
Bravely Default: Flying Fairy HD Remaster - recenzja i opinia o grze [NS2]. Klejnoty się nie starzeją! [NS2]
Stało się! Pomimo braku większej ilości dedykowanych gier postanowiłem sprawić sobie Nintendo Switch 2. To, co mnie między innymi do tego skusiło nie było uważane już w chwili premiery za wielki hit Mario Kart World, ale niepozorne, jak na współczesne czasy, Bravely Default Flying Fairy HD Remaster. Cóż, mocno zagrała nostalgia i chęć przeżycia jeszcze raz tych samych przygód na dużym ekranie. Czy było warto? Przeczytacie w poniższej recenzji.
Wspomniane Bravely Default Flying Fairy HD Remaster było kiedyś jednym z bardziej rozpoznawalnych jRPG-ów na konsolkę Nintendo 3DS i jednym z motorów napędzającym sprzedaż tego handhelda. Square Enix pokazało wtedy, że wciąż potrafi stworzyć świetną grę niewpisującą się w cykl Final Fantasy (przynajmniej formalnie). Z jakiegoś powodu postanowiono powrócić do tego tytułu przy okazji debiutu konsoli Nintendo Switch 2, jako produkcji na wyłączność, ale tylko czas pokaże, czy był to dobry ruch.
Dzieciaki ponownie ratują świat





Bravely Default Flying Fairy HD Remaster opowiada historię czterech głównych bohaterów: Tiza - chłopca z farmy, który chce odbudować swoją dotkniętą kataklizmem wioskę Norende oraz Agnès - westalki zaatakowanego przez złe siły kryształu wiatru. Szybko dołącza do nich Edea, honorowa wojowniczka ze ścigającej Agnès organizacji Eternian Sky Knights, a także cierpiący na amnezję Ringabel posiadający osobliwą księgę, która zdaje się zawierać przyszłe wydarzenia. Ot, takie lekkie łamanie czwartej ściany w stronę gracza. Podobnym mykiem jest obecność wróżki Airy, która często oferuje wsparcie podczas podróży.
Scenariusz obraca się wokół odnowy skażonych kryształów żywiołów i przywrócenia światu równowagi oraz zakończeniu wojny pomiędzy Królestwem Caldissii a Księstwem Eternii. Jedno chce uratowania kryształów, drugie ich zniszczenia i co ciekawe oba państwa mają w tym swoje racje. Należy jednak zauważyć, że główna linia fabularna jest prosta i zrozumiała tylko na początku, bowiem później wydarzenia stają się coraz bardziej niejednoznaczne, a przy tym wymagające coraz większej uwagi. Moim zdaniem to naprawdę ciekawy zabieg pozwalający nam komfortowo wejść w świat gry oraz przedstawioną historię, a nie od razu rzucać gracza na głęboką wodę nakazując mu samemu ogarnąć co się właściwie dzieje. Ponadto księga, którą nosi ze sobą Ringabel, zawierająca tajemnicze zapiski również dodaje fabule pewnej głębi.
Bravely Default Flying Fairy HD Remaster – odwaga czy rozwaga podczas walki?

Opowieść wzbogacają ponadto wraz z jej upływem coraz głębsze relacje pomiędzy czworgiem wspomnianych już w recenzji bohaterów, co możemy prześledzić pomiędzy ich częstymi rozmowami w stylu skitów z serii Tales of. Owszem wyraźnie zarysowują się dwa duety Tiz& Agnès oraz Ringabel&Edea, ale charaktery wszystkich bohaterów są tak odmienne, aż człowiek naprawdę chce poznać opinię każdego z nich. Przy czym brakuje tu sztucznego zacietrzewienia i każda z postaci bez oporu potrafi zmienić swoją postawę, o ile tylko otrzyma sensowne argumenty. Nawet porywcza Edea potrafi być ugodowa jeśli ktoś jej wszystko dokładnie wyjaśni, jak krowie na rowie, o co chodzi. Ogólnie warto nabyć Bravely Default Flying Fairy HD Remaster już dla samego scenariusza.
Jeśli chodzi o rozgrywkę to będzie ona wypełniona licznymi pojedynkami, Bravely Default Flying Fairy HD Remaster nadal obraca się w systemie "bravely-default". Wprawdzie nie jest on dzisiaj niczym nowym, bo kilka znanych gier też zostało o niego oparty, ale za czasów 3DS-a był relatywną nowością. W tradycyjnym JRPG każda postać może wykonać jedną akcję w swojej turze. Bravely Default opiera się jednak o regenerowane co turę punkty Brave Points. Tutaj można jednak ryzykować i wziąć „na kredyt” kilka BP (Bravely), by wykonać kilka akcji naraz, lecz kosztem postoju przez kilka tur. Wobec silniejszych wrogów może to oznaczać samobójstwo, ale przydaje się do natychmiastowej eksterminacji co słabszego tałatajstwa, bądź uleczenia całej drużyny w sytuacji podbramkowej. Oczywiście przeciwieństwem Bravely jest Default. Dzięki tej stricte defensywnej opcji otrzymujemy zmniejszone obrażenia pozwalając wrogowi się na nas wyszaleć. Pozwala to jednak zgromadzić nadprogramowe BP, które można wykorzystać, chociażby w trakcie „Bravely” i wciąż mieć coś do powiedzenia.
Profesje zmieniane jak rękawiczki

Przeciwnicy jednak do głupich nie należą, stosując podobne metody, więc myślenia i emocji w trakcie walki nam nie zabraknie, co oczywiście zwiększa radość z toczonych bitew. Ponadto system bitewny wspiera 20 profesji do zdobycia i rozwoju zawartych w nich umiejętności. Możemy je dowolnie zmieniać, nawet jeśli dany wojak nie ma odpowiednich predyspozycji, co ma ten walor kosmetyczny, że zmienia się wygląd naszych postaci. W sumie to nawet musimy, jeśli chcemy gładko pokonywać obecnych na danym obszarze przeciwników. Ponadto może wyposażyć się w też w profesję poboczną i bez problemu korzystać z wyuczonych już zdolności. Oczywiście zmiany obejmują również ekwipunek, więc dobieranie profesji i oręża pod własne preferencje oferuje całkiem sporo kombinacji, co cieszy.
Częste pojedynki potrafiły jednak męczyć w oryginalnej wersji recenzowanego tytułu, więc zremasterowana wersja wprowadza kilka poprawek. Teraz da radę ręcznie zmieniać częstotliwość walk: zmniejszać bądź zwiększać, a nawet całkiem je wyłączyć po zdobyciu pewnej umiejętności. Pomaga to przetrwać, bo punkty zapisu rozłożone są rzadko, a gra jednak wymaga poświęcania nieco czasu na grindowanie poziomu doświadczenia. Wrzucono też przycisk pozwalający w dowolnym momencie eksploracji uleczyć całą drużynę, ponadto dorzucono opcję przyśpieszania bitew, jeśli naszym zdaniem toczą się zbyt wolno. Dzięki tym zmianom starcia stały się naprawdę elastyczne dzięki eliminacji irytujących elementów.
Co Bravely Default Flying Fairy HD potrzebowało a bez czego mogło się obejść

Poza sprawami walki Bravely Default Flying Fairy HD Remaster to typowe, staroszkolne JRPG skupione na eksploracji wykreowanego świata gry oraz podróży od miasta do miasta. Odwiedzane miejscówki nie są duże ani skomplikowane, co dla mnie było dobrą nowiną pozwalającą swobodnie zbierać łupy ze skrzyń. Z drugiej strony twórcy stracili dobrą okazję żeby je bardziej wzbogacić i rozbudować, a szkoda. Interesującym dodatkiem jest wciąż odbudowa wioski Norende. Nie robimy tego rzecz jasna sami, tylko zlecamy odpowiednie projekty, co oczywiście zajmuje nieco realnego czasu jak w grach przeglądarkowych, do czego zresztą pewnie miało nawiązywać. W sumie odbudowa jest właściwie obowiązkowa, bo tylko tak otrzymujemy dostęp do lepszego ekwipunku.
Kolejną rzeczą, która była dość nowatorska w momencie premiery oryginalnej gry, były jej liczne systemy społecznościowe online. Możemy zawierać realne przyjaźnie z innymi graczami, co teoretycznie procentowało wtedy pomocą w walce, eksploracji, czy odbudowie wioski. Jednak w moim odczuciu, na chwilę obecną, jest to tylko niewiele wnosząca do całości, a przy tym okrojona ciekawostka. W niczym też nie przeszkadza, lecz uważam, że potencjał takiego rozwiązania, przynajmniej w obecnym wydaniu już przeminął. Z drugiej strony oceniam tylko nasze podwórko, więc kto wie, może w Japonii te elementy sieciowe, o których napomknąłem w recenzji mają jeszcze jakieś znaczenie. Przyczepię się za to do dwóch minigier wrzuconych jako nowość do Bravely Default Flying Fairy HD Remaster. Zrobiono to po to aby wykorzystać "ficzer" Joy-Cona 2 jako myszki, lecz ani to przyjemne, ani wygodne, po części z powodów, które opiszę poniżej w recenzji. Są to jednak gry oparte na rytmice i być może innym graczom poszło lepiej, lecz osobiście nie potrafiłem czerpać z nich frajdy.
Mały ekran kontra duży

Nikogo, kto grał w oryginalne Bravely Default, nie zaskoczy fakt, że ta gra jest hipnotyzująca pod względem wizualnym. Na 3DS-e włożono sporo wysiłku na stworzenie ponadczasowego i pięknego stylu artystycznego, niemal żywych obrazów zarówno w trakcie eksploracji, jak i walki (chociaż dlaczego starcia z bossami odbywają się na pustych planszach wciąż mnie dziwi). Modele postaci są wyraźne zachowując swój styl "chibi", projekty potworów wyglądają świetnie, a miasta oszałamiają swoją prezencją. A teraz to wszystko jest jeszcze lepsze dzięki wysokiej rozdzielczości i 60 klatkach. Czyli praktycznie ideał? No nie do końca.
W trybie zadokowanym gra prezentuje się zaledwie poprawnie i o ile główne postacie i antagoniści dramatu wyglądają całkiem dobrze to postacie poboczne mocno straszą kantami a tła potrafią się nieprzyjemnie rozjeżdżać przy zbliżeniach. Tragedii nie ma podobnie jak winy twórców, bo to tylko remaster, a nie remake, jednak widać, że odświeżenie było przygotowywane z myślą o graniu przenośnym. Z drugiej strony Holly Whyte bardzo zyskuje przy bliższym poznaniu na dużym ekranie. Jednak są dwie rzeczy, w których granie w docku Switch 2 ma przewagę: obłędna jakość nielicznych przerywników filmowych, które dostały drugie życie oraz oprawa dźwiękowa, która na TV brzmi fenomenalnie, a jeśli mamy dodatkowy sprzęt nagłaśniający to już jest prawdziwy kosmos, że tak to ujmę. W każdym razie nie jest to "pierdzioszek" z 3DS-a czy niewielkie głośniczki Switch 2, więc także doświadczenie o wiele lepsze. Wybór jednak należy już do gracza.
Bravely Default Flying Fairy HD Remaster – smaczny kąsek za rozsądną cenę
Pomimo pewnych niedociągnięć, a raczej zaniechań odświeżone Bravely Default Flying Fairy HD Remaster to wciąż krwisty kawałek bardzo dobrego jRPG-a zwłaszcza dla osób po raz pierwszy zainteresowanych tym tytułem oraz graczy, którzy z jakichś względów nie mogą się bawić już z pierwotną wersją a nostalgia wzywa ich do powrotu. O dziwo jak na dzisiejsze czasy wydawca jest bardzo łaskawy i oferuje tytuł w bardzo przystępnej cenie, co tylko powinno zachęcać do zakupów. Polecam.
Ocena - recenzja gry Bravely Default: Flying Fairy HD Remaster
Atuty
- Wciąż naprawdę udane klasyczne JRPG pełne nostalgii
- Poprawiona oprawa wizualna (zwłaszcza w trybie przenośnym) i płynna animacja
- Ulepszona warstwa audio podczas grania w trybie zadokowanym
- Drobne usprawnienia rozgrywki
- System walki nadal pełen emocji
- Przystępna cena
Wady
- Nowe minigierki bardziej męczą niż bawią
- Oprawa wizualna w trybie zadokowanym bez fajerwerków (oprócz przerywników filmowych)
- Okrojone względem oryginału i w sumie niepotrzebne już opcje online
Bravely Default Flying Fairy HD Remaster to dobrze odświeżona wersja klasyka sprzed ponad dekady wydanego jeszcze na Nintendo 3DS. Wprawdzie można powiedzieć, że kto miał grać to już zagrał, ale siła nostalgii jest wystarczająco silna, by pobawić się tytułem jeszcze raz, tym razem na o wiele mocniejszym sprzęcie.
Graliśmy na:
NS2
Galeria








Przeczytaj również






Komentarze (40)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych