Yakuza 0: Director's Cut – recenzja gry. Kolejna perła małego ekranu

Yakuza 0: Director's Cut – recenzja i opinia o grze [Switch2]. Kolejna perła małego ekranu

Wojciech Gruszczyk | Wczoraj, 22:30

SEGA przywitała nową generację Nintendo jedną z najlepszych gier Ryu Ga Gotoku Studio. Jaki jest i co oferuje Yakuza 0: Director's Cut? Przeczytajcie naszą recenzję.

Ryu Ga Gotoku Studio rozwija swoją serię, przygotowuje nowe odsłony, ale japoński zespół ma ogromny zestaw produkcji, które w najbliższych miesiącach będą mogły trafić na sprzęt Nintendo. Twórcy na dobry początek wybrali Yakuzę 0 i w zasadzie był to naprawdę dobry wybór.

Dalsza część tekstu pod wideo

W 2015 roku odbyła się premiera Yakuza 0. Gra zadebiutowała jednocześnie na PS3 i PS4, a później zawędrowała na PC oraz ostatecznie nawet na Xboksa One. Przygoda od początku zachwyciła szeroką publikę za sprawą historii, jednak nie jest sekretem, że tytuł ma swoje lata, więc Ryu Ga Gotoku Studio przygotowując nowe wydanie musiało odświeżyć przygodę.

Na dobry początek?

Yakuza 0: Director's Cut - recenzja - Kazuma Kiryu
resize icon

Siadając do recenzowanego Yakuza 0: Director's Cut spotkałem się z opinią, że SEGA wybrała „idealną produkcję na początek znajomości z serią” i w zasadzie trudno mi się z tym nie zgodzić. Od premiery minęło już naprawdę sporo czasu, ale to właśnie „Zero” dobrze przedstawia realia uniwersum i pokazuje najlepsze elementy rozgrywki – jednocześnie oferując graczom znakomitą prezentację dwóch postaci.

Akcja Yakuza 0: Director's Cut rozgrywa się w 1988 roku i jest to w zasadzie wstęp do znanych wydarzeń i wcześniej realizowanych opowieści. Właśnie za sprawą tej historii poznajemy genezę głównego bohatera serii – Kazuma Kiryu jest młodym członkiem rodziny Dojima, który zostaje wrobiony w morderstwo. Gracze mają okazję odkryć prawdę, a dzięki następnym misjom w zasadzie lepiej poznamy postać – scenarzystom bardzo dobrze udało się zaprezentować bohatera.

To jednak dopiero połowa opowieści, ponieważ równolegle do historii Kazumy, twórcy przedstawiają szalonego Goro Majimę – trudna do przewidzenia postać to 24-letni przedstawiciel Yakuzy, który przez swój błąd otrzymał za zadanie prowadzenie Cabaret Grand. Goro nie do końca jest zadowolony z tego zadania, jednak jeśli chce wrócić do swojego poprzedniego życia, tym razem musi się wykazać.

Yakuza 0: Director's Cut - recenzja gry - Goro Majima
resize icon

Scenarzyści przedstawiają dwie, mocno różnorodne historie z dwoma zróżnicowanymi bohaterami, ale ostatecznie właśnie za sprawą Yakuzy 0 pokazują dwa znakomite charaktery, które nie bez powodu w kolejnych produkcjach otrzymały bardzo ważne miejsca. To właśnie dla tych postaci warto zapoznać się z grą – otrzymujemy tutaj tak wiele ciekawych wątków, które bardzo dobrze przedstawiają bohaterów.

W tym wypadku oczywiście nie odkrywam nowego lądu, bo już lata temu gracze przekonali się, jak dobry scenariusz Yakuza 0 oferuje. Jestem jednak przekonany, że SEGA faktycznie wybrała najlepszą propozycję dla posiadaczy Nintendo Switchów 2 – ukończenie samego głównego wątku zajmuje około 33 godziny, a chcąc poznać wszystkie smaczki gry, spędzicie w tym świecie ponad 150 godzin. To jeden z kolosów, który powitał konsolę nowej generacji Nintendo.

Jak działa Yakuza 0: Director's Cut na Nintendo Switch 2?

Yakuza 0: Director's Cut - recenzja gry - bohater w samochodzie
resize icon

Recenzowana Yakuza 0: Director's Cut nie jest pierwszą grą w serii, która trafiła na sprzęt Nintendo, ale odnoszę wrażenie, że jest to zdecydowanie pierwsza produkcja oferująca oczekiwaną jakość. Twórcy wyraźnie potrzebowali większej mocy platformy i pewnie dzięki temu przygoda dwóch charyzmatycznych bohaterów otworzy drzwi do kolejnych opowieści.

Yakuza 0: Director's Cut działa na Nintendo Switchu 2 w 60 klatkach na sekundę – nawet podczas akcji, w których walczymy z kilkoma przeciwnikami jednocześnie, gra cały czas oferuje doskonałe wrażenia. Niezależnie od wydarzeń, twórcy zapewnili świetną płynność, co bez wątpienia bardzo pozytywnie wpływa na rozgrywkę. W przypadku rozdzielczości także trudno narzekać, ponieważ gra w 4K na dużym ekranie zadowoli wszystkich graczy. Obraz jest wyraźny, świetnie prezentują się przerywniki filmowe, a łatwo docenić między innymi twarze postaci.

Tak naprawdę Yakuza 0: Director's Cut to pierwsza część w serii, która działa w takiej jakości na sprzęcie Nintendo, ale podejrzewam, że to w zasadzie sam początek. Twórcy powinni z dużą przyjemnością wykorzystać zainteresowanie graczy, by oferować im następne opowieści – a właśnie Yakuza 0 pokazuje, że sprzęt Nintendo idealnie nadaje się do tej rozgrywki.

Co więcej oferuje Yakuza 0: Director's Cut?

Na premierę Nintendo Switcha 2 pojawiło się sporo udanych portów, które wykorzystując moc nowej platformy poprawiają wrażenia lub po prostu oferują rozgrywkę mobilną w świetnej jakości. Autorzy Yakuza 0: Director's Cut postanowili podejść do nowej wersji w bardziej ambitny sposób i rozbudowali grę – choć trudno tutaj mówić o równej jakości nowej zawartości.

Na dobry początek twórcy zaskoczyli szeroką publikę, ponieważ Yakuza 0: Director's Cut zostało rozszerzone o dodatkową lokalizację. Gra została upiększona o angielski dubbing, więc teraz znacznie lepiej wsłuchiwać się w kolejne dialogi – oczywiście jeśli preferujecie grę w tym języku. Twórcy przygotowali także serię napisów, ale niestety na liście nie pojawiła się polska. Gracze z naszego kraju wciąż nie mogą liczyć na wsparcie deweloperów. Muszę na pewno wspomnieć, że SEGA trochę przyoszczędziła na aktorach, ponieważ angielski dubbing nie jest równy. Łatwo można wyczuć, że budżet był trochę mniejszy niż w przypadku innych produkcji japońskiego studia – oczywiście raczej nie powinno to nikogo dziwić, ponieważ jest to tylko i wyłącznie rozbudowane wydanie gry z 2015 roku.

Yakuza 0: Director's Cut - recenzja gry - Red Light Raid
resize icon

Gorzej już jednak wypada tryb Red Light Raid. Jest to tak naprawdę horda, w której możemy wcielić się w jednego z 60. postaci z serii – założenia są bardzo proste, ponieważ zapraszamy do zabawy znajomych lub wskakujemy do rozgrywki z SI, by mierzyć się z kolejnymi grupami wrogów. Koncepcja jest naprawdę bardzo prosta, ponieważ im dłużej walczymy, tym zbieramy więcej pieniędzy, dzięki którym możemy odblokowywać kolejnych bohaterów. Łatwo jednak wyczuć, że gdzieś w całym tym szaleństwie wojowników zabrakło czasu na balans, a też w zasadzie brakuje tutaj ciekawej progresji. Tryb zdecydowanie za szybko nudzi, ponieważ nie ukrywajmy, ale walka w serii Yakuza nie jest najmocniejszym elementem gry – nawet jeśli lubicie pobiegać po uliczkach i skopać kilka tyłków, to jednak ostatecznie starcia są dodatkiem do historii. Red Light Raid bawi przez kilka pierwszych chwil, ale brakuje mi tutaj jednego – twórcy powinni zadbać o możliwość rozgrywki na podzielonym ekranie. Studio nie wykorzystuje potencjału platformy, bo łatwo można sobie wyobrazić, jak wierni fani Yakuzy spotykają się ze znajomymi, wyciągają Switcha 2 i po prostu podczas rozmowy ogrywają nowy tryb – aktualnie jest to jednak niemożliwe.

I ostatnim dodatkiem oferowanym przez rozszerzone wydanie Yakuza 0: Director's Cut jest rozbudowana fabuła. Twórcy przygotowali około 26 minut dodatkowych przerywników filmowych, które nie bez powodu zbierają mieszane opinie. Część graczy chwali dodatkowe wątki, niektórzy narzekają na domknięcie niektórych wydarzeń, które dotychczas były otwarte i zapewniały pewną swobodę interpretacji. Ja nie należę do najwierniejszych fanów tego uniwersum i choć ogrywam każdą część, to jednak nie czuję, że deweloperzy w tym wypadku przesadzili – rozumiem ich założenia i chęć zaoferowania graczom „czegoś więcej” i potrafię to docenić. Czy było to potrzebne? Znam dwie osoby, które mocno narzekają na tę dodatkową zawartość, potrafię zrozumieć ich punkt widzenia, jednak ostatecznie – Ryu Ga Gotoku Studio wpadło na ciekawy pomysł.

Jak gra się w Yakuza 0: Director's Cut na małym ekranie?

Yakuza 0: Director's Cut - recenzja gry - walka
resize icon

Miałem okazję sprawdzić większość gier z premierowej biblioteki Nintendo Switcha 2 i Yakuza 0: Director's Cut to moim zdaniem jedna z najlepszych propozycji. To nie tylko świetna podstawa, która powinna zachwycić naprawdę wielu graczy, ale przede wszystkim trzeba w tym wypadku podkreślić jedno – twórcy naprawdę chcieli zrobić coś więcej.

Yakuza 0: Director's Cut na Nintendo Switch 2 ma jeszcze jeden bardzo przyjemny akcent – ta gra jest przeładowana dodatkowymi mini-grami, które naprawdę przyjemnie ogrywa się na małym ekranie. Nie zawsze mam ochotę spędzić więcej czasu na karaoke czy też kręglach, ale czasami chwytałem konsolę w łapy i po prostu decydowałem się na szybką sesję. Gra jednocześnie wygląda naprawdę świetnie w obu trybach – 4K i 60FPS na telewizorze pokazuje potencjał platformy. Ja wiem, że ten tytuł ma swoje lata, a twórcy realizując oryginał wiedzieli o pewnych ograniczeniach urządzeń, ale ostatecznie produkcja wygląda naprawdę solidnie – ten tytuł broni się pod względem historii, rozgrywki i grafiki. Jednym z przyjemnych dodatków, który jeszcze zauważyłem podczas gry w Yakuza 0: Director's Cut jest... zapis rozgrywki. Teraz możemy w dowolnym momencie wykonać save, co bez wątpienia jest dla mnie dużym atutem. Tak jak wspomniałem – chętnie włączam pozycję na szybkie sesje, więc cieszę się, że nie muszę szukać odpowiedniego miejsca, by zapisać rozgrywkę.

W trakcie testów zmierzyłem jeszcze, jak długo wytrzymuje bateria Nintendo Switcha 2 podczas rozgrywki w Yakuza 0: Director's Cut i w zależności od ustawień ekranu mogłem grać w 2 godziny i 45 minut lub około 3 godzin. To czas, który nie jest raczej dużym zaskoczeniem.

Czy warto zagrać w Yakuza 0: Director's Cut?

Yakuza 0: Director's Cut to jedna z najciekawszych propozycji dla posiadaczy Nintendo Switchów 2. Jeśli wciąż nie mieliście okazji zagrać w ten tytuł, to nie powinniście się zastanawiać. Twórcy przygotowali naprawdę solidny port – tytuł oferuje stałe 60 klatek, a jednocześnie wygląda dobrze.

Trudno jednocześnie nie docenić znakomitej historii oraz ogromnej zawartości. Yakuza 0: Director's Cut to jedna z produkcji, w której bez najmniejszego problemu spędzicie nawet kilkadziesiąt godzin.

Nie do końca jestem przekonany do dodatkowego trybu, niektórzy narzekają na fabularne rozbudowanie gry, ale ostatecznie Yakuza 0: Director's Cut to genialna produkcja, która powraca i ponownie może zachwycić.

Ocena - recenzja gry Yakuza 0 Director’s Cut

Atuty

  • Ta historia wciąż zachwyca. To gra na wiele godzin!
  • Świetny port! 60 klatek w 4K na dużym ekranie? Solidna propozycja,
  • Ogromna zawartość. Łatwo przy tym tytule spędzić dziesiątki godzin,
  • Angielski dubbing, rozbudowanie fabuły, dodatkowy tryb? Twórcy nie próżnowali...

Wady

  • ...choć nie każda dodatkowa zawartość prezentuje oczekiwany poziom.

Yakuza 0: Director's Cut to jedna z najciekawszych gier na premierę Nintendo Switcha 2. Kapitalna historia jest rozszerzona przez solidną rozgrywkę. Posiadacze next-gena Nintendo nie powinni się zastanawiać.
Graliśmy na: NS2

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper