
Rematch - recenzja gry. Czy to Rocket League? Czy to FIFA? Nie! To…
Niektóre gry próbują być czymś więcej niż tylko kolejną kopią znanych schematów, która nastawiona jest na zarabianie na graczach. A recenzowany REMATCH od początku dawał sygnał, że idzie w zupełnie inną stronę - że zamiast kolejnego „symulatora rywalizacji” dostaniemy coś, co faktycznie ma swój charakter. Coś, co chce być grą o rywalizacji w najczystszej formie, ale jednocześnie nie boi się kilku ryzykownych pomysłów.
Ten tekst będzie właśnie o tym, czy twórcy próbowali rozciągnąć dobrze znaną formułę i jeśli tak, to gdzie im się to udało, a gdzie potknęli się o własne ambicje. Bo Rematch to projekt odważny - i nieważne, czy efekt końcowy nam pasuje, czy nie, jedno trzeba przyznać: obok tego tytułu trudno przejść obojętnie… Zwłaszcza będąc fanem piłki nożnej w przeróżnych wydaniach. Zapraszam do recenzji!



Rematch - z czym to się je?
Rematch to gra, która zadebiutowała stosunkowo niedawno, bo 19 czerwca. Za projekt odpowiada francuskie studio Sloclap i tym razem zespół wziął na warsztat temat piłki nożnej, ale podszedł do niego w sposób, który nie ma wiele wspólnego z klasycznymi symulatorami. Zamiast realistycznych taktyk, boisk i złożonych strategii, dostaliśmy dynamiczne mecze w duchu gier akcji, gdzie każdy steruje jednym zawodnikiem.
Bazowy pomysł jest prosty: stworzyć produkcję, która przypomina piłkarską wersję Overwatcha albo Rocket League bez aut. Każdy mecz rozgrywa się na zamkniętej arenie - piłka nigdy nie wypada, nie ma spalonych, nie ma fauli ani sędziego. Akcja jest ciągła i szybka, więc zamiast kalkulować kolejne podania, po prostu gramy na pełnym gazie (no, dopóki starczy nam staminy). Mecze toczą się w formatach od 3v3 do 5v5, a każda decyzja - od strzału po wślizg - rozgrywa się w czasie rzeczywistym.
Od dnia premiery Rematch oferuje kilka głównych trybów: szybkie mecze, rankingowe rozgrywki online i treningi z botami. Twórcy zadbali też o system rozbudowanej personalizacji - możemy tworzyć własnego zawodnika, wybierać mu wygląd, strój i oczywiście cieszynki. Model biznesowy łączy klasyczny zakup z sezonowymi przepustkami i opcjonalnymi mikropłatnościami za elementy wizualne.
Recenzowana gra ma być jednak regularnie rozwijana o nowe tryby, wydarzenia i zawartość. Twórcy od początku deklarowali, że Rematch to nie jednorazowy projekt, ale platforma, która z czasem będzie rosła razem ze społecznością. Efekt już teraz przypomina sportową arenę z domieszką arcade’owej zabawy - bez statystyk piłkarzy, ale za to z dużym naciskiem na dynamikę i współdziałanie drużyny. A jak będzie za kilka miesięcy? Zobaczymy!

Pierwsze wrażenia z Rematch
Z pełną sprawiedliwością muszę przyznać, że gdyby nie zlecenie zrecenzowania tego projektu, nie odpaliłbym go po wrażeniach, jakie wywarł na mnie próbny weekend. I z podobnie dużą sprawiedliwością powinienem oddać, że twórcy wyciągnęli wnioski i wzięli do serca feedback... I to warto podkreślać, bo właśnie w takim celu robi się przedpremierowe okresy testowe.
No ale dobrze, nie ma sensu za długo tłumaczyć, czym właściwie ów Rematch jest. Ważniejsze jest bowiem to, jaki jest. A obecnie jest… Niezły. Początkowo byłem bardzo nieprzekonany. Poprzedni projekt twórców - Sifu - charakteryzował się świetną dynamiką i bardzo dobrze zrobionym movementem. Ba, recenzowałem go tu i bawiłem się kapitalnie. Tutaj jednak jest zdecydowanie bardziej sztywno, ślamazarnie i mniej responsywnie. Choć nie ukrywam, że z czasem można się przyzwyczaić. Kreator postaci w recenzowanym Rematch może się podobać (sam widziałem nawet poradniki, jak odtworzyć piłkarzy z prawdziwego świata), mecze potrafią trzymać w napięciu, a niektóre bramki napawają dumą.
Co więcej, sama gra śmiga naprawdę płynnie. Nie miałem jeszcze sytuacji, w której zostałbym wyrzucony z serwera, albo gdy klatkowanie przerwało mi akcję. Pod tym względem jest świetnie. Dużo częściej doskwierały problemy z dynamiką (albo jej brakiem), czy wspomnianą już ociężałością zawodników. Wiem, że trzeba to jakoś trzymać w ryzach, ale Rocket League - do którego ten tytuł jest nieustannie porównywany - jest pod tym względem kilka poziomów wyżej.
Nie można jednak zapomnieć, że twórcy sami wypierają się takich porównań. I faktycznie, w tym przypadku mamy do czynienia z mniejszym studiem, które po prostu ma pewną ideę, do której spełnienia chce dążyć. I pomimo niedociągnięć, są na dobrej drodze. A takie smaczki, jak zmieniające się lokacje w trakcie spotkania, ekwilibrystyczne strzały, czy choćby przyjemna gra bramkarzem (co jest rzadkością)? Tylko pozwalają bardziej wierzyć w Rematch.

Spray chłodzący nie pomoże
Jeśli kiedykolwiek graliście amatorsko lub półprofesjonalnie w piłkę nożną, to zapewne doskonale zdajecie sobie sprawę, że najlepszym remedium na wszelkiego rodzaju urazy jest spray chłodzący. Na każdym młodzieżowym turnieju, na każdym meczu ligi weekendowej i w końcu w trakcie każdego weekendu - od B Klasy, aż po IV ligę - jest pani pielęgniarka, która wlatuje z tym magicznym “lekarstwem”.
I o ile na te powierzchowne urazy pomaga, o tyle nie radzi sobie oczywiście ze skręconą kostką, zwichniętym kolanem, czy przesuniętym barkiem. Podobnież nie poradziłby sobie z bolączkami, na które cierpi recenzowany Rematch. Bo choć sama gra, o czym już wspomniałem wcześniej, jest dużo lepsza, niż przy okazji wersji testowej wypuszczonej kilka tygodni przed premierą, to wciąż nie jest najwyższy możliwy poziom.
Lekkie drewno, problemy z reakcjami czy małą liczbę trybów można z czasem naprawić (a przynajmniej chcę w to wierzyć), to problematyczne założenia, które są fundamentem rozgrywki, mogą nie być takie łatwe do wyeliminowania. I tutaj muszę wskazać na bardzo wysoką zależność od innych członków drużyny. Ba, znacznie wyższą, niż w innych podobnych grach.
Dla przykładu - w Rocket League można wygrywać mecze w pojedynkę, gdy reprezentuje się odpowiedni poziom. Tutaj, gdy w drużynie nie dostaniemy przynajmniej 1-2 zawodników o podobnych umiejętnościach, będzie to niemożliwe. Zwłaszcza na początku niezwykle uciążliwe jest to, że większość graczy odstawia Maradonę i gdy tylko dostaje piłkę, próbuje przedryblować oponentów (co zazwyczaj kończy się najdalej na drugim przeciwniku).
Jak możecie się domyślać, jest to potwornie irytujące. A nie można tego w żaden sposób przeskoczyć. Jeśli więc nie macie grających kumpli, a zamiast tego macie ogromnego pecha w doborze ludzi do drużyny - bardzo szybko się zirytujecie i potrafię sobie wyobrazić, recenzowana gra poleci z Waszych dysków szybciej, niż na nie wpadła (a Rematch waży mało, więc wiele czasu na to nie potrzeba). Bywają mecze, że nie macie wpływu na mecz i to bez Waszej winy.
Kolejna kopia, czy…?
Odpowiadając krótko na pytanie z podtytułu - Rematch nie jest kopią tego, co już dostaliśmy. Jest swoistą wariacją na temat piłki nożnej i esportowego akcyjniaka. Pod wieloma względami gra wciąż nieco nie dojeżdża i mam wrażenie, że obecnie bliżej jej do Wczesnego Dostępu, niż pełnoprawnej premiery, ale z drugiej strony… Aktualna cena (89 złotych na PC) jest zdecydowanie sprawiedliwa.
Koniec końców mam mieszane uczucia, bo choć podczas tych wszystkich godzin spędzonych w produkcji przy okazji sprawdzenia jej do recenzji bawiłem się nieźle, to nie wiem, czy będę tam często wracał. Na tym etapie trudno mi sobie wyobrazić, aby Rematch podbił świat sportu elektronicznego, ale pod warstwą braków kryje się iskierka potencjału. Jeśli więc Sloclap ją wznieci… Kto wie? Będę trzymał kciuki, bo gier o piłce nożnej nigdy za wiele. I spróbuję też ze znajomymi, bo wtedy wrażenia mogą być diametralnie różne.
Ocena - recenzja gry REMATCH
Atuty
- Pomysł na dynamiczną rozgrywkę
- Zmieniające się plansze
- Ekwilibrystyka uderzeń satysfakcjonuje
Wady
- Sterowanie jest nieco drewniane
- Dobrnięcie do poziomu gier rankingowych to droga przez mękę
- Bo grani z losowymi kolegami w drużynie niesamowicie irytuje
- Fizyka kolizji zawodników jest mocno niedociągnięta
- Opcje rozgrywki wciąż są ograniczone
Rematch okazał się lepszy niż to, z czym obcowałem przy okazji próbnego weekendu, ale... Przed twórcami wciąż długa droga. Granie ze znajomymi może nieść frajdę, natomiast zabawa z losowymi kompanami przynosi więcej irytacji niż zabawy. Koniec końców pomysł był dobry, ale jest zbyt wiele elementów, które skutecznie blokują osiągnięcie pełni potencjału.
Graliśmy na:
PC
Przeczytaj również






Komentarze (3)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych