Tamagotchi Plaza – recenzja gry [Switch]. Oni też płacą za dentystę

Tamagotchi Plaza – recenzja i opinia o grze [Switch]. Oni też płacą za dentystę

Dagmara PaniFrau | Wczoraj, 22:00

Na okładkach podręczników do matematyki drukowano niegdyś uśmiechnięte dzieci. Ci, którym podczas nauki matematyki nie było do śmiechu, wyciągali z tego istotną lekcję: nie ocenia się książek po okładkach. Chciałoby się też dodać, że nie ocenia się gier po trailerach. Niestety w przypadku Tamagotchi Plaza ta złota reguła nie znajduje zastosowania: tytuł jest tak płytki i ubogi w zawartość, jak przedpremierowe materiały na jego temat.

Tamagotchi Plaza zapowiedziano pod koniec marca tego roku podczas Nintendo Direct. Wtedy dowiedzieliśmy się, że gra ukaże się zarówno na platformie Switch, jak i Switch 2. Z racji tego, że Nintendo nie przekonało mnie jeszcze do zakupu Switcha 2 (i na razie bynajmniej się na to nie zanosi), recenzuję wydanie na pierwszego „Pstryka”.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wielu z nas pamięta tę uroczą zabawkę z lat 90. Bazując na sentymencie do elektronicznych zwierzątek, w pierwszej dekadzie XXI wieku Bandai wydało na Nintendo DS grę Tamagotchi Collection: Corner Shop. Tytuł, w którym stworki prowadziły markety z różnymi usługami,  zaskarbił sobie sympatię graczy i w okamgnieniu doczekał się dwóch kontynuacji na Nintendo DS. Teraz przychodzi czas na reaktywację uroczej produkcji.

Full serwis

TP_4
resize icon

W recenzowanym Tamagotchi Plaza trafiamy na planetę Tamagotchi. Pewien książę planuje zorganizować gdzieś tu imprezę. Chcemy, by jako miejsce tego wydarzenia wybrał właśnie nasze miasteczko, czyli Tamahiko. Ale aby osiągnąć ten cel, musimy najpierw zadbać o prestiż tej miejscowości.

Na początku wybieramy jednego z sześciu dostępnych zarządców – których, nawiasem mówiąc, możemy później zmieniać podczas rozgrywki – i wskakujemy w jego buty. I kręcimy się tak od sklepu do sklepu, pomagając ich właścicielom wykonywać różne usługi. Za to zarabiamy pieniądze i zwiększamy prestiż Tamahiko.

Wspomniane usługi przybierają formę minigier. W Tamagotchi Plaza znajdziemy ich w sumie 12. Zadbano o sporą różnorodność tych aktywności: to między innymi serwowanie posiłków, śpiewanie (czyli fajna gra rytmiczna), szycie odzieży czy leczenie zębów poprzez wyciąganie z nich diabełków. To ostatnie było lekko dziwne, nie przeczę – ale do rzeczy. Ważne, by mocno nie rozwlekać się z wykonywaniem tych zadań, bo inaczej klient zwinie manatki i nie zobaczymy od niego ani grosza.

Dwie kwestie

TP_3
resize icon

Niektóre z minigier mocno mnie wciągnęły i nie mogłam się od nich oderwać – w trzech czy czterech przypadkach nabawiłam się nawet syndromu „ostatniego klienta”, załatwiając sprawy kolejnych i kolejnych zwierzątek. Niemniej do całości mam dwie zasadnicze uwagi.

Po pierwsze, recenzowane Tamagotchi Plaza w żaden sposób nie objaśnia, jak mamy wykonywać te wszystkie rzeczy. Oczywiście, większość z nich ogarniemy w okamgnieniu, ale są też takie, w których naprawdę trudno się domyślić, o co chodzi. Na przykład do usługi rysowania mangi (według mało czytelnych wytycznych) podchodziłam kilka razy – i nadal do końca nie wiem, na czym to polega.

Po drugie, 12 minigier wydaje się być całkiem sensowną liczbą – ale nie jeśli chodzi o odrębną i pełnoprawną produkcję, a co najwyżej oficjalny dodatek. Zawartości powinno być tu więcej. Tak jak przyznałam przed momentem, minigry dają sporo frajdy, ale jeśli ktoś kazałby mi za to wszystko zapłacić prawie 200 złotych (a taka jest obecnie cena tej produkcji), to byłabym wielce zdziwiona.

Ujdzie w tłoku

TP_2
resize icon

Jak na grę na pierwszego Switcha, Tamagotchi Plaza wygląda znośnie. Oczywiście w aspekcie jakości tekstur i animacji to już niemalże ubiegła epoka, co nie zmienia faktu, że tytuł może się podobać. Na jego korzyść przemawia na pewno fakt, że jest tu kolorowo i beztrosko.

Plac główny prezentuje się rewelacyjnie; umieszczone na nim sklepy przyciągają wzrok, a ich wnętrza cechuje duże zróżnicowane. Znajdziemy tu zarówno jasno oświetlone pomieszczenia, jak i mroczne zakątki z neonowym oświetleniem. Kwestię prezencji growych postaci przemilczę, żeby nie narazić się fanom produkcji na DS-a.

Czego natomiast przemilczeć nie mogę, to stan techniczny tytułu. Podczas przemierzania placu głównego zdarzało mi się zaobserwować spadki FPS. Niby nic i niby działo się to tylko od czasu do czasu, ale jednak coś takiego potrafi niekiedy wybić z rytmu.

Mimimi!

TP_1
resize icon

Tamagotchi Plaza to rasowy ekskluzyw na Switcha. Co za tym idzie, produkcja nie oferuje polskiej wersji językowej. Oczywiście da się w to grać nawet wtedy, gdy osoba nie zna ani słowa po angielsku – można omijać dialogi i skupiać się wyłącznie na minigrach. A w sumie i tak niewiele stracimy w takim stanie rzeczy, bo rozmowy postaci w większości przypadków nie wnoszą kompletnie nic do rozgrywki i są nudne jak diabli.

Dialogi podzielono na krótkie kwestie, które przewijamy w nieskończoność. Po wyświetleniu każdej chmurki trzeba wcisnąć przycisk – i tak dziesięć razy z rzędu, byle do przodu. Ale i tak najlepsze jeszcze przed nami.

Chodzi mianowicie o to, co słyszymy podczas dialogów. Stworki operują specyficznym językiem, który jawi mi się jako połączenie pisku, mlasku i bulgotania. Przez większość czasu z głośników wybrzmiewa coś w rodzaju „mimimi”. Na pewno znajdą się osoby, które uznają to za szczyt rozkoszy i słodyczy. Innych – podobnie jak i mnie – ów specyficzny dźwięk skłoni do gorączkowych poszukiwań przycisku „- volume” na konsoli. Po permanentnym wyciszeniu Switcha gra się lepiej.

Tamagotchi Plaza – czy warto zagrać?

Mam mieszane uczucia co do Tamagotchi Plaza. Owszem, to produkcja ładna i kolorowa, a oferowane w niej minigry są – przynajmniej po części – ciekawe i wciągające. Z drugiej strony jednak nie jestem przekonana, czy ta garstka aktywności jest warta swojej obecnej ceny, która wynosi prawie 200 złotych.

Ocena - recenzja gry Tamagotchi Plaza

Atuty

  • angażujące i zróżnicowane minigry
  • kolorowe lokacje

Wady

  • mało zawartości jak na samodzielną produkcję
  • cena
  • brak objaśnień, jak w to grać
  • spadki FPS
  • nudne dialogi

Gdzieś w paralelnej rzeczywistości, na planecie Tamagotchi, stworki również muszą płacić niemałe pieniądze za wizytę u stomatologa. Ciekawe, ile zapłaciłyby za produkcję z 12 minigrami, którą u nas wyceniono na około 200 zł.

Dagmara PaniFrau Strona autora
cropper