akcji, które pozostawiło kapitana Pike’a – i nas, widzów – z ciężarem niemożliwej decyzji, w obliczu zagrożenia ze strony Gornów, które z abstrakcyjnego horroru, przeistoczyło się w namacalną, śmiertelną siłę. 

Oczekiwanie na sezon trzeci było zatem naznaczone nie tylko ciekawością, ale wręcz niepokojem. Czy twórcom uda się udźwignąć ten ciężar? Czy powrót na pokład Enterprise przyniesie katharsis, czy może bolesne rozczarowanie? Po seansie pierwszych odcinków mogę z ulgą, ale i z pewnym drżeniem serca, donieść, że flagowy statek nie tylko utrzymał kurs, ale obrał go na jeszcze głębsze, mroczniejsze i bardziej fascynujące wody, choć nie obyło się bez błędów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Star Trek: Strange New Worlds Sezon. 3
resize icon

Powrót do akcji

Premierowy odcinek trzeciego sezonu, będący finałem dwuczęściowej historii z poprzedniego sezonu, rzuca widzów prosto w wir kosmicznej batalii z Gornami. To przede wszystkim spektakl wizualny – efekty specjalne i design produkcji stoją na najwyższym poziomie, godnym kinowych produkcji. Pike, desperacko próbujący uratować porwanych członków załogi, w tym Batel (Melanie Scrofano), pokazuje się jako kapitan gotowy nagiąć rozkazy w imię wyższych wartości. To klasyczne dylematy Star Treka – konfrontacja między obowiązkiem a moralnością, między rozkazami a ludzkim sercem.

Problemem odcinka jest jednak jego zbyt uporządkowane zakończenie. Po dramatycznych scenach walki, porwaniach i zagrożeniu dla całej Federacji, wszystko wraca do status quo zbyt gładko i przewidywalnie. Gorny, które miały być wiarygodnym zagrożeniem, stają się kolejną wersją generycznych “złych kosmitów”, a ich charakterystyka odbiega znacząco od oryginalnej wizji z klasycznego odcinka “Arena”. Największym problemem są jednak coraz częstsze nawiązania do oryginalnej serii, które czasem wydają się wymuszone – Pike niemal mrugnął do kamery, zapowiadając powrót Gornów w przyszłości. Ta nadmierna nostalgia zaczyna przysłaniać własny głos serialu.

Star Trek: Strange New Worlds Sezon. 3
resize icon

Komedia romantyczna w kosmosie

Drugi odcinek sezonu, to powrót do jednej z najlepszych tradycji Strange New Worlds – lekkiej komedii romantycznej z Spockiem w roli głównej. Po trzech miesiącach od wydarzeń z poprzedniego odcinka, Chapel (Jess Bush) wraca ze swojej misji z doktorem Korbym (Cillian O’Sullivan), co staje się katalizatorem dla emocjonalnego rozwoju Spocka (Ethan Peck). Ten odcinek to mistrzowska demonstracja umiejętności komediowych Pecka, który udowadnia, że rozumie złożoność swojej postaci – jej wewnętrzne zmagania między logiką a emocjami.

Największą atrakcją odcinka jest występ Rhysa Darby’ego, który kradnie każdą scenę swoją charyzmatyczną, stopniowo coraz bardziej złowrogą grą. To właśnie takie nawiązania, gdy są organiczne i służą fabule, pokazują, jak Strange New Worlds powinno wykorzystywać dziedzictwo franczyzy. Problem pojawia się jednak w szczegółach – współczesne marki i wkładki muzyczne z lat 80. wydają się nie na miejscu w uniwersum Star Treka, co psuje immersję. To drobiazg, ale w serialu o tak wysokiej jakości produkcyjnej takie potknięcia są szczególnie widoczne.

Star Trek: Strange New Worlds Sezon. 3
resize icon

Mroczny zwrot

Kolejne odcinki wprowadzają do sezonu znacznie mroczniejszy ton. To przede wszystkim dwuosobowy spektakl Ansona Mounta i Babsa Olusanmokuna jako doktora M’Bengi, których chemia na ekranie rozwija się w warunkach ekstremalnego stresu. Odcinki wykorzystują klasyczną formułę Star Treka – misję ratunkową w wrogiej przestrzeni – ale dodają też lekkie elementy horroru, które wyraźnie odróżniają je od tradycyjnego podejścia do franczyzy.

Największym problemem jest czasami... nadmierna brutalność. Wrogowie, choć wizualnie przekonujący, istnieją głównie po to, by dostarczyć spektaklu przemocy – m.in. dostarczając rozprysków krwi na obiektywach kamer. Czasem jedna scena w serialu przypomina bardziej “Evil Dead” niż Star Treka, odchodząc od bardziej family-friendly podejścia, które charakteryzowało serial w przeszłości. Gdy dwa z trzech pierwszych odcinków sezonu to “często brutalne spektakle”, zaczyna to budzić obawy o kierunek, w którym zmierza serial.

Równie problematyczne jest moralne rozwiązanie problemów doktora M’Benga, czy Pike’a. To kompromituje obie postacie – M’Bengę jako oficera medycznego z krwią na rękach, a Pike’a jako kapitana, który wykorzystuje swoją pozycję, aby chronić przyjaciela. To rodzaj moralnej dwuznaczności, która może działać w “Deep Space Nine”, ale tutaj wydaje się nie na miejscu.

Star Trek: Strange New Worlds Sezon. 3
resize icon

Ewolucja postaci i obsady

Trzeci sezon wyraźnie pokazuje dążenie do przekształcenia Strange New Worlds w wersję “lite”. Martin Quinn jako Scotty zyskuje coraz większą prominencję, zastępując stopniowo Carol Kane (Pelia) w spotkaniach kadry oficerskiej. Quinn radzi sobie dobrze w tej roli, ale ta zmiana sprawia, że serial wydaje się powolnym marszem ku epoce Kirka, zamiast cieszyć się byciem “serialem Pike’a”.

Melissa Navia jako Ortegas otrzymuje w końcu więcej czasu na planie, mierząc się z traumą po doświadczeniach jako więzień Gornów. Naruszanie łańcucha dowództwa i napięta scena przeprosin sugerują możliwość jej nagłego odejścia ze Gwiezdnej Floty w tym sezonie.

Christina Chong jako La’an również otrzymuje swój moment w epizodzie “A Space Adventure Hour” – lżejszym odcinku, który ma być pastiszem hollywoodzkich kryminałów z lat 60.. Ten odcinek, wyreżyserowany przez legendę Star Trek Jonathana Frakesa, ma stanowić refleksję nad “tandetnym show telewizyjnym” z jego kulturowym znaczeniem.

Star Trek: Strange New Worlds Sezon. 3
resize icon

Techniczne mistrzostwo i wizualna uczta

Na poziomie produkcyjnym Strange New Worlds utrzymuje najwyższe standardy. Efekty specjalne, szczególnie w scenach kosmicznych batalii, stoją na poziomie kinowym. Design kostiumów i scenografia kontynuują tradycję łączenia nostalgii z nowoczesnym podejściem do produkcji telewizyjnej. Szczególnie imponujący jest design stacji badawczej na Kenfori – mroczny, porośnięty pnączami kompleks, który doskonale buduje atmosferę horroru.

Jedynym mankamentem są sceny na powierzchni planety, które wyglądają sztucznie, mimo że mogły być kręcone w naturalnych plenerach. To o tyle zaskakujące, że pozostałe lokacje w serialu prezentują się lepiej i są nakręcone na najwyższym poziomie.

Star Trek: Strange New Worlds Sezon. 3
resize icon

Wyzwania serialowego formatu

Strange New Worlds dumnie kontynuuje tradycję odcinkowego formatu Star Trek, oferując różnorodność historii, ich tonów i pomysłów. To powrót do korzeni w najlepszym tego słowa znaczeniu, obejmujący ducha poszukiwań i odwagi oryginalnej serii. Serial udowadnia, że można stworzyć współczesny serial science fiction, nie rezygnując z optymistycznej wizji przyszłości Gene’a Roddenberry’ego.

Problem leży jednak w balansowaniu między nostalgią a innowacją. Gdy serial zbyt mocno opiera się na nawiązaniach do TOS, traci swój własny głos. Najlepsze odcinki to te, które używają elementów znanego uniwersum jako fundamentu dla nowych historii, nie zaś jako celu samego w sobie. W niektórych odcinkach udaje się to zrobić elegancko, podczas gdy w kolejnych czasami wydaje się to zbyt zależne od rozpoznawalności marki.

Podsumowanie

Trzeci sezon Star Trek: Strange New Worlds po pierwszych pięciu odcinkach jawi się jako ambitna próba zachowania ducha oryginalnej serii. Serial zachowuje swoją największą siłę – różnorodność i przywiązanie do epizodycznego formatu, który pozwala na eksplorację różnych gatunków i pomysłów w ramach jednej produkcji.

Anson Mount jako Pike pozostaje charyzmatycznym centrum serialu, a obsada – szczególnie Ethan Peck jako Spock – dostarcza przekonujących interpretacji ikonicznych postaci. Największym wyzwaniem sezonu jest znalezienie odpowiedniego balansu – między hołdem dla dziedzictwa Star Treka a rozwojem własnej tożsamości. Gdy serial ufnie idzie swoją drogą, jak w “Wedding Bell Blues”, rezultaty są doskonałe. Gdy zbyt mocno opiera się na nostalgii lub – jak w przypadku “Shuttle to Kenfori” – odchodzi od podstawowych wartości, traci na sile. 

Mimo tych wahań, Strange New Worlds pozostaje najlepszą produkcją Star Treka od lat i jedyną nadzieją na przyszłość tej legendarnej franczyzy. W czasach, gdy optymizm w science fiction stał się rzadkością, ten serial przypomina nam, dlaczego warto patrzeć w gwiazdy i marzyć o tym, co może czekać tam, w kosmosie.

Atuty

  • Znakomita gra aktorska i chemia całej obsady
  • Różnorodność - od komedii romantycznej po abstrakcyjny horror
  • Jakość produkcji - efekty specjalne na poziomie kinowym
  • Zachowany format epizodyczny
  • Optymistyczna wizja co do przyszłości serialu, wierna duchowi Gene Roddenberry’ego

Wady

  • Nadmierna nostalgia - zbyt częste nawiązania do TOS
  • Brutalne sceny - odejście od podejścia family-friendly
  • Moralna dwuznaczność - kompromitujące decyzje głównych postaci
  • Zbyt gładkie zakończenia niektórych dramatycznych wątków

Solidny powrót z mocnymi stronami i świetną grą Mounta jako Pike'a, ale nadmierna nostalgia i brutalność psują czasami ogólne wrażenia z serialu. Niemniej trzeba przyznać, że to (jak narazie) najlepsza produkcja Star Treka od lat.

8,5
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper