Elf Me

Elf Me (2023) - recenzja i opinia o firmie [Amazon]. Święta po włosku są jak spaghetti western

Łukasz Musialik | 27.11.2023, 21:00

Pomysł obejrzenia włoskiego filmu świątecznego wydawał mi się absurdem, dopóki nie włączyłem polskiego lektora. Wtedy było już znośnie, jednak sam początek nie napawał wielkim optymizmem. Wtedy też była pierwsza obawa - to się nie może udać!

Dopiero później, kiedy akcja zaczęła się rozgrywać gdzieś w połowie filmu, by jej ciężkość i też największą atrakcję przenieść na koniec, następuje pewien zwrot w punkcie myślenia. No i jakoś zwyczajnie dopiero wtedy ogląda się to zdecydowanie lepiej. A z czym tak właściwie mamy do czynienia?

Dalsza część tekstu pod wideo

Z nietypowym, bo w wydaniu włoskim filmem o świętach, który w komediowy sposób opowiada o pewnej rodzinie, matce Ivanie produkującej tradycyjne świąteczne zabawki dla dzieci, jej synu Elia i zdegradowanym za swoje pomysły na prezent, „budowniczym” elfie Trip. Czy coś może pójść nie tak? Zgadnijcie.

Elf Me (2023) - recenzja filmu [Amazon]. Elfia rodzina

Elf Me

Elfy w siedzibie Mikołaja mają swój warsztat. Pomocnicy wielkiego M. nigdy nie widzieli dzieci, dla których tworzą prezenty. Mają od tego książki, skąd uczą się o potrzebach bajtlów. Każdy z nich ma jakiś stopień. Jeden pakuje prezenty, inny przedstawia swoje propozycje świętemu, a kolejny to nadzoruje itp. Jeden z nich - nasz współbohater elf Trip - ma dość szalone pomysły, które niekoniecznie są bezpieczne dla otoczenia, nie mówiąc już o dzieciach. Przez co przez ostatnie gadżety zostaje oficjalnie zdegradowany. 

Trip się jednak nie poddaje, udając się do magazynu zakazanych, a właściwie nieprzyjętych przez Mikołaja prototypów zabawek. Odnajdując jeden, postanawia skorzystać z okazji, aby ponownie wrócić do jego łask i odzyskać odebrany mu stopień. Przez swoją arogancję i butność wpada w kłopoty, przez co z jego planu nic nie wychodzi. Przeciwnie, zdarza się coś, na co nie był kompletnie przygotowany. 

Chłopiec ma jedno życzenie - uchronić przed bankructwem sklep z tradycyjnymi zabawkami swojej mamy, a przez to przywrócić ojca do życia, a przynajmniej tak to na początku wygląda. Wszystko jednak wywraca się do góry nogami, kiedy elf i Elia niespodziewanie spotykają się na swojej drodze (czy. w domu). Od tego czasu już nic nie będzie takie samo. Wygląda więc na to, że tegoroczna gwiazdka będzie nieco inna niż zwykle.

Elf Me (2023) - recenzja filmu [Amazon]. Kolo Kolo 

Elf Me

Gra aktorska jak na tego typu filmach familijnych jest znośna, lecz o ile większość aktorów zagrała dobrze (trochę nijaki ten główny współbohater - Elia), to na szczególne uznanie wypada rola śmiesznego Ciocca, bezwzględnego biznesmena, który chce zniszczyć sklep z zabawkami Ivany, po tym jak ta odrzuciła jego ofertę

Ten podły i charyzmatyczny złoczyńca, który nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. Jego imię oznacza po włosku „kłębek włosów” lub „kołtun”, co może być aluzją do jego niechlujnego wyglądu lub braku kultury. Role odrywa Claudio Santamaria, znany włoski aktor filmowy i telewizyjny, ich chyba oprócz postaci elfa, ten najbardziej przykuł moją uwagę. Głownie ze względu na to, że wpuścił nieco więcej tlenu i humoru, tak potrzebnego w filmach o świątecznych.

Z kolei scenografia jest bardzo dopracowana i kolorowa, tworząc kontrast między światem elfów a światem ludzi. W warsztacie Świętego Mikołaja panuje baśniowa atmosfera, pełna światełek, ozdób i zabawek. Wszystko jest jasne, radosne i magiczne. Natomiast w wiosce Elia wszystko jest może nie szare, ale trochę ponure, bo dużo bardziej przyziemie i realistyczne. Dzięki przyjaźni z Tripem, Elia zaczyna odkrywać piękno i kreatywność w swoim otoczeniu. Scenografia filmu jest więc nie tylko estetyczna, ale także symboliczna i narracyjna

Elf Me (2023) - recenzja filmu [Amazon]. Nie przestawaj marzyć

Marzyć zawsze warto, ale mam kilka uwag. Przede wszystkim, film jest dość przewidywalny i jak na pozycję familijną przystało, nie wyjaśnia zbyt wielu rzeczy, a które przez widza muszą być czymś odgórnie przyjętym - można jedynie posłużyć się wyobraźnia.  Ma też kilka scen, które są zbyt długie lub zbędne, a tempo filmu jest nierówne - początek może odstraszyć. Film mógłby być krótszy i bardziej zwięzły.

Podsumowując, „Elf Me” to film, który można polecić jako lekką i przyjemną rozrywkę na świąteczny wieczór. Film ma wiele humoru, uroku i ciepła. Może nie jest arcydziełem, ani nie wnosi nic nowego do gatunku komedii, ale czasem urzeka. Ta dobra, ale zdecydowanie niewybitna pozycja, nadaje się tylko dla młodszej i mniej wymagającej publiczności. Chociaż byłoby miło, gdyby rodzice spędzili ten czas przy ekranie telewizora wspólnie ze swoimi dziećmi. 

Atuty

  • Świąteczny klimat i scenografia,
  • Ciekawy sposób na wykorzystanie postaci elfa,
  • Miłe dla oka efekty specjalne - choć chciałoby się więcej,
  • Świetna rola „czarnego charakteru”, która dodaje filmowi potrzebnego humoru.

Wady

  • Dość schematyczny jak na tego typu produkcje - wiadomo, czego można się spodziewać,
  • Bardzo nierówny - słaby początek,
  • Taka sobie gra aktorska - zwłaszcza dość niewyraźna postać Elia (aż żartując, spoglądałem na Rutinoscorbin).

Może Kevin sam w domu to nie jest, ale warto dać mu szansę i obejrzeć wspólnie z latoroślą, która powinna być z seansu więcej niż usatysfakcjonowana

6,0
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper